Pracujemy, żeby dać łasce szansę

publikacja 02.12.2015 06:00

O filmikach na parafialnych stronach, polskiej gościnności i cieple oraz modlitwie babci i dziadka z ks. Emilem Furtakiem z Komitetu Organizacyjnego ŚDM Kraków 2016 rozmawia Miłosz Kluba.

– Przy tak dużym wydarzeniu nie da się do końca wszystkiego zaprogramować i przewidzieć – mówi o ŚDM ks. Emil Furtak Miłosz Kluba /Foto Gość – Przy tak dużym wydarzeniu nie da się do końca wszystkiego zaprogramować i przewidzieć – mówi o ŚDM ks. Emil Furtak

Miłosz Kluba: Czy są jeszcze w Krakowie, w naszej archidiecezji, osoby, które nie słyszały o Światowych Dniach Młodzieży?

Ks. Emil Furtak: Zdecydowanie tak. Nie wszyscy się tym interesują i pozostaje problem, jak ich zainteresować. Dla wielu osób, które o ŚDM słyszały, była to tylko jedna z wielu informacji.

Jak takim osobom w krótkich słowach wytłumaczyć, czym są Światowe Dni Młodzieży?

Myślę, że nazwa jest na tyle klarowna, że wiele nie trzeba wyjaśniać – to modlitewne spotkanie młodych z całego świata. Jak każde spotkanie, jest ono wartością samą w sobie, ale w Krakowie będzie ono miało wyjątkowy charakter, związany z Rokiem Miłosierdzia. To miejsce – centrum Miłosierdzia i miasto, z którym związani byli apostołowie Miłosierdzia – nadaje tym dniom dodatkowy wymiar.

Sporo jest inicjatyw związanych z ŚDM w internecie, zwłaszcza w mediach społecznościowych (rozmaitych grup, stron, wydarzeń). Jak to wygląda w „prawdziwym” świecie? Czy widać ożywienie w diecezji?

Na pewno widać w pracy tych, którzy są odpowiedzialni za przygotowanie Światowych Dni Młodzieży. Czas nagli. Trudno natomiast powiedzieć, jaki jest odbiór społeczny ŚDM. Rozpoczyna się akcja medialna, coraz więcej informacji pojawia się w telewizji, w prasie. Miejmy nadzieję, że poziom zainteresowania i świadomość zbliżającego się wielkiego, historycznego, niepowtarzalnego wydarzenia będą coraz większe. Myślę, że ciągle nie czujemy skali ŚDM, że wciąż nie dociera do nas, jak ważne, jak wielkie będzie to wydarzenie. I to pod każdym względem – duchowym, bo taka jest natura tego spotkania, ale też logistycznym.

Co dzieje się na poziomie parafii? Zwłaszcza dla tych, które znajdą się w strefie zakwaterowania pielgrzymów, będzie to wydarzenie, jakiego nigdy nie przeżywały.

Parafia jest podstawą organizacji Światowych Dni Młodzieży. Nie każda z osobna, ale wszystkie, działające jako jeden system. Nauczenie się współdziałania i wzajemnego wspierania się jest jednym z najważniejszych zagadnień i jedną z największych szans. Żeby ten system działał, musi być przepływ informacji, wypracowanych rozwiązań, doświadczeń – także między poszczególnymi parafiami. To kolejne zadanie. Widać oczekiwanie na instrukcje „z góry”, ale my musimy liczyć też na inicjatywę i pomysłowość młodych, którzy będą się mogli wykazać pod kierunkiem swoich duszpasterzy. Przy tak dużym wydarzeniu nie da się do końca wszystkiego zaprogramować i przewidzieć. Jedyne, co pozostaje, to kreatywność, spontaniczność i ofiarność ludzi zaangażowanych bezpośrednio na poziomie parafii.

Są już jakieś przykłady takiego działania?

Obecnie tworzymy system przekazu informacji do księży proboszczów. Spełniałby on rolę punktu informacyjnego, gdzie mogliby oni szukać odpowiedzi na rodzące się pytania. Z drugiej strony tym kanałem od komitetu będą mogły płynąć inspiracje i wskazówki dotyczące organizacji pracy na poziomie parafii. Pomysłem, który leży mi na sercu, jest zachęcenie parafii do ożywienia ich stron internetowych. Dzisiaj światem młodzieży jest internet, świat wirtualny. Chcielibyśmy, żeby młodzież szukała informacji również na witrynach parafialnych. To pozwoli zwiększyć ich popularność i rozwinąć je jako środek komunikacji z wiernymi, swoiste tablice „ogłoszeń duszpasterskich”. Być może uda się też stworzyć jakieś forum, na którym będzie się można pochwalić tymi stronami i tym, w jaki sposób zostały zmodyfikowane na potrzeby ŚDM.

Co powinno się na nich zmienić?

Chcemy, żeby to były żywe, ciekawe wizytówki parafii. Młodzi przyjeżdżający do Krakowa na ŚDM będą z góry wiedzieli, do jakich miejscowości trafią i gdzie zostaną zakwaterowani. Przypuszczamy, że pierwszą reakcją na taką wiadomość będzie właśnie wyszukanie parafii w internecie. Te strony są prowadzone po polsku, ale myślę, że niezłym pomysłem byłoby stworzenie przynajmniej czegoś w rodzaju parafialnej wizytówki po angielsku – zaprezentowanie pielgrzymom, kim jesteśmy, zapewnienie ich, że czekamy. Ciekawą, powszechną dzisiaj rzeczą są krótkie filmiki. Nagrywanie przez młodzież takich migawek z życia parafii, z celebracji, nabożeństw, wyjazdów czy nawet widoku kościoła też byłoby dobrym pomysłem na prezentację, która nie potrzebuje tłumaczenia i opisów. To bardzo ciekawy kierunek docierania do młodzieży i pokazywania parafii nie tylko jako struktury, ale przede wszystkim jako wspólnoty wierzących.

W jaki jeszcze sposób parafie muszą się przygotować na przyjęcie pielgrzymów?

To dokładnie tak, jak z przyjęciem każdego gościa – zastanawiamy się, kiedy przyjedzie, jaki będzie miał plan działania, co damy mu jeść, gdzie będzie spał. Dobrą analogią jest potraktowanie parafii jak domu, który ma przyjąć gości. Wielką szansą, mimo ograniczeń infrastruktury, jest nasza polska gościnność i ciepło, które okażemy. Nie chodzi przecież o to, żeby kromka była z szynką, ale żeby była podana z miłością.

Konkretnym wymiarem przygotowań jest też odbywająca się w parafiach składka na Światowe Dni Młodzieży. 15 listopada odbyła się trzecia z nich, ostatnią – czwartą – zaplanowano na połowę maja przyszłego roku. To jedno z ważniejszych, poza składkami partycypacyjnymi pielgrzymów, źródło finansowania ŚDM.

Prace organizacyjne wymagają nakładów – co do tego nie ma wątpliwości. Wydarzenia na taką skalę nie da się zorganizować bez pieniędzy. Składka ma jednak także inne znaczenie. Jeżeli coś finansuję, to powinienem się tym interesować. Za przekazanymi pieniędzmi powinna iść ciekawość. Liczymy na to, że zbiórka będzie miała wymiar i solidarnościowy, i promocyjny. Ważna jest też świadomość konkretnej odpowiedzialności – tego, że to nie jest wydarzenie księdza kardynała czy miasta Krakowa, ale nas wszystkich. Poza tym to są pieniądze, które zostaną zapisane w annałach historii. Każda złotówka przeznaczona na Światowe Dni Młodzieży to złotówka zainwestowana najlepiej, jak można to sobie dzisiaj wyobrazić.

Logistyka – także na poziomie parafii – to jednak nie wszystko.

Najważniejsze są przygotowania duszpasterskie, choć one nie dominują w mediach. To spotkanie całego Kościoła z papieżem i warto, żeby było ono „omadlane” nie tylko przez młodych. Pięknie by było, żeby np. kółka różańcowe podjęły intencję ŚDM i ogarniały swoją modlitwą młodzież, która do nas przyjedzie. Modlitwa za młodzież to chyba jedna z ważniejszych i piękniejszych rzeczy, jaką mogą robić babcie i dziadkowie z myślą o swoich wnukach czy prawnukach. Ważne, żeby proboszczowie zachęcali te tradycyjne grupy parafialne, choć wprost niezwiązane ze Światowymi Dniami Młodzieży, do takiego włączenia się. To też dobry sposób, żeby wiadomości o ŚDM rozchodziły się w parafii, żeby ten temat wszedł do codziennych rozmów. Mówimy też dużo o potrzebie współpracy poszczególnych parafii, wymiany informacji pomiędzy duszpasterzami i między kapłanami a świeckimi, ale byłoby równie ważne, a nawet ważniejsze, żeby była też wspólna modlitwa. Byłoby pięknie, gdyby księża z sąsiednich parafii spotykali się raz na jakiś czas na wspólnym odmawianiu brewiarza – modlitwy całej wspólnoty Kościoła – w intencji Światowych Dni Młodzieży. Dobrze byłoby połączyć te dwa wymiary. Można przecież powiedzieć, że ŚDM to objawienie Kościoła, szansa na doświadczenie jego piękna w absolutnej makroskali.

Światowe Dni Młodzieży potrwają mniej więcej tydzień. Papież odleci do Watykanu, młodzież wróci do swoich domów, my posprzątamy miasto i co dalej? Co nam zostanie?

Wspomnienia i wielkie doświadczenie. Przypuszczam, że to będzie temat na niejedną pracę doktorską związaną z logistyką, organizacją i zarządzaniem.

A w sensie duchowym?

Cały czas otwarte jest pytanie, w jaki sposób wykorzystać to zaangażowanie ludzi w organizację i w same Światowe Dni Młodzieży. Czy to będzie tylko jednorazowe pobudzenie, po którym wszystko wróci do normy, czy też uda się przekuć tę wiedzę i doświadczenie na inne, kolejne cele. Na razie mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Gdyby jednak to nie było celem, to cały nasz wysiłek nie miałby sensu. Łaska buduje na naturze. My pracujemy, żeby dać łasce szansę. Na ile ta konstrukcja duchowa okaże się trwała – zobaczymy.