Jedność, nie jednakowość

Monika Łącka

publikacja 18.01.2017 06:00

Początkowo „inność” Patrycji dodawała – w odczuciu Rafała – rozwijającej się znajomości nieco „smaczku”. Tak bardzo, że 14 miesięcy od pierwszej randki byli już ekumenicznym małżeństwem.

– Ekumeniczną jedność bardziej budujemy, niż o niej mówimy – przekonują Patrycja i Rafał. Na zdjęciu z krzyżem, który zrobili wspólnie z dziećmi, i który zdobi ich jadalnię. Monika Łącka /Foto Gość – Ekumeniczną jedność bardziej budujemy, niż o niej mówimy – przekonują Patrycja i Rafał. Na zdjęciu z krzyżem, który zrobili wspólnie z dziećmi, i który zdobi ich jadalnię.

Dziś, 13 lat od ślubu, nie mają wątpliwości, że spotkali się, by pomagać sobie w zbliżaniu się do Boga. – Im bliżej Niego jesteśmy, tym bliżej jesteśmy siebie – przekonuje Patrycja Prostak, a jej mąż dodaje, że kluczem do sukcesu w ich związku jest fakt, iż szanują swoją tożsamość i nigdy nie chcieli się wzajemnie nawracać.

Kościół w skali mikro

Poznali się na uczelni, dzięki wspólnym zainteresowaniom naukowym. – Jako politolog znałem założenia protestantyzmu, a złożoność świata religii nie była mi obca – opowiada Rafał. O tym, że Patrycja jest ewangeliczką, dowiedział się już podczas pierwszego spotkania. Nie przeszkadzało mu to.

– Powiedziałam też, że wiara jest dla mnie bardzo ważna i chcę kształtować życie w oparciu o wartości chrześcijańskie. Okazało się, że dla Rafała, katolika, w którego domu Bóg był zawsze na pierwszym miejscu, wiara również jest sensem życia – wspomina jego żona. Punkt zaczepienia był więc mocny, zwłaszcza że oboje siłę czerpali z rozwoju duchowego – wspólnej modlitwy i czytania Pisma Świętego. To wszystko wyzwalało w nich ciekawość drugiej strony, co z kolei wymagało wysiłku, by się poznać. – W społeczeństwie jednorodnym wyznaniowo problemy związane z ekumenizmem nie obchodzą zbyt wielu osób. Raczej pojawiają się dystans i krytyka wobec tego, czego się nie zna. Mnie też te sprawy nie interesowały, dopóki nie zaczęły mnie dotyczyć – zauważa Rafał. Wtedy dostrzegł, że jako chrześcijanie naprawdę mamy być „jednym”, a ta jedność wcale nie oznacza zagrożenia dla własnej tożsamości. – Przeciwnie – ona może być wzmocniona, bo żeby wejść w dialog z osobą innego wyznania, muszę zrozumieć, kim jestem, oraz co i dlaczego jest dla mnie ważne – dodaje, ciesząc się, że są ludzie, którzy chcą modlić się o jedność między chrześcijanami. Ta modlitwa powinna jednak trwać cały rok i zaczynać się we własnym domu – w kościele w skali mikro.

Rodzina pogranicza

Gdyby Patrycja i Rafał odkryli, że różnice w wyznaniu są czymś, co bardziej ich dzieli niż łączy, na ślub by się nie zdecydowali. Stało się jednak inaczej, także dzięki wsparciu wielu osób, jakie spotkali na swojej drodze. Przeszli bowiem przez wspaniałe nauki przedmałżeńskie, a ślub, który brali w kościele franciszkanów, został przygotowany w obrządku ekumenicznym. – Oprócz wypowiedzenia „zwykłej” przysięgi, ślubowaliśmy sobie także wybranymi przez nas wersetami z Biblii – opowiadają. Młode małżeństwo, zanim doczekało się dzieci, pół każdej niedzieli spędzało w kościele – najpierw na nabożeństwie ewangelickim, a potem na Mszy u dominikanów. – Teraz z piątką dzieci nie ma na to szans, choć zdarza się, że wspólnie uczestniczymy w Mszy św. lub nabożeństwie ewangelickim, np. podczas wakacyjnych rekolekcji, na które jeździmy całą rodziną z katolicką, ekumeniczną wspólnotą „Charisma”, lub na drugich wakacyjnych rekolekcjach z parafią ewangelicką. Dzieci wiedzą i rozumieją, że jesteśmy rodziną pogranicza – mówią Patrycja i Rafał, przekonując, że najważniejszą dla nich sprawą jest to, aby ich dzieci znały Boga, chciały żyć z Nim w przyjaźni i szukały realizacji Jego woli w swoim życiu. Zgodnie zdecydowali też, że dzieci, które uczą się w ekumenicznej Chrześcijańskiej Szkole Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi „Uczeń”, będą katechizowane w Kościele ewangelickim i nie przystąpią do sakramentów Pierwszej Komunii i bierzmowania, ale do konfirmacji. – Resztę zostawiamy w ręku Boga, bo to przecież Jego dzieci. Wierzymy, że się o nie zatroszczy oraz wezwie do pójścia za Nim, gdy przyjdzie na to czas. My – dając świadectwo naszej wiary – przygotowujemy je do odpowiedzi na to wezwanie w wybranym przez siebie kościele – tłumaczą.

Bolesna tęsknota

Państwo Prostakowie zapewniają także, że stawiają na jedność (a nie na jednakowość), którą praktykują i budują bardziej, niż o niej mówią. – Wyznajemy tego samego Chrystusa, dlatego życie opieramy na Ewangelii – tłumaczą, a potwierdzają to cytaty z Pisma Świętego wiszące na ścianach ich domu, wspólnie zrobiony z dziećmi kolorowy krzyż czy zbudowane z wyciętych dłoni całej rodziny drzewo Jessego, podtrzymywane przez dłoń Boga. Te „chrześcijańskie gadżety” są bardzo pomocne w kształtowaniu religijnej świadomości dzieci. Patrycja i Rafał, czerpiąc z bogactwa swoich tradycji, wypracowali w sobie również odpowiedzialność za wyznanie współmałżonka i gdy np. znajomi podejmują temat wrogi Kościołowi, potrafią go odważnie i mądrze bronić. Niestety jest też coś, co rzuca się cieniem na codzienność ekumenicznej rodziny. To niemożność wspólnego przystąpienia do Komunii. – To trudne i bolesne, lecz decydując się na małżeństwo, wiedzieliśmy, że taka będzie rzeczywistość. Rozumiemy ją i akceptujemy, co nie oznacza, że nie czujemy smutku czy tęsknoty, gdy żona lub ja zostajemy w ławce. Może jednak kiedyś się to zmieni? – mówi Rafał.

W tym roku Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan rozpocznie się 22, a zakończy 29 stycznia nabożeństwem ekumenicznym, które o 15.30 odprawione zostanie w sanktuarium św. Jana Pawła II.