Homilia ma przemieniać

Beata Malec-Suwara

publikacja 17.11.2015 06:00

Recepta na dobre kazanie? Proszę bardzo – „Mów zwięźle, w niewielu słowach zamknij wiele treści” (Syr 32,8).

Przygotować przesłanie „skrojone na miarę”, aby docierało do różnych grup wiekowych, nie jest łatwo Beata Malec-Suwara /Foto Gość Przygotować przesłanie „skrojone na miarę”, aby docierało do różnych grup wiekowych, nie jest łatwo

W jednej z parafii diecezji tarnowskiej 19-letni chłopak przez kilka miesięcy uprzykrzał proboszczowi życie. Ukradł mu gołębie, zniszczył auto i wybił szyby w szklarni. Z jakiego powodu? Nie podobała mu się treść kazań, które ksiądz głosił. Ta postawa dowodzi, że kazania poruszają, czasem wywołują złość. Ale nierzadko jest też i tak, że wzruszają, zapadają w pamięć, rozwiązują ludzkie rozterki, uzdrawiają duszę. – Niedawno dostałem e-maila po tym, jak głosiłem słowo Boże w mościckim kościele, w którym ktoś napisał, że słowo usłyszane z ambony zaprowadziło pokój w jego domu – opowiada ks. Artur Ważny, dyrektor Wydziału Nowej Ewangelizacji tarnowskiej kurii. Nadawca e-maila nie jest z Mościc, ale zaspał i postanowił z żoną i teściową przyjechać tutaj na Mszę Świętą. Kazanie, które usłyszeli, jednoznaczne oceniło i rozwiązało problem małżeński, z którym od jakiegoś czasu próbowali się uporać. – To nie mógł być przypadek, że akurat tutaj trafiliśmy do kościoła. Tu Pan Bóg zadziałał – napisał.

Góra 12 minut

– Zawsze starałem się nie przekraczać 10 minut, głosząc słowo Boże. Z psychologii wynika, że człowiek dorosły może się skoncentrować przez 7 minut, a dziecko nawet krócej. Jeśli wydłużamy kazanie, automatycznie działamy przeciw sobie i przeciw Bożej sprawie – mówi ks. dr hab. Marian Zając, dziś wykładowca w Lublinie, a wcześniej wikary w parafii św. Stanisława Kostki w Tarnowie i u św. Kazimierza w Nowym Sączu. Jego kazania tak niektórym zapadły w pamięć, że do dzisiaj je wspominają. – Każda minuta kazania to godzina przygotowania – zaznacza z kolei ks. Józef Pajor, wikary w Ociece. Nie jest to proste. – Jeden z profesorów, poproszony o przygotowanie 2-minutowego wykładu, powiedział, że potrzebuje 2 dni na jego przygotowanie – wspomina ks. Andrzej Michalik, rektor WSD w Tarnowie. – A takiego na 20 minut? A to 2–3 godziny. A 2-godzinnego? Taki mogę zacząć mówić już – dodawał profesor.

Tworzenie kazania to proces. – Jeśli mam powiedzieć kazanie w niedzielę, to już od poniedziałku go przygotowuję – przyznaje ks. Pajor. Od lat w segregatorach gromadzi przykłady z życia codziennego, które później wykorzystuje w homiliach. Wycina je zwykle z gazet, także „Gościa Niedzielnego”, potem je hasłuje. – Są już tego tysiące. Niektóre pewnie się zdezaktualizowały, ale tak mnie uczono i lubię czytać, podkreślam, robię zakładki. Ostatnio założyłem także bazę elektroniczną – mówi kapłan.

Słowo Boże

– Dla mnie inspiracją jest Boże słowo. Czasem jest to zdanie albo jedno słowo i wokół niego buduję homilię – wyznaje ks. Ważny. – Dla mnie Pismo Święte jest jak raj, do którego wchodzę i smakuję jego owoce. Do tego dochodzi też słuchanie ludzi, tego, czym żyją, jakie są ich problemy, kłopoty. Szukanie odpowiedzi na ich rozterki jest także dla mnie inspiracją – dodaje. Głoszona homilia jest świadectwem. – Tylko to, co sami kontemplowaliśmy, możemy przekazać dalej. Tylko to zadziała. To mogą być bardzo proste słowa, ale wypowiedziane z przekonaniem. To słychać w przekazie, czy ktoś tym żyje – mówi ks. Zając.

Kapłan, przygotowując homilię, sam siebie formuje. – To nie jest tak, że my głosimy naukę, którą nie żyjemy. Homilia ma przemienić nas samych i słuchaczy, wpłynąć na nasze i ich myślenie i postępowanie – dodaje ks. Jan Bartoszek, redaktor „Materiałów Homiletycznych”, wydawanych przez diecezjalną komisję kaznodziejską.

Na półce

Ewenementem na skalę światową jest przykład naszego diecezjalnego kapłana, który wydał już 128 pozycji o charakterze homiletycznym czy rekolekcyjnym. Są to kazania tematyczne, okolicznościowe, jak i skierowane do konkretnego odbiorcy: młodzieży, rodziców, małżonków, starszych. Ostatnie zostały przygotowane z okazji 1050. rocznicy chrztu Polski. – Książki ks. Teodora Szarwarka cieszą się dużym zainteresowaniem, kupują je nawet świeccy – mówi Piotr Sarlej, sprzedawca księgarni Biblos przy tarnowskiej katedrze. Synod diecezji tarnowskiej powołał komisję kaznodziejską, która na podstawie programu danego roku duszpasterskiego, a także hasła roku liturgicznego opracowuje tematykę kazań na każdą niedzielę i święto w roku. – Na bazie tego wydajemy „Materiały Homiletyczne”. Nie są zobowiązujące, jeśli chodzi o treść, ale tematy już tak – zaznacza ks. Jan Bartoszek, ich redaktor. – Choć może się wydawać, że „Materiały Homiletyczne” to gotowce, jednak nimi nie są. Jak nazwa wskazuje, to jedynie materiał – dodaje kapłan.

Warsztaty

Wydział ds. Nowej Ewangelizacji organizuje warsztaty kaznodziejskie dla kapłanów, kleryków i braci zakonnych. – Głównie chodzi o to, co papież Franciszek napisał o homilii, której poświęcił długi passus w „Evangelii gaudium”. Wspomina tam o życiu słowem Bożym i karmieniu się nim, o słuchaniu ludu i kreatywności duszpasterskiej – wyjaśnia ks. Artur Ważny. Kaznodzieja, który się nie przygotowuje, nie jest duchowy. Jak pisze papież, jest nieuczciwy i nieodpowiedzialny wobec darów, które otrzymał. Trzeba zadbać nie tylko o to, co się ma powiedzieć, ale i o to – jak. Nadrzędnym celem zajęć jest rozwijanie umiejętności takiego przepowiadania, w rezultacie którego wierni w kościele będą mogli lepiej zrozumieć słowo Boże, pełniej je przyjąć i bardziej nim żyć. – Co ciekawe, na warsztaty zapisali się ci kapłani, którzy w powszechnej opinii uchodzą za dobrych kaznodziejów – zauważa ks. Ważny. 

Komentarz do homilii

Ewa Kłusek z Łoponia

– Na pewno nie oczekuję od współczesnych kaznodziei, by byli jak ks. Skarga (którym zachwyciłam się najpierw z obowiązku, studiując polonistykę, a nieco później z własnego wyboru) – natchnionymi prorokami. Wystarczy mi tylko (albo aż!) słowo mądre, czyli w moim rozumieniu trafiające do emocji, ale przede wszystkim myśli. Odczuwam ciągły głód słowa, dlatego kazanie to dla mnie istotna część Mszy św. i innych nabożeństw. Wcale nie musi ono dawać mi gotowej odpowiedzi na pytania wciąż zadawane sobie w kwestii wiary, a co za tym idzie – życia. Wystarczy, że nie da spokoju, zasieje wątpliwość, wewnętrznie pobudzi, będzie kołatać w sercu i głowie.

Andrzej Dobrowolski z Tarnowa

– Marzy mi się homilia, która rzeczywiście będzie komentarzem do czytań, ale jednocześnie czytania te potraktuje jako ważny punkt odniesienia dla ściśle określonej sytuacji, w jakiej dana wspólnota parafialna – jako adresat tej homilii – się znajduje. Wydaje mi się nieporozumieniem korzystanie przez kaznodziejów z materiałów homiletycznych przygotowanych w oderwaniu od konkretnej wspólnoty. Zażyłość z Pismem Świętym i znajomość głodów duchowych parafian w przypadku homiletów muszą iść w parze. Jeśli homileta ma trudności z przekonaniem słuchaczy, że słowo Boże odpowiada na ich indywidualne pytania, to pozostaje mu moralizatorstwo, a ono rzadko przynosi owoc.

Marek Stanek z Nowego Sącza

– Kiedyś na adorację naszego plutonu różańcowego pojechałem ze swoim synem. Chwilę wcześniej rozmawialiśmy o problemie wynikającym z jego wieku dorastania. Kiedy weszliśmy do kościoła w Niskowej, dokąd jechaliśmy, okazało się, że trwają tam jeszcze rekolekcje dla młodzieży gimnazjalnej. Ksiądz wtedy powtórzył w zasadzie moje słowa, które chwilę wcześniej jako ojciec starałem się przekazać swojemu synowi. To nie mógł być przypadek, że taka historia się nam zdarzyła. Ten przekaz był powtórzony specjalnie dla niego. Myślę, że dało to mojemu dziecku do myślenia i dla mnie było bardzo budujące. Dzięki mojemu uczestnictwu w plutonie mamy specjalnie dla nas odprawiane Msze św. w kościele kolejowym i kazania, które głosi ojciec jezuita, przyznaję, naprawdę głęboko zapadają mi w serce. Nawet kilka tygodni później wracam do tych słów i je rozważam. Niektórzy mają wielki dar do głoszenia słowa w sposób niesamowicie rzeczywisty i mocny, ono brzmi w uszach jak dzwon. Nie każdy tak potrafi.

Ania i Marek Karasińscy z Tarnowa

– Uczestnicząc w Mszach św. lub słuchając kazań w radiu, dostrzegamy wspaniałych kapłanów pragnących przybliżyć i wyjaśnić wiele prawd Bożych. Często po zakończeniu Mszy św. wierni mówią: „To kazanie było naprawdę dobre”, ale po powrocie do domu już nie pamiętają, o czym ono było. Kiedy jesteśmy z naszymi dziećmi w kościele, prosimy je, aby zapamiętały trzy myśli z kazania, które najbardziej trafiły do ich serc, a następnie dzielimy się tym po powrocie do domu. W dzisiejszych czasach, kiedy ilość informacji napływających do nas jest tak duża, ważne jest, aby homilie przekładały słowo Boże na naszą codzienność w kontekście relacji małżeńskich, pracy zawodowej, wychowania dzieci, ale również naszych finansów.

TAGI: