Pan sam wybrał ten dom

Anna Kwaśnicka

publikacja 02.05.2017 06:00

Dają zajęcie bezrobotnym, karmią potrzebujących, stworzyli możliwość terapii uzależnionym, ofiarowali bezpieczny kąt migrantowi z Ukrainy. Odczytali, że Bóg chce w tym miejscu ukazywać ludziom swoje miłosierne oblicze.

Ks. Tomasz Szczeciński, brat Grzegorz Kendik SVD i Ania Czarniecka na III piętrze, gdzie trwają prace budowlane. Anna Kwaśnicka Ks. Tomasz Szczeciński, brat Grzegorz Kendik SVD i Ania Czarniecka na III piętrze, gdzie trwają prace budowlane.

To wszystko już dzieje się w Domu Miłosierdzia w Otmuchowie, niemniej to dopiero początek drogi. – W tym domu chcemy realizować uczynki miłosierdzia względem ciała i duszy. Dostrzegamy wiele samotnych osób starszych, których dzieci wyjechały za granicę. Dostrzegamy osoby bezrobotne, rodziny, które nie radzą sobie finansowo, a także ludzi uzależnionych. W tym domu chcemy w konkretny sposób im pomagać – mówi brat Grzegorz Kendik SVD, który wraz z ks. Tomaszem Szczecińskim czuwa nad powstawaniem Domu Miłosierdzia. – Myślimy także o przyjmowaniu uchodźców, uruchomieniu niewielkiego gospodarstwa, a także o otwarciu ambulatorium, które będzie służyć doraźną pomocą mieszkańcom okolicy.

Po godz. 16 w nagłych przypadkach trzeba jeździć do Nysy, a nie każdy ma taką możliwość – dopowiada br. Grzegorz. Mówi też o rekolekcjach, dniach skupienia i spotkaniach kobiet, mężczyzn czy młodzieży, które już odbywają się w murach tego domu.

Kamienica w rynku

– To dla nas tajemnica, dlaczego powstaje tu Dom Miłosierdzia. Widzimy, że Pan Bóg sam wybrał ten dom na miejsce swojej obecności i udzielania się ludziom. W słowie Bożym odkryliśmy, że On chce w tym miejscu ukazywać ludziom swe miłosierne oblicze. Dlatego chcemy, by ludzie, którzy tu przychodzą, doświadczali, że Bóg jest dobry, troszczy się o każdego człowieka, o całego człowieka – podkreśla ks. Tomasz Szczeciński, otmuchowski wikariusz i duszpasterz wspólnoty modlitewnej Katolickiej Odnowy w Duchu Świętym „Maranatha”. To właśnie członkom tej grupy leżało na sercu ożywienie miejsca, w którym przed laty gościły liczne turnusy rekolekcyjne Ruchu Światło–Życie czy Odnowy w Duchu Świętym.

W Roku Miłosierdzia odkryli zaproszenie, by właśnie w tych murach pełnić uczynki miłosierdzia. Domem, o którym mowa, jest kamienica na otmuchowskim rynku. Przed wojną oraz przez pewien czas po niej działał tu hotel. Śp. ks. Emil Ojczyk, poprzedni proboszcz otmuchowskiej parafii, kupił ten budynek i stworzył w nim Dom Parafialny, a także prężny ośrodek oazowy. Jednak z upływem lat, kiedy ks. Ojczyk tracił siły, miejsce to powoli zanikało. – Przez ostatnie lata ten dom stał pusty i popadał w ruinę, ale w naszych sercach wciąż był obecny. Nie wiedzieliśmy tylko, jak go na nowo ożywić – opowiada Andrzej Łukasiewicz, lider wspólnoty „Maranatha”.

Zaczęli od małego kroku

Rok temu weszli do środka z miotłami i wiadrami. To był ich pierwszy krok. Chociaż okna nie trzymały się we framugach, przez dziurawy dach lała się woda, a na ścianach był grzyb, oni odgruzowywali i porządkowali pomieszczenie za pomieszczeniem. – Pomyśleliśmy sobie, że jeśli Pan Bóg ma plany wobec tego domu, to naszym zadaniem jest zrobić to, co jesteśmy w stanie, nie mając pieniędzy na remont – wyjaśnia ks. Szczeciński. Po pierwszym kroku szybko przyszły kolejne. – We wrześniu odbyło się tutaj Seminarium Odnowy Wiary, w którym wzięło udział ponad 100 osób. To był dla nas czytelny znak, że Pan Bóg temu dziełu błogosławi – mówi Andrzej Łukasiewicz. Od tego momentu życie domu zaczęło nabierać kolorów. - Zmienia się to miejsce, ale zmienia się też nasza wspólnota i parafia – dodaje lider „Maranatha”.

Generalny remont trwa od jesieni ubiegłego roku. Stropy były przegnite, a okna wołały o wymianę. Te sprawy już za nimi. Wymienili również całą instalację elektryczną, hydraulikę, a także piec. Na 1. i 2. piętrze już można zobaczyć wspaniałe efekty, wchodząc chociażby do przestronnej i nowoczesnej kuchni. Obecnie prace trwają na 3. piętrze, gdzie powstają pokoje dla księży.

– Wszystko, co tu się dzieje, to dzięki naszemu wkładowi własnemu, a także ofiarom składanym przez ludzi, anonimowych dobrodziejów tego domu – wyjaśnia brat Grzegorz. Darowizna od pewnej rodziny pozwoliła pokryć największe wydatki, te związane z wymianą okien i dachu. W trudnym momencie prace mogły pójść dalej dzięki pieniądzom przekazanym przez otmuchowskiego proboszcza. Ale też wiele innych osób mniejszymi czy większymi kwotami wspiera to dzieło. Czasem dziecko przyjedzie do zakrystii i podaruje swoje oszczędności, czasem ktoś w kościele podejdzie i wręczy 100 czy 200 zł z uwagą, że to na Dom Miłosierdzia. Opiekunowie domu starają się odwiedzać parafie, by głosić kazania i zbierać ofiary. Dla wsparcia dzieła zawiązuje się też Stowarzyszenie Pomocy Rodzinie „Maranatha”.

Tętniące życie

– Patronami naszej parafii są św. Mikołaj, którego utożsamiam z pomocą dla ciała, a także św. Franciszek Ksawery, ewangelizator wspierający duszę – mówi ks. Tomasz Szczeciński. I tak też funkcjonuje Dom Miłosierdzia: dla ciała i dla ducha. Sercem domu jest kaplica, gdzie po pracy ludzie przychodzą na modlitwę, gdzie co dnia od 17.00 do 18.00 będzie trwała adoracja Najświętszego Sakramentu, by otwierać niebo nad tym miejscem. Ale jest i drugie serce domu – kuchnia, w której gotowaniem zajmują się Danuta i brat Grzegorz. – Dom to nie mury, ale ludzie, ich relacje. Miłosierdzie opiera się na więziach – podkreślają.

I tak około 20 osób na stałe korzysta z wydawanych przez nich obiadów. W pierwsze soboty miesiąca swoje spotkania mają tu kobiety. Po Mszy św. w kościele parafialnym spotykają się w jadalni na wspólnym śniadaniu. W gwarze rozmów dzielą się tym, co aktualnie przeżywają, a potem przechodzą do kaplicy na modlitwę. Są także wieczorne spotkania dla mężczyzn. I skupienia dla młodzieży. Są spotkania terapeutyczne dla osób uzależnionych, a w planach jest uruchomienie sesji dla rodziców i wychowawców. – Przychodzą też całe rodziny i skręcają łóżka, a potem siadają przy kawie i rozmawiają. Przychodzą panowie, którzy prowadzą prace remontowe, przychodzą panie, które sprzątają. Tak naprawdę każdy, kto tu przyjdzie, będzie czuł się potrzebny – mówi ks. Szczeciński. – Cieszymy się, że ludzie czują otwartość tego miejsca i chętnie się angażują. Nie tylko członkowie grupy „Maranatha” – dopowiada.

Narzędzia w Bożych rękach

– Odkąd związałam się z tym domem, Pan Bóg dodaje mi energii. Nie czuję zmęczenia, a otrzymywanymi siłami mogłabym obdzielać innych. Czuję się jak nastolatka. Przez całe życie chodziłam do pracy z poczuciem, że muszę, a tu przychodzę z wielką chęcią i radością – przyznaje Danuta Białas. W Domu Miłosierdzia jest od poniedziałku do soboty. Najpierw przygotowuje śniadanie dla pracujących przy remoncie, później zabiera się za zupę dla potrzebujących. Ale nie tylko kuchnią się zajmuje. Nieraz – jak tylko jest potrzeba – zostaje do późnych godzin wieczornych – czy to przy sprzątaniu, czy przy innych pracach. – Z tymi, którzy przychodzą po zupę, jestem na stopie koleżeńskiej. Nie stwarzam dystansu. Żadnego zwracania się do mnie przez „pani” – mówi Danuta Białas.

– Gdy przychodzą, rozmawiam z nimi, a często po prostu słucham, jak opowiadają o swoich problemach. Kiedy oni mówią, ja w duchu modlę się, prosząc Pana Jezusa, by to On się tymi wszystkimi trudnościami zajął. Tak naprawdę to Jezus nami kieruje, a my jesteśmy narzędziami w Jego ręku – zaznacza. Ania potwierdza skinieniem głowy. – Pan Jezus szanuje wszystkich ludzi, więc dlaczego my mielibyśmy postępować inaczej? On jest miłosierny i chce przez nas działać, chce, byśmy byli miłosierni dla innych i tym samym pokazywali im Jezusa – mówi wprost Ania Czarniecka, która pomaga w kuchni, przy sprzątaniu czy zakupach. Mówi, że w tym domu zawsze jest coś do zrobienia. – Od dziecka miałam pragnienie, by być dla innych, by świadczyć miłosierdzie, i cieszę się, że tutaj odnalazłam swoje miejsce. To dla mnie wielka radość, że na chwałę Boga mogę pomagać tym, którzy tego potrzebują – podkreśla.

W zaufaniu

– Kroki, jakie będziemy podejmować, mamy opracowane w 5-letniej strategii. W wakacje szykujemy się do przyjęcia kilku grup rekolekcyjnych, a 9 września zorganizujemy diecezjalne obchody 50-lecia Odnowy w Duchu Świętym – opowiada brat Grzegorz. Planują też comiesięczne weekendowe sesje rekolekcyjne. W podziemiach domu ma powstać większa kaplica, która będzie miała wyjątkowy klimat groty. Ale to nie wszystko. Budynek ma jeszcze dwie części. W jednej na parterze powstanie duża kuchnia i jadalnia, w drugiej sala konferencyjna z możliwością transmisji internetowych ze spotkań, które będą się w niej odbywały. Na piętrach będą pokoje. W jednej części dla księży, np. chcących odprawić rekolekcje ignacjańskie, a w drugiej – pokoje dla uchodźców. – Ufamy, że Pan Bóg o to wszystko się zatroszczy. Robimy to, co jest możliwe, z pełnym przekonaniem, że to dom Jezusa i On zadba o to, co będzie potrzebne – przyznaje ks. Tomasz Szczeciński.