Dalej niż do nieba nie mogę pójść

Andrzej Kerner

publikacja 03.04.2017 03:30

Siostry usłyszały krzyk: „Mamo! Mario!”, a potem padły strzały.

Od lewej: s. Dolores Zok, s. Renata Sałamacha i s. Marta Poświatowska zapalają znicz na grobie s. Caeliany. Andrzej Kertner /Foto Gość Od lewej: s. Dolores Zok, s. Renata Sałamacha i s. Marta Poświatowska zapalają znicz na grobie s. Caeliany.

Po krótkim czasie znalazłyśmy się ponownie w rękach Rosjan. Tym razem to spotkanie z nimi było straszne. Pijany rosyjski oficer, który trochę mówił po niemiecku, koniecznie chciał osobiście kontrolować każdą siostrę w lesie. Żołnierz, który trwał na posterunku, pomagał mu. Jednak trzymałyśmy się mocno i prosiły, abyśmy mogły razem pójść do lasu. Oficer uderzył mocno s. Sebastine w głowę tak, że krew płynęła po jej twarzy. Potem żołnierz mocno chwycił s. Caeliane i chciał ją wyrwać z grupy. My trzymałyśmy ją mocno, ale on uderzał kolbą po rękach, więc siostry już nie potrafiły jej utrzymać. Drugi żołnierz chwycił s. Caeliane za nogi i wciągnął ją do ciemnego lasu. Usłyszałyśmy tylko krzyk, strzał. Odtąd już więcej nie widziałyśmy s. Caeliane. Było to nocy z 24 na 25 marca 1945 roku – wspominała s. Gamaliela Wiktoria Ratka SSpS (Misyjna Służebnica Ducha Świętego) okoliczności męczeńskiej śmierci siostry Caeliane Anny Klamminger SSpS.

Dzisiaj siostra Gamaliela (zm. 1987) spoczywa w grobie sąsiadującym z grobem s. Caeliane na raciborskim cmentarzu „Jeruzalem”. Jej spisane w latach powojennych świadectwo o męczeńskiej śmierci s. Caeliane w obronie czystości i niewinności jest jednym z dokumentów, które gromadzone są w domu prowincjalnym sióstr werbistek (jak popularnie nazywane są siostry SSpS) „Annuntiata” w Raciborzu.

Chciałaby mieć czerwoną suknię

W 2010 roku 26 starszych sióstr podpisało prośbę do zarządu polskiej prowincji zgromadzenia o podjęcie starań o beatyfikację s. Caeliany.

– Jesteśmy na etapie wstępnych przygotowań do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Musimy jednak zebrać więcej materiałów dokumentujących życie i śmierć s. Caeliany. Ale mamy zielone światło na ewentualne rozpoczęcie takiego procesu ze strony zarządu generalnego naszego zgromadzenia w Rzymie oraz zachętę biskupa opolskiego Andrzeja Czai do takich starań – mówi s. Dolores Dorota Zok, przełożona polskiej prowincji sióstr misyjnych. Gromadzeniem materiałów zajmują się s. Renata Teresa Sałamacha SSpS, była przełożona prowincjalna, oraz s. Marta Poświatowska, juniorystka, studentka edukacji artystycznej na raciborskiej PWSZ.

– Kiedy czytam życiorys s. Caeliany i relacje o niej, ujmuje mnie jej osobowość: życzliwość i umiejętność zachowania spokoju, pogoda ducha, ufność Bogu i ludziom. Ona dużo się modliła, miała radosne usposobienie, a jej radość udzielała się innym. Chętnie pomagała ludziom. Od dziecka pragnęła poświęcić swoje życie Panu Bogu i zostać siostrą misyjną. Było w niej wyraźne pragnienie, żeby służyć innym. Siostry wspominały, że zdradzała tęsknotę za męczeństwem. Mówiła, że w niebie „chciałaby mieć czerwoną suknię” – mówi s. Renata. Czerwona szata to znak męczenników.

Siostra Marta dorzuca ciekawe szczegóły. – W ostatnim liście s. Caeliana pisała do domu: „O mnie proszę się nie troszczyć. Dalej niż do nieba nie mogę pójść”. A jeszcze w Wiedniu wypowiedziała kiedyś takie słowa: „Na pewno nie umrę w łóżku dla chorych. Chcę pojechać do kraju misyjnego i tam ofiarować swoją krew, swoje życie” – mówi s. Marta i nazywa Caelianę swoją przyjaciółką.

– Jestem w czwartych ślubach zakonnych, tak jak ona. Zwyczajnie zaczęłam się do niej modlić. I przeżywam to jakby Pan Jezus mi ją podarował jako duchową przyjaciółkę. Cały czas czuję, jakby mnie wspierała i mówiła: „odwagi, odwagi”. Odczuwam jakąś pasję do tej osoby i tej sprawy – mówi siostra.

Nie mogłyśmy tam pozostać

Opis ostatnich dni marca 1945 r. w głubczyckim klasztorze „Maria Treu” po wkroczeniu armii sowieckiej – nawet wychodzący spod pióra Katarzyny Maler, historyka obiektywizującego zapis wydarzeń – paraliżuje, budzi trwogę.

„Siostry od godziny 6 do 10 rano były bite i przepędzane do sali jadalnej i z powrotem. Musiały mocno się trzymać, gdyż były próby wyszarpywania ich z rzędu przez żołnierzy”; „przy konfesjonale leżały zalane krwią zwłoki dziewczyny, dwa ciała leżały przy ołtarzu, kolejna zabita kobieta leżała przy drzwiach wejściowych”; „jeden z radzieckich oficerów chciał ich rozstrzelania”; „jedna z sióstr dostała postrzał w głowę i pozostała w lesie”. Nic nie dziwi w zdaniu zapisanym przez s. Gamalielę Ratkę: „Wszystkie (siostry – red.) przy tym przeżywały śmiertelny strach”.

Po dniu dantejskich scen w „Maria Treu” – to nadal relacja s. Gamalieli – „atmosfera stawała się coraz dziksza, nie mogłyśmy tam pozostać. Wybiegłyśmy przed dom”. Grupa ok. 70–80 sióstr (były w niej także siostry de Notre Dame i elżbietanki) zaczęła ucieczkę z miasta ogarniętego chaosem, mordami i gwałtami. „Chodziłyśmy, ale nie wiedziałyśmy dokąd. Ciemność zapadła i chciałyśmy trochę odpocząć” (s. Gamaliela).

Siostry szły drogą wzdłuż lasu. Według Katarzyny Maler, chodzi o drogę w Lesie Miejskim w Głubczycach, prowadzącą od nieistniejącej już dziś winiarni Münzerei. Dzisiaj nie wiadomo, gdzie dokładnie siostra Caeliana została zamordowana. Wprawdzie kiedy w czerwcu 1945 r. siostry znalazły jej zwłoki, pozostawiły na miejscu tabliczkę upamiętniającą jej śmierć, ale dzisiaj tabliczki już nie ma. – Pytałam w nadleśnictwie, ale też nie wiedzą, gdzie to było – mówi s. Marta.

W każdym razie ostatnie na ziemi chwile s. Caeliany dokonały się w głubczyckim lesie. Jedna z sióstr w świadectwie złożonym z tragicznych wydarzeń zapisała, że słyszała krzyk wleczonej do lasu siostry: „Mamo! Mario!”, a następnie padły strzały. W nekrologu zakonnym opublikowanym po śmierci s. Caeliane napisano, że kiedy jej brat zginął na froncie wschodnim w listopadzie 1943 r. i wiadomość ta dotarła do Głubczyc, „jej tęsknota za niebem wzmożyła się”.

S. Caeliana Anna Klamminger

Urodziła się 4 lutego 1919 r. (niektóre źródła podają 4 stycznia i taka data jest również na nagrobku) w Pönigl k. Weiz w Styrii (Austria). Była najmłodszym z dziewięciorga dzieci w chłopskiej rodzinie Johanna Klammingera i Johanny z domu Schaffernak. Już jako dziecko myślała o tym, by zostać siostrą zakonną. Do Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego w Stockerau k. Wiednia wstąpiła w roku 1936. W 1939 r. przyjęła habit i zakonne imię Caeliane. Pierwsze śluby zakonne złożyła 5 czerwca 1941 roku. Jako zakonnica uczęszczała do seminarium dla przedszkolanek w Wiedniu. W latach 1941–1943 najpierw była pielęgniarką w szpitalu ortopedycznym w Wiedniu, a potem pracowała w parafii Mödling k. Wiednia. W marcu 1943 r. wraz z 22 innymi siostrami przyjechała do zamienionego w szpital klasztoru werbistów „Maria Treu” (Maryja Wierna) w Głubczycach. Tam najpierw zajmowała się rannymi, a potem przeniesiono ją do pracy w pralni. Kiedy do Głubczyc wkroczyła Armia Czerwona (23 marca), siostry zostały zmuszone do opuszczenia „Maria Treu” (obecny szpital). Uciekając, w nocy z 24 na 25 marca w Lesie Miejskim natknęły się na grupę żołnierzy sowieckich, którzy zawlekli s. Caelianę do lasu i zastrzelili. Jej zwłoki odnaleziono 9 czerwca i pochowano w Głubczycach. 23 października 1970 r. dzięki staraniom raciborskiego proboszcza ks. Alojzego Spyrki jej szczątki zostały ekshumowane i pochowane w kwaterze sióstr werbistek na cmentarzu „Jeruzalem” w Raciborzu przy ul. Ocickiej.

Podczas pisania tekstu korzystałem z artykułu Katarzyny Maler w „Kalendarzu Głubczyckim 2011” oraz z spisanej relacji s. Gamalieli Ratki SSpS.

TAGI: