Powołane na końcu świata

Karol Białkowski

publikacja 25.06.2015 06:00

Do Wrocławia przyjechały z kilku krajów Afryki i Brazylii. W Polsce chcą odnaleźć korzenie zakonu, do którego należą – Zgromadzenia Sióstr św. Józefa.

 Najmłodsi byli zafascynowani ciemnymi kolorami skór gości Karol Białkowski /Foto Gość Najmłodsi byli zafascynowani ciemnymi kolorami skór gości

W tym roku mija 10 lat od kanonizacji założyciela Zgromadzenia Sióstr św. Józefa – św. Zygmunta Gorazdowskiego. Jego charyzmat wykracza dziś daleko poza polskie granice. Lwowskiego kapłana, który zasłynął z licznych dzieł miłosierdzia na początku XX w., beatyfikował w 2001 r. św. Jan Paweł II. Kanonizacji dokonał cztery lata później Benedykt XVI. Jednym z duchowych dzieł św. Zygmunta są właśnie józefitki. Po II wojnie światowej, wskutek przesunięcia polskich granic, zakonnice utraciły swój dom macierzysty we Lwowie i przeniosły się na Zachód. Dziś funkcjonują w dwóch prowincjach – wrocławskiej i tarnowskiej oraz podległych im trzech delegaturach misyjnych: ukraińskiej, afrykańskiej i brazylijskiej. Od lat, w najdalszych zakątkach świata, charyzmat założyciela realizują nie tylko polskie siostry. Dołączyły do nich miejscowe kobiety, które św. Zygmunt zafascynował i pociągnął za sobą.

Zrobić to razem

Do stolicy Dolnego Śląska przybyło 6 sióstr z Afryki. Reprezentują różne kraje – Kongo i Demokratyczną Republikę Konga, Republikę Środkowoafrykańską, Kamerun i Gabon. – Nasza obecność we Wrocławiu i w Polsce jest związana z 10. rocznicą kanonizacji naszego założyciela, ks. Zygmunta Gorazdowskiego – mówi s. Wanda z delegatury afrykańskiej zgromadzenia, która posługuje na Czarnym Lądzie od 1998 r. Podkreśla, że celem jest danie możliwości dotknięcia korzeni zakonu siostrom, których powołania rodziły się daleko od Polski. – To jest też dla nich element formacji, jaką zawsze odbywamy 5 lat po złożeniu ślubów wieczystych – dodaje. Historia józefitek w Afryce sięga już 40 lat. – Dzięki Bożej opatrzności nasza posługa rozprzestrzeniła się w ciągu tego czasu. Obecnie w naszej delegaturze spośród sióstr tubylczych jest 15 po ślubach wieczystych i 22 juniorystki. Oprócz nich posługę pełni 13 polskich zakonnic z prowincji wrocławskiej i tarnowskiej – wylicza s. Wanda.

Przekonuje, że od powołania misji potrzeby ludności się zmieniają, tak jak zmienia się świat. – Ogólnie można powiedzieć, że cały czas realizujemy nasz charyzmat. Głównie posługujemy ludziom ubogim w służbie zdrowia i edukacji – dodaje. Szkoły, przedszkola, katechizacja to codzienność. Do tego szpitale i wyjazdy z lekami i szczepionkami bezpośrednio do mieszkańców wielu miejscowości. Zaznacza przy tym, że wszystko, co siostry robią, nie miałoby sensu bez modlitwy i ewangelizacji. Podkreśla, że bez tego niosłyby tylko pomoc humanitarną. – Najważniejsze zadanie, które widzimy, to dbanie o godność ludzką i tworzenie wspólnoty z tymi ludźmi, których odwiedzamy. Ważnym elementem misji dzisiaj jest nie tylko „zrobić coś dla kogoś”, ale „zrobić to razem”. Ta komunia daje wymiar ewangeliczny i przynosi owoce – tłumaczy. Siostra Wanda po kilkunastu latach pracy na kontynencie afrykańskim jest ciągle nim zafascynowana. – Afryka jest radosna, kolorowa oraz pełna nadziei i troski o życie – puentuje z uśmiechem.

Nie tylko karnawał i piłka nożna

Siostra Dominika w Brazylii pracuje od 2006 r. Do Wrocławia przyleciały razem z nią dwie siostry, które swoje śluby wieczyste złożyły zaledwie przed kilkoma miesiącami. – Delegatura brazylijska powstała dokładnie w 100. rocznicę powstania naszego zgromadzenia, w 1983 r. – wyjaśnia. Dziś w największym z krajów Ameryki Południowej pracują 22 zakonnice, spośród których połowa to Polki związane z Wrocławiem i Tarnowem. – Na pewno wszyscy wiedzą, że Brazylia to jedno z najbogatszych państw na świecie. Rzadko mówi się jednak o tym, że istnieją tam również ogromne dysproporcje społeczne. Nie da się wręcz porównać ekonomicznej sytuacji bogatego Południa z warunkami biednej Północy – zwraca uwagę. Podobnie jak w przypadku sióstr z Afryki Brazylijki pracują głównie w edukacji, służbie zdrowia i katechizacji. – Zwłaszcza ewangelizacja stanowi ogromne wyzwanie. Jest to związane z niezbyt głęboką religijnością mieszkających w Brazylii ludzi. Można ją określić jako powierzchowny katolicyzm – dodaje s. Dominika.

Trudność polega na tym, że prości ludzie, którzy stanowią większość społeczeństwa, nie rozumieją, czym różni się nauka Kościoła katolickiego od pseudonauki różnych sekt. A te na kontynencie amerykańskim rozwijają się bardzo szybko i w dużej ilości. Jedyną całkowicie własną inicjatywą brazylijskich józefitek jest przedszkole im. św. Zygmunta Gorazdowskiego w Kurytybie. – Powstało 9 lat temu i po okresie, gdy było instytucją prywatną, w pewnym momencie w jego finansowanie włączyło się państwo. Ostatnio podjęłyśmy decyzję, że znów będzie w pełni prowadzone przez nas, bo, podobnie jak w Polsce, ministerstwo chce ingerować w to, czego nauczamy, propagując ideologie, które przynosi świat. My nie chcemy do tego dopuścić – wyjaśnia s. Dominika.

Poza stolicą stanu Paraná siostry pracują również w Rio de Janeiro, na północy, w São Luís, i od tego roku w Barra do Corda. Zwłaszcza w dwóch ostatnich miastach posługa jest wyjątkowo trudna, bo znajdują się one w najbiedniejszej części Brazylii – w stanie Maranhão. – Brazylia to nie tylko karnawał i piłka nożna. Za tymi rozrywkami kryje się wiele zła – przemoc, używki, a czasem także śmierć. My jesteśmy posłane, by docierać do tych, o których nie ma mowy w telewizji, a którzy stanowią większość – podsumowuje.

Śladem polskiego świętego

Siostra Florianne pochodzi z Konga. Jak mówi o sobie, miała szczęście wychowywać się w katolickiej rodzinie. Po raz pierwszy z zakonnicami zetknęła się jeszcze w szkole podstawowej. Wtedy do jej parafii przyjeżdżały siostry franciszkanki. – Gdy je widziałam, miałam pragnienie bycia jak one – opowiada. Wspomina, że lubiła ubierać się w spodnie, ale, co dziwiło jej rodziców, zawsze na głowę zakładała chustkę. – Pewnego razu mój tato wziął mnie na bok i powiedział, że widzi w moim zachowaniu, coś, czego on doświadczył w młodości, będąc w niższym seminarium duchownym. Wtedy powiedziałam mu o mojej chęci pójścia drogą zakonną – wspomina. Rodzice nie mieli nic przeciwko temu, ale dali jej czas do namysłu.

Pierwszy swój kontakt z józefitkami młoda dziewczyna miała w Brazzaville, gdzie uczęszczała do liceum. – Przychodziłam na spotkania formacyjne aspirantek do parafii pw. św. Franciszka. To właśnie tam odkryłam moją drogę powołania – dodaje. Co było czynnikiem decydującym? – Chciałam posługiwać ubogim i być nauczycielką. Przekonało mnie przesłanie św. Zygmunta Gorazdowskiego, że cierpienie człowieka ma wymiar nie tylko fizyczny – wyjaśnia. Siostra Rosenilda w zgromadzeniu jest od 10 lat, ale dopiero w styczniu złożyła śluby wieczyste. Pochodzi z bogatego południa Brazylii, ale pracuje na północnym wschodzie kraju. – To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie całkowicie odmiennej rzeczywistości. Pracuję w duszpasterstwie przy kościele. Opiekuję się środowiskiem rozbitych rodzin – opowiada.

Co ciekawe, do parafii przynależy 180 kaplic dojazdowych, obsługiwanych przez jednego kapłana i dwie siostry. – Staramy się docierać możliwie najczęściej z nauczaniem Chrystusa do miejscowej ludności – wyjaśnia. Zaznacza również, iż czuje się spełniona w swoim powołaniu. – Widzę konkretne owoce pracy józefitek w tym miejscu. W ciągu 10 lat z tej parafii dołączyło do naszego zgromadzenia już 7 kobiet. Mam świadomość, że stałyśmy się tutaj świadectwem – wyjaśnia.

Wsparcie mile widziane

Misje józefitek, podobnie jak wszystkie inne, potrzebują pomocy. Siostry z Afryki i Brazylii dziękują zwłaszcza za modlitwę, ale również za wszelkie rzeczowe dowody życzliwości. Wszelkie informacje o dziełach realizowanych przez Zgromadzenie Sióstr św. Józefa można znaleźć na stronie www.wroclaw.jozefitki.pl. Klikając w odnośniki, można znaleźć również świadectwa i relacje z misji oraz kontakt, pod którym można uzyskać szczegółowe informacje, jak wspomóc je materialnie.

TAGI: