Najważniejszy jest spokój

Agata Bruchwald

publikacja 17.02.2016 06:00

To czas, kiedy wiele osób przekonuje się, jak duży jest ich talent plastyczny. Inni po raz pierwszy w życiu uświadamiają sobie, że pisanie ikon to rodzaj modlitwy.

Agata Bruchwald /Foto Gość Agata Bruchwald /Foto Gość

Salka w parafii księży marianów w Elblągu. 22 osoby, w różnym wieku, w skupieniu pochylają się nad niewielkimi deseczkami przywiezionymi z Bieszczad. Przenoszą na nie wizerunki świętych. Powstają ikony. Uczestnikom warsztatów towarzyszą muzyka, ciche cerkiewne modlitwy. Bo przecież pisanie ikon to nie zwykłe malowanie portretu… – Kiedyś byłam na wystawie ikon na Podlasiu. Pamiętam, że mnie zachwyciły – opowiada Ewa Ostrowska. – Te warsztaty to ciekawe doświadczenie, każdy z nas, przychodząc tu, przede wszystkim chciał spróbować czegoś nowego.

Janina Krauze, pod której okiem uczestnicy warsztatów starają się napisać pierwszą w życiu ikonę, mieszka w Bieszczadach. Jej przygoda z ikonami trwa od 20 lat. – Spotkanie ze sztuką zaczęłam od pisania ikon – przypomina. Wcześniej wykonywała drobne rysunki, grafikę. – W pewnym momencie życia postanowiłam zacząć robić coś, co lubię. Rysować lubiłam od dzieciństwa, więc postanowiłam iść w tym kierunku – kontynuuje.

Pani Janina nie kryje, że początki były trudne. Namalowanie twarzy anioła potrafiło zająć jej cały dzień. – Do pisania ikony może usiąść każdy. Zależy od człowieka, czy chce ją wykonać i czy czuje, że mu się to uda – tłumaczy pani Janina. By powstała ikona, wystarczy trochę talentu. Reszta, czyli doskonalenie techniki, to przede wszystkim praca. – Spotkanie ze sztuką ikony w pewnym sensie odbywa się na poziomie duchowym. Każdemu, kto chce spotkać się z ikoną, uda się ją zrobić – zapewnia.

Po pierwsze modlitwa

– Ona jest piękna – zachwyca się Teresa Fabisiak, która przed chwilą oderwała wzrok od swojej deski i zerknęła na pracę koleżanki. – Gdy usłyszałam o warsztatach, od razu się zdecydowałam. Powiedziałam sobie: „Tak. Muszę tam być” – pani Teresa zaczyna opowiadać, jak trafiła na zajęcia. Po modlitwie stwierdziła, że ta spontaniczna decyzja była słuszna. – Bycie tu to dla mnie frajda – zaznacza i chwali się, że mąż powiedział jej, że pierwszą ikonę, którą namaluje, chciałby mieć u siebie w pokoju.

– Ikona to pewien rodzaj modlitwy. Przychodząc tutaj, myślałam o tym, by modlić się ikoną, że tego muszę się nauczyć – włącza się w rozmowę Ewa Borys. Kobieta ma nadzieję, że to nie ostatnie spotkanie z panią Janiną. Już czeka na kolejne warsztaty. – A ja wolałabym malować, będąc zupełnie sama. Tutaj co chwilę coś nas rozprasza – wtrąca pani Teresa.

Ikona to pewien kanon. Ważna jest geometria, bo ikona to nie jest zwykły obrazek, który można sobie namalować. Ona ma swoje twarde zasady. Charakteryzuje ją spokój. – Do wzięcia udziału w tych warsztatach namówiła mnie żona – mówi Sławomir Stroński. – Ostatnio miałem dużo pracy, a żona zaproponowała te zajęcia w ramach terapii dla mnie – uściśla. Pan Sławek kiedyś sporo malował, rysował. – Pomyślałem, że będzie to dla mnie coś ciekawego – przyznaje. Nie pomylił się.

Według niego zajęcia są bardzo dobrze zorganizowane. – Tu po raz pierwszy zorientowałem się, że pisanie ikon to nie jest typowe malarstwo. W pisanie wkładamy serce, uczucia, modlitwę. Dzięki temu powoli tworzy się ikona – dzieli się swoimi spostrzeżeniami pan Sławek.

Duchowa podróż

– Pisanie ikon to jest jakaś tajemnica. Chciałam choć trochę ją zgłębić – opowiada Wiesława Murawska. Uczestnictwo w warsztatach pisania ikon było marzeniem pani Wiesławy. Kilka miesięcy wcześniej zapisała się na kurs, który miał się odbyć pod Warszawą. W ostatniej chwili został odwołany. – Gdy dowiedziałam się o kursie organizowanym w Elblągu, od razu się zgłosiłam – relacjonuje kobieta. – Pierwsza ikona, jaką piszę, wychodzi mi, podoba mi się. Z pewnością w przyszłości będę robić ikony na prezenty – zapewnia pani Wiesława.

Ania Janiuk na warsztaty dojeżdża ze Sztumu. – Od kilku lat marzyłam, by uczestniczyć w profesjonalnych warsztatach pisania ikon. W wolnych chwilach amatorsko maluję. Ikona zawsze mnie pociągała, chciałam ją napisać – tłumaczy. Jak przyznaje pani Ania, człowiek zapisując się na warsztaty, jest ciekawy, czy mu się uda. – Moja pierwsza ikona nie jest arcydziełem, ale mnie się podoba – cieszy się.

Dla pań Henryki Kaniogowskiej i Teresy Jakubiak uczestnictwo w warsztatach to po prostu rozrywka. – Te warsztaty to dla mnie przede wszystkim okazja, by wyjść z domu. My tak to potraktowałyśmy – nie kryje pani Henryka. – I przy okazji czasami można się czegoś nauczyć. – To są warsztaty dla początkujących, oni dopiero uczą się tej sztuki – przekonuje Janina Krauze. – Niektórzy pierwszy raz w życiu mają pędzel w ręce. Ja jestem po to, by im pomóc technicznie – dodaje.

Ikony, które powstały na warsztatach w Elblągu, to kopie ikon starych mistrzów. W czasie pierwszego spotkania każda osoba wybrała sobie obrazek, który przez kolejne dni przenosiła na deskę. – Chodzi o to, by ci ludzie zobaczyli, że ikonę można napisać – zapewnia pani Janina. – Ikona to trudna mistyczna, duchowa podróż. Trzeba mieć w sobie niesamowicie dużo równowagi, by ją wykonać – opowiada. Przeszkodą w napisaniu ikony są emocje, z jakimi nie radzi sobie człowiek. Przygotowaniem do napisania ikony może być spowiedź.

– Ikony przedstawiają wizerunki świętych. Są one medium w spotkaniu z Bogiem – tłumaczy. – Zwracając się do nich w czasie malowania, modlimy się. Mamy z nimi kontakt. I nieważne, czy ktoś zdaje sobie z tego sprawę, czy nie – mówi Janina Krauze.

TAGI: