Podróż do źródeł

ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 10.05.2016 06:00

Chrzcielnice. Najstarsza pochodzi z XI wieku. Mimo upływu wieków płynie w nich ta sama woda, choć rodzą się w niej kolejne pokolenia tarnowskich diecezjan.

Album cieszył wielkim zainteresowaniem czytelników ks. Zbigniew Wielgosz Album cieszył wielkim zainteresowaniem czytelników

Instytut Akcji Katolickiej, Wydział Duszpasterstwa Ogólnego Kurii Diecezjalnej w Tarnowie oraz diecezjalne wydawnictwo Biblos stoją za realizacją projektu albumu „Tarnowski Jordan”, który prezentuje wszystkie chrzcielnice znajdujące się w kościołach parafialnych w diecezji tarnowskiej. – Przygotowaliśmy tę publikację z okazji 1050. rocznicy chrztu Polski – mówi ks. dr Jan Bartoszek, pomysłodawca powstania i wydania tego albumu. Publikacja jest zaproszeniem w podróż do źródeł chrzcielnych. Najstarsze z nich bije w bazylice św. Marii Magdaleny i św. Stanisława w Szczepanowie. – Romańska chrzcielnica pochodzi z XI w. i z pewnością należy także do najstarszych w Polsce – podkreśla ks. Bartoszek.

U zarania życia

Albumowi groziła nuda, ale wydawcy przezwyciężyli ją, prezentując chrzcielnice według podziału dekanalnego diecezji tarnowskiej. Każdą stronę zdobią piękne zdjęcia Kamila Bańkowskiego, który podjął się sfotografowania poszczególnych chrzcielnic. – Tytuł albumu nawiązuje do nazwy rzeki, w której Jezus przyjął chrzest nawrócenia od św. Jana Chrzciciela. Do dzisiaj pielgrzymi odwiedzający Ziemię Świętą odnawiają nad Jordanem swoje przyrzeczenia chrzcielne. To samo można zrobić w swoim kościele parafialnym przy chrzcielnicy, gdzie udzielono nam chrztu świętego. Każda z nich to taki symboliczny Jordan, który przypomina nam, co otrzymaliśmy u zarania naszego życia – wyjaśnia ks. Bartoszek.

Znani i zasłużeni

Zaletą publikacji jest również to, że przy krótkim opisie niektórych chrzcielnic – kiedy powstała i z jakiego materiału – znajdują się listy znanych i zasłużonych osób ochrzczonych w danym kościele. – Na uwagę zasługują te świątynie i te chrzcielnice, gdzie chrzest przyjęli święci i błogosławieni naszej diecezji – mówi pomysłodawca albumu. Szczepanowska chrzcielnica przywołuje chrzest św. Stanisława, podegrodzka już wkrótce świętego – o. Stanisława Papczyńskiego, nawojowska – bł. Julię Rodzińską, łącka – bł. Celestynę Faron, przy radłowskiej została ochrzczona bł. Karolina, a przy katedralnej chrzcielnicy warto wspomnieć o bł. o. Zbigniewie Strzałkowskim. – Są też chrzcielnice, przy których do Kościoła zostali włączeni późniejsi naukowcy, społecznicy, artyści, sportowcy, siostry zakonne i zakonnicy, księża diecezjalni i biskupi – dodaje ks. Bartoszek. I tak np. mjr Henryk Sucharski, obrońca Westerplatte, został ochrzczony w Gręboszowie. Przy tej samej chrzcielnicy chrzest przyjęła Stefania Łącka, której życiem zajmuje się diecezjalna komisja kanonizacyjna. Z kolei w Chorzelowie chrzest przyjął gen. Władysław Sikorski, naczelny wódz Polskich Sił Zbrojnych i premier rządu polskiego na uchodźstwie. Znana siatkarka Agata Mróz przyjęła chrzest w tarnowskiej katedrze, podobnie jak gen. Józef Bem czy światowej sławy kosmolog ks. prof. Michał Heller. Swoje chrzcielnice mają także żyjący tarnowscy biskupi. – Przy chrzcielnicy w bazylice limanowskiej został ochrzczony obecny biskup tarnowski Andrzej Jeż – mówi ks. Bartoszek.

Kod genetyczny

Na promocję albumu, która odbyła się w WSD w Tarnowie, w ramach diecezjalnych obchodów 1050. rocznicy chrztu Polski, przyjechało wielu gości, m.in. wicepremier i minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński, historyk prof. Krzysztof Ożóg oraz prezydenci, starostowie z terenu diecezji tarnowskiej, którzy przyczynili się do wydania „Tarnowskiego Jordanu”. Gospodarzem spotkania był bp Andrzej Jeż, a poprowadził je ks. prał. Zbigniew Pietruszka, dyrektor wydziału duszpasterstwa ogólnego kurii diecezjalnej w Tarnowie. – Wspominanie 1050. rocznicy chrztu Polski w różnych wymiarach nie może stać się jakimś wydarzeniem muzealnym, że oto wyciągamy coś z szafy, by za chwilę to tam włożyć z powrotem. Nie, chrzest jest rzeczywistością, w której my również uczestniczymy i to powinno przejawiać się w naszym codziennym życiu. Od nas też zależy, czy to, co uroczyście wspominamy, pozostanie jedynie w sferze sentymentalnych wzruszeń, czy naprawdę stanie się kodem genetycznym naszego narodu. Diecezja tarnowska ma już 230 lat, ale nie istnielibyśmy bez dziedzictwa wiary minionych pokoleń Polaków i katolików – mówi bp Jeż.

Na początku była woda

ks. dr Andrzej Dudek, liturgista

– Kiedy rodziło się chrześcijaństwo, chrztu nie udzielano ani w baptysteriach, kaplicach chrzcielnych czy chrzcielnicach. Korzystano z wody w środowisku naturalnym. Mogło to być źródło, rzeka, jezioro, czyli „żywa woda”. Tak było prawdopodobnie przez trzy pierwsze wieki. Wspólnoty chrześcijańskie gromadziły się na modlitwie w domach prywatnych. I tam chrzest mógł być udzielany w specjalnych pomieszczeniach, które dziś nazwalibyśmy łazienką. Ale mógł to być też dziedziniec, gdzie znajdowała się studnia czy fontanna. Pierwsze typowo chrzcielne miejsce z basenem w posadzce pojawia się w IV wieku, po uznaniu chrześcijaństwa przez cesarza Konstantyna. Wówczas pojawiają się obok świątyń wolno stojące budynki przeznaczone do udzielenia chrztu. Odejście od budowania baptysteriów pojawia się w IX wieku, kiedy chrześcijaństwo wędruje poza Alpy, na północ Europy. Pojawiają się wówczas kaplice chrzcielne. Nie ma w nich już basenów w posadzce, tylko wanny. Ich kształt nawiązywał do grobowców rzymskich, żeby ukazać chrzest jako zanurzenie ochrzczonego w śmierci Chrystusa i jednocześnie jako udział w Jego zmartwychwstaniu. W wiekach od X do XIII widać powolne zmniejszanie tych wanien. Powodem jest to, że coraz częściej chrzci się dzieci, a nie dorosłych. Pojawia się chrzcielnica, mająca kształt misy umieszczonej na cokole. Znajduje się ona jednak nadal w kaplicy blisko wejścia do kościoła. Tak jest to Soboru Trydenckiego. Po tym soborze chrzcielnica została przeniesiona do prezbiterium lub na styku prezbiterium i nawy głównej, żeby była widoczna dla wiernych. W końcu chrzest był udzielany poza chrzcielnicą, ksiądz brał tylko wodę do dzbanuszka.

Sobór Trydencki zmienił też ikonografię związaną ze chrztem. Od 1614 roku przy chrzcielnicach pojawiły się obrazy św. Jana Chrzciciela, który udzielał chrztu Jezusowi w Jordanie. W pierwszym tysiącleciu tak nie było. Scenami chrzcielnymi były przede wszystkim obrazy żywej wody, przejścia Izraelitów przez Morze Czerwone, uratowania Jonasza z morza, uderzenia Mojżesza w skałę, z której wypływa woda, rozmowy Jezusa z Samarytanką przy studni Jakubowej, uzdrowienia paralityka przy sadzawce Siloe, cudu rozmnożenia chleba i ryb. Również kształt miejsc chrzcielnych był bardzo ważny. Pierwotnie był on okrągły – ochrzczony przechodził ze świata grzechu do świata łaski. Później ustalił się kształt oktagonalny nawiązujący do siedmiu dni stworzenia i ósmego dnia jako dnia zmartwychwstania i nowego czasu odkupienia. Okrągły kształt baptysteriów nawiązywał też do kaplicy zbudowanej przez Konstantyna na pustym grobie Chrystusa w Jerozolimie. Okrąg symbolizował koronę zmartwychwstania, jaką otrzymał Jezus. Ochrzczony otrzymywał koronę świętości, zapowiedź jego przyszłej chwały w niebie. Nad chrzcielnicą, basenem, wanną budowano kopułę bogato zdobioną w obrazy. Pojawiały się wewnątrz kopuły obrazy rajskich drzew, owoców symbolizujących ucztę niebieską. Człowiek wynurzany z wody widział nad sobą katechezę zapisaną w obrazach ikonograficznych. Niestety, przeniesienie chrzcielnicy do kościołów doprowadziło do zanikania tej katechezy poprzez sztukę. Dziś jakąś namiastką kopuły są bardzo ozdobne pokrywy chrzcielnic.

Po Soborze Watykańskim II pojawiają się tendencje do powrotu dawnej architektury chrzcielnej. W naszej diecezji nie istniały żadne świadectwa, żebyśmy mieli osobne budynki przeznaczone do udzielania chrztu świętego. Chrzcielnice są natomiast niewielkie. Ale prawie zawsze mają kształt okrągły, a pokrywa wygląda jak kopuła.

TAGI: