Lepsza spowiedź niż uzdrowienie

publikacja 22.09.2016 06:00

O odnowie Kościoła i problemach Afryki z o. Johnem Bashoborą rozmawia Jakub Jałowiczor.

Lepsza spowiedź niż uzdrowienie

Jakub Jałowiczor: Na prowadzone przez Ojca rekolekcje w Licheniu przyszło 20 tys. osób. Jakiś czas temu na stadionie było 60 tys. Czego szukali?

Ojciec John Bashobora: Ludzie są zapraszani przez Boga, aby się obudzić, przebywać z Nim, doświadczyć Jego miłosierdzia i dzielić się tym z innymi. To dlatego przychodzą, nie tylko tutaj. Nawet kiedy tu siedzimy, wiele osób na całym świecie uczestniczy w rekolekcjach. To się zaczęło wiele lat temu, kiedy Jan XXIII otworzył II Sobór Watykański i modlił się o Nową Pięćdziesiątnicę.

Ci, którzy przychodzą, doświadczają działania Ducha Świętego?

Inaczej nie da się modlić, nie ruszając się stąd cały dzień . Ludzie chcą się modlić. Kochają swojego Boga i swój Kościół.

A jeśli ktoś przychodzi, bo słyszał o cudach?

To zależy, co rozumiemy przez cud. Cudem jest posiadanie dziecka. Nie wiemy, jak ono jest kształtowane w łonie matki, ale Bóg to czyni. Odkąd tu przyjechałem, widzę, że ludzie przychodzą tu, żeby się modlić. Żeby odnowić relację z Bogiem i z bliskimi.

Tu odnawiają się ich relacje z drugim człowiekiem?

To pytanie należałoby zadać ludziom, z którymi przebywają. My głosimy, Duch Święty przychodzi i przemienia ludzi. Słyszymy świadectwa tych, których życie się zmieniło. Można to zobaczyć po tym, jak wiele osób się spowiada. Kolejki były naprawdę duże.

Spowiedź to coś więcej niż sytuacja, kiedy człowiek wstaje z wózka?

Tak, spowiedź to coś więcej. Powstanie z wózka to uzdrowienie fizyczne. Bóg troszczy się także o to, bo chce uzdrawiać ducha, umysł i ciało. Niektóre choroby, może nawet większość, spowodowane są przez nasze postępowanie – przez to, jak odnosimy się do innych ludzi, jak jesteśmy traktowani, jak traktujemy sami siebie.

Uzdrowienia są potrzebne, żeby wierzyć?

Sprawdźmy, co na ten temat mówi Jezus. Ewangelia według św. Mateusza, rozdział 10: „Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszelkie choroby i wszelkie słabości”. Dalej: „Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela”. Potrzeba więc nawrócenia. Święty Jan mówi, że aby wrócić do Boga, potrzebujemy powrotu do relacji z innymi ludźmi. Wszędzie widzimy, że Bóg wzywa: ogłaszajcie królestwo Boże poprzez nauczanie, uzdrawianie i wyrzucanie złych duchów. Ta władza została dana Kościołowi. Głosić, uzdrawiać, wyrzucać złe duchy. To jest wojna przeciwko królestwu szatana.

Ojciec jest związany z odnową charyzmatyczną.

Jestem częścią Kościoła katolickiego. Jako Kościół jesteśmy proszeni, żeby iść i zbierać żniwo – raz tu, raz tam. W Afryce Bóg powiedział do Mojżesza: idź. Każdej niedzieli podczas Mszy św. ksiądz mówi: idźcie. Takie mamy zadanie: kapłani i świeccy, chłopcy i dziewczęta. Mamy głosić Chrystusa wszędzie. Dlatego jesteśmy nazwani katolikami, czyli ludźmi powszechnymi. Wszystko jedno, czy jesteśmy w restauracji, czy oglądamy mecz, czy śpimy.

Jak można głosić Boga, kiedy się śpi?

Nie marnujmy czasu na spanie. Róbmy to, do czego Pan nas zaprasza, dając ciału trochę odpoczynku. Jeśli powiem, że z jakiegoś powodu wstałem o 3.00, to też daję świadectwo.

Jak Ojciec zetknął się z odnową charyzmatyczną?

Byłem w seminarium, kiedy Kościół przechodził odnowę. Katolicka odnowa charyzmatyczna nie jest tylko jakąś grupą osób. To odnowa całego Kościoła. Niektórzy odpowiedzieli na nią szybciej, inni wolniej, ale kiedy spojrzymy na ostatnich papieży, to każdy z nich prowadził nas w jej kierunku. Paweł VI zaczął opuszczać Watykan, żeby nauczać narody. Mówił: wyjdźmy z Jeruzalem. Potem Jan Paweł I wzywał, by przynieść do Kościoła owoce Ducha Świętego. Robił to tylko 33 dni, więc Jan Paweł II postanowił to kontynuować. Potem przyszedł Benedykt XVI, który chciał pojednać Europę z Kościołem. Teraz Franciszek wzywa: zaktualizujmy przesłanie Chrystusa. Przyglądamy się temu, co się wydarzyło, odkąd zaprosiliśmy Ducha Świętego do działania. Kościół przestaje być tylko organizacją papieża i księży. Uczestnictwo w ewangelizacji to wyzwanie dla nas wszystkich. W tym jest istota ducha Soboru Watykańskiego II: katolicy, spróbujcie się odnowić, nawróćcie się. Tak żeby – jak czytamy – inni patrzyli i mówili „zobaczcie, jak oni się miłują”. Każdy tutaj daje swoją cząstkę, żeby budować Chrystusa. Kobieta, mężczyzna, świeccy, dziennikarze, lekarze.

A Polacy? Często przypomina się u nas słowa Jezusa z „Dzienniczka” św. Faustyny o iskrze z Polski. Widzi Ojciec coś takiego?

Polacy nie ukrywają swojej wiary. To wyjątkowe, nie znajdujemy tego w innych krajach. Tutaj ludzie płaczą, że nie mogli iść na Mszę św. Powiedziałem mojemu biskupowi, że darzę Polaków wielkim uczuciem, bo przyniosą odmianę serca w całej Europie. Są tu młodzi ludzie z wielkim entuzjazmem nakierowanym na Jezusa Chrystusa. Ludzie słabi, jak my wszyscy, ale łaska Boża jest większa niż grzech. Widzieliśmy to w tym roku w Krakowie, w Częstochowie, a także na stadionie. Nie ma innego kraju w Europie, w którym ludzie przyszliby na stadion w takim upale ze swoimi dziećmi na cały dzień. I to przy tak marnym głosicielu. Kiedy Włosi mieli swój stadion , był tam papież i ojciec Cantalamessa, ale Polacy i tak ich przebili.

W Afryce zajmuje się Ksiądz sierotami.

Jako młody chłopak widziałem w mojej wiosce ubóstwo. Pewien ksiądz z Kanady pomógł mi podjąć naukę, a kiedy sam stałem się księdzem, spotkałem 5-letnie dziewczynki, sieroty, które przygotowywały się do Komunii. Nie miały pieniędzy na szkołę. Wtedy akurat dostałem jakąś kwotę z okazji święceń. Pan pomógł mi ją oddać, aby służyła tym trojgu dzieciom. Teraz to już dorosłe kobiety. Jedna z nich prowadzi wielką firmę odzieżową i funduje dzieciom naukę w Kanadzie. Ewangelia odmieniła zatem ich ducha i ciało. Tak to się zaczęło. Najpierw zajmowałem się trojgiem dzieci, potem czworgiem, później dwadzieściorgiem. Kiedy jeździłem do Europy i dostawałem ofiary na Msze św., odkładałem je. W ten sposób oszczędzaliśmy. W pewnym momencie sam zbankrutowałem. Zostałem wtedy wezwany do Włoch na ewangelizację. Wówczas pewien człowiek dał mi pieniądze, żeby kupić teren pod budowę szkoły w Ntungamo. Teraz mam kolejną misję. Fundacja Serce do Serca finansuje szkołę w Afryce. Jakiś czas temu otworzyliśmy też dom dla niemowląt . Jest ich tam 119. To wcześniaki, dzieci porzucane w toaletach i na śmietnikach.

Jak można im pomóc?

Wiele dzieci potrzebuje szkoły. Ludziom w wioskach mówię: jeśli zbudujecie ściany, ja postaram się o dach. Fundacja Serce do Serca może zająć się sierotami w domu dziecka, zbudować szkołę zawodową albo prowadzić adopcję na odległość. Teraz mamy adoptowanych ok. 300 dzieci. Jeśli ktoś chce pomóc, to jest to bardzo potrzebne. Czasem ktoś po prostu wie, jak budować czy robić ławki szkolne. Brakuje także lekarzy. Chcemy zbudować szpital. Budynek wygląda na gotowy, ale nie ma łóżek i lekarstw, a lekarze z zagranicy oczekują dużego wynagrodzenia.

Co jest największym problemem Afryki?

Chcę być dobrze zrozumiany. Problemem jest, kiedy ludzie z krajów rozwiniętych widzą biednych i mówią im: opłacimy ci naukę, ale musisz zmienić religię. Jestem zielonoświątkowcem – musisz więc stać się zielonoświątkowcem. Również wyznawcy niechrześcijańskich religii mówią: jeśli zniszczysz swoją Biblię i różaniec, damy ci pieniądze na szkołę. To także problem z innymi krajami. Obiecują: sprawimy, że wasz naród się rozwinie, rozkręcimy przemysł, ale pod warunkiem, że odrzucicie swoją kulturę. Zastanawiam się czasem, czy ludzie są gotowi znieść prześladowanie, jeśli ono przyjdzie, bo jesteśmy bardzo młodzi w wierze. W Ugandzie młodzież cierpiała dla Chrystusa. Na początku czerwca ugandyjskie dzieci – katolickie, protestanckie, muzułmańskie – udają się w miejsce śmierci męczenników. Znajdują tam swoich krewnych, bohaterów, którzy umarli dla Boga. Przybywają też ludzie z Tanzanii, Rwandy, Nigerii… To niesamowite. Ktokolwiek wierzy w Jezusa Chrystusa, będzie się musiał mierzyć z przeciwnościami. Pan mówi: pozwalam na to, żeby wypróbować, czy kochasz mnie bardziej niż inni. Dlatego kiedy przychodzimy się pomodlić, koncentrujemy się na Bogu, niebie: wielbimy Cię, oddajemy Ci cześć, dziękujemy Ci. Kiedy wpatrujemy się w Boga, Bóg wpatruje się w swoją wolę wobec nas. Dlatego widzimy kogoś wstającego z wózka. To nie nasze działania, ale głoszenie Słowa. Słowo nas stwarza. To, co przynosi uzdrowienie, to głoszenie Słowa. Słowo przedostaje się do ducha ludzkiego. Wtedy człowiek widzi wolę Bożą i idzie wyznać grzechy. Kiedy duch jest uzdrowiony, to i psychika mówi: co ja właściwie robię? Gdy te dwie części się jednoczą, to i ciało się uzdrawia.

Ojciec John Baptist Rubara Bashobora - pochodzący z Ugandy ksiądz. Doktoryzował się z teologii duchowości na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Jest związany z ruchem charyzmatycznym. Wygłasza rekolekcje w wielu krajach.

TAGI: