Dziękczynienie 24h

Agata Bruchwald

publikacja 01.10.2015 06:00

Żyjąc w zakonie zamkniętym, można sporo zdziałać w świecie zewnętrznym.

 Siostry Maria Ancilla i Maria Gaudia za klasztornymi kratami Zdjecia Agata Bruchwald /Foto Gość Siostry Maria Ancilla i Maria Gaudia za klasztornymi kratami

Siostra Maria od św. Klary, założycielka Zakonu Sióstr Klarysek od Wieczystej Adoracji, zabiegała, by klasztory kontemplacyjne były w centrach miast. Dlaczego? Siostra Maria Ancilla od Wcielenia: – By osoby świeckie zawsze mogły przyjść i adorować Pana Jezusa wystawionego na tronie w monstrancji.

Klaryski w Elblągu są od 1960 roku. Przez lata ich dom znajdował się przy ulicy Tczewskiej, od 1997 roku mieści się przy ulicy gen. Józefa Bema. – Żyjemy w pobliżu siedzib straży pożarnej i pogotowia ratunkowego. To jest mobilizujące. Czujemy, że jesteśmy w centrum życia, które tu się toczy – mówi siostra Maria Gaudia od Wniebowzięcia. – Każdy sygnał wyjazdu straży bądź pogotowia to dla nas znak, by wołać do Pana Boga za poszkodowanych i za tych, którzy im pomoc niosą – dodaje.

Jak zaznacza siostra Gaudia, jest to niezwykłe połączenie życia po obu stronach muru. – To jest fantastyczne. Nikt nas nie zna, a my przez nasze powołanie możemy być wszędzie. Swoją modlitwą docieramy tam, gdzie nie dotrze katecheta, siostra czynna, pielęgniarka. To jest zachęta także dla nas – przyznaje. – Adoracja ma cztery cele: uwielbienie, dziękczynienie, przebłaganie i prośbę – wymienia siostra Ancilla. – My trwamy przede wszystkim w duchu radosnego dziękczynienia. Czasem ludziom nie przychodzi nawet na myśl, żeby za coś podziękować. Proszą, a gdy to dostaną, zapominają o dziękczynieniu – tłumaczy.

Zakon sióstr klarysek to tak naprawdę jedno z niewielu miejsc na ziemi, gdzie nie można określić, o której dzień się zaczyna i o której kończy. Za ich murami światło świeci się zawsze, bo nieustannie trwa adoracja Najświętszego Sakramentu. Każda z sióstr w ciągu dnia na adoracji trwa godzinę, a w nocy dwie. W elbląskiej wspólnocie jest 15 sióstr, co oznacza, że co noc nie wszystkie z nich są zobowiązane czuwać.

– W Roku Życia Konsekrowanego postanowiłyśmy dodatkowo w każdy czwartek zbierać się jako wspólnota przed Panem Jezusem i tak wspólnie trwać na adoracji w ciszy. Kończy ją spontaniczna modlitwa – opowiada siostra Ancilla. „Przebacz, Panie. Przebacz ludowi swojemu, nie gniewaj się na nas na wieki” – to wezwanie w czasie adoracji siostry powtarzają głośno na bicie zegara. Trwając przed Panem Jezusem, klaryski modlą się słowami „Magnificat”, aktem adoracji oraz Koronką do Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

Zakon sióstr klarysek powstał w roku ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu NMP, stąd też przywiązanie do tej modlitwy. Z drugiej strony każda z sióstr przyjmując imiona zakonne, jako pierwsze otrzymuje Maria. To także efekt ogłoszonego w 1854 roku dogmatu. 22 sierpnia br. w elbląskiej wspólnocie odbyła się uroczystość obłóczyn 27-letniej postulantki, która przyjęła imię Maria Angela od Matki Bożej Anielskiej z Porcjunkuli i św. Michała Archanioła.

Siostry klaryski chętnie podejmują różne inicjatywy z zewnątrz. W marcu pomniejszyły nawet swój pokój gościnny, żeby użyczyć miejsca dla pierwszego w Elblągu okna życia. – To była inicjatywa duchowieństwa naszej diecezji – precyzuje siostra Ancilla. Klaryski wyraziły gotowość, by okno zostało ulokowane na terenie ich klasztoru. – To nas przecież nic nie kosztuje, i tak czuwamy dzień i noc – dodaje.

W powstanie okna życia zaangażowały się władze samorządowe, jednak, jak podkreślają siostry, największy wpływ na szybkie jego otwarcie miał bp Jacek Jezierski. Wszelkie sprawy formalne załatwił ekspresowo. Siostra Gaudia: – Bezpośrednim impulsem do powstania okna życia była historia dziecka wyrzuconego do sitowia. Choć leżało w nim dwie doby, zostało uratowane. Gdy ksiądz biskup poznał tę historię, mocno przyspieszył sprawę okna.

Pomiędzy modlitwami siostry pracują. Haftują świętą bieliznę, wykonują okolicznościowe kartki, robią różańce. W ogrodzie uprawiają specjalną roślinę, podobną do trzciny. Jej ziarenka splatają w różaniec. Rzeczy te przekazują różnym osobom w dowód wdzięczności. Robią je także na zamówienie, wtedy w zamian otrzymują jakiś datek.

Zakon wspomagają ludzie o wielkich sercach. Prosząc o modlitwę, składają ofiary. Często swój dar przelewają na konto, a intencję modlitwy wpisują na przekazie. Wśród ofiarodawców jest pani pochodząca z Elbląga, od lat mieszkająca w Warszawie. Tam, gdzie większość wpisuje swoją prośbę, ona pisze po prostu: „Kocham was”.

TAGI: