Kolęda

ks. Jacek Stryczek; GN 01/2015 Kraków

publikacja 05.01.2015 06:00

Dla mnie ważne jest samo spotkanie. Mam dużo udanych spotkań i żyję nimi miesiącami. I dlatego, mimo że mam bardzo dużo zajęć, wciąż chodzę po kolędzie.

Kolęda ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Dla jednych jest wciąż ważnym wydarzeniem, dla innych reliktem przeszłości. Ale jest! (zdjęcie ilustracyjne)

Dla jednych jest wciąż ważnym wydarzeniem, dla innych reliktem przeszłości. Ale jest! Uważam, że to niezwykle ważne: ludziom chce się czekać na księży, księżom chodzić po domach.

Z punktu widzenia czekających, najczęściej jest to za szybko i za krótko. Z drugiej strony, to niezwykły wysiłek skupiania się na kolejnych osobach i ich odmiennej sytuacji. Mimo tego, chodząc od lat po kolędzie, bardzo sobie cenię taką formę spotkania. A może nie tyle samą formę, co spotkanie. Bo na pewno od księży zależy to, czy potrafią się skupić i wsłuchać. Od rodzin, czy potrafią stworzyć klimat spotkania, rozmowy o rzeczach ważnych, choć przecież nie tych najbardziej osobistych (bo to jednak jest za szybko).

Z mojego punktu widzenia najfajniejsze jest to, że mogę słuchać, poznawać ludzi. Nie lubię, gdy ktoś mnie zagaduje, mówi i wciąż mówi, nie zważając na to, czy ja tego chcę słuchać. Ale jeśli już trafimy na właściwy trop, to jestem w stanie sporo się dowiedzieć i mnie to bardzo rozwija. Dużo rzadziej zdarza się, że ktoś chce usłyszeć, co ja mam do powiedzenia. Ale ja nie muszę mówić. Dla mnie ważne jest samo spotkanie. Mam dużo udanych spotkań i żyję nimi miesiącami. I dlatego, mimo że mam bardzo dużo zajęć, wciąż chodzę po kolędzie.