W wyłomie muru

Marcin Jakimowicz

publikacja 26.11.2015 06:00

„Na twoich murach: Gliwice, Wrocławiu, Warszawo, postawiłem straże. cały dzień i całą noc nigdy nie umilkną” – mógłby dziś prorokować Izajasz. Nad Wisłą jest coraz więcej strażników. Gromadzą się w Domach Modlitwy. Chcą uwielbiać Boga 24/7.

Historia Domu Modlitwy  w Gliwicach  jest prawdziwym cudem  Roman Koszowski /Foto Gość Historia Domu Modlitwy w Gliwicach jest prawdziwym cudem

To historia o domu, który spadł z nieba. Gdybyśmy mieli w jednym zdaniu opowiedzieć o miejscu, w którym siedzimy, powiedzielibyśmy: Bóg spełnia marzenia. To nie metafora – Barbara i Jacek Janusowie są wyraźnie poruszeni.

To jest to!

Gliwice. Ulica Wieczorka. Ścisłe centrum. Ludzie w kawiarniach piją cappuccino, nie wiedząc, że kilkanaście metrów obok nich trwa właśnie gorące uwielbienie. Ściany Domu Modlitwy są świetnie wyciszone, więc nawet gdy muzycy dosłownie traktują słowa psalmu: „Wykrzykujcie na cześć Pana wszystkie ziemie”, to pełne ognia błogosławieństwo nie wydostaje się na zewnątrz. W formie dźwięków, bo – jak wierzą modlący się – w sferze duchowej naprawdę przemienia to miasto.

– Po dziesięciu latach małżeństwa zaczęliśmy się łapać na tym, że nasza wiara stała się „niedzielna” – opowiadają Basia z Jackiem. – Spotkaliśmy się w Odnowie Charyzmatycznej, ale potem przez to, że skupiliśmy się na pracy i wychowaniu dzieci, nasze zaangażowanie osłabło. Stawaliśmy się letni. Wiedzieliśmy, że musi się coś zmienić. Pytaliśmy Boga: „Czego od nas oczekujesz?”. I wtedy On zaczął wzbudzać w naszych sercach pragnienie, by stworzyć miejsce, gdzie będzie można Go uwielbiać. Zaczęliśmy o tym głośno mówić. Spotykaliśmy się w Zabrzu z liderami wspólnot, zostawaliśmy po Mszy, by dłużej uwielbiać Boga.

Wspólnie z innymi zabrzańskimi wspólnotami raz w miesiącu spotykaliśmy się na Mszy św. z modlitwą za Zabrze, czuliśmy jednak, że On powołuje nas do czegoś nowego. Duch Święty kierował nasze kroki w stronę jedności. Bóg kruszył w nas uprzedzenia i lęki. W 2010 roku pojechaliśmy do Domu Modlitwy we Wrocławiu. Urzekło nas to, co zobaczyliśmy. Słowo Boże plus uwielbienie śpiewem to było coś, co nas zachwyciło! Z czasem poznaliśmy braci protestantów, którzy opowiadali nam o Międzynarodowym Domu Modlitwy, w Kansas.

– Gdy trafiłem na dziesięć dni do IHOP-u, modliłem się, widziałem ten tętniący życiem gmach i czułem: To jest to! – opowiada Jacek. – Gdy Bóg zrodził w nas pragnienie Domu Modlitwy, zaczęliśmy… kupować instrumenty. W ciemno. Nie mając pojęcia, gdzie i kiedy się przydadzą. Gdy w pracy dostałem sporą gratyfikację, poświęciłem ją na zakup sprzętu. – Cały dom był zawalony aparaturą – śmieje się Basia. – Ktoś, patrząc z boku, mógłby się złapać za głowę. A my doświadczyliśmy tego, że gdy raz powie się Bogu „tak”, On się pod tym podpisuje i dba absolutnie o wszystko. W Gliwicach spotkaliśmy Bożenę i Arka Zeifertów, protestantów. Okazało się, że mają takie same pragnienia jak my! Zaczęliśmy modlić się razem. I wówczas Bóg sprawił nam największy prezent.

– Zgłosili się ludzie, którzy powiedzieli: oddamy wam nieruchomość w samym centrum Gliwic – wspomina Jacek. – Wysłuchali opowieści o naszej drodze, wizji, proroctwach, którymi Bóg nami kierował, i zdecydowali, że oddadzą nam tę nieruchomość w samym centrum. Nieprawdopodobna historia! Budynek nadawał się do całkowitego remontu. I co teraz? Nie mieliśmy pieniędzy na wyremontowanie tego gmachu, dopiero co założyliśmy fundację i znaliśmy stan naszego konta. (śmiech) Przez dwa miesiące zastanawialiśmy się, czy w to wszystko wchodzić. I znów wraz z Bożeną i Arkiem uczyniliśmy krok wiary. Powiedzieliśmy: „Bierzemy to!”. Wzięliśmy w ciemno ten zdewastowany budynek, wierząc, że jeśli to jest dar Boga, On zatroszczy się o resztę. I wówczas znalazł się człowiek, który zadeklarował: wyremontuję to. Cud. Nie da się tego inaczej określić. Zostało zburzone niemal wszystko (widać to na filmie na stronie: namurachmiasta.org). Remont trwał jedynie pół roku. – Wyszło architektoniczne cacko. Zdumiewa mnie rozmach, z jakim przygotowano każdy detal – przerywam tę opowieść. – Znakomite architektoniczne zaaranżowanie miejsca, świetny sprzęt muzyczny.– Bóg zadbał o wszystko – wyjaśnia Basia. – Trwał jeszcze remont, a już znalazł się sponsor, który kupił nam stół mikserski.

Dziś spotkania modlitewne odbywają się w poniedziałki i środy od 19.00 do 21.00 oraz w soboty od 10.00 do 12.00. Dwa słowa, które charakteryzują to miejsce? Uwielbienie i wstawiennictwo.

Jak to się robi w Ameryce

Rozpoczęło się 19 września 1999 roku. I trwa do dziś. Uwielbienie dniem i nocą. W 1975 r. Mike Bickle otrzymał proroctwo. „Bóg chce wzbudzić ruch, który będzie uwielbiał Go dzień i noc i orędował przed Bogiem, tak jak Jezus wstawia się za nami przed Ojcem”. Nie uwierzył ani jednemu słowu tego „odgórnego” przesłania. Trzeba było kolejnych 24 lat potwierdzania obietnicy znakami, by Boży plan mógł nabrać konkretnych kształtów. 16 lat temu na scenę hali International House of Prayer wyszli muzycy, by śpiewać pieśni chwały przeplatane psalmami. I nie zeszli z niej do dziś… Dziś IHOP „zatrudnia” tysiące muzyków, wstawienników i liderów uwielbienia. Doba podzielona jest na dwugodzinne sesje: na scenie zmieniają się zespoły i liderzy uwielbienia. Przy Domu Modlitwy działa już ok. 50 służb (związanych z pracą z dziećmi, ruchem adopcyjnym, modlitwą za Izrael czy pomocą ofiarom handlu ludźmi).

Nieograniczony wpływ

Kraków. Poniedziałkowy wieczór. Świeżo malowana przestrzenna sala przy ul. Łokietka. Przygaszone światła. Na wielkim krzyżu tańczą ogniki świec. Od dwóch godzin z głośników płynie pastelowa pieśń uwielbienia. – Każda minuta skupiania się na Bogu zmienia rzeczywistość – nie ma wątpliwości Maja Mroczkowska ze wspólnoty Głos na Pustyni, odpowiedzialna za ten „pokój modlitwy”. – Każda godzina spędzona na adorowaniu Boga „wykonuje pracę” w przestrzeni duchowej. Ta z kolei ma bezpośrednie przełożenie na rzeczywistość codziennego dnia, chociaż czasem w ogóle nie musi to być odczuwalne w naszym otoczeniu, może ratować kogoś na drugiej półkuli. To porywająca sprawa, miejsce nieograniczonego wpływu, w który Bóg wyposaża wierzących. Każdy może trwać, każdy może się wstawiać, potrzeba mało albo tylko jednego; logika ziarnka gorczycy. Stąd już prosta droga do pragnienia, by nie mieć w tym przerwy. Idea modlitwy 24/7 nie jest nowa, ale bez względu na wiek historii jej motywacja jest jedna – uwielbienie Świętego, który jest tego godzien.

Formuła modlitewna jest oparta na muzyce i wstawiennictwie. Ten model nazywany jest „metodą harfy i czaszy”, za przykładem Starców z Ap 5,8 (harfa to uwielbienie, czasza –wstawiennictwo). Najbliższe Polski miejsce, które funkcjonuje w wymiarze 24/7, jest w Augsburgu – opowiada Maja. – Skoro naturalnym środowiskiem Boga, atmosferą, w której przebywa On w niebie, jest uwielbienie – stwórzmy Mu takie miejsca tu, na ziemi. Gdzie pieśń nie milknie, modlitwa nie ustaje. To szczególne namaszczenie podejmowane przez ludzi świeckich. Do tego, aby stawać na duchowych murach miast, stawać w wyłomach i wołać o przełom i rzeczywiście spodziewać się zmiany; nie w sposób bierny, ale jak ci, którzy wiedzą, że królestwo Boże to nie plan ewakuacji, ale inwazji.

Niech się święci!

– Dlaczego uwielbienie jest takie ważne? Bo jest przebywaniem w Bożej obecności – opowiada Maciej Wolski z warszawskiej Fundacji 24/7. – Gdy uczniowie prosili Jezusa: „Naucz nas się modlić”, rozpoczął od słów: „Ojcze, święć się imię Twoje”. Czyli tak naprawdę rozpoczął od… uwielbienia. Kiedyś nie sądziłem, że takie uwielbienie 24/7 jest możliwe. Postanowiłem sprawdzić, jak to wygląda, i ruszyłem za ocean. Sama forma modlitwy nie była zaskoczeniem, bo uwielbienie w nowych ruchach Kościoła, w oazie, we wspólnotach charyzmatycznych jest na porządku dziennym. Pamiętam do dziś pierwsze wrażenie. Zobaczyliśmy grupę ludzi śpiewającą pieśni chwały, i doświadczyliśmy mocno tego, że Bóg jest godzien uwielbienia. To w IHOP zauważyłem, że kontekst odnowy związanej z opactwem w Cluny był oparty na powrocie do nieustającej modlitwy. Te klasztory były miejscami ciągłego oddawania chwały Bogu. Tak wyglądały reforma Bernarda z Clairvaux czy ruch odnowy z klasztoru w irlandzkim Bangor, gdzie przez 24 godziny trzy tysiące mnichów modliło się Psalmami.

– Twórcy IHOP-u przejęli się słowami Modlitwy Pańskiej. I modlą się „by na ziemi było tak jak w niebie” – opowiada Grzegorz Głuch, lider chóru Gospel Rain. – Dorośli i dzieci przebywają w Bożej chwale, nasiąkają nią, by wyjść na ulice i przemieniać ten skażony przekleństwem świat.

W Polsce działają już Domy Modlitwy we Wrocławiu (www.wroclaw24.org) i Warszawie (www.warszawa24.org), Katowicach (www.wjednosci.org), Krakowie (www.glosnapustyni.pl) i Gliwicach (namurachmiasta.org). – Na własnej skórze doświadczyłem wielokrotnie, że ratowała mnie modlitwa uwielbienia – nie ma wątpliwości ks. Mirosław Nowosielski, wykładowca UKSW. – Gdy jestem zrezygnowany i nic mi się nie chce, mówię: „Bądź uwielbiony, Panie”. Zły duch nie wkracza na wypełnione uwielbieniem tereny. Domy Modlitwy są jak ogniska, które widziane z góry, tworzą wielki pas startowy. Przygotowują miejsce lądowania Mesjaszowi, którego nadejścia z tęsknotą wypatrują. Czekają na Tego, który wołał: „Czy jednak Syn Boży znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”.

TAGI: