Fatima i Faustyna

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 20.05.2017 06:00

Co łączy Fatimę ze św. Faustyną? Nie tylko dwie pierwsze litery. Objawienie fatimskie oraz objawienie Bożego Miłosierdzia mają wiele wspólnych cech. Przypominają, że jedynym ratunkiem dla świata jest reanimacja wierzącego serca.

Fatima i Faustyna istockphoto, montaż studio gn

Zacznijmy od przypomnienia, że zarówno objawienia fatimskie, jak i objawienia św. Faustyny należą do tzw. objawień prywatnych. Tego typu wizje nie służą „ulepszaniu” czy „uzupełnianiu” Prawdy, którą swoim nauczaniem, życiem, śmiercią i zmartwychwstaniem objawił Chrystus Pan. Są one jednak znakiem Bożej troski o człowieka, stanowią pomoc dla ludzi danej epoki, przypominają zapomniane prawdy Ewangelii, są przynagleniem do wiary, zwłaszcza w sytuacji, gdy ta wiara słabnie. Kościół bada autentyczność objawień prywatnych, aby to, co pochodzi od Boga, zostało usłyszane przez świat.

Porównanie objawień fatimskich oraz świadectwa s. Faustyny pokazuje wiele zaskakujących zbieżności. Sedno przesłania w jednym i drugim przypadku jest takie samo. To wołanie Bożego Miłosierdzia skierowane do ludzi, aby zadbali o zbawienie swoje i całego świata. Człowiek bowiem, odwracając się od Boga, prowadzi świat ku katastrofie, a siebie samego kieruje w stronę potępienia.

Bóg lubi pokornych

Błogosławiona Hiacynta (ur. 1910), bł. Franciszek (ur. 1908), Łucja (ur. 1907) oraz św. Faustyna (ur. 1905) są prawie rówieśnikami. Zarówno dzieci fatimskie, jak i Faustyna pochodzili z ubogich wiejskich rodzin. Faustyna nie była już wprawdzie dzieckiem, gdy otrzymała objawienie. Była zakonnicą, ale należała do tzw. drugiego chóru, czyli uboższej grupy sióstr zajmujących się pracami fizycznymi. Wciąż przerzucano ją do różnych domów zakonnych. Pracowała w kuchni, w ogrodzie, przy sprzątaniu, przy furcie. To bardzo charakterystyczne, że Bóg wybiera na swoich posłańców ludzi niepozornych, mało znaczących, pozbawionych głosu, o dziecięcej wierze. Ta reguła dotyczy także innych objawień (Lourdes, Gietrzwałd). Bóg przez maluczkich przemawia do świata pełnego pychy, zapatrzonego w wiedzę, postęp, ufającego potęgom ekonomicznym czy politycznym, a jednocześnie pełnego lęku i rozpaczy.

Elementy treściowe orędzia fatimskiego i orędzia o Bożym Miłosierdziu są zbieżne ze sobą. Przy czym Fatima to przekaz bardzo lakoniczny w porównaniu z „Dzienniczkiem”. Orędzie fatimskie zawiera się w kilku krótkich wypowiedziach Pani z Nieba oraz anioła. Były to słowa zapamiętane przez małe dzieci. Siostra Łucja przekazała treść objawień, a potem wielokrotnie obszerniej je komentowała. Orędzie Miłosierdzia Bożego zapisane w „Dzienniczku” ma inny charakter. Słowa Jezusa, które Faustyna słyszy w mistycznej wizji, zlewają się w jedną całość z jej osobistymi przemyśleniami i przeżyciami. „Dzienniczek” może wydawać się momentami przegadany, wręcz egzaltowany. Boże orędzie (także to biblijne) zawsze dociera do nas przez konkretnych ludzi i dlatego jest naznaczone ich ludzkim charakterem, osobowością, także słabościami.

„Powiedz zbolałej ludzkości, niech się przytuli do miłosiernego Serca mojego, a ja ją napełnię pokojem” – mówi Jezus do s. Faustyny. „Serce Jezusa i Maryi chcą przez was okazać światu wiele miłosierdzia” – mówi anioł do fatimskich dzieci. Oba orędzia są wezwaniem do tego, aby świat zwrócił się do Boga, by ludzie odnaleźli ratunek w sercach Jezusa i Maryi. Ten naglący apel jest kierowany do ludzi żyjących w XX wieku – wieku rozumu, a zarazem wieku największego w dziejach okrucieństwa – dwie wojny światowe, faszyzm, komunizm, Auschwitz i Gułag, miliony dzieci zabijanych w łonach matek. Ratunkiem dla świata bez serca jest odnalezienie na nowo serca. Zarówno Fatima, jak i „Dzienniczek” to wołanie do ludzi, aby w Sercu Jezusa i w Sercu Maryi odnaleźli najdoskonalszy wzór, a zarazem siłę do koniecznej przemiany, do nawrócenia.

Ofiaruję Ci Ciało i Krew

Uderza zbieżność między słowami modlitwy, której anioł nauczył dzieci w Fatimie, a słowami Koronki do Bożego Miłosierdzia. We wrześniu 1916 roku dzieci miały wizję anioła trzymającego w ręce kielich, nad którym unosiła się Hostia, z której spływały krople Krwi do kielicha. Anioł kazał im powtórzyć trzy razy następującą modlitwę: „O Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu, Duchu Święty, ofiaruję Wam Najdroższe Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Pana naszego Jezusa Chrystusa, obecnego na wszystkich ołtarzach świata, jako zadośćuczynienie za zniewagi, świętokradztwa i obojętności, którymi jest obrażany. Przez niezmierzone zasługi Jego Przenajświętszego Serca i za przyczyną Niepokalanego Serca Maryi błagam o nawrócenie biednych grzeszników”. Pierwsze zdanie brzmi prawie identycznie z modlitwą z koronki: „Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata”.

Zauważmy, że tekst obu modlitw oddaje istotę Eucharystii, najdoskonalszej modlitwy. Zresztą anioł z Fatimy mówi wprost o ołtarzach świata. My, słabi, grzeszni ludzie nie możemy sami z siebie dać Bogu niczego. Dlatego „ofiarujemy” Tego, który sam ofiarował się na krzyżu za nas. W Modlitwie Eucharystycznej kapłan modli się: „Wspominając śmierć i zmartwychwstanie Twojego Syna, ofiarujemy Tobie, Boże, Chleb życia i Kielich zbawienia”. W każdej Mszy św. „włączamy” nasze serca w miłość Jezusa, który dał siebie do końca Ojcu i nam. Ofiarujemy, czyli składamy na ołtarzu „Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo” Syna. To jest najdoskonalsze przebłaganie za grzechy („zniewagi, świętokradztwa i obojętności”) nasze i całego świata. Gest „ofiarowania” Syna Ojcu oznacza, że sam chcę być jak Jezus, chcę być posłusznym dzieckiem Ojca, godzę się z Jego wolą. W jednej z modlitw mszalnych padają słowa: „przez tę Ofiarę uczyń nas samych wieczystym darem dla Ciebie”. „Ofiarując” Ojcu Jezusa, daję Mu także siebie. Najdoskonalszym wzorem tego współofiarowania siebie wraz z Jezusem jest Maryja. Jej Serce jest zawsze na „tak” wobec Boga.

Święta Faustyna pisze: „Zamknę się w kielichu Jezusowym na to, aby Go ustawicznie pocieszać. Wszystko czynić, co tylko będzie w mojej mocy, dla ratowania dusz, czynić przez modlitwę i cierpienie”. Bł. Franciszek powtarzał, że „Pan Jezus jest taki smutny z powodu tylu grzechów”. Gdy leżał śmiertelnie chory, na pytanie, czy bardzo go boli, odpowiedział: „Cierpię, żeby pocieszać Naszego Pana”. W obu przypadkach widać dokładnie ten sam „ruch” ludzkiego serca – zgoda na przyjęcie cierpienia w imię miłości. Zamknąć się w kielichu, dać siebie w darze, na ołtarzu miłości.

Ostrzeżenia przed piekłem

To kolejna zbieżność. Dzieci fatimskie miały wizję piekła 13 lipca 1917 roku. Siostra Faustyna w październiku 1936 roku w Krakowie doświadcza podczas rekolekcji również wizji wiecznych mąk. Notuje w „Dzienniczku”: „Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez anioła”, po czym wylicza, na czym będą polegały męki piekielne. Całość tego opisu kończy słowami: „Piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie, jak tam jest. Ja, siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest”. Jej osobistą odpowiedzią na tę wizję był wzrost w gorliwości: „Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze, toteż jeszcze się goręcej modlę o nawrócenie grzeszników, ustawicznie wzywam Miłosierdzia Bożego dla nich”.

Fatimskie dzieci ujrzały piekło na moment 13 lipca 1917 roku. „Blask zdawał się przenikać ziemię i zobaczyliśmy jakby morze ognia. W tym ogniu były zanurzone demony i dusze, jak przezroczyste rozżarzone do czerwoności węgle, czarne lub brązowe, o kształtach ludzkich, unoszące się w pożodze, wznoszone płomieniami, które wypełzały z nich samych wraz z kłębami dymu buchającymi na wszystkie strony, podobne do rozpryskujących się w wielkich pożarach iskier, chwiejne i lekkie (…)”. Reakcją dzieci było przerażenie, które zamieniło się szybko w gorące pragnienie ratowania dusz przed potępieniem. Dzieci, podobnie jak s. Faustyna, chciały podejmować umartwienia, przyjmować cierpienia, w jakimś sensie brać na siebie karę za grzechy innych, aby tylko uwolnić jak najwięcej ludzi od piekła. Maryja Fatimska po wizji piekła nauczyła dzieci modlitwy, którą do dziś dodajemy po każdej tajemnicy Różańca: „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia”. Zauważmy, że jest to w istocie modlitwa o Boże miłosierdzie. Bóg chce, aby wszystkie (!) dusze poszły do nieba. Bóg nie stwarza piekła, On chce przed nim ratować. Nasza modlitwa o miłosierdzie jest ufnym włączeniem się w to pragnienie Boga.

Faustyna w „Dzienniczku” wielokrotnie powtarza, że jej pragnieniem jest ratować dusze konające znajdujące się nad przepaścią, bo niepojednane z Bogiem. Zakonnica pisze, że „już w samym skonaniu Bóg miłosierny daje duszy ten moment jasny wewnętrzny, że jeżeli dusza chce, ma możność wrócić do Boga”. I dodaje: „Lecz nieraz u dusz jest zatwardziałość tak wielka, że świadomie wybierają piekło; udaremnią wszystkie modlitwy, jakie inne dusze za nimi do Boga zanoszą, i nawet same wysiłki Boże...”. Ujawnia się tutaj dramat ludzkiej wolności, która może Bogu powiedzieć konsekwentne „nie”, aż do bólu. Niepojęte…

Nawrócenie Rosji, nawrócenie Europy

Siostra Faustyna, składając swoje śluby wieczyste 1 maja 1933 roku, przedstawia Jezusowi trzy prośby. W pierwszej z nich prosi między innymi „o triumf Kościoła, szczególnie w Rosji i Hiszpanii”. W notce z 16 grudnia 1936 roku czytamy: „Dzisiejszy dzień ofiarowałam za Rosję, wszystkie cierpienia swoje i modlitwy ofiarowałam za ten biedny kraj. Po Komunii Świętej powiedział mi Jezus: Dłużej tego kraju znosić nie mogę, nie krępuj Mi rąk, córko Moja. Zrozumiałam: gdyby nie modlitwa dusz miłych Bogu, to by już ten cały naród obrócił w nicość. O, jak cierpię nad tym narodem, który wygnał z granic swoich Boga”. Jedno z jej postanowień brzmi tak: „Łączyć się z Chrystusem miłosiernym, to jest – jakby zrobił Chrystus w tym a tym, i duchem ogarniać świat cały, szczególnie Rosję i Hiszpanię”.

Maryja w Fatimie tuż przed wybuchem rewolucji bolszewickiej prosi o poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu i ostrzega, że Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Pada tam także obietnica nawrócenia Rosji.

W obu przypadkach z pewnością nie chodzi o naród rosyjski, ale raczej o komunizm, o zorganizowany bezbożny totalitarny system oparty na kłamstwie. Faustyna wspomina o Hiszpanii, która w latach 1936–1939 była pochłonięta wojną domową. Hiszpańscy komuniści byli wtedy aktywnie wspierani przez Rosję. Kościół katolicki stał się ofiarą prześladowań. Obiektem szczególnej nienawiści stali się duchowni. Do chwili obecnej prawie 500 męczenników hiszpańskich z tego czasu zostało wyniesionych na ołtarze.

Łucja już jako zakonnica w Tuy (Hiszpania) w czerwcu 1929 roku miała kolejne widzenie Maryi, która przynaglała ją, by Rosja została poświęcona Niepokalanemu Sercu. Łucja miała wtedy także wizję Boga w Trójcy. Opisuje: „Pod prawym ramieniem krzyża stała Matka Boża. Była to Fatimska Pani trzymająca w lewej ręce swe Niepokalane Serce, bez miecza i róż, lecz z koroną cierni i płomieniami. Pod lewym ramieniem zaś widniały litery jakby z kryształowo czystej wody spływającej na ołtarz, tworzące słowa: »Łaska i Miłosierdzie«”.

„Kto lepiej, aniżeli Niepokalane Serce, mógłby nam odkryć tajemnicę Boskiego Miłosierdzia?” – komentowała tę wizję Łucja.

Jan Paweł II – dwa w jednym

Osobą, która w wyjątkowy sposób łączy Fatimę i Faustynę, jest św. Jan Paweł II. Umierał 2 kwietnia, w pierwszą sobotę miesiąca, czyli w dzień poświęcony Niepokalanemu Sercu Maryi. Jego życie ziemskie zgasło po pierwszych nieszporach drugiej niedzieli wielkanocnej, czyli u początku święta Bożego Miłosierdzia. Czy nie jest to wymowny znak?

To Jan Paweł II przyczynił się do uznania objawień s. Faustyny i szerzenia kultu Bożego Miłosierdzia. On też wypełnił prośbę Maryi Fatimskiej o poświęcenie świata i Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi; zrobił to 24 marca 1984 roku w Rzymie.

To papież Wojtyła beatyfikował w 2000 r. Hiacyntę i Franciszka, w tym samym roku ogłosił świętą s. Faustynę. W encyklice „Dives in misericordia” papież dał głębokie teologiczne uzasadnienie tytułu „Matka Miłosierdzia”. Podkreślił, że Maryja jest osobą, która jak nikt inny doświadczyła miłosierdzia, a równocześnie ma wyjątkowy udział w objawieniu się miłosierdzia Bożego przez ofiarę swojego serca. W kontekście Fatimy ważne jest stwierdzenie, że miłosierna miłość Boga „nie przestaje w Niej [Maryi] i przez Nią nadal się objawiać w dziejach Kościoła i całej ludzkości. Jest to objawienie szczególnie owocne, albowiem opiera się w Bogarodzicy o szczególną podatność macierzyńskiego serca, o szczególną wrażliwość, o szczególną zdolność docierania do wszystkich, którzy tę właśnie miłosierną miłość najłatwiej przyjmują ze strony Matki”.

Polska i Portugalia – z dwóch stron Europy popłynęło na początku XX wieku to samo przesłanie Bożej miłosiernej miłości. Z jednej strony Jezus Miłosierny wskazujący na swoje Serce jako na źródło sakramentów, z drugiej strony Maryja ukazująca swoje Niepokalane Serce jako wzór całkowitego zjednoczenia się z Bogiem, z Chrystusem. Tu jest klucz do ocalenia Europy, której serce jest w stanie pozawałowym po spustoszeniach spowodowanych przez ideologie zrodzone z pychy rozumu. Europa potrzebuje dziś reanimacji serca. Fatima i Faustyna są jak dwie elektrody Bożego „defibrylatora”. Czy ten impuls sprawi, że serce Starego Kontynentu odzyska utracony rytm wiary?