Podobni do kuglarzy

Andrzej Grajewski

GOSC.PL |

publikacja 25.08.2015 06:00

900 lat temu cysters Bernard w okolicy Clairvaux założył klasztor, którego bliźniacze kopie wyrosły wkrótce jak grzyby po deszczu w całej Europie. Niewiele było w dziejach Kościoła równie spektakularnych sukcesów z inicjatywy jednego człowieka.

Św. Bernard z Clairvaux na witrażu z ok. 1525 r. w katedrze w Kolonii akg-images Św. Bernard z Clairvaux na witrażu z ok. 1525 r. w katedrze w Kolonii

Opactwo nie tylko promieniowało na Europę nowym sposobem życia monastycznego czy gospodarowania, ale także na powrót umieszczało Boga w centrum życia, zarówno wiecznego, jak i doczesnego. Clairvaux, ten klejnot ludzkiej wyobraźni, pomysłowości i duchowości, zniszczyła rewolucja francuska, a Napoleon zamienił klasztor na ciężkie więzienie. Losy więzionych tam ludzi były inspiracją dla Wiktora Hugo, gdy pisał „Nędzników”. Kościół został zburzony, a w murach klasztornych nadal odbywa karę prawie 200 więźniów. Jednak legenda Clairvaux przetrwała, gdyż opactwo dało Europie wiele życiodajnych impulsów, nadal obecnych w naszej przestrzeni materialnej i duchowej.

Sukces, który wyrósł z buntu

Zanim w końcu czerwca 1115 r. Bernard z dwunastką innych cystersów dotarł w bezludne okolice Szampanii, tworząc wspólnotę nowego typu, przeszedł dwuletnią formację w Cîteaux, gdzie powstała reguła cystersów. Ten ruch był formą buntu przeciwko modelowi monastycznego życia, stworzonemu w burgundzkim opactwie Cluny, sercu ówczesnego zachodniego chrześcijaństwa. W 1100 r. kongregacja kluniacka liczyła około 1450 klasztorów, a opat Cluny więcej znaczył niż wielu biskupów. Stamtąd wyszedł ruch odrodzenia Kościoła. Jednak pod koniec XI wieku opactwo w Cluny zatraciło duchową siłę. Stojący na czele tej wspólnoty opat stał się jednym z panów feudalnych, zajętym ściąganiem czynszów czy pozyskiwaniem nowych nadań i beneficjów.

Wielką wspólnotę trzeba było wszak z czegoś utrzymywać. Dla młodych zapaleńców życie w potężnym klasztorze, wypełnionym dziesiątkami mnichów zajętych posługiwaniem setkom pielgrzymów, a także obciążonych funkcjami administracyjnymi, pozbawione było sensu. Buntownicy, którzy odeszli z klasztoru podporządkowanemu Cluny w bezludne okolice Cîteaux (łacińskie: Cistercium), postanowili wyrzec się tego wszystkiego, wracając do pierwotnej Reguły św. Benedykta z Nursji. Tak narodził się zakon cystersów, do którego wstąpił młody szlachcic Benedykt z Fontaine. Po dwóch latach otrzymał zadanie założenia nowego klasztoru opartego na nowej regule zwanej Kartą Miłości (Carta Caritatis).

25-letni Benedykt udał się z grupą towarzyszy w bezludną okolicę, w rejon nazywany Jasną Doliną, po łacinie Clara Vallis. Stąd wzięła się późniejsza nazwa opactwa Clairvaux. Tam zbudowali niewielki drewniany klasztor, bez zdobień i wygód. Choć wokół w okolicy stały cuda architektury, pierwsza świątynia w Clairvaux przypominała bardziej stodołę aniżeli tradycyjny dom Boży z tamtej epoki. Ktoś, kto wchodził w mury klasztoru, wiedział, że wchodzi do innego świata. I o to chodziło pierwszemu opatowi Clairvaux. Dopiero po jego śmierci następcy zbudowali w tym miejscu ogromny kompleks świątyni, pomieszczeń klasztornych oraz gospodarczych.

Szukając siebie

Tworząc opactwo w Clairvaux, Benedykt zdecydował, że jego wspólnota nie będzie miała posiadłości ziemskich ani intratnych dzierżaw, nie będzie pobierała dziesięcin ani gromadziła wielkiej rzeszy pielgrzymów, zostawiających datki czcigodnym ojcom. W sensie ekonomicznym opactwo miało być samowystarczalne, wtopione w naturę, ekologiczne, powiedzielibyśmy dzisiaj. Bernardowi chodziło o przywrócenie reguły benedyktyńskiej, według której cały porządek dnia miał być oparty na modlitwie, lekturze kontemplacyjnej i pracy fizycznej. Zadania lidera w tej wspólnocie opisał we wskazówkach przesłanych później jednemu ze swych uczniów, który jako Eugeniusz III został papieżem. „Rozważania zacznij od siebie, abyś nie działał na próżno, siebie zaniedbując. Cóż bowiem zyskasz, choćbyś cały świat zdobył, a siebie zatracił? Choćbyś przeniknął wszystkie tajemnice ukryte w świecie, a nie poznał siebie, byłbyś jak ten, kto buduje bez założenia fundamentów, bo to, co wzniesie, nie będzie trwałe, ale się rozsypie jak piasek pod tchnieniem wiatru”.

W Clairvaux Bernardowi udało się stworzyć nowy model zarządzania, łączący silną władzę opata z decentralizacją. Wszystkie założone przez niego klasztory, a do śmierci Bernarda w 1153 r. powstało ich 343, z czego 66 założył osobiście, posiadały pełną autonomię i same wybierały swoich opatów. To była nowość. Przełożonych w klasztorach należących do Cluny wyznaczał tamtejszy opat. Jednocześnie Bernard wprowadził obowiązek, aby opat klasztoru, z którego powstała nowa gałąź, systematycznie wizytował filialną placówkę i sprawował nad nią duchową i materialną opiekę. Ten sposób zarządzania wymusił na Bernardzie wielką ruchliwość.

Podróżował po Francji i krajach ościennych. Część swojej władzy delegował na osoby pozostające w Clairvaux. Powstała w ten sposób, nieznana wcześniej w Kościele, ale także w społeczeństwie opartym na feudalnej hierarchii, elastyczna i demokratyczna forma zarządzania większymi organizmami społecznymi. Każdy kolejny klasztor był kopią Clairvaux, zarówno w wymiarze duchowym, jak i materialnym. Osobowość Bernarda, charyzmatyczna siła jego modlitwy, niezwykłe talenty intelektualne oraz oratorskie spowodowały, że jego autorytet praktycznie rozstrzygał we wszystkich sprawach spornych. Mimo to Bernard nie zbudował scentralizowanego systemu zarządzania klasztorami. O wszystkim decydowała Kapituła Generalna, w której uczestniczyli opaci z jego klasztorów. Posługując się współczesnymi kategoriami, można powiedzieć, że sieć klasztorów założonych przez św. Bernarda w całej Europie była międzynarodową korporacją, obliczoną jednak nie na mnożenie zysków materialnych, choć ten aspekt także miano na uwadze, ale kształtowanie nowej duchowości i prowadzeniu ludzi do Boga.

Samowystarczalni

Opactwo w Clairvaux – a później i inne – wyróżniało także szerokie przyjmowanie braci świeckich, tzw. konwersów. Składali oni śluby zakonne i nosili habity. Żyli w odrębnych, specjalnie dla nich budowanych dormitoriach. Uczestniczyli jednak w podejmowaniu decyzji dotyczących opactwa, a także życia społeczności cysterskiej. Zajmowali się głównie administracją majątków cysterskich oraz pracą na tzw. folwarkach, nieraz zresztą oddalonych od macierzystej siedziby klasztoru, co także było nowością. Pod koniec życia Bernarda w Clairvaux żyło 200 mnichów i 300 konwersów.

Wszyscy ciężko pracowali fizycznie. Bernard dla swojej wspólnoty nie zabiegał o nadania ziem już uprawianych, gdzie łatwo było pomnażać zyski. Prosił o nieużytki, położone w okolicach bezludnych, trudno dostępnych, słabo nawodnionych. Dopiero dzięki wytężonej i systematycznej pracy cystersów te tereny zamieniały się w kwitnące pola i ogrody. W ostatnich latach życia świętego opactwo w Clairvaux miało już folwarki na obszarze blisko 2 tys. hektarów. Konsekwencją decyzji o wybudowaniu opactwa w bezludnej okolicy było stworzenie modelu gospodarczego, który zapewniałby jego mieszkańcom samowystarczalność. Cystersi więc sami orali, siali, zbierali, a także sami wytwarzali narzędzia.

Gdy były kłopoty z wodą, musieli nauczyć się melioracji. Później powstały sady, winnice oraz stawy rybne. Od samego początku Bernard przykładał wielką wagę do rozwoju nauki i kultury. W Clairvaux powstało jedno z większych skryptoriów tamtej epoki. Pisało się zaś na pergaminach sporządzanych ze skór cielęcych. Bernard wpadł na pomysł, aby założyć hodowlę bydła, co pozwoliło uzyskać surowiec do produkcji pergaminu. Mięso z hodowli, które reguła zabraniała im jeść, sprzedawali, a zyski przeznaczali na nowe klasztory. Powstawały bez wsparcia możnych i władców, ale także niezależnie od ich woli i kaprysów. Choć jedyny tytuł, jaki posiadał Bernard, brzmiał: opat Clairvaux, znaczył on w ówczesnym świecie więcej niż papież, biskupi i wielu władców świeckich.

W Clairvaux stworzył alternatywny model rozwoju społecznego. Dzięki temu Europa stała się piękniejsza, zamożniejsza, bardziej sprawiedliwa i mądrzejsza. Jaka była recepta na ten sukces? Święty Bernard streścił ją słowami: „Uciekaliśmy od tego, czego świat pożąda, i pożądaliśmy tego, przed czym świat uciekał. Podobni do kuglarzy i tancerzy, chodziliśmy na rękach głową w dół, a nogami do góry – a oczy świata były na nas zwrócone”.

TAGI: