Będziesz szczęśliwym człowiekiem

koz

publikacja 12.08.2015 06:00

– Czasem wystarczy pomyśleć o męce Jezusa dwie, trzy minuty dziennie. Niby niedużo, a jednak jak trudno to zrobić – mówi o. Zbigniew.

– Często się uśmiechamy, mamy wiele radości w sercu i tę radość – wraz ze świadomością cierpienia Jezusa – głosimy innym – mówi o. Zbigniew Pisiałek CP Krzysztof Kozłowski /Foto Gość – Często się uśmiechamy, mamy wiele radości w sercu i tę radość – wraz ze świadomością cierpienia Jezusa – głosimy innym – mówi o. Zbigniew Pisiałek CP

Łatwo rozpoznać pasjonistę. Na habicie na wysokości serca ma umieszczone białe serce, nad nim krzyż na czarnym tle, w serce wypisane słowa „Jesu XPI Passio” z trzema gwoździami. – Uczestniczymy w radościach i nadziejach ludzkości idącej do Boga, a świadomi, że męka Chrystusa trwa nadal na ziemi, aż do Jego ponownego przyjścia w chwale, pragniemy dzielić z ludźmi ich troski, wspierać ich i łagodzić ich cierpienia mocą krzyża, który jest mądrością Bożą – mówi o. Zbigniew Pisiałek CP.

Nieustanna żałoba

Założycielem zgromadzenia pasjonistów jest Paweł Franciszek Danei, który przyjął imię Paweł od Krzyża. Urodził się 3 stycznia 1694 r. w Ovadzie, włoskim miasteczku niedaleko Aleksandrii. Pochodził z ubogiej rodziny, której nie było stać na posłanie go do szkoły. Uczył się sam i z pomocą miejscowych duchownych. Miał 18 lat, gdy podczas słuchania kazania głoszonego przez swego proboszcza uświadomił sobie swoją małość wobec Boga. Po odprawieniu spowiedzi generalnej podjął postanowienie: „oddać się świętemu i doskonalszemu życiu”.

W wieku 23 lat zapragnął prowadzić życie pokutne w ubóstwie. Doświadczył również opieki Maryi, kiedy wraz z bratem wpadli do wartko płynącej rzeki Olby. Ukazała się wówczas Piękna Pani, która pomogła im wydostać się na brzeg. W 1718 r., pod natchnieniem Ducha Świętego, zrozumiał, że musi „zgromadzić towarzyszy i żyć z nimi, mając na celu ożywienie w duszach świętej bojaźni Bożej”. Dwa lata później ujrzał siebie przybranego w czarną opończę z białym krzyżem na piersi; pod krzyżem zaś widniało wypisane białymi literami święte imię Jezus. Zrozumiał, że ma nosić taki żałobny habit na pamiątkę męki Pańskiej oraz ożywiać „wdzięczną pamięć o niej w duszach wiernych”. W późniejszym widzeniu ujrzał Matkę Bożą w takiej samej szacie ze znakiem męki Pańskiej. Maryja wyjaśniła, że jest tak ubrana na znak żałoby po śmierci Syna i dodała: „Musisz założyć zgromadzenie, którego członkowie będą tak samo odziani i w którym będzie trwała nieustanna żałoba z powodu męki i śmierci mego umiłowanego Syna”.

22 listopada 1720 r. bp Francesco Alborio di Gattinara przyzwolił na przyjęcie przez niego czarnego habitu pokutnego. – Datę tę uznaje się za początek naszego zgromadzenia. W Polsce pierwszy klasztor objęliśmy 17 czerwca 1923 r. – mówi o. Zbigniew.

Gdyby pamiętał

Na wysokości serca pasjoniści mają umieszczony symbol – serce i wyrastający z serca krzyż. – Czyli miłość i z miłości wyrasta ofiara. „Jesu XPI Passio”, czyli Jezusa Chrystusa Męka. Kiedy wchodzi się do naszego kościoła w Kieźlinach, nad prezbiterium jest napis: „Męka Jezusa Chrystusa zawsze w sercach naszych”. I to jest nasze zadanie, by przypominać o tej wielkiej miłości, jaką jest męka Chrystusa. Człowiek grzeszy, bo zapomina o tej ofierze. Gdyby pamiętał, sama świadomość powstrzymywałaby go od grzechu – mówi o. Zbigniew.

Mimo upływającego czasu, charyzmat ten jest nieustannie aktualny. Ludzie zapominali i zapominają o Bogu, stąd prowadzone przez pasjonistów rekolekcje, misje, głoszone nauki i posługa w sakramencie pojednania i pokuty. – W prowadzenie parafii i naszą działalność głoszenia słowa Bożego wplatamy te pasjonistowskie elementy. Choćby u nas, wspólnota Domowego Kościoła poprosiła nas i w Niedzielę Palmową prowadzimy dla nich w Głotowie Drogę Krzyżową. Oczywiście jest to tylko jeden przykład z naszej bogatej posługi – wyjaśnia o. Pisiałek.

Podkreśla jednak, że noszona żałoba, jak i akcentowanie męki Jezusa nie oznaczają, że jest to zakon smutnych i nieustannie przygnębionych osób. – Często się uśmiechamy, mamy wiele radości w sercu i tę radość – wraz ze świadomością cierpienia Jezusa – głosimy innym. Uświadomienie, jak Jezus cierpiał, ma nas odwieść od grzechu, by nasze życie było uczciwe, pełne dobroci, miłości, gestów pomocy innym, przylgnięcia do Boga. A przecież każdy, kto nawiązał relacje z Jezusem, jest prawdziwie szczęśliwy. Czasem wystarczy pomyśleć o męce Jezusa dwie, trzy minuty dziennie. Niby niedużo, a jednak jak trudno to zrobić – dodaje o. Zbigniew.

Moje powołanie

Pasjoniści mają swój dom zakonny w Kieźlinach. Tam również posługują, prowadząc parafię pw. św. Rozalii. Kiedy powstawał Uniwersytet Warmińsko-Mazurski i wydział teologii, poproszono o. Damiana Wojtyska CP, profesora historii, aby zaczął na nim wykładać. Zamieszkał przy seminarium, ale chciał również stworzyć wspólnotę pasjonistów w archidiecezji warmińskiej. – Ojciec Damian przyjaźnił się z ks. prof. Ludwikiem Nadolskim, który był proboszczem parafii w Kieźlinach. Kiedy zachorował, abp Edmund Piszcz zaproponował nam tę parafię. W 2001 r. przybyliśmy tutaj. Ojciec Piotr Gryz CP został pierwszym przełożonym domu zakonnego – opowiada o. Pisiałek, który obecnie jest przełożonym i proboszczem parafii.

Wraz z nim posługuje o. Robert Szawel CP. – Moje powołanie? Dość proste. Mieszkałem w Łodzi, w parafii prowadzonej przez pasjonistów. Byłem ministrantem. Jeździłem z nimi na rekolekcje, wakacje, wycieczki rowerowe. Przed maturą, pamiętam, że było to 2 maja, poszedłem do kościoła, żeby się pomodlić. I głos, że „może jednak byś Mnie wybrał”. I zdecydowałem: „Ach, idę”. I już wówczas wiedziałem, że albo do pasjonistów, albo nigdzie. Gdzie indziej źle bym się czuł, byłbym obcy. Jeśli mnie nie przyjmą, będzie to oznaczać, że się nie nadaję.

Później formacja, poznawanie głębi charyzmatu. Bóg tak drogami kieruje, że wybrałem pasjonistów, niewielki zakon, może niezbyt w Polsce znany, a tak przeze mnie ukochany i bliski memu sercu. Oczywiście były obawy, czy to nie ucieczka przed światem, czy to jest autentyczne. Pytania i wątpliwości są naturalną rzeczą. Trzeba znaleźć na nie odpowiedź razem ze swym najlepszych przyjacielem, Chrystusem. Wówczas będziesz całe życie szczęśliwym człowiekiem – wyznaje o. Zbigniew Pisiałek CP.

TAGI: