Gdzie dwóch lub trzech

Grzegorz Brożek

publikacja 18.02.2017 06:00

Przez kilkaset pierwszych lat Kościół rozwijał się dzięki temu, że małe grupy katolików spotykały się w domach. Parafia w Dąbrowie Tarnowskiej odkurzyła tę metodę.

Początek cyklu spotkań. Gospodarze grup domowych odbierają materiały formacyjne. Grzegorz Brożek /Foto Gość Początek cyklu spotkań. Gospodarze grup domowych odbierają materiały formacyjne.

Zdaniem ks. Stanisława Cyrana, proboszcza z Dąbrowy Tarnowskiej, historia jest bardzo pouczająca.

– Przez pierwsze 300 lat wierzący musieli spotykać się w domach, a mimo to właśnie wówczas Kościół był dynamiczny, rozwijał się i miał siłę ewangelizacji – mówi. Pomysł realizowany właśnie w jego parafii, jako pierwszej w diecezji i pierwszej w Polsce, jest do podjęcia wszędzie.

Po co spotykać się w małych grupach? – Bo traktujemy poważnie słowa Chrystusa: „gdzie dwóch lub trzech zgromadzonych jest w imię moje, tam Ja jestem pośród nich”. Chcemy tego doświadczać – tłumaczy ks. Cyran.

Zanim zaczęli, powstał program spotkań, opracowana została metoda, przygotowane materiały. Projekt „Newpastoral” przygotowała ekipa, którą prowadzi ks. Bogusław Brzyś, kapłan diecezji tarnowskiej, obecnie będący rektorem Polskiej Misji Katolickiej w Paryżu. „Naszym celem jest udostępnienie gotowych narzędzi do zainicjowania i prowadzenia duszpasterstwa małych grup domowych wszystkim zainteresowanym wspólnotom parafialnym” – czytamy na stronie newpastoral.net, gdzie można pobrać materiały do spotkań.

Po co miałyby powstawać te grupy? – Papież mówi, że Kościół ma towarzyszyć ludziom w ich drodze. Rzecz w tym, że nie da się towarzyszyć ludziom w tłumie stanowiącym anonimową masę. W małej grupie już można, bo tu ludzie się znają i poznają – tłumaczy ks. Cyran.

Zaletą takich grup jest też to, że na spotkania przyjść może każdy i każdy może je poprowadzić. W Dąbrowie Tarnowskiej w czasie Adwentu grupa pilotażowa przećwiczyła projekt. – Potem powstało prawie 300 grup, w których znalazło się prawie 2 tysiące parafian. To jest niemal 20 proc. wszystkich osób w parafii – informuje koordynatorka grup Jolanta Janusiewicz. uczestnicy małych domowych grup parafialnych w 90 proc. nie należą do żadnej większej wspólnoty. – I o to właśnie chodzi, że grupy stają się narzędziem dotarcia Dobrej Nowiny do tych, do których ksiądz często nie ma szansy trafić – mówi ks. Cyran. Spotkania domowe, przestrzegają twórcy, nie mogą być nabożeństwami. Po pierwsze, są zwykłym spotkaniem znajomych czy przyjaciół. Spotkanie samo w sobie jest wartością. – Ludzie dziś są schowani, izolowani. Tymczasem bardzo ważne są więzi – mówi ks. Stanisław.

Zofia Rzepecka ma grupę, można powiedzieć, sąsiedzką. – Mieszkamy tu już wiele lat. Wprowadzając się, zaprosiliśmy chyba raz sąsiadów. Żyjemy obok siebie, rozmawiamy, ale jakoś nie było możliwości spotkania – mówi. Takie spotkanie to kawa, ciastko. – Program wygląda tak, że za każdym razem przygotowywany jest temat i krótki film. Eleni, której zamordowano córkę, mówi o przebaczeniu, Jasiek Mela o cierpieniu etc.

Pierwsza seria spotkań dotyczy pytań egzystencjalnych. – Moja grupa ma charakter rodzinny. Mamy wspólny obszar przeżywania i doświadczeń. Okazało się, że rozmowa na ważne tematy była nam wszystkim potrzebna – mówi Anna Bugajska. Choć na początku nie jest to łatwe, następuje czas rozmowy, dzielenia się swoim zdaniem, opinią, argumentami. Puentą spotkania jest fragment słowa Bożego. – Pamiętam, jak na spotkaniu naszej 9-osobowej grupy z zaskoczeniem ludzie konstatowali, że ta Ewangelia jest właśnie odpowiedzią na ich dopiero co wypowiedziane wątpliwości, pytania – dodaje Jolanta Janusiewicz. – Pewien 80-latek na innym spotkaniu zdziwił się, że tyle lat musiał przeżyć, żeby zrozumieć, że wszystko jest jakimś planem Pana Boga – uśmiecha się Zofia Rzepecka.

Światło Ewangelii rozjaśnia mroki życia. Zmienia też ludzi. – Młodzi opowiadali mi, że spotkania czynią ich innymi. To są ciągle ci sami Tomek i Agnieszka, ale nie anonimowi, lecz bliżsi, bo więcej wiedzą o sobie, lepiej się rozumieją – opowiada ks. Marek Zembura z Dąbrowy Tarnowskiej.

Wartością jest też to, że projekt pozwala toczyć mądre rozmowy o wszystkim. Misjonarze z krajów muzułmańskich opowiadają, że na targu grupy żywo dyskutujących mężczyzn najczęściej rozmawiają o Koranie. O czym u nas ludzie rozmawiają między sobą, każdy wie.

– W Krakowskiem do kościoła chodzi 4 ludzi na 10. U was więcej. Niech będzie, że 6 na 10. Znacie tych czterech, których nie ma? Pewnie, że znacie. Z domu. Z sąsiedztwa, z pracy, uczelni, ze szkoły. Na razie umówmy się tak: nie przyjeżdżajcie na misje do Krakowa, załatwcie sprawę u siebie. To jest zadanie, które każdy ma: by być świadkiem Ewangelii, miłosierdzia w swoim domu – mówił bp Grzegorz Ryś w Dąbrowie Tarnowskiej 30 stycznia.