Kwiat modlitwy

Monika Łącka

publikacja 13.01.2015 06:00

– Każdy kapłan, który otrzymał margaretkę, może powiedzieć, że w pracy duszpasterskiej mocno czuje Boże błogosławieństwo – mówi ks. Dionizy Jedynak, proboszcz parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza na krakowskim Prądniku Czerwonym.

Osoby z margaretek pamiętają też o imieninach, urodzinach księdza, o rocznicy święceń. To piękne – cieszy się ks. Mirosław Kozina zdjęcia Monika Łącka /foto gość Osoby z margaretek pamiętają też o imieninach, urodzinach księdza, o rocznicy święceń. To piękne – cieszy się ks. Mirosław Kozina

Jestem mamą i babcią margaretek w „Dobrym Pasterzu”– śmieje się pani Stanisława, do niedawna mieszkająca na terenie parafii na krakowskim Prądniku Czerwonym. – Zainicjowałam ich ok. 30, a należę do siedmiu. Modlę się więc w intencji siedmiu kapłanów – dodaje. Pierwszą margaretkę założyła w 2005 r., dla swojego syna księdza. Kolejne zaczęły powstawać, gdy ideą modlitwy za kapłanów zarażała coraz większą liczbę osób, które odkrywały, że ten pomysł ma sens i przynosi ogromne owoce.

Duchowa więź

– Należymy do oazy rodzin, w której – po wielu latach formacji – dojrzeliśmy do myśli, że chcemy podjąć jakiś trud dla Chrystusa. Postanowiliśmy więc modlić się za Chrystusowych kapłanów, by wspierać ich we wszystkim, co robią – wspomina pani Stanisława. Prawdziwy rozkwit margaretkowego kwiatu modlitwy u Pana Jezusa Dobrego Pasterza nastąpił w 2009 r., gdy proboszczem parafii na Prądniku Czerwonym został ks. Dionizy Jedynak. – Ks. Dionizy został opiekunem oazy rodzin, więc otrzymał od nas margaretkę. Bardzo się ucieszył i zaproponował, by przyjmowaniu margaretki przez kapłana towarzyszył specjalny obrzęd – opowiada pani Stanisława. Od tej pory jest więc uroczysta Msza św. w intencji osób zobowiązujących się przed Panem Jezusem obecnym w Eucharystii do modlitwy za księdza, a każda z nich otrzymuje poświęcony różaniec i specjalne błogosławieństwo. Po Mszy lub w innym dogodnym terminie jest też spotkanie przy herbacie i czymś słodkim, by się lepiej poznać.

– W margeretce nie chodzi tylko o modlitwę, ale również o to, by między modlącymi się, a kapłanami tworzyła się duchowa więź. Na takim spotkaniu można trochę ze sobą pobyć, spojrzeć sobie w twarz, porozmawiać. Kapłan może opowiedzieć o sobie, zaproponować, w jakich intencjach mamy się szczególnie modlić. Efekty takiej modlitwy od serca są wyjątkowe – zapewnia pani Stanisława. 

– Pamiętam, że gdy zaczęły u nas powstawać margaretki, parafianie wiedzieli, że dużo się tu dzieje. Rozumieli też, że kapłanów może dosięgnąć wiele zagrożeń. Chcieli więc nas wesprzeć modlitewnie – wspomina ks. Dionizy Jedynak. – Każdy kapłan, który otrzymał margaretkę, może powiedzieć, że w pracy duszpasterskiej mocno czuje Boże błogosławieństwo. Kiedy ja ją dostałem, bardzo się ucieszyłem, że są osoby, które o mnie pamiętają, i podjęły trud nieustannej modlitwy. Jestem im za to bardzo wdzięczny – dodaje.

Z Medjugorie w świat

Margaretki korzenie mają w Kanadzie, gdzie w 1933 r. w Aylmer urodziła się Margaret O’Donnell. Gdy miała 18 lat, została sparaliżowana. Młoda, tryskająca dotąd energią dziewczyna przyjęła chorobę jako swoje powołanie. Zrozumiała, że z woli Boga jej drogą nie jest małżeństwo, ani życie zakonne, ale cierpienie, które może ofiarować w konkretnych intencjach – modląc się szczególnie za parafie i kapłanów. Z czasem zaczęło ją odwiedzać coraz więcej osób (także księży), którzy prosili ją o modlitwę. Margaret prośby spełniała, a gości obdarowywała kwiatami, margaretkami. Jej życie (zmarła w Wielki Piątek 1978 r.) stało się inspiracją dla powstania ruchu osób modlących się w intencji kapłanów – Apostolatu Modlitwy za Kapłanów Margaretka. 1 sierpnia 1981 r. założyła go, za aprobatą miejscowego biskupa, prof. Louise Ward, zaś jego patronką została Maryja. Margaretka polega na tym, by siedem osób (symbolizują ich płatki kwiatu) modliło się za wybranego kapłana – każda w jeden dzień tygodnia. Według założycielki apostolatu modlić się można w najlepszy dla siebie sposób – wystarczy nawet dziesiątek Różańca czy Koronka do Bożego Miłosierdzia.

W rozkwicie margaretek na świecie pomogli ludzie pielgrzymujący do Medjugorie. Louise Ward o ruchu opowiedziała bowiem ówczesnemu proboszczowi medjugorskiej parafii, o. Jozo Zovko, i założyła dla niego margaretkę. Wkrótce przyjął się też piękny zwyczaj – pielgrzymi wracający z Medjugorie zaczęli zakładać swoim duszpasterzom margaretki.

Niespodzianka Ducha Świętego

W Polsce modlitewne kwiaty pojawiły się w 1998 r., i dziś zna je już większość księży. Żeby jednak apostolat mógł działać oficjalnie, potrzebna jest zgoda biskupa diecezji. W archidiecezji krakowskiej kard. Stanisław Dziwisz dekret w tej sprawie podpisał 16 października tego roku, a opiekunem apostolatu został ks. Bogusław Nagel. – Fenomen margaretek trafnie oddają słowa bp. Raymonda Saint-Gelais z diecezji Nicole, który powiedział, że „to niespodzianka Ducha Świętego”. Margaretki są zakorzenione w glebie Kościoła, a ożywia je powiew Ducha Świętego – mówi ks. B. Nagel. – W pismach wielu mistyków – m.in. św. o. Pio, św. s. Faustyny, Rozalii Celakówny – pojawia się wezwanie do modlitwy za kapłanów, będące prośbą samego Jezusa, który mówi, że Jego boskie serce kocha kapłanów, ale oni odpowiadają na tę miłość zbyt małą gorliwością. Potrzebują więc siły, wsparcia ze strony świeckich. Apostolat jest na to wspaniałym sposobem – zauważa ks. Bogusław.

Na razie trudno zliczyć, ile margaretek istnieje w naszej diecezji ks. Nagel prosi o zgłaszanie istniejących margaretek – zostaną wpisane do Księgi Apostolatu Margaretka Archidiecezji Krakowskiej. Wiadomo jednak, że jest kilka parafii, w których kwiat modlitwy korzenie zapuścił bardzo głęboko. – U Pana Jezusa Dobrego Pasterza margaretkę mają nie tylko pracujący tu obecnie kapłani, ale także ci związani z nią w ostatnich latach. Podarowaliśmy ją również kard. Franciszkowi Macharskiemu, kard. Stanisławowi Dziwiszowi, bp. Józefowi Guzdkowi, a także ojcu świętemu Benedyktowi XVI i obecnemu papieżowi Franciszkowi. Za kapłanów modli się bardzo dużo osób – wszystkie nazwiska mam spisane w specjalnym zeszycie – opowiada pani Stanisława.

Jednym z obdarowanych kapłanów jest ks. Dariusz Talik, obecnie duszpasterz akademicki, który kilka lat temu pracował na Prądniku Czerwonym. – Margaretek mam już sześć, a w sercu radość, że wiele osób modli się za mnie. W moim kapłańskim życiu to przestrzeń, która najmocniej mnie niesie. Wierzę też, że modlitwa moich duchowych przyjaciół, którzy wstawiają się za mną przed Bogiem, chroni mnie – mówi. – Te osoby są mi bardzo bliskie i cieszę się, że chcą mnie wspierać do końca życia. Są też obok mnie ludzie, którzy margaretki nie podpisali, ale obiecali, że modlić się za mnie będą każdego dnia, nie tylko raz w tygodniu. Pięknie za to dziękuję – dodaje.

Modlitewny krąg

– Margaretka od parafian z Prądnika Czerwonego jest moją trzecią. Modlitwa jest potrzebna każdemu człowiekowi, kapłanom również, zwłaszcza że we współczesnym świecie ataków na Kościół nie brakuje, a zły duch nie śpi, ale jest jak lew ryczący. Wsparcie ze strony świeckich bardzo pomaga – zauważa z kolei ks. Mirosław Kozina, który w parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza pracuje szósty rok. Jego zdaniem margaretki tworzą też niezwykły krąg modlitwy. – Często ludzie proszą mnie o modlitwę w różnych sprawach, a ja te prośby przekazuję moim margaretkom i w ten sposób niebo szturmuje już więcej osób. Potem ktoś przychodzi i dziękuje, że udało się wyprosić pracę albo upragnione potomstwo – opowiada ks. Kozina. Pierwszą margaretkę dostał po prymicjach od parafian w Suchej Beskidzkiej. Drugą, gdy pracował w parafii Matki Bożej Różańcowej na Piaskach Nowych. Działająca tu oaza młodzieży piękne, pełne zdjęć margaretki rozdaje bowiem od wielu lat.

– Gdy z parafii odchodził trzeci z kolei moderator oazy (ks. Robert Chrząszcz), jedna z animatorek zaproponowała, żeby podarować mu margaretkę. Chętnych do modlitwy było tak wielu, że powstały nawet trzy – także dla drugiego wikarego i ówczesnego proboszcza, ks. Andrzeja Burka – opowiadają oazowiczki Justyna Galica i Małgosia Czyżyńska. Kolejni moderatorzy (ks. Mirosław Kozina i ks. Mirosław Cichoń) też dostawali margaretki. – W ubiegłym roku, gdy obecny proboszcz obchodził 25. rocznicę święceń, zastanawialiśmy się, jaki prezent mu podarować. Powiedział, że najcenniejszym będzie modlitwa. Gdy zobaczyłam jego wzruszenie z tej margaretki, poczułam, że dla tego kapłana modlitwa ma ogromną moc. To było dla nas bardzo poruszające – dodaje Justyna.

– Modlę się w sumie w pięciu margaretkach i staram się to robić najlepiej jak potrafię. Czuję też odpowiedzialność, bo wiem, że dany kapłan w konkretny dzień patrzy na margaretkę i widzi, że to ja go dziś wspieram. Taka modlitwa buduje też relacje i nawet jeśli kapłan odchodzi z parafii, to zostaje kontakt duchowy – zauważa Małgosia.• Blankiet margaretki można pobrać ze strony www.apostolatmargaretka.pl. Warto zrobić taki prezent kapłanom ze swojej parafii na Boże Narodzenie, ale i przez cały rok. Margaretki można zgłaszać pod adresem opiekun@apostolatmargaretka.pl

W Bożej sprawie 

ks. Ireneusz Okarmus

Patrząc na osiem margaretek (podarowanych przez moich aktualnych i byłych parafian, oraz osoby z mojej rodzinnej parafii) wiem, że i dziś modli się za mnie ktoś, komu jestem potrzebny jako kapłan. Taka świadomość rodzi poczucie duchowego wsparcia, dodaje sił i zapału, aby jak najlepiej służyć Bogu i ludziom. Modlitewny apostolat margaretek nie ma jednak poprawiać kapłanowi samopoczucia, „bo jest ważny i kochany przez swoich wiernych”. Modlitwa za konkretnego kapłana jest bowiem dla niego pomocą w głoszeniu Ewangelii. Kapłani są na pierwszej linii frontu duchowej walki, jaką w imię Boga i z pomocą Bożą toczą z siłami zła. Byli więc i są wystawieni na ich działanie. To w nich najpierw chce uderzyć szatan, aby osłabić głoszenie Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie. Jeśli uda mu się zarazić kapłana zwątpieniem, pesymizmem, beznadzieją, brakiem miłości do ludzi, wzniecić poczucie niezrozumienia, osamotnienia i bezsensu kapłańskiej misji, wówczas ten, kto miał być przewodnikiem duchowym, staje się powodem błądzenia tych, którzy Boga szukają. Dlatego zamiast narzekać na proboszcza, katechetę czy wikariusza w parafii i plotkować na jego temat, lepiej zacząć go modlitewnie wspierać i koniecznie powiedzieć mu o tym. To właśnie służy Bożej sprawie.

TAGI: