Chiara na ołtarze

Joanna Bątkiewicz-Brożek

publikacja 01.03.2015 06:00

Czy jest ideał, którego nie zniszczy żadna bomba, któremu warto oddać się bez reszty? Tak. Jest nim Bóg – pisała Chiara Lubich.

Proces beatyfikacyjny Chiary Lubich (1922–2008) rozpocznie się 27 stycznia br., a więc zaledwie siedem lat po śmierci założycielki Ruchu Focolari www.4catholiceducators.com/lubich Proces beatyfikacyjny Chiary Lubich (1922–2008) rozpocznie się 27 stycznia br., a więc zaledwie siedem lat po śmierci założycielki Ruchu Focolari

Chiara rozpaliła na ziemi ogień. To była niezwykła kobieta, charyzmatyczka. Elegancka – nosiła świetnie skrojone garsonki i klasyczne torebki. Krótkie włosy zawsze tak samo finezyjnie zaczesywała do góry. Jej ujmujący uśmiech naprawdę zwiastował niebo. Pamiętam, jak na jednym ze spotkań Focolare w trakcie bezpośredniej transmisji z Rzymu mówiła o tym, jak żyć Jezusem i z Jezusem. Miałam wtedy 14 lat, na spotkanie zaprosił mnie mój katecheta. Był tam z żoną i piątką dzieci. Przeżyłam wstrząs. Raz, że to osoba świecka i jeszcze kobieta (sic!) przepowiadała Słowo, a dwa, że sięgając nieba, mocno stąpała po ziemi, była konkretna. – Ani w domu, ani wśród sąsiadów, ani wśród wyznawców innych religii nie może być nienawiści, podziałów – mówiła. Bo tak chce Jezus. Nazwała go Opuszczonym. „Jezus jest twoim Bratem” – mówiła. Dotknęło mnie to. Tego samego wieczora połknęłam jej książkę „Klucz do jedności”. Teraz znalazłam na niej notatkę: 11 sierpnia, imieniny Chiary. Dopisuję 22 stycznia – urodziny. Była i jest dla mnie ważna. Każdy zresztą, kto usłyszał, spotkał Chiarę, chciał żyć jak ona. Palił się do takiej relacji z Jezusem, o jakiej mówiła. W 182 krajach świata próbuje dziś naśladować Chiarę kilka milionów osób – świeccy rodzice z dziećmi i osoby konsekrowane, księża, biskupi. W sumie ponad 120 tys. ścisłych członków oraz 1,5 mln tzw. aderenti, czyli osób żyjących duchowością Ruchu. Ponad 30 tys. to osoby innych religii: żydzi, muzułmanie, buddyści, hinduiści, sikhowie. „Wszystko zaczęło się w Trydencie, nie miałam żadnego programu. Zamysł Dzieła był w Bogu, projekt – w niebie. Tak było na początku. Tak było cały czas, w ciągu rozwoju Ruchu Focolari” – pisała Chiara Lubich.

Pójdą za tobą rzesze

Rok 1939. Loreto. Chiara, wtedy jeszcze Silvia Lubich, ma 17 lat. Uczestniczy w zjeździe katolickiej młodzieży. Między wykładami biega do Domku Nazaretańskiego w sanktuarium. To punkt wyjścia duchowego doświadczenia Włoszki. Klęka tu przy okopconej od oliwnej lampki ścianie. „Coś nowego i boskiego ogarnia mnie, prawie przytłacza. A więc Maryja mieszkała tutaj. Józef chodził po tym pokoju. Pomiędzy nimi Jezus jako dziecko przez lata żył w tych ścianach, które rozbrzmiewały Jego dziecięcym głosem… Czuję brzemię każdej z tych myśli, ściskają mi serce; łzy płyną same” – notuje nastolatka. Wokół Świętej Rodziny kłębią się myśli przyszłej założycielki wielkiego Ruchu. Pisze o „silnym poczuciu bliskości Boga”, jakiego doświadcza. Przed wyjazdem z Loreto ostatni raz modli się w Domku. Czuje, jakby ktoś szeptał do niej: pójdzie za tobą rzesza dziewic. Kiedy wróci do rodzinnego Trydentu, spotka proboszcza. Ten widząc szczęście na twarzy Sylwii zapyta: – Znalazłaś swoją drogę? – Tak – odpowie. – Małżeństwo? – Nie. – Zatem klasztor? – Nie. – Pozostaniesz dziewicą w świecie? – Nie. Jest czwarta droga – odpowie dziewczyna.

Proboszcz nie krył zdziwienia, bo dla dziewcząt w tamtym czasie czwartej możliwości nie było. Po czterech latach Chiara pisze: „Była czwarta droga, którą Duch Święty otwierał w Kościele”. Chodziło o bycie z Jezusem „między osobami, które stają się dziewicze poprzez miłość. Tym jest cały Ruch Focolari”. Czwarta droga, o której mówiła Chiara, to wspólnoty osób konsekrowanych żyjących razem oraz małżonków. To zupełna nowość w Kościele.

Rok 1944. Kilka miesięcy po złożeniu przez Chiarę ślubu czystości (7 grudnia 1943 roku uważany jest za datę początku Ruchu; Sylwia przyjmuje wtedy imię Chiara po św. Klarze z Asyżu). Wojna szaleje w Trydencie. Dookoła ruiny, ranni. Rodzice Chiary uciekają w góry. Bombardowania trwają dzień i noc. Chiara z przyjaciółkami 11 razy na dobę ucieka do schronu. „Biegłyśmy tam szybko za każdym razem, gdy tylko rozbrzmiały syreny alarmu, i nie mogłyśmy brać ze sobą niczego oprócz małej książeczki: Ewangelii” – zanotowała. Pewnego dnia zapalają świecę. Blask płomienia oświetla przypadkowo otwarte zdanie z Ewangelii św. Jana. To modlitwa Jezusa: „Ojcze… aby wszyscy byli jedno”. Chiara notuje: „Narodziłyśmy się dla tej strony Ewangelii”. Jeszcze jej nie rozumieją. W święto Chrystusa Króla mówią Jezusowi: „Ty wiesz, jak można urzeczywistnić jedność. Oto jesteśmy. Jeśli chcesz, użyj do tego nas”. W liturgii słyszą: „Żądaj ode mnie, a dam Ci narody w dziedzictwo i w posiadanie Twoje krańce ziemi” (Ps 2,8).

Wojna jest ciężkim doświadczeniem dla Chiary i jej przyjaciółek. Tracą wszystko: jedna dom, inna narzeczonego, Chiara pracę i perspektywę dalszych studiów (rozpoczęła filozofię na Uniwersytecie Weneckim). Uważa, że to lekcja od Boga, bo wszystko przemija. Ale i pyta: Czy jest jakiś ideał, który nie ginie, którego żadna bomba nie może zniszczyć? Tak. To Bóg”.

Światłem dla dziewcząt stają się zdania: „Nie każdy, który mówi Mi: »Panie! Panie!« wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca” (Mt 7,21) oraz: „U was nawet włosy na głowie wszystkie są policzone” (Łk 12,7).

Słowa te wstrząsnęły Chiarą. „Objawienie Boga-Miłości, pomimo grozy wojennej, przyniosło radość, tak głęboko wyryło się w naszej duszy, że mogłyśmy powiedzieć: wierzymy w miłość”. To bohaterskie wyznanie w obliczu okrucieństwa wojny. Chwile uniesień trzeba jednak przekuć na konkrety. Dziewczyny wychodzą na ulice, opatrują rannych, pomagają ubogim. Ewangelię traktują dosłownie, jak choćby Jezusowe: „Dawajcie, a będzie wam dane”. Chiara z przyjaciółkami oddaje raz pewnej kobiecie ostatnie swoje jabłko. Tego samego wieczora ktoś przyniesie im cały kosz. Podobne sytuacje mnożą się. „Ewangelia więc jest prawdziwa” – notuje.

Jedność

Ciekawa jest zbieżność dat – kiedy rodzi się Movimento dei Focolari, we Włoszech powstaje założone przez ks. Luigiego Giussaniego Comunione e Liberazione, a we Francji zakwita Ekumeniczna Wspólnota Braci z Taizé. Co je łączy? Między innymi wołanie o jedność chrześcijan w Kościele i zachęcanie do poznania Jezusa Przyjaciela. Nie ma wątpliwości, że Bóg ma w tym względzie plan. Dzięki nowym wspólnotom Kościół wkracza bowiem w nową epokę. „Aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył” – Chiara powtarza tę myśl Jezusa bez przerwy. „Kiedy bracia są jedno – jest Chrystus i świat wierzy, i świat się nawraca. Tak stało się wokół nas. Zaczęły się mnożyć nawrócenia, ocalały powołania, rodziły się nowe” – pisze Lubich. Po miesiącu wokół niej gromadzi się pół tysiąca osób. Chcą żyć jej charyzmatem. „Żyjemy jak w pierwszych wspólnotach chrześcijan” – pisze Włoszka. „Gdzie się podziały puste klepanie pacierza, wiara z przyzwyczajenia, Bóg nieprzystępny? Nie taką wiarę przyniósł Jezus!”. Tym pytaniom i myślom pierwszych fokolarin towarzyszy o. Casimiro. Duchowny czuje, że coś wymyka mu się spod kontroli. Nakazuje dziewczętom modlitwę i pokutę. Są posłuszne.

Chiara przeżywa coraz głębiej relację z Jezusem, jak mówi: „Opuszczonym”. W liście do mamy pisze: „Nikomu nic nie mów… Poślubiłam Go i dla Niego starałam się wygasić wszelkie inne pragnienia”. W tym czasie przyjaciółki Chiary wybierają swoje drogi w życiu: jedna wychodzi za mąż, druga wybiera życie zakonne. Chiara pozostaje osobą konsekrowaną, świecką. Ale wszystkie żyją nadal Ideałem. To zwiastuje przyszły charakter Ruchu.

Rok 1949. Chiara jedzie z towarzyszkami w Dolomity. Z okien pociągu uderza ją napis na plakacie: „W górach cię porwę”. I to, co wydarzy się później, w bacówce w Tonadico, zmieni Chiarę i nada kierunek Ruchowi. Dziewczyna dużo się modli i ma wewnętrzne mistyczne wizje. W czasie jednej z nich tak głęboko przeżywa obecność Jezusa, że utożsamia się z Nim. Słyszy, jak jej usta same wypowiadają słowo „Ojcze”. Rozumie, że nie ma żyć zwrócona ku Jezusowi, ale obok Niego, jako Brata, zwrócona ku Ojcu. Notuje: „Tak więc weszłam w Łono Ojca, które widziałam oczyma duszy (choć było to tak, jakbym widziała oczyma ciała), niczym w bezmierną otchłań kosmiczną. Wszędzie było złoto i płomienie. Poza nami pozostało stworzenie. My weszliśmy w to, co niestworzone. Nie rozróżniałam tego, co było w Raju, ale to mi nie przeszkadzało. Była to nieskończoność, ale byłam tam w domu”.

Chiara widzi też „w łonie Ojca gromadkę, to byłyśmy my, fokolariny”. Zachęca je, by „unicestwić swoje myśli, po to, by Jezus mógł je oświecać”. Dziewczęta codziennie przystępują do Komunii, medytują. Chiara notuje, że żyją jak w „ogniu Trójcy Świętej”. „Byłyśmy tak stopione w jedno, że naszą grupę nazwałam Duszą”.

W Dolomitach Chiara „odkrywa Tajemnice Niebios”. Nie bez przyczyny czas pobytu Chiary w Dolomitach nazwano oficjalnie „Paradiso ’49”. Tuż przed wyjazdem „z Raju” Lubich zamyka się w pokoju. Pisze wyznanie miłości. Jak twierdzi Armando Torno, autor biografii Chiary, „to jeden z najbardziej wymownych dokumentów jej życia”. „Mam tylko jednego Oblubieńca tu, na ziemi: Jezusa Opuszczonego. (…) Przejdę przez świat, szukając Go w każdej chwili mojego życia”. Wyznanie Chiary jest głębokie i przypomina miejscami pisma mistyków Kościoła. Notuje: „Tak osuszę łzy udręczenia wielu serc obok mnie, a dzięki jedności z moim wszechmogącym Oblubieńcem – łzy tych serc, które są daleko. Przejdę jak Ogień, który spala to, co ma być zniszczone, a pozostawia jedynie Prawdę”.

I na koniec: „Przypomniałam sobie słowa księdza z 7 grudnia 1943 r.: »Będziesz oblubienicą krwi« i zrozumiałam, że to miała być krew duszy”.

Dzieła

„W historii Kościoła takie łaski nie są zjawiskiem nowym. Otrzymali je niektórzy założyciele zakonów, jak św. Benedykt i św. Ignacy Loyola” – twierdzi Torno. „Jednak wielcy założyciele przeżywali swoje doświadczenie mistyczne w pojedynkę, dopiero potem przekazywali je innym, wyjaśnia. – Nowość doświadczenia Chiary polega na tym, że przeżyła je we wspólnocie”. Chiara pisze o wspólnych mistycznych chwilach fokolarin, o intensywnym przeżywaniu Słowa, razem.

Czas mistycyzmu trwa u założycielki Focolari przez dwa lata. Potem czuje, że musi sięgnąć do teologii, wraca do filozofii. „Czułam potrzebę, by intuicje z tego czasu oprzeć na mocnych podstawach” – mówi potem.

Pierwsze setki osób gromadzących się wokół Chiary mówią, że razem „budują miasto”, Mariapoli, czyli Miasto Maryi. Ze względu na silne odniesienie do maryjnej duchowści, do Nazaretu, Jan XXIII w 1962 r. zatwierdza Ruch pod nazwą Dzieła Maryi. „Maryja jest naszą matką, mistrzynią, przewodniczką” – mówi wszędzie Lubich.

Duchowość jedności rozlewa się po wszystkich kontynentach. I niemal bez przerwy ta charyzmatyczna kobieta przyczynia się do powstawania nowych dzieł.

Jest rok 1991. Lubich leci na spotkanie fokolarinów do Brazylii. Samolot zatacza pętlę nad São Paulo. Włoszka spogląda w dół. Drapacze chmur kontrastują z nędznymi fawelami. „To nasza korona cierniowa” – tłumaczy towarzyszący jej kapłan. Chiara chce odwiedzić fawele: tu brakuje wody pitnej, chleba, ubrań. Chiara nie może znieść dysproporcji między blichtrem dzielnicy biznesu a kłującą w oczy nędzą. Mówi: tak nie może być! Szybko rzuca wyzwanie ekonomistom z Ruchu: zaradzić nędzy świata. Powstaje tzw. ekonomia komunii. To jeden z najgenialniejszych projektów w skali świata. Jest w niego zaangażowanych ponad tysiąc biznesmenów. Zakłada dzielenie się zyskiem z najuboższymi oraz szacunek jednych przedsiębiorców dla drugich. To filozofia bycia: jedni dla drugich, ale nie tylko bogaci dla ubogich. Takich dzieł jest bardzo wiele. Ruch rozrasta się, tworząc różne gałęzie. Powstaje w jego obrębie sześć ruchów: Nowe Rodziny, Nowa Ludzkość, Ruch Parafialny, Ruch Diecezjalny, Młodzi dla Zjednoczonego Świata, Młodzi dla Jedności. 

Movimento dei Focolari z czasem przybiera rys ekumeniczny. Tego też nie przeczuwała Chiara. „Wiedział o tym Bóg” – pisze w 1960 r. Chiara jest wówczas na spotkaniu w Niemczech. Mówi o Ruchu do zakonnic. Na sali są obecni pastorzy luterańscy. „Zdumiewają się faktem, że katolicy żyją Ewangelią” – notuje Lubich. „Nasza nieznajomość jest tak wielka, że uważa się, iż Ewangelia jest własnością Kościołów Reformacji”. Dzięki Chiarze runie mur wiekowych uprzedzeń. Szybko Focolari nawiązuje kontakty z baptystami, anglikanami i prawosławnymi. Patriarcha Konstantynopola Atenagoras mówi do Chiary o „wiośnie chrześcijaństwa, tak oczekiwanej od wieków”. Powoli intuicja Chiary Lubich, „aby byli jedno”, staje się faktem. Także przekonanie, które zakiełkowało w niej w schronie, na samym początku, przy płomyku świecy (focolare!): „Urodziłyśmy się dla jednej karty z Ewangelii. Dla tego zdania Jezusa”.