Nie skupiać się na garnkach

Ewa K. Czaczkowska

GOSC.PL |

publikacja 16.04.2015 06:00

O tym, co św. Teresa z Ávila ma do powiedzenia współczesnym kobietom, z s. Lidią Wroną, karmelitanką misjonarką rozmawia Ewa K. Czaczkowska

Lidia Wrona CM Lidia Wrona CM
karmelitanka misjonarka, teolog duchowości, autorka wielu konferencji i artykułów, zwłaszcza na temat św. Teresy od Jezusa, tłumacz z języka hiszpańskiego.
roman koszowski /foto gość

Ewa Czaczkowska: Święta Teresa z Ávila, mistyczka, reformatorka zakonu karmelitów, doktor Kościoła, była jedną z największych kobiet Kościoła. Czego od tej świętej, urodzonej 500 lat temu, mogą się uczyć współczesne kobiety?

S. Lidia Wrona: Istota bytu kobiety nie ulega zmianie, tzn. zarówno w XVI, jak i w XXI wieku pozostaje taka sama, więc spotkanie z Teresą może wnieść dużo światła w życie każdej kobiety. Mam na myśli zarówno jej świat wewnętrzny, jak i ten, który ją otacza. Teresa miała oczy i uszy szeroko otwarte na otaczającą ją rzeczywistość, przyglądała się zmianom, a równocześnie pozostawała w ciągłym kontakcie z samą sobą. Jej kobieca psychika była mocno naznaczona pewną stałą. Żyła w niej ogromna potrzeba poznania i rozumienia samej siebie.

„Poznanie samych siebie jest jak chleb, bez którego niepodobna żyć” – to jedna z najważniejszych nauk św. Teresy, nad wyraz aktualnych.

We wszystkich dziełach Teresy spotkamy się z jej wnikliwą autoanalizą. Jest świadoma swojego bogactwa i ubóstwa, i lepiej od niejednego psychoanalityka demaskuje własną podświadomość. Pokora, czyli prawda, była dla niej jedną z podstawowych wartości. Kiedyś miała powiedzieć: „Za tępą się nie uważam, piękno dla oka już jest, świętą zaś chciałabym być”.

Piękne!

Mówiła to z prawdziwym poczuciem własnej wartości! Potrzeba prawdy ocaliła w niej osobowość, oryginalność i piękno. Od dziecka czuła się kochana i dowartościowywana przez najbliższych, co w XVI-wiecznej Hiszpanii nie było czymś powszechnym. W ówczesnych opiniach podważano wartość kobiety i jej zdolności intelektualne, na co pośrednio miał wpływ średniowieczny tekst Gracjana. Podkreślał w nim, że kobiety mają służyć mężczyznom, bo sprawiedliwym jest, aby niższy służył wyższemu. W życiu społecznym oczekiwano od nich jedynie mądrego milczenia i poddania.

Święta Teresa na pewno taka nie była.

Można nawet powiedzieć, że jej życie było zupełnym zaprzeczeniem tych norm. W ciągu 20 lat założyła 17 klasztorów karmelitanek bosych i współpracowała przy fundacji dwóch klasztorów karmelitów bosych. Podróżowała. Przemierzyła w powozie, konno i pieszo ponad 1000 km. Spędziła mnóstwo godzin na rozmowach z ludźmi z różnych sfer i stanów.

W „Księdze fundacji”, w której barwnie opisuje perypetie związane z pozyskiwaniem fundatorów, wiele współczesnych, przedsiębiorczych kobiet mogłoby odnaleźć swoje doświadczenia.

Istotnie. Co gorliwsi negatywnie oceniali Teresę. Nazwano ją włóczęgą, która nie może usiedzieć w klasztorze. Przy tym wszystkim Teresa dużo pisała. Znamy „Księgę życia”, „Drogę doskonałości”, „Twierdzę wewnętrzną”, „Księgę fundacji”. Jest też wiele innych tekstów i listów, które pokazują, jak mocno stąpała po ziemi.

Co ją motywowało do tego, aby zamiast milczeć, jak nakazywały zasady, angażować się w życie społeczne i religijne swojego wieku?

Była to naturalna konsekwencja spotkania z samą sobą i z Innym. Epoka, w której Teresa żyła, przekazała jej zdeformowany obraz Boga. Wspomina, że wstępując do klasztoru, czuła wobec Niego służalczy lęk. Chciała zasłużyć na zbawienie. Doświadczenie spotkania z Nim na modlitwie zupełnie odmieniło ten obraz. Teresa spotkała Boga, który jest miłością miłosierną. Boga, który chce obdarowywać, który zawsze patrzy na człowieka z miłością i cierpliwością, który uczy relacji opartej na prawdzie. Spotkała Boga wzajemnej relacji i to ją ogromnie poruszyło.

I o tym mówi siostrom, i tego uczy nas dziś?

Teresa odkrywa, że najistotniejszą w każdej kobiecie i w niej samej jest zdolność do relacji. Pragnie powiedzieć: najważniejsze jest to, abyś chciała przeżywać życie w relacji z Bogiem, który jest gwarantem twojego piękna i twojej wartości. W czasach, w których żyła, kobiety miały małe szanse, by dojrzeć do prawdy o sobie i Bogu. Ona sama dostrzegła „społeczne” kłamstwo na temat kobiety właśnie dzięki relacji z Bogiem. I o tym mówiła.

Dla Teresy bardzo ważna była modlitwa. Jakiej modlitwy nas uczy?

Teresa rozumie modlitwę jako relację przyjaźni z żywym Bogiem, a zatem nie jest to kwestia wydzielenia Bogu czasu, ale sposób bycia. Nie jest się przyjacielem godzinę w tygodniu, prawda? Nie ma więc modlitwy, dopóki na moim horyzoncie nie pojawi się druga Osoba – Bóg, z którym nawiązuję relację. Dla relacji przyjaźni, z Bogiem i człowiekiem, ważne są trzy cnoty: pokora, czyli prawda, wyrzeczenie, czyli wolność, i miłość. Prawda o sobie samej i o drugim – o Bogu i o drugiej osobie – uczyni cię wolną, aby kochać prawdziwie, czyli wzajemnie.

To wszystko, co Teresa mówiła o kobietach, zdecydowanie nie było w duchu jej epoki.

Teresa nie walczyła z mężczyznami, widziała potrzebę komplementarności, ale były sytuacje, gdy mocno stawała w obronie kobiet. Jest taki tekst, zresztą ocenzurowany w jej czasach, w którym żali się na modlitwie: „Ty, Panie, nie gardziłeś kobietami. Widzisz, że nie można gardzić duchem mężnym, nawet jeżeli należy do kobiet”.

Ona była mężna.

Teresa była osobą przewlekle chorą fizycznie, ale miała bardzo silną psychikę. Poznając siebie i spotykając się z Bogiem, który jej wierzył i wierzył w nią, odczuwała potrzebę podzielenia się tym doświadczeniem z innymi. W jakiś sposób chciała odpowiedzieć na problemy społeczne epoki. W obliczu reformacji i wojen religijnych mówiła siostrom: my, kobiety, nie mamy się skupiać wyłącznie na garnkach, nie o dom i kądziel jedynie się troszczyć! Powinnyśmy się zająć sprawami, które są istotne. Jeżeli Kościół przeżywa rozłam, a świat nie potrafi rozmawiać, jeżeli nie potrafi się załatwiać spraw inaczej jak tylko zbrojnie, to my, w naszej małej gromadce, możemy pokazać światu, że można inaczej!

To samo dziś przeżywamy. Odpowiedzią Teresy na problemy jej epoki było tworzenie nowych klasztorów, bezcennych miejsc modlitwy za świat.

Teresa napisała w „Drodze doskonałości”: skoro Bóg ma tylu nieprzyjaciół, a tak niewielu przyjaciół, to trzeba zrobić wszystko, aby tych niewielu było Jego prawdziwymi przyjaciółmi.

Takie były cel i motywacja jej działania. Zakładała wspólnoty, które nie miały być jedynie przestrzenią modlitwy, ale miejscem wychowania człowieka do relacji. Relacji przyjaźni. Miejscem odkłamania w nim tego wszystkiego, co przyćmiewa prawdę o istocie człowieka. Chodziło o odtworzenie w człowieku jakby pierwotnego bytu, wyciągnięcie z pułapki egoizmu, w którym się zamyka przez materializm i egocentryzm.

Co Teresa radziłaby kobietom dziś? Jakie podejmować działania w obliczu tych samych problemów?

Pewien karmelita bosy podczas rekolekcji, w których kiedyś uczestniczyłam, powiedział: „My, mężczyźni, jesteśmy zdolni do wzbudzania wojen, kobiety robią wszystko, by wojny uniknąć”. Nie chcę generalizować, bo jest bardzo dużo mężczyzn, którzy wprowadzali pokój, choćby Gandhi, i wiele kobiet, które samym pojawieniem się na horyzoncie prowokują wojnę. Pragnę jednak podkreślić za św. Teresą od Jezusa, że kobiety dzięki swym naturalnym predyspozycjom mogą zrobić wiele, aby ocalić każde życie.

TAGI: