Pokojowy wojownik

Paweł Milcarek

publikacja 27.05.2016 06:00

Był błogosławieństwem dla katolickiej Francji. Pozostaje nauczycielem w Kościele epoki nowoczesności. Dom Guéranger, opat benedyktynów we francuskim Solesmes.

Dom Guéranger stał się jednym z symboli odrodzenia katolickiego we Francji w drugiej połowie XIX wieku. WWW.SALVEMALITURGIA.COM Dom Guéranger stał się jednym z symboli odrodzenia katolickiego we Francji w drugiej połowie XIX wieku.

W swoim pamiętniku Dom Guéranger zapisał: „Bóg zechciał, że przeszedłem sam wszystkie ścieżki, z których miałem potem zawracać innych”. Człowiek ten zapewne przechodził czyściec na ziemi: oczyszczenie będące i łaską, i bólem. A przecież jego życie nie było na początku naznaczone jakimś wielkim grzechem czy pustką, z których trzeba byłoby się spektakularnie podnosić.

Urodzony w roku 1805 we francuskim Kraju Loary Prosper Guéranger wychowywał się w środowisku katolickim, potem został księdzem diecezjalnym. Jako sekretarz biskupa bywał często w Paryżu, ówczesnej rozhukanej i modnej „stolicy świata”. Tu zetknął się z rozmaitymi nurtami, modami, debatami, ze sprzecznymi pomysłami na to, jak we Francji po szoku rewolucji przywracać wiarę, odnawiać zniszczone drogi zbawienia. Szukał. Gdy umierał w roku 1875, było już wiadomo, że jedną z najpoważniejszych recept tego odrodzenia wystawił on sam.

Odnowa przychodzi z Solesmes

Poświęcił swoje życie trzem sprawom, które były dla niego ściśle zjednoczone: odnowie zakonu monastycznego, przywróceniu pobożności opartej na liturgii oraz uformowaniu w świecie katolickim jednoznacznego i zupełnego posłuszeństwa wobec papieża.

Było mu dane wskrzesić życie benedyktyńskie we Francji. Gdy przystępował do tego dzieła – w latach 30. XIX w. – na terytorium tego kraju, „najstarszej córy Kościoła”, nie było już od dziesięcioleci ani jednego klasztoru benedyktyńskiego i ani jednego praktykującego regułę benedyktyna. Rewolucja francuska zmiotła swoją zbrojną ręką życie zakonne.

Odnowa zaczęła się od Solesmes, dawnego przeoratu, którego budynki zostały wystawione na sprzedaż w 1831 r. Ks. Guéranger skorzystał z okazji. W jego umyśle powstał projekt utworzenia z kilku księży wspólnoty benedyktyńskiej, która zajmowałaby się „służbą Bożą i studiami”. Początki były trudne. Dom Guéranger (tak go teraz nazywano z racji bycia mnichem benedyktyńskim) uruchomił jednak proces odbudowy, nadał mu fundament, wychował sobie następców. Potem przyszły kolejne klasztory, z których wyrosła cała tzw. Kongregacja Solesmes (inaczej Kongregacja Galijska). Benedyktyni solesmeńscy stali się niebawem słynni z powodu obserwancji zakonnej, wierności Rzymowi i wspaniałości liturgii.

Prawdziwa liturgia

Sięgając do głębokich pokładów solidnej duchowości mniszej – łączącej ducha Ojców i ducha cywilizacji średniowiecznej christianitas – Dom Guéranger stał się w Kościele prorokiem przywrócenia prymatu liturgii w codziennej pobożności wiernych. Przez swój „Rok liturgiczny” docierał do pokoleń katolików, przekonując, że najlepiej modlić się razem z Kościołem w rytmie roku liturgicznego, śledząc modlitwy i obrzędy. Z tą myślą szedł pod prąd tendencji do pobożności opartej na prywatnych nabożeństwach, zależnej od uczuć bądź rozumu jednostki. Zamiast tworzyć kolejny regulamin ćwiczeń duchowych lub proponować własne modlitwy, starał się przyprowadzić ludzi do wnętrza liturgii katolickiej, tak aby dusze wyzwalały się z wpatrywania w siebie, a zaczęły podziwiać dzieła Boga.

Ale co jest prawdziwą liturgią katolicką? O tym z ogromną przenikliwością pisał w 1830 r. jako młody ksiądz diecezjalny w serii artykułów ukazujących się na łamach dziennika „Mémorial Catholique”. Wyliczał niezbędne cechy: liturgia katolicka wyróżnia się starożytnością (nie jest tworzona jako „coś nowego”), autorytetem (jest zatwierdzana przez samego papieża), uniwersalizmem (wyraża katolickość, a nie partykularyzm) i „namaszczeniem”. Ta ostatnia cecha wydaje się kluczowa i najbardziej ulotna. „Namaszczenie” to połączenie ducha pobożności, prymatu Boga ze „świętych obcowaniem”, wzmocnionym przez posługiwanie się długowiecznymi formami modlitwy.

Taką prawdziwą liturgię katolicką odkrył Dom Guéranger w Mszale Rzymskim Piusa V. Stało się to przypadkiem. Jak większość księży francuskich, ks. Guéranger nie odprawiał wymaganej przez Rzym liturgii „trydenckiej”, lecz miejscową liturgię, tworzoną przez reformatorów ery nowożytnej. Jednak pewnego dnia został wyznaczony, by odprawiać Mszę w kaplicy zakonnej w Le Mans „Ta wspólnota posługiwała się Mszałem Rzymskim. Aby nie naruszać jej praktyk, dostosowałem się do zwyczajów kapelana. W tym mszale odkryłem właśnie ciągle żywe dzieło owej starożytności kościelnej, którą czułem się zafascynowany. Ton mszałów nowoczesnych wydawał mi się odtąd pozbawiony autorytetu i namaszczenia, będąc w sposób odczuwalny zarówno dziełem określonego wieku i kraju, jak i utworem osobistym. Szybko doszedłem do tego, że nie chciałem już odprawiać Mszy gdzie indziej niż w kaplicy Sacré Coeur, gdyż nigdzie indziej nie znajdowałem tego drogiego mszału, który przemawiał jak święci Ojcowie, podczas gdy inny mówił jak pierwszy lepszy przechodzień” – napisał potem w autobiografii.

Pod wpływem argumentacji opata Solesmes w ciągu czterdziestu lat wszystkie diecezje przyjęły liturgię „trydencką”, rezygnując z nowoczesnych liturgii diecezjalnych. Dla Dom Guérangera równie ważne było to, żeby korzystać z liturgii należącej do długiej tradycji katolickiej, jak i to, żeby była to liturgia błogosławiona przez papieża. Był on przecież jednym z przywódców ruchu na rzecz pełnego posłuszeństwa katolików na całym świecie biskupowi Rzymu. We Francji dotkniętej gallikanizmem nie było to bardzo popularne stanowisko. Nie zrozumiemy Dom Guérangera bez uchwycenia tej podwójnej, nierozdzielnej wierności: biskupowi Rzymu i tradycji katolickiej.

Patron katolicyzmu antyliberalnego

W obszernym wykładzie dziejów liturgii („Institutions liturgiques”) sformułował tezę, że przez całe dzieje chrześcijaństwa przewija się nurt „herezji antyliturgicznej”, czyli dewastowania kultu Bożego. Pojawiający się w ciągu wieków rzecznicy tej herezji dążą do tego, by „usunąć z kultu wszystkie ceremonie i formuły, które wyrażają misteria”. Ta negacja tajemnicy i nadprzyrodzoności wiary łączy się z wykluczaniem kolejnych konkretnych form pobożności liturgicznej. „I tak (...) nie ma już sakramentaliów w postaci błogosławieństw, obrazów, relikwii świętych, procesji, pielgrzymek itp. (...) Nie ma już ołtarza, jest zwykły stół; nie ma ofiary (jak w każdej religii), jest tylko uczta; nie ma kościoła, jest tylko dom modlitwy, jak u Greków i Rzymian; nie ma już architektury sakralnej, gdyż nie ma już misterium; nie ma już malarstwa i rzeźby chrześcijańskiej, gdyż nie ma już religii docierającej do zmysłów; i nie ma już poezji w kulcie, który przestał być płodny w wierze i miłości” – twierdził. Dbałość o kult Boży oraz postawienie liturgii w centrum pobożności rozumiał jako przywrócenie porządku. Była to jego recepta szerokiego odrodzenia życia chrześcijańskiego. Dom Guéranger wskazywał na liturgię, gdyż jest ona równocześnie konkretnym źródłem łask i społeczną formą wiary.

Myśl o „modlitwie społecznej” łączyła się ściśle z pragnieniem odbudowy także społeczeństwa chrześcijańskiego poza murami świątyń i klasztorów – w jego ojczyźnie, tak gwałtownie dechrystianizowanej przez rewolucję i liberalizm. Dom Guéranger stał się jednym z patronów katolicyzmu antyliberalnego.

Co ciekawe zwłaszcza dla nas, zawsze był życzliwy sprawie polskiej i Polakom. Jako ksiądz brał udział w manifestacjach solidarności z powstaniem listopadowym. Potem przyjaźnił się z popowstaniowymi emigrantami. W Solesmes bywali i Bogdan Jański, i księża zmartwychwstańcy.

Sługa Boży Dom Guéranger stał się jednym z symboli odrodzenia katolickiego we Francji w drugiej połowie XIX wieku. Jego nauki mają w sobie i entuzjazm młodości, i doświadczenie życia, zasilanego doświadczeniem długich wieków Kościoła. Ze swojego czasu przekazuje także nam przynajmniej te trzy wyrażenia: liturgia, papież, cywilizacja chrześcijańska. Kto z nas uchwyci i pojmie je razem?