Ksiądz pierwszego kontaktu

Maciej Kalbarczyk

publikacja 05.08.2016 06:00

Bardzo często to właśnie do nich przychodzą alkoholicy, którzy zaczynają dostrzegać swoją bezsilność. To dobra okazja do tego, żeby namówić ich nie tylko do spowiedzi i modlitwy, ale także do leczenia u specjalisty.

Ksiądz pierwszego kontaktu canstockphoto

Księża są często na „pierwszej linii frontu”. To do nich ludzie udają się ze swoimi kłopotami i rozterkami – mówi Olga Olszewska, psychiatra, autorka poradnika dla duchownych „Jak wspierać osoby dotknięte problemem alkoholowym”. Rozmawiając z księdzem, alkoholik często po raz pierwszy głośno mówi o swoim problemie. To niepowtarzalna okazja do tego, aby przekonać go do leczenia. Tę szansę dostrzegli twórcy publikacji, której pomysłodawcą jest Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Autorzy podkreślają, że leczenie alkoholizmu wymaga współdziałania duchownych ze specjalistami. – Świeckie poradniki przeważnie nie uwzględniają kontekstu duchowego, a niektóre z nich wręcz dryfują w kierunku New Age. Nasz przedstawia chrześcijański punkt widzenia na uzależnienie i współuzależnienie – podkreśla Olga Olszewska. Wyjaśnia, że w rozmowach z nią księża narzekają na niedosyt fachowej wiedzy psychologicznej, bardzo potrzebnej w kontaktach z osobami, które zmagają się z nałogiem.

Ciężki kawałek chleba

– Jeśli ktoś nie chce pomocy, nie mamy szansy mu jej udzielić. Chory musi przede wszystkim chcieć – mówi ks. Zbigniew Kaniecki, duszpasterz trzeźwości diecezji płockiej. Od lat pomaga alkoholikom. W swojej diecezji stara się raz w miesiącu organizować Mszę św. z modlitwami o uwolnienie od uzależnień. Podkreśla, że problemem jest brak codziennej modlitwy o trzeźwość. Czy proszenie Boga o pomoc wystarczy? Duszpasterz odpowiada, że podjęcie terapii także jest ogromnie ważne, a zadaniem księży powinno być kierowanie chorych na leczenie. To nie jest jednak łatwe. – Po Mszy mamy spotkanie, na które przychodzą osoby uzależnione i współuzależnione. Kontaktujemy je m.in. z grupami AA. Czasami dajemy chorym telefony do specjalistów, mówimy, gdzie są ośrodki leczenia, ale oni nie chcą iść dalej. Wstyd jest największą blokadą, którą muszą pokonać – mówi ks. Kaniecki. Przekonanie uzależnionego do podjęcia terapii często jest trudnym zadaniem, nie ma jednego sprawdzonego sposobu. – Na pewno jednak dodatkowa wiedza jest przydatna, a każda forma pomocy i szkoleń ma sens – ocenia.

Choroba duszy i ciała

W pierwszej części poradnika autorzy szukają źródeł uzależnienia. Znajdują je w złej kondycji duchowej chorego. Zwracają uwagę, że ten, kto nie umie dawać i nie potrafi brać, zamyka się na miłość Boga. Zły duch odwołuje się właśnie do poczucia tego braku, namawiając do szukania natychmiastowej ulgi w alkoholu. Zażywanie szkodliwych substancji daje złudzenie samowystarczalności: nie trzeba nawiązywać relacji z Bogiem i z ludźmi, wszystko wydaje się prostsze. Chora dusza musi przejść drogę Jezusa: cierpieć, żeby doświadczyć zmartwychwstania.

Brat Adam Michalski, dyrektor Ośrodka Apostolstwa Trzeźwości, autor poradnika, zwraca jednak uwagę na to, że alkoholizm jest chorobą w sensie ścisłym: ma swoje objawy i przebieg, dlatego trzeba go leczyć. – W Kościele bardziej skupiliśmy się na namawianiu wiernych do abstynencji, najważniejsze stały się działania profilaktyczne. To jest oczywiście bardzo istotne, ale musimy także wiedzieć, jak rozpoznać uzależnienie i w jaki sposób namówić chorego na terapię – wyjaśnia. Duchowni w kontakcie z alkoholikami popełniają wiele błędów, które ku przestrodze szczegółowo opisano w publikacji PARPA.

Może wydarzy się cud?

Księża niepotrzebnie udzielają pomocy doraźnej, nie stawiając choremu żadnych wymagań. W ten sposób stwarzają alkoholikowi wygodne warunki do dalszego picia: wtedy wie, że w skrajnych sytuacjach znajdzie się ktoś, kto poda mu rękę. W tym kontekście bardzo ważny jest stosunek księży do działań tzw. osób współuzależnionych. Wiele z nich pomaga alkoholikom: sprząta po nich, zawozi na odtrucie, na różne sposoby usprawiedliwia ich nałóg. Brat Adam Michalski zauważa, że księża niepotrzebnie chwalą ich postawę, stawiając za wzór do naśladowania. – To tak naprawdę osoby, które cierpiąc, „pomagają” alkoholikom i nie pozwalają im ponieść konsekwencji swojego picia. W rzeczywistości takimi działaniami uwiarygodniają ich jako uzależnionych – podkreśla.

Kolejnym błędem księży jest zalecanie pozostania przy modlitwie bez podjęcia leczenia. – W pierwszej fazie jest ona bardzo istotna, żeby człowiek się opamiętał i wiedział, czym chce się koić: Bogiem czy alkoholem – mówi br. Michalski. – Z praktyki wynika jednak, że w 95 proc. o wyjściu z nałogu decyduje ciężka, wewnętrzna praca – dodaje.

Motywacja to podstawa

Brat Michalski wyróżnia cztery fazy choroby alkoholowej: pijaństwo, picie szkodliwe, uzależnienie oraz fazę chroniczną. – W pierwszych dwóch fazach pomoc duchowa jest bardzo ważna. Kiedy jednak widać uzależnienie, powinniśmy oddać chorego pod kuratelę specjalisty – wyjaśnia.

Jak przekonać alkoholika do tego, żeby zaczął się leczyć? – Skuteczne wskazanie drogi do terapeuty wcale nie jest proste. W relacjach międzyludzkich często działa znana ze szkoły trzecia zasada dynamiki: im silniej naciskamy, tym większy dostajemy opór. Tak zachęcić, żeby nie zniechęcić, jest dużą sztuką – mówi Olga Olszewska. Temu służy dialog motywujący, któremu autorka poświęca obszerną część poradnika. Wyjaśnia, że ta forma komunikacji jest oparta na stylu prowadzenia rozmowy, który służy wydobyciu i umocnieniu u osoby jej własnej motywacji. – Gdy chcemy kogoś zachęcić do zmiany, powinniśmy wystrzegać się krytykowania, obwiniania, moralizowania, wymuszania czy przyjmowania obietnic bez pokrycia – wyjaśnia. Najlepiej jest zadawać pytania otwierające i motywująco odzwierciedlać usłyszane treści. Trzeba pozostawić rozmówcy dużą swobodę, najlepiej jeśli sam dojdzie do tego, co powinien robić. W poradniku autorka odtwarza przykładowy przebieg dyskusji księdza z osobą uzależnioną i obrazowo wyjaśnia mechanizmy rządzące komunikacją międzyludzką.

Oprócz wykorzystywania w rozmowie dialogu motywującego istotne jest także „zwykłe” zbudowanie bliskiej relacji z chorym, stworzenie poczucia, że nie jest dla księdza osobą przypadkową. Na to zwraca uwagę ks. Zbigniew Koniecki. – Ksiądz musi odsyłać uzależnionego do konkretnej osoby, a psychoterapeuta musi wiedzieć, że wysłał go właśnie ten ksiądz. Dzięki temu chory nie czuje się anonimowy – radzi duszpasterz.

Terapia to nie wszystko

Rola księdza nie kończy się na skierowaniu do lekarza. Potem współpraca powinna iść dwutorowo, w wymiarach duchowym i cielesnym. Czy ksiądz i terapeuta powinni jednak stale ze sobą współpracować? Niekoniecznie. – Jako księża zajmujemy się przede wszystkim wsparciem modlitewnym. My mamy swoją rolę, a terapeuci swoją – wyjaśnia ks. Zbigniew Kaniecki. Zgadza się z nim br. Michalski. – Kiedy internista dostaje wyniki od kardiologa, już wie, co powinien robić dalej. Podobnie ksiądz nie musi spotykać się z lekarzem. Mogą działać równolegle, niekoniecznie tworząc zespół – podsumowuje.

Uzupełnieniem poradnika jest lista instytucji, które zajmują się pomocą osobom uzależnionym. Adresy mailowe, numery telefonów oraz godziny otwarcia placówek mogą okazać się przydatne dla księży. Pracując z alkoholikami, warto mieć taką listę przy sobie.