Szczęść Boże!

Jacek Okoń

publikacja 03.06.2016 06:00

To pozdrowienie okazało się silniejsze od totalitaryzmu i sekularyzacji. Przetrwało także w epoce Facebooka. Jest błogosławieństwem.

Brama tryumfalna w formie łuku ze sprzężonych wagoników kopalnianych, wystawiona przez pracowników kopalni "Bielszowice" 12 czerwca 1927 roku na cześć biskupa katowickiego Arkadiusza Lisieckiego Ze zbioru Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu Brama tryumfalna w formie łuku ze sprzężonych wagoników kopalnianych, wystawiona przez pracowników kopalni "Bielszowice" 12 czerwca 1927 roku na cześć biskupa katowickiego Arkadiusza Lisieckiego

Na Górnym Śląsku pozdrowienie „Szczęść Boże!” popularne jest przede wszystkim wśród górników. Dobrze znają je uczestnicy majowej pielgrzymki mężczyzn i młodzieńców do Piekar, którzy głośno skandując, witają nim biskupów i księży, celebrujących liturgię na wzgórzu kalwaryjskim. Starsze pokolenie pamięta, że w okresie PRL-u pielgrzymkowy okrzyk „Szczęść Boże” był odtrutką na brak wolności słowa i kneblowanie wszelkiej spontaniczności. Wykrzyczane w Piekarach przez sto tysięcy męskich gardeł robiło wtedy ogromne wrażenie, miało szczególną moc łączącą i uwalniającą od lęku. A były to czasy, kiedy w Piekarach upominano się głośno o prawa ludzi pracy, w tym wolną niedzielę w górnictwie. Świadkiem tego wyrażania myśli i uczuć bywał także arcybiskup krakowski Karol Wojtyła, częsty uczestnik pielgrzymek piekarskich.

Górnicze pozdrowienie

Dziś pozdrowienie „Szczęść Boże” kojarzy się niemal wyłącznie ze Śląskiem i z górnictwem. Jest to zwykłe codzienne pozdrowienie górników między sobą, powtarzane przy każdym pierwszym spotkaniu. Najczęściej pozdrawiają się w ten sposób górnicy zatrudnieni bezpośrednio przy wydobyciu, ze sztygarami włącznie. Dziś powszechnie akceptowane jest także przez wyższe szarże górnicze (ministrów, prezesów kompanii i holdingów, dyrektorów), co w okresie PRL mogło być tylko pobożnym życzeniem. Górnictwo stało się tak naturalnym środowiskiem dla tego pozdrowienia, że nie udało się go wyrugować z użycia nawet w czasach stalinowskich. Próby zastąpienia go pozdrowieniem „Cześć pracy!”, niezbyt zresztą natarczywe, spełzły na niczym. Zakorzenienie w miejscową tradycję było tak silne, że spotykamy je nawet w literaturze socrealistycznej, gdzie pisane bywało też jako jeden wyraz: szczęśćboże (razem i od małej litery).

Etnolog prof. Irena Bukowska-Floreńska, która dogłębnie zbadała ten temat, wskazuje ponadto na liczne, wciąż żywe konteksty parafialne i rodzinne, w których możemy je usłyszeć: „… przy spotkaniu z księdzem, zakonnikami, przy dosiadaniu się do ławki w kościele, czasem też przy spotkaniu na cmentarzu. Jeszcze do niedawna formy tej wielu używało, wychodząc z domu do pracy, do szkoły, przy pożegnaniu się po rodzinnym spotkaniu, zwykłych odwiedzinach w sąsiedztwie itp.”.

Zdař Buh, Glück Auf

Górnicze pozdrowienie używane jest także u naszych sąsiadów i ma swoje odpowiedniki w językach niemieckim i czeskim. Zarówno Polacy, jak i Czesi życzą szczęścia bliźniemu w podobny sposób, prosząc o nie Boga, dawcę wszelkiego dobra. Górnicy czescy czynią to w formie „Zdař Buh”. W górnictwie niemieckim używana jest forma „Glück auf”, bez odniesienia do Boga; emocjonalnym odpowiednikiem mogłoby tu być polskie pozdrowienie „Powodzenia”! Co ciekawe, bliskie naszemu „Szczęść Boże” jest niemieckie ludowe „Grüss Gott”, powszechnie do dziś używane w Bawarii, również w zupełnie świeckich okolicznościach. Jeśli na Śląsku za niemiecki odpowiednik „Szczęść Boże” uważamy jednak „Glück auf”, to dlatego, że to ono właśnie stało się pozdrowieniem niemieckich pracowników górnictwa w tym regionie, kultywowanym tu niegdyś głównie przez dozór i warstwę urzędniczą. Spotykane w górniczych miastach (Zabrze, Ruda Śląska, Gliwice, Bytom czy Rybnik) ulice o nazwie „Szczęść Boże” w większości przypadków są właśnie tłumaczeniem wcześniejszego nazewnictwa niemieckiego („Glück auf”).

Pozdrowienie pracujących na roli

Mimo że pozdrowienie „Szczęść Boże” tak bardzo kojarzone jest z górnictwem, pierwotnie było pozdrowieniem wiejskim, używanym przez chłopów i szeroko rozpowszechnionym nie tylko na śląskiej wsi, ale w całej Polsce. Miało też swoje poboczne formy i różne odpowiedzi – „Daj Boże”, „Daj Panie Boże”, „Bóg zapłać”, które można jeszcze dziś usłyszeć. W górnictwie przyjęła się forma identyczna, czyli w odpowiedzi na „Szczęść Boże” słyszymy to samo: „Szczęść Boże”.

Ze wsi do miasta ten zwyczaj przeszedł wraz z migracją zarobkową. Kiedy w XIX wieku wydobycie węgla na Górnym Śląsku rozpoczęło się na dużą skalę, zaczęło wzrastać też zapotrzebowanie na górników. Ponieważ trudno było znaleźć pracowników w mieszczańskich społecznościach pobliskich miast: Gliwic czy Bytomia, najmowano ich w okolicznych wsiach. Wokół kopalń zaczęły powstawać osiedla, będące zalążkiem wielkich miast przemysłowych. Jednak ludzie tak szybko się nie zmieniali i pochodzący ze wsi górnicy zachowali wiele ze swoich tradycji. Świadczą o tym stroje ludowe, chlewiki przy familokach, charakterystyczne dla wsi wnętrza mieszkalne, a także odziedziczone z pracy na roli „Szczęść Boże”. Tradycja wiejska w środowisku górniczym zaczęła się zespalać z wyraźnie mieszczańskimi elementami, takimi jak mundury, kirchgangi (uroczyste przemarsze do kościoła), kult św. Barbary czy różne insygnia, świadczące dziś o odrębności i wyjątkowości kulturowej górniczego stanu.

Pomogła Wolna Europa

Świadomość chłopskiego pochodzenia „Szczęść Boże” zdołała się w Polsce uchować do czasów stosunkowo niedawnych. Na swój sposób przyczyniła się do tego Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa (słuchana w swoim czasie powszechnie), która przez długie lata nadawała cykliczną audycję dla rolników. Rozpoczynał ją charakterystyczny i niezapomniany głos spikera na tle melodii kujawiaka: „Tym, którzy żywią i bronią, chłopom polskim – Szczęść Boże”. A jednak na wsi nie słyszało się tego pozdrowienia równie często co wśród górników. Nie bez powodu w czasie spotkania z rolnikami w Krośnie w 1997 roku Jan Paweł II apelował: „Niech z ust polskiego rolnika nie znika to piękne pozdrowienie »Szczęść Boże!«, »Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!«. Pozdrawiajcie się tymi słowami, przekazując w ten sposób najlepsze życzenia. W nich zawarta jest nasza chrześcijańska godność. Nie dopuśćcie, aby ją wam odebrano — bo próbuje się to robić!”.

Różne były losy tego pozdrowienia. Niektórzy uważali i wciąż uważają, że jest mniej pobożne niż „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Słowa ojca świętego wypowiedziane w Krośnie, gdzie oba pozdrowienia zostały zespolone w jednej zachęcie, powinny ostatecznie rozwiać tę wątpliwość.

Teologia pozdrowienia

Zanim w Krośnie padły cytowane wyżej słowa skierowane do rolników, już w 1983 roku na lotnisku Muchowiec, w obecności obrazu Matki Boskiej Piekarskiej, papież połączył swą naukę o sensie ludzkiej pracy właśnie z tym pięknym śląskim pozdrowieniem. W homilii papieskiej możemy doszukać się także tego, co może być dziś nazwane „teologią pozdrowienia »Szczęść Boże«”. Jan Paweł II mówił między innymi:

„Ażeby sięgnąć do samego korzenia pracy ludzkiej – czy to będzie praca w przemyśle czy na roli, czy to będzie trud górnika, hutnika, czy też pracownika umysłowego, czy domowe krzątanie się matki, czy trud służby zdrowia przy chorych – aby sięgnąć do samego korzenia jakiejkolwiek ludzkiej pracy, trzeba odnieść się do Boga: Szczęść Boże!

Tym pozdrowieniem: »Szczęść Boże«”, zwracamy się do człowieka, który pracuje, a równocześnie odnosimy jego pracę do Boga.(…) Kiedy przy pracy pozdrawiamy się wzajemnie zwrotem: »Szczęść Boże«”, wyrażamy w ten sposób naszą życzliwość wobec bliźniego, który pracuje – a równocześnie odnosimy jego pracę do Boga-Stwórcy, do Boga-Odkupiciela.(…)

To wszystko – taką bogatą treść – kryją w sobie owe słowa: »Szczęść Boże«, które tak często słyszy się w Polsce, a zwłaszcza na Śląsku”.

Dziedzictwo i depozyt

To tradycyjne pozdrowienie współcześnie można spotkać także w sytuacjach i kontekstach wcześniej nieznanych. W taki sposób nazwany został na przykład Szlak Pielgrzymkowy w kopalni soli w Wieliczce, otwarty i poświęcony w 2010 roku. Pamiętamy też, że pod tym samym hasłem promował się jeden z komitetów wyborczych w wyborach parlamentarnych w 2015 roku. Dziś „Szczęść Boże” to nawet tytuł gry planszowej, uczącej zarządzania kopalnią.

„Szczęść Boże” coraz śmielej wychodzi z górniczych katakumb, gdzie zostało – jako dziedzictwo i cenny depozyt – w zmiennych kolejach losu przechowane i ocalone. Pamiętajmy więc: Szczęść Boże!

Autor jest kustoszem Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu.

TAGI: