Wielkie chwile w Piekarach

Andrzej Grajewski


publikacja 12.09.2015 06:00

90 lat temu 250 tys. wiernych z całego Górnego Śląska było świadkiem, jak nuncjusz papieski nałożył korony na słynący łaskami wizerunek MB Piekarskiej. Trwający od wieków w tym miejscu kult Maryi otrzymał nowy impuls. 


Procesja z obrazem 
ukoronowanym papieskimi koronami Reprodukcja Stanisław Dacy /Własność archiwum bazyliki piekarskiej Procesja z obrazem 
ukoronowanym papieskimi koronami

Koronacja odbywała się w szczególnym dla całego Górnego Śląska momencie. Podziały polityczne, które nastąpiły po powstaniach śląskich i plebiscycie, miały także konsekwencje dla życia kościelnego. W listopadzie 1922 r. w części diecezji wrocławskiej, która została przyznana Polsce, papież Pius XI ustanowił nową strukturę kościelną o nazwie Administracja Apostolska dla Górnego Śląska. Podporządkował ją bezpośrednio Stolicy Apostolskiej, a na jej czele, jako administratora apostolskiego z uprawnieniami ordynariusza, postawił salezjanina ks. Augusta Hlonda.


Opatrznościowy zamysł 


– Ksiądz Hlond rozumiał, że nowa diecezja będzie potrzebowała swojego sanktuarium maryjnego, miejsca od wieków słynącego łaskami, zakorzenionego w ludowej pobożności, w którym koncentrowałaby się duchowa energia nowej diecezji. Piekary spełniały wszystkie te warunki – podkreśla ks. prof. Jerzy Myszor z Uniwersytetu Śląskiego, znawca historii diecezji katowickiej. Nowe granice kościelne i polityczne sprawiły, że głównym sanktuarium dla polskiego Górnego Śląska stały się właśnie one, choć w przeszłości ze Śląska pielgrzymowano głównie w trzech kierunkach: na Górę św. Anny, na Jasną Górę i do Kalwarii Zebrzydowskiej. Po 1922 r. było to utrudnione, gdyż Góra św. Anny pozostała w niemieckiej części Górnego Śląska.

Potwierdzeniem wyjątkowej roli sanktuarium piekarskiego miała być planowana koronacja. W okolicznościowej odezwie, opublikowanej na początku sierpnia 1925 r., administrator apostolski wspominając początki swojej misji w Katowicach, powiedział „[położyłem] całą ufność w Matce Boskiej Piekarskiej, której oddałem się w opiekę z wszystkimi Wami”. Miał także wrażenie, „że Śląsk tej swojej wielkiej Opiekunce nie spłacił wszystkiego swego długu wdzięczności”. W poczuciu wdzięczności poprosił więc papieża Piusa XI o zezwolenie na uroczystą koronację obrazu piekarskiego. Zgoda przyszła szybko, gdyż na początku 1925 r. zostały wydane stosowne dokumenty. Papież Pius XI dobrze znał sanktuarium piekarskie i słynący łaskami wizerunek Maryi. Przebywał na Górnym Śląsku w 1920 r., kiedy jako nuncjusz apostolski w Polsce reprezentował Stolicę Apostolską podczas plebiscytu. Odwiedził wtedy Piekary Śląskie i modlił się przed obrazem Maryi.

Akt koronacji ks. Hlond postrzegał w szerszej perspektywie, nie tylko chwili bieżącej. Jak napisał we wspomnianym orędziu: „Hołd złożymy Matce Boskiej Piekarskiej także w imieniu tych pokoleń, które w minionych wiekach z Łask Tego obrazu korzystały”, oraz „...przyszłych pokoleń, którym złote korony Obrazu cudownego blaskami wiary świecić będą na drodze chwalebnego i szczęśliwego pochodu”. 


Przygotowania


Koronację poprzedziły przygotowania zarówno materialne, jak i duchowe. Z tej okazji ks. proboszcz Wawrzyniec Pucher odnowił cały kościół i kalwarię. Renowacji poddano także obraz. Spośród różnych kopii znajdujących się w parafii do koronacji wybrano wizerunek Maryi, który w 1795 r. restaurował tarnogórski malarz Karol Zipser. Oryginalny obraz Matki Boskiej Piekarskiej w czasie najazdu tureckiego w 1683 r. z obawy przed zniszczeniem został wywieziony do Opola. Tak więc król Jan III Sobieski, który nawiedził sanktuarium piekarskie, idąc z odsieczą pod Wiedeń, modlił się już przed jego kopią. Oryginał wprawdzie wrócił do Piekar, ale w 1702 r. został ponownie wywieziony do Opola, gdzie znajduje się do dzisiaj. Przed koronacją w całej diecezji głoszono kazania wyjaśniające znaczenie tego aktu oraz zachęcające do głębokiej odnowy moralnej uczestników uroczystości. Mobilizacja była wielka. Ocenia się, że w uroczystościach koronacyjnych wzięli udział proboszczowie ze wszystkich parafii polskiego Górnego Śląska oraz Śląska Cieszyńskiego. 


Święto całego Śląska


Zaczęły się one już w piątek 
14 sierpnia, kiedy po południu teren piekarskiej kalwarii, czyli ogrodu kalwaryjskiego, jak go wtedy nazywano, wypełnili pielgrzymi z całego Górnego Śląska. Czuwali pod gołym niebem przez całą noc. Przybyli nie tylko z polskiej części, ale i niemieckiej. Wielu w strojach ludowych. Przybyli zarówno Polacy, jak i Niemcy. Koronacja była więc także wielką demonstracją jedności Górnego Śląska, od trzech lat podzielonego granicą. Główne uroczystości zaczęły się w sobotę 15 sierpnia poranną Mszą Świętą. Gdy tłum gęstniał, do sanktuarium przybyli przedstawiciele władz, m.in. wojewoda śląski Mieczysław Bilski oraz marszałek Sejmu Śląskiego Konstanty Wolny. Wreszcie w towarzystwie administratora apostolskiego ks. Hlonda dotarł abp Wawrzyniec Lauri, nuncjusz apostolski w Polsce. Rzymianin z pochodzenia, właśnie osiągnął ważny sukces, gdyż zakończył negocjacje w sprawie konkordatu, jaki Stolica Apostolska podpisała z Rzecząpospolitą. To on miał nałożyć na wizerunek Madonny oraz Dzieciątka złote korony, pobłogosławione osobiście przez Piusa XI.

Pierwotnie planowano, że koronacji dokona prymas Polski kard. Edmund Dalbor, ale właśnie zachorował i do Piekar nie mógł przyjechać. Wtedy poproszono o to nuncjusza, co z pewnością było wielkim wyróżnieniem, gdyż taką obecność musiał uzgodnić z papieżem. Przybyła także kompania honorowa, którą wystawiał 75. Pułk Piechoty, stacjonujący w Królewskiej Hucie. 


Pogoda nie była najlepsza. Nad sanktuarium wisiały ciężkie chmury, gdy obraz procesyjnie przenoszono z kościoła parafialnego do ołtarza ustawionego przed kościołem kalwaryjskim. „Gość Niedzielny” tak opisał moment koronacji: „Na zegarze wieżowym bije godzina jedenasta, słońce wygląda z poza chmur i złotym snopem promieni oblewa cały ołtarz”. Bullę koronacyjną odczytał ks. Paweł Brandys, dziekan powiatu piekarskiego, wybitny kapłan i społecznik. Chwilę później abp Lauri nałożył korony na obraz. Rozległa się salwa honorowa, pochyliły się sztandary setek pocztów sztandarowych. Mszy św. przewodniczył bp Marian Ryx z Sandomierza, a kazanie wygłosił bp Anatol Nowak z Przemyśla. Jak wspomniał, uroczystości w Piekarach były dla niego tak ważne, że opuścił koronację w swojej diecezji, która tego dnia odbywała się w Przeczycy. „Przybyłem tutaj do was – wyjaśniał bp Nowak – gdyż tę koronację uważam za ważniejszą dla Polski”. Przypomniał, że do tej pory było w Polsce 47 ukoronowanych obrazów maryjnych, obraz piekarski jest 48. „Ta koronacja, drogi ludu śląski, to dziękczynienie za wolność, za zmartwychwstanie Polski” – mówił.


Od południa we wszystkich kościołach na polskim Śląsku przez pół godziny biły dzwony, a po Sumach odśpiewywano „Te Deum”. Zaczął padać deszcz, kiedy wszyscy uczestnicy uroczystości zaintonowali „Boże, coś Polskę”. Wzruszony nuncjusz powiedział później, że zda sprawę ojcu świętemu z przywiązania i miłości do jego osoby, której na polskim Śląsku doświadczył. Od górników z Szarleja otrzymał wykonany w węglu prezent. Po południu mężowie, matki, młodzieńcy i panny mogli wziąć udział w spotkaniach stanowych, w czasie których wygłaszane były specjalnie na tę okazję przygotowane kazania. Trzydniowe uroczystości koronacyjne zakończyły nieszpory w kościele parafialnym. Obok obchodów ogólnopolskich na Jasnej Górze koronacja w Piekarach była jedną z największych manifestacji religijnych w okresie międzywojennym. 


Nowe centrum diecezji


– Koronacja ugruntowała wyjątkową pozycję sanktuarium piekarskiego w duchowym kraj-
obrazie Górnego Śląska. Dzięki niej to miejsce otrzymało niejako nową tożsamość – podkreśla ks. prof. Myszor. Odtąd każdy z katowickich biskupów zaczynał swoją posługę modlitwą w Piekarach przed obrazem Maryi. Tradycją stały się także wizyty w sanktuarium najważniejszych przedstawicieli państwa polskiego.

– Niezwykłym rysem pielgrzymowania do Piekar, już od początku XX w., były pielgrzymki stanowe – zwraca uwagę ks. Myszor. – To fenomen w skali europejskiej – podkreśla. Do innych sanktuariów chodziło się dotychczas parafiami i w tych grupach szli zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Przed I wojną światową liczna grupa górników z kopalni „Heinitz” (później „Rozbark”) przyszła do Piekar Śląskich, tworząc ważny precedens w pielgrzymkowych obyczajach. Takie zorganizowane grupy stanowe brały również udział w uroczystościach koronacyjnych. Rozwój tej tradycji nastąpił po II wojnie światowej, gdy zwłaszcza męskie pielgrzymki piekarskie stały się nie tylko ważnym wydarzeniem religijnym, ale i społecznym, a nauczanie kard. Karola Wojtyły z Piekar weszło do kanonu katolickiej nauki społecznej. „Wielkich chwil nie zapomina się nigdy”, napisaliśmy w „Gościu” w relacji z uroczystości w 1925 roku.

TAGI: