Musi pachnieć

Krzysztof Kozłowski

publikacja 09.10.2015 13:49

Młodzi lubią być zaskakiwani, być o jeden krok przed innymi. A to właśnie daje Jezus. Radość i zaskoczenie.

Zwieńczeniem oazy modlitwy była niedzielna ewangelizacja na ulicach Lidzbarka Warmińskiego Zdjęcia Krzysztof Kozłowski /Foto Gość Zwieńczeniem oazy modlitwy była niedzielna ewangelizacja na ulicach Lidzbarka Warmińskiego

W sali panuje półmrok. Wszyscy siedzą na podłodze, na ogromnych poduszkach. Z rzutnika pada snop światła. Na ekranie napis: „Co by było, gdyby dziś ktoś ci dziś powiedział, że…”. Słychać już muzykę, widać idącą postać, niosącą prostokątną planszę z kartonu z napisem: „Jesteś super”. Okazuje się, że to dziewczyna z wiankiem na głowie. Stoi, rozgląda się po ulicach miasta. Trzyma karton przed sobą, by każdy z przechodniów mógł przeczytać. Ludzie spoglądają nieco zdziwieni. Nawiązują się pierwsze dialogi. „Jaki piękny uśmiech! Pozdrowienia!”, albo: „Ma pan superdres, jest pan super”. Mężczyzna odrywa wzrok od telefonu, uśmiecha się, dziękuje. Do dziewczyny podchodzą ludzie, wymieniają przyjazne uściski. – Ten film „Jesteś super! 2015 Warszawa” bardzo mnie wzruszył. Esencja kerygmatu, głoszenia, kiedy ty zaczynasz, a później następni się podłączają, działają razem. To jest fantastyczne. Ciekaw jestem, jak ten filmik odbierze młodzież – mówi ks. Adrian Bienasz, moderator rekolekcji. Młodzi siedzą i wpatrują się w kolejne sceny.

Nastała noc

Przyjechało ich trzynaścioro, z różnych miejsc archidiecezji warmińskiej, by spędzić weekend na oazie modlitwy. Wysłuchać konferencji, modlić się, adorować Najświętszy Sakrament i przygotować się do ewangelizacji. „Ludzie Wielkiej Nocy – Ludzie Wielkiej Mocy” – to hasło przewodnie spotkania. – Przez trzy lata głoszenia Ewangelii Jezus przyzwyczaił uczniów do cudów. Chodziły za nimi tłumy. Pełen sukces. Któż z nich nie czuł się wówczas wybrańcem? Ale nadeszła chwila, kiedy pojmano Jezusa. Skazano na śmierć. Droga krzyżowa, wyparcie się Piotra. W ich duszach nastała noc. I śmierć Jezusa. Dla nich był to koniec… – mówi ks. Adrian. Ale po trzech dniach przyszła Wielka Noc, która zmieniła wystraszonych apostołów w ludzi mocy. – Poszły kobiety z wonnościami. Pachniało i pachnie do dziś. I musi pachnieć podczas ewangelizacji. Nie wystarczą gesty, złożenie rąk… – wyjaśnia kapłan. – Bo młodzi mają swoje „wielkie noce”, i one mogą skończyć się różnie. Dla Judasza ta noc stała się momentem śmierci. A my odkrywamy, że jest dla nas początkiem nowego życia.

Serce drgnęło

Młodzi tęsknią za prostymi gestami. – Film „Jesteś super” to było coś niesamowitego. Ujęły mnie reakcje ludzi, spontaniczne, jakby byli stęsknieni za dobrym słowem. Nieco się rozczuliłam, nawet wzruszyłam – uśmiecha się Marysia z Lidzbarka Warmińskiego. Młodzi dostrzegli wartość, jaką niesie z sobą tych kilka prostych scen. Ewangelizacja kojarzy się ze stadionami wypełnionymi ludźmi, kościołami, rekolekcjami, kampaniami społecznymi. A okazuje się, że aby głosić Dobrą Nowinę, wystarczy kawałek kartonu, flamaster, kilka słów. – I potrzebna do tego jeszcze Boża odwaga – dodaje Marysia. – Rówieśnicy często nie rozumieją, jak można wierzyć w Boga. Nie mieli styczności z prawdziwą wiarą. Kiedy człowiek przychodzi i zaczyna głosić albo swoim postępowaniem ukazywać wartości ewangeliczne, spotyka się z odrzuceniem. Dobrze jest, kiedy inni przekonują się, że nie robi tego na pokaz, że to jest w nim. Później zaczynają się tym interesować, dociekać: o co chodzi z tym Jezusem? – mówi Rafał z Olsztyna. – Ale często wyśmiewają. To jest trudne. – Trzeba jednak wiele siły, by nie popłynąć ze wszystkimi, by się nie poddać. Ale, jak mówimy na tej oazie modlitwy, jesteśmy ludźmi mocy, Bożej mocy – uśmiecha się Kamila z Bartoszyc.

Trzeba walczyć

Wspominają te najtrudniejsze momenty, kiedy po raz pierwszy znaleźli się w sytuacji, by wobec rówieśników zaświadczyć o swojej wierze. A jest to trudne, bo nastolatek potrzebuje akceptacji grupy. – Kiedy przygotowywałem się do sakramentu bierzmowania, pojechałem na rekolekcje. Po powrocie koledzy pytali, gdzie byłem. Powiedziałem, że tam zmieniło się moje życie, że doświadczyłem Bożej miłości, że Bóg nas kocha. Dla nich była to opowieść niczym z innego świata. Kpili. I grono moich naprawdę dobrych znajomych z klasy odrzuciło mnie. Zostałem sam. Przez dwa tygodnie nie potrafiłem się odnaleźć. Ale czułem, że tak musi być. Otwarcie mówię o swojej wierze, o Jezusie – opowiada Rafał. Również Kamila nie ma łatwo pośród rówieśników. – Pytają: „Po co ty w ogóle wierzysz? Przecież to jest bez sensu”. Ale są i tacy, którzy wspierają mnie. I to daje mi nadzieję, że będzie dobrze. Trzeba walczyć – mówi. – A ja jestem szczęśliwa, bo niczego nie ukrywam, jestem sobą. Nie odnajdę akceptacji, ale oparciem jest wspólnota, oaza, osoby z rekolekcji – dodaje Marysia. Dlatego kiedy dowiedzieli się o oazie modlitwy w Lidzbarku Warmińskim, zdecydowali się na przyjazd. – To jest budujące, kiedy można poznać rówieśników żyjących Chrystusem, nowych księży, wspaniałych, oddanych nam – mówi Rafał. – Zawsze żyłam w przeświadczeniu, że w Kościele nie ma młodych ludzi. Pół roku temu pojechałam na pierwsze rekolekcje. I oaza wciągnęła mnie niczym wir. Dziś najchętniej pojechałabym na każde rekolekcje – śmieje się Marysia.

Też tam pojedziemy

Zwieńczeniem trzydniowej modlitwy była ewangelizacja. – Powiedziałem im, że będą ewangelizować ludzi starszych, ochrzczonych. A oni wątpili: „Ale przecież jesteśmy młodzieżą. Jak możemy to zrobić?”. Odpowiedziałem im, że tak samo, jak ewangelizują rówieśników – mówi ks. Adrian. – Młodzi lubią być zaskakiwani, być o jeden krok przed innymi. A to właśnie daje Jezus, tę radość, owo zaskoczenie, budzenie się co rano z przekonaniem, że ten dzień będzie wspaniały, bez względu na to, co przyniesie, bo w Jezusie zawsze ujrzy się iskierkę nadziei. Kapłan zauważa, że zawsze jest potrzeba, żeby spotkać się z młodzieżą. – Dopóki nie wyjdziemy do młodych, dopóty nie spełnimy ich oczekiwań, które mają w sobie. Teraz zadajmy sobie pytanie, czy my chcemy ich zostawić samym sobie? Czy musimy na nich patrzeć przez pryzmat swojego pokolenia? Jeżeli będziemy patrzyli przeszłością, to nie damy nowemu pokoleniu świeżości, nie poruszymy ich serc, wrażliwości, nie dotkniemy wiary – mówi ks. Adrian. Przytacza słowa papieża Franciszka, który powiedział, że jeśli kapłan nie pachnie swoimi wiernymi, jeśli pasterz nie pachnie swoimi owcami, traci swoją tożsamość, staje się duszpasterzem budynków. – Jesteśmy tu, by słuchać młodych i by oni słuchali nas – dodaje. Podkreśla, że oaza modlitwy jest również jednym z etapów przygotowania młodych do Światowych Dni Młodzieży. – Poznają siebie, uczą się, jak podzielić się swoją wiarą z innymi. Świat przyjedzie do Krakowa. My też tam pojedziemy – dodaje.