Po Franciszka i… po miłość

Urszula Rogólska

publikacja 03.08.2015 06:00

„Rozkręć wiarę” znów w drodze! Na rowerach wyruszą tego samego dnia, w niedzielę 2 sierpnia. Jedni – w drodze od Franciszka do… Franciszka – będą mieli do pokonania ponad 1700 km. Drudzy zabiorą ze sobą Helenę, która będzie im towarzyszyć w upale na dystansie 1000 km.

 Rowerzyści żywieckiego projektu „Rozkręć wiarę” wyruszają  w swoją piątą wyprawę.  Tym razem jako Holy Land Team przemierzą Ziemię Świętą Urszula Rogólska /Foto Gość Rowerzyści żywieckiego projektu „Rozkręć wiarę” wyruszają w swoją piątą wyprawę. Tym razem jako Holy Land Team przemierzą Ziemię Świętą

Jedziemy po papieża! – wołają zdecydowanie. – No dobrze. Niezupełnie tak – dodają, śmiejąc się od ucha do ucha. Wolontariusze Diecezjalnego Centrum Światowych Dni Młodzieży, którym będzie przewodził ks. Piotr Niemczyk, odpowiedzialny za logistykę w centrum, spotkają się 2 sierpnia o świcie w kościele św. Franciszka z Asyżu w Bielsku-Białej-Wapienicy. Stąd wyruszą na dwóch kółkach w daleką drogę na południe. W Rzymie chcą być 15 sierpnia. – To dla nas nietypowe, że nie wsiadamy na rowery w Żywcu, ale najpierw jedziemy na lotnisko do Katowic. Stamtąd wylatujemy do Izraela – mówi ks. Grzegorz Kierpiec, wikary w żywieckiej parafii konkatedralnej, inicjator projektu „Rozkręć wiarę”.

– Tego samego dnia znajdziemy się na Pustyni Judzkiej. W zeszłym roku zakończyliśmy naszą rowerową trasę z Żywca przez Fatimę, na marokańskiej Saharze. Ale tak naprawdę wtedy nic się nie skończyło. Dlatego za sprawą Opatrzności teraz znajdziemy się od razu znowu na pustyni i będziemy kontynuować tamtą drogę. Nie tyle chodzi o pustynię geograficzną, ile jej duchowy wymiar… Stamtąd, razem z patronką wyprawy, św. Heleną, hojną dla Ziemi Świętej cesarzową, która odnalazła relikwie Krzyża Świętego, wyruszymy po… miłość.

100 km dziennie

– Dwa lata temu, kiedy byłem wikarym w Żywcu, razem z ekipą „Rozkręć wiarę” kręciłem na dwóch kółkach do Rzymu. Przed rokiem prowadziłem tę część ekipy projektu „Rozkręć wiarę z nadzieją”, która jechała krótszy odcinek: z Lourdes przez Santiago de Compostela do Fatimy – opowiada ks. Piotr Niemczyk. – Od zeszłego roku jestem w nowej parafii, w Wapienicy. Pomyślałem więc, żeby i tu znaleźć przełożenie dla rowerowego pielgrzymowania grupy RW. Z tej racji, że jestem zaangażowany w przygotowania Światowych Dni Młodzieży w naszej diecezji, do ekipy zaprosiłem wolontariuszy diecezjalnego centrum. Tak jak przed dwoma laty z żywiecką drużyną RW – ponownie chcemy wyruszyć do Rzymu. Przede wszystkim dlatego, że będzie to nasz etap przygotowań do spotkania, które poprowadzi papież Franciszek, ale też dlatego, że przyświeca nam bliska mi idea projektu „Rozkręć wiarę” – dawania świadectwa wiary w taki właśnie sposób. Dlatego – na rowerach – „Jedziemy po papieża”!

Ekipa liczy dziesięciu uczestników w wieku od 15 do 30 lat – chłopaki i dziewczyny. Pochodzą niemal ze wszystkich części diecezji: z Bielska-Białej, Rajczy, Bystrej koło Wieprza, Rybarzowic, Pierśćca i Andrychowa. Codziennie będą pokonywać po około 100 km.

Zabieramy pierniki!

– Trasa jest bardzo urozmaicona pod względem ukształtowania terenu – tłumaczy ks. Niemczyk. – Pierwszego dnia pojedziemy przez nasze Beskidy do granicy z Czechami w Lesznej Górnej, potem w stronę słowackiej Czadcy, Austrii i Wiednia, a stamtąd czekają nas alpejskie drogi położone najwyżej na naszej trasie. Dalej – płaskie odcinki wzdłuż Adriatyku i na koniec znowu góry – Apeniny. – Nie liczymy na to, że się z Franciszkiem zobaczymy – mówią młodzi rowerzyści. – Co najwyżej, może stojąc na placu św.  Piotra na modlitwie „Anioł Pański”. On pewnie też raczej się nie dowie, że jesteśmy w Rzymie. Ale będzie to takie nasze symboliczne zaproszenie dla papieża i zapewnienie go, że już czekamy na przyszły rok! Choć oczywiście jesteśmy otwarci na Boże działania i… wszystko się może zdarzyć! Wolontariusze wpadli na pomysł, że skoro w drodze do Włoch będą przejeżdżać przez Słowację, Austrię, Słowenię, w każdym miejscu, które przyjmie ich na nocleg, zostawią słynne już skoczowskie pierniki w kształcie logo ŚDM – jako podziękowanie za gościnę, a jednocześnie zaproszenie do Krakowa. Do Rzymu chcą dojechać 15 sierpnia. Zostaną tam dwa dni i mają wielką nadzieję, że uda się im uczestniczyć we Mszy św. przy grobie św. Jana Pawła II.

Lądujemy na pustyni

– Będzie inaczej niż w czasie naszych poprzednich czterech wypraw, zwłaszcza tych do Rzymu i Maroka przez Fatimę – mówi ks. Grzegorz Kierpiec. – Wtedy zmierzaliśmy na rowerach do miejsca świętego. W Izraelu niemal w każdym momencie będziemy w przestrzeni świętej, dlatego nastawiamy się nie tyle na pokonywanie odległości – choć i tej nie będzie brakowało – ile na mocny pobyt duchowy. Wszystkie nasze modlitwy zmierzają do tego, co nazywamy niebem. To się pięknie wpisuje w trzecią cnotę teologalną, która nam towarzyszy. Rozkręcaliśmy wiarę, jadąc do Rzymu. W kolejnym roku: do Fatimy i na pustynię w Maroku z ideą: „Rozkręć wiarę z nadzieją”. Teraz prowadzi nas hasło: „Rozkręć wiarę z miłością”. Miłość jest pełnią życia. Pełnia życia to pasja. Rowery są naszą pasją i przez nie realizuje się cząstka naszej pełni. Nasza modlitwa jest modlitwą o pełnię – o miłość. A ta znalazła swój największy wymiar w Jerozolimie – uważa.

Jak podkreśla ks. Kierpiec, tegoroczna wyprawa będzie krótka pod względem czasowym. – To będzie kontynuacja poprzedniej wyprawy na piaski Sahary, gdzie nic się nie zakończyło. Tam się wszystko zaczęło – dodaje. – Dlatego wrócimy, pokonując czas i przestrzeń, do tej ciemnej krainy pełnej śmierci, ale też i szansy spotkania Boga. Naszym symbolicznym celem jest Pustynia Judzka, którą chcemy przejechać, by znaleźć się w ziemi obiecanej. Pustynia jest czasem i miejscem spotkania ze swoją słabością, spotkania z własną przeszłością i doświadczeniem śmierci. Pustynia to etap na drodze wiary, próba wiary. Niezakończona wędrówka na Saharę to tajemnica. Tam doświadczyliśmy swojej małości i słabości. Doświadczyliśmy ich na tyle mocno, że z pokorą serca wracamy, by przejechać z Bogiem po tym, co w nas kruche, i doświadczyć pełni życia w Jerozolimie – Mieście Pokoju.

Trzynastka

W ekipie ks. Grzegorza pojedzie trzynaście osób, w tym jeszcze dwóch kapłanów: ks. Jerzy Łukowicz oraz towarzyszący ekipie w samochodzie ks. Andrzej Soboń, werbista, przewodnik po Ziemi Świętej. – Ta liczba uczestników jest dla nas znacząca – mówi ks. Kierpiec. – Od dwóch miesięcy w konkatedrze żywieckiej jest wystawiona jest księga intencji, do której każdy może wpisać swoją prośbę czy podziękowanie, które my zabierzemy w drogę. Przez dwa tygodnie księga była też w rodzinnej parafii ks. Jurka, w Jawiszowicach. W drodze będziemy przez 13 dni. Każdego dnia jeden z nas będzie wiózł księgę osobiście. Jest duża, gruba i ciężka. Myślę, że w upale i urozmaiconym ukształtowaniu terenu Ziemi Świętej odczujemy i duchowy, i materialny ciężar tych intencji…

– W księdze jest już ponad tysiąc intencji. Każdy, kto wpisuje swoją, zobowiązuje się także do modlitwy w intencji rowerowych pielgrzymów, ale i pozostałych osób. Każdy może więc ufać, że tysiąc osób modli się w jego sprawie – dodaje Barbara Bazylińska, jedna z czterech kobiet uczestniczących w wyprawie. Pojadą także: Ada Wisła – uczestniczka wszystkich dotychczasowych wypraw, Ania Guzek i Marcela Mrózek, które dołączyły po tegorocznych rowerowych rekolekcjach drużyny RW do Zakopanego.

Z Jezusem, we wspólnocie

Każdy z uczestników ma swoje marzenia związane z wyprawą. Ks. Grzegorz najbardziej czeka na Cezareę Filipową, gdzie chciałby powiedzieć Jezusowi, że to On jest dla niego pierwszy – zawsze i wszędzie. Marcela chciałaby doświadczyć siły wspólnoty na wyprawie, zobaczyć miejsca, w których Jezus żył, działał, nauczał, uzdrawiał. Maciej Faber jest ciekawy wielokulturowości mieszkańców Izraela, Marian Butor ufa, że wszelkie trudy pokonają jako wspólnota ludzi z Jezusem. Marzy o zobaczeniu Jerozolimy i Masady. Marek Stasica chce się sprawdzić wytrzymałościowo. Wspomina niezatarte wrażenia z Synaju, na który wszedł, będąc wcześniej z pielgrzymką w Ziemi Świętej. Bogusław Flis chce porównać to, co zna z opisów, z mediów – z rzeczywistością. Basia Bazylińska i ks. Jurek Łukowicz podkreślają jak ważne jest dla nich, by wejść na Golgotę i tam oddać Jezusowi wszystkie trudne sprawy, które są ich doświadczeniem, i tych, którzy prosili ich o modlitwę.

TAGI: