PitBóle u Anioła

Urszula Rogólska

publikacja 19.10.2015 06:00

Mówi się „tępy jak noga stołowa”. A ich było właśnie czterech – jak cztery nogi od stołu: „Phoenix”, czyli dawny „Słoniu”, „Cekaer”, „Kryzys” i Wojtek – bez ksywki. Każdy z osobna o tym myślał: „Fajnie by było”. Brakowało im tylko… blatu. I blat się znalazł.

PitBóle w studiu nagraniowym radia Anioł Beskidów. Od lewej: Wojtek Piszczek, Bogdan Krzak, Andrzej Mizia i Michał Janota Urszula Rogólska /Foto Gość PitBóle w studiu nagraniowym radia Anioł Beskidów. Od lewej: Wojtek Piszczek, Bogdan Krzak, Andrzej Mizia i Michał Janota

Niedziela 27 września, godzina 23.00. Radio Anioł Beskidów – 90, 2 FM. Z głośników zabrzmi (i to dość mocno): „Pod sufitem” Luxtorpedy: „Nie znam się na gender, mam brodę, brzydką gębę / I stuwatowy uśmiech, z cudacznie krzywym zębem. Weź nie wygładzaj mnie tym kitem /chcę mieć nierówno pod sufitem. /Pod sufitem mamy nierówno / jeden ma wszystko, a drugi nic. /Sprawiedliwości stało się zadość /Woleli mieć zamiast być”.

– To o nas. Bo my też mamy nie całkiem równo pod sufitem – potwierdzają Bogdan „Kryzys” Krzak i Wojtek „bez ksywki” Piszczek – na co dzień pracujący z młodymi w Katolickim Ośrodku Wychowania i Terapii Młodzieży „Nadzieja” w bielskich Komorowicach, a także drugi duet – znani z Bielskiej Sceny Muzycznej raperzy Michał „Cekaer” Janota i Andrzej „Phoenix” (dawniej „Słoniu”) Mizia.

Fajnie by było

– Jesteśmy nieprofesjonalni: nie mamy głosów radiowych, nie mamy dykcji, popełniamy błędy, co chwilę się zacinamy i wtrącamy nasze „yyyy”. I dalej będziemy się jąkać i zacinać. Dlatego że to, co robimy, jest nieszpachlowane, surowe. No po prostu: bez kitu. Wchodzimy do studia i... lecimy na setkę. Niezła reklama, co? – śmieje się równo cała czwórka. Właśnie rozpoczęli nowy cykl audycji muzycznych w Aniele Beskidów – „PitBól BesKitu”. Od  21 września można ich usłyszeć premierowo w każdy poniedziałek o 18.00 i jako powtórkę w niedzielę o 23.00 (pierwsza – 27 września).

– O muzycznej audycji, w której byłby czas na zatrzymanie się nad tekstami piosenek, myślałem od dawna. „Fajnie by było”. Ale że mam oczywiście szczególne zdolności radiowca, doskonałą dykcję i radiowy głos, schowałem sobie to marzenie do szuflady – śmieje się Bogdan.

Wojtek dodaje: – To było jakieś 14, 15 lat temu. Razem ze śp. ks. Jackiem Wieczorkiewiczem zaczęliśmy w Aniele Beskidów audycje muzyczne, ale wszystko jakoś zgasło. Ale to: „Fajnie by było” siedziało we mnie cały czas. – Pracujemy razem i kiedyś zgadaliśmy się o muzyce. I Wojtek mi mówi o pomyśle z „Fajnie by było”. A ja mu: „Stary! Ja o tym myślę od dawna!”. 

Osobno prowadziła droga „Phoenixa” i „Cekaera”. – Trzy miesiące temu przeprowadziłem się z żoną do Komorowic, gdzie jest siedziba Anioła Beskidów – opowiada Michał. – Mówię Andrzejowi tak bardziej żartem niż serio: „No to teraz podbijamy Komorowice. Zrobimy tu w radiu audycję!”. – Pomysł mi się bardzo spodobał. Od mojego nawrócenia w lutym tego roku myślałem, że trzeba zrobić taką audycję – ale bardziej ewangelizacyjną – opowiada Andrzej. – Żeby ludzie mogli mówić o miłości Pana Boga, której doświadczyli tak jak ja, żebyśmy się dzielili tym, jak wielkie sprawy Pan Bóg zdziałał w naszym życiu – tłumaczy.

Jakiś czas później Andrzej jechał razem z Bogdanem na rekolekcje Wspólnoty Przymierza „Miasto na Górze” do Zembrzyc. – Rozmawiamy w samochodzie o tym, że Michał teraz mieszka w Komorowicach, że radio obok i że może byśmy tak coś zrobili, może zagadali do szefa radia ks. Jacka Pędziwiatra – mówi Andrzej. – Bogdan mi wtedy powiedział, że ta audycja to jego marzenie. Przyjeżdżamy do Zembrzyc i co widzimy? Ks. Jacek ma głosić dla nas konferencje! – Zagadaliśmy, a ks. Jacek: „Fajnie by było, jakby się tak stało” – dopowiada Bogdan. – Powiedziałem chłopakom: „Robimy to. Wspólnie”.

Bez kitu

Audycję prowadzą w dwóch duetach: Bogdan z Wojtkiem i Michał z Andrzejem. – Oni tworzą muzykę, a my słuchamy – rzuca Bogdan. – Oni są pierwsi, a my drudzy – śmieje się Michał. – Nie! My zawsze drudzy, „I’m second”. Pan Bóg zawsze pierwszy – ripostuje Bogdan, nawiązując do akcji chrześcijan na całym świecie. Na silikonowej bransoletce ma napis „I’m second” – „Jestem drugi”. To namiastka dialogów, jakie prowadzą w swojej audycji „PitBól BesKitu”.

– Początkowa wersja brzmiała „Anioł BesKitu”. Ale nie czuliśmy tego tak do końca. Brakowało pazura – mówi Wojtek. – I dzięki Bogdanowi wpadliśmy na pomysł pitbulla. – Poza tym, że ta rasa jest wykorzystywana do różnego rodzaju walk, pitbull ma cechy, które mnie fascynują: jest wytrwały, ma zrównoważony charakter, jak chwyci, to nie puści (tak my chwyciliśmy się Jezusa), dąży do celu pomimo bólu – wyjaśnia Bogdan. – Chcemy być prawdziwi, bez kitu. A prawda czasem boli. Stąd ten „ból” w nazwie pitbulla.

– Prawda boli, jest czasem niewygodna, samotna, jest trudna, często jej nie chcemy przyjąć, maskujemy ją. A my nie wygładzamy prawdy, nie kitujemy, nie szpachlujemy, tylko mówimy o niej tak, jak ona wygląda naprawdę – mówi Michał.

– Kit maskuje dziury, niedoskonałości, braki, a my chcemy żyć „bez kitu” – tacy, jacy jesteśmy naprawdę: surowi, z pęknięciami, z dziurami, które mamy, z drzazgami, które od nas odchodzą. A że jesteśmy w Aniele Beskidów, stąd ta gra słów w nazwie: „BesKitu” – dodaje Bogdan.

– Zostawiamy ludziom pole do interpretacji nazwy. Takie mają być też nasze audycje. Jezus – Prawda – jest jeden. Ale pewnie każdy z nas ma inne doświadczenie tej Prawdy, coś jakby „swoją prawdę” – dodaje Wojtek. – Chcemy się dzielić najważniejszymi wartościami i tym, jak sobie z nimi radzimy w życiu. Bez masek. A że prowadzimy audycję muzyczną, „naszej prawdy” szukamy w tekstach muzycznych. Nasza interpretacja jest zawsze nakierowana na Jezusa.

Zdejmij maskę

W czasie audycji obydwa duety będą prezentować muzykę różnych gatunków.

– Młodzi słuchają muzyki dla samej muzyki. Nie wsłuchują się w teksty, nie patrzą na to, czym się karmią. Chcemy, żeby ludzie słuchali ze zrozumieniem – mówi Bogdan. – Chcę, żeby się karmili dobrymi rzeczami. Przedstawimy kawałki, których prawie nikt nie słucha, muzykę chrześcijańską, ale też – jako kontrprzykład – kawałki, z którymi się nie zgadzamy, ale które nawiązują do tematu z innego punktu widzenia. Na szczęście technika pozwala nam na wypikanie wulgaryzmów.

Ze względów technicznych audycja jest nagrywana, ale PitBóle, marzą o interakcji ze słuchaczami. Na Facebooku przygotowali fanpage: „PBBK” – skrót od jej nazwy, gdzie będzie można dzielić się „swoją prawdą”. – Chcemy zainspirować ludzi, sprowokować ich do tego, by popatrzyli na siebie bez kitu. Żeby odrzucili maski. Prawda wyzwala. Jeśli stanę w prawdzie, to jestem w stanie coś ze sobą zrobić – mówi Wojtek. – Jeśli będę zakitowany, za maską, to mogę nawet to świetnie sprzedać. Bo grzyb za panelami się pięknie rozwija. Ale niszczy.

Z dna

Tematem przewodnim audycji będzie Dekalog. Każde przykazanie będzie głównym motywem czterech audycji w miesiącu. Wszystkie są omówieniem przykazania, ale też osobistymi przemyśleniami i świadectwem autorów. A mają o czym mówić. Jezus wyciągnął Bogdana i Andrzeja z dna – uzależnień, zniewoleń, przemocy. Wojtek, pracując z młodymi, którzy mają za sobą niejeden epizod z uzależnieniami, zranieniami, widział, że tylko Jezus jest prawdziwym ratunkiem.

Dla Michała odkrywanie Boga w świecie, w którym sam rap był bogiem, stało się procesem rozłożonym na lata. Przełomem stał się 2005 rok – śmierć papieża Jana Pawła II. Zajrzał wtedy pierwszy raz od dawna do Biblii. Od tego czasu wydał dwie płyty: „Rachunek sumienia” w 2007 r. i „Smak winylu” – w tym roku. Ich drogi połączyły się w sposób, którego człowiek by nie wyreżyserował.

Rok 2013. W ramach Tygodnia z Ewangelią spotkanie dla młodzieży koordynował Bogdan ze wspólnotą „Miasta na Górze”. W klubie „Backstage”, miejscu, gdzie „nikt się Panu Bogu nie narzucał”, postanowił zrobić koncert ewangelizacyjny. Był tam ks. Michał Olszewski, znany egzorcysta, Bogdan zaprosił „Luxtorpedę” i rapera „Arkadia”. Ale kto wystąpi przed nimi? Rapera „Słonia”, czyli Andrzeja, którego twórczość robiła furorę wśród młodych bielszczan, znał z osiedla – z bielskich Złotych Łanów.

– Znałem Andrzeja, pracowałem razem z jego mamą. Opowiadała mi o nim. Dziesięć lat temu obiecaliśmy sobie modlitwę za niego… – mówi Bogdan. – Bogdan chciał przyciągnąć młodych. Powiedziałem mu jednak, że nie mam żadnych tekstów w temacie tej „ewangelizacji” i Pana Boga – tłumaczy Andrzej. – Bo moje teksty wtedy to tylko smuty i depresje. Miałem dużo zniewoleń: marihuana, amfetamina, pornografia, okultyzm, byłem w związku z mężatką. Różne głupie rzeczy robiłem, takie jak wywoływanie duchów, czytanie „Biblii Szatana”, podróże astralne… Ze słyszenia znałem „Cekaera”, wiedziałem, jakie teksty pisze. Zaprosiłem go, żebyśmy razem coś spróbowali zrobić na ten koncert.

Wtedy spotkali się na scenie, na żywo po raz pierwszy.

Odrodzony

Przez dwa lata Pan Bóg dobijał się o Andrzeja. Swoje prawdziwe nawrócenie „Słoniu” przeżył 24 lutego tego roku. W najtrudniejszym dla siebie czasie „przypadkowo” zajrzał do Biblii i trafił na słowa z 1 Listu św. Jana: „Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie. Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga. Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch Antychrysta, który – jak słyszeliście – nadchodzi i już teraz przebywa na świecie”.

To był przełom, który zaprowadził „Słonia” do uwolnienia mocą Chrystusa. O szczegółach swojego nawrócenia chce opowiedzieć także w czasie audycji. – Odrodziłem się na nowo w Duchu Świętym. Dalej pracuję, tworzę rap. Ale teraz już wiem, kto jest pierwszy i najważniejszy w moim życiu – opowiada odrodzony „Phoenix”. – Jesteśmy dalej jak te cztery nogi stołowe – mówią PitbBóle. – Ale teraz mamy też blat – stół, przy którym spotykamy się w studiu nagrań. I do tego stołu zapraszamy też wszystkich chcących posłuchać o Prawdzie bez kitu.