Musimy nastawić ucha na puls naszych czasów

RADIO WATYKAŃSKIE |

publikacja 04.10.2014 20:48

Papież Franciszek o zadaniach rozpoczynającego się jutro synodu.

Musimy nastawić ucha na puls naszych czasów ALESSANDRO DI MEO /PAP/EPA „By odkryć to, o co Pan prosi dziś swój Kościół musimy nastawić ucha na puls naszych czasów i poczuć «zapach» współczesnego człowieka, aż sami przesiąkniemy jego radościami i nadziejami, jego smutkami i niepokojami. Tylko wówczas będziemy mogli wiarygodnie głosić dobrą nowinę o rodzinie” – podkreślił Papież

Słuchanie Boga i jego ludu, otwartość na szczerą i braterską konfrontację oraz nieustanne wpatrywanie w Jezusa – o te trzy dary dla ojców synodalnych Papież Franciszek prosił Ducha Świętego. Na Placu św. Piotra wziął udział w czuwaniu modlitewnym poprzedzającym rozpoczynający się jutro Synod Biskupów o rodzinie. Spotkanie zorganizowane przez włoski episkopat było odpowiedzią na apel Ojca Świętego, by wierni na całym świecie towarzyszyli temu ważnemu wydarzeniu w życiu Kościoła swą codzienną modlitwą. W czuwaniu wzięli udział ojcowie synodalni, audytorzy i eksperci, a także zaproszone na Synod rodziny oraz 50 tys. wiernych z Włoch i zagranicy, którzy przybyli na plac całymi rodzinami.

Przewodniczący włoskiego episkopatu witając Papieża podkreślił, że z nową mocą trzeba w Kościele głosić Ewangelię małżeństwa i rodziny. „Jako Kościół mamy poczucie, że nie chcemy toczyć żadnych bitew opóźniających czy obronnych. Chcemy zwyczajnie być wśród ludzi, którzy doświadczają skutków głębokiego kryzysu ekonomicznego, a zarazem na płaszczyźnie kulturowej ich motywacje i ostateczne wybory poddawane są poważnej próbie – mówił kard. Angelo Bagnasco. - Odczuwamy w naszych sercach niepokój i trudności, które dotykają szczególnie ludzi młodych, opóźniając realizację projektów życiowych. Jesteśmy świadkami rozdrobnienia osłabiającego więzy międzyludzkie, upokarzającego mające się narodzić życie i spychającego na margines ludzi starszych, wynikiem czego jest zubożenie tkanki społecznej. Nie chcemy ani nie możemy się z tym pogodzić. Odnawiamy więc odpowiedzialność naszej posługi, która wzywa nas do promowania i rozpalenia z nową siłą prawdy o Ewangelii rodziny i małżeństwa”.

W czasie spotkania zabrzmiały trzy świadectwa: narzeczonych przygotowujących się do małżeństwa, rodziny z czworgiem własnych dzieci, która adoptowała właśnie porzuconą dziewczynkę, oraz małżonków, którzy po sześcioletniej separacji wrócili do siebie. Narzeczeni mówili o wysiłku podejmowanym w celu dobrego przygotowania się do wspólnego życia i trudnościach wynikających m.in. z braku zatrudnienia zgodnie ze zdobytym wykształceniem. Małżeństwo z Novary dzieliło się pięknem życia w wielodzietnej rodzinie i bogactwem, jakim stało się dla niej przyjęcie opuszczonego dziecka.

Małżonkowie po przejściach z mocą przypomnieli, że „z Bogiem wszystko jest możliwe” i że „w Nim można odzyskać nawet utraconą przysięgę «na zawsze»”. Nicola porzucił żonę dla innej kobiety. Wyznał, że nie chciał jednak rozwodu, by zachować relację z dziećmi. „W ciągu tych długich sześciu lat separacji czułem się osamotniony i bardzo przygnębiony, myślałem o śmierci. Właśnie wtedy na nowo odkryłem Antonellę – mówił Nicola. - Ona cały czas była przy mnie, pamiętała o mnie na modlitwie i w niedzielnej Eucharystii. Zrozumiałem, że miłość, której poszukiwałem gdzie indziej, mogła mi dać jedynie moja żona, którą ja odepchnąłem i porzuciłem. Mimo całego zła, które jej wyrządziłem, Antonella cały czas pozostawała wierna naszej miłości i Jezusowi. Była przy mnie w najgorszych chwilach mego życia. Po pewnym czasie poprosiłem ją, byśmy próbowali zawalczyć o nasze małżeństwo. Byliśmy obydwoje świadomi, że sami nie zdołamy odbudować naszej relacji. Postanowiliśmy więc wejść do programu Retrouvaille i to był początek naszego zmartwychwstania”.

Przemawiając na zakończenie do uczestników modlitewnego czuwania Franciszek podkreślił, że odbywało się ono w godzinie, gdy zwyczajowo rodziny zasiadają do wspólnego stołu, ciesząc się wzajemną miłością. „Są jednak też ludzie, którzy w tym czasie doświadczają samotności i zgorzknienia z powodu rozbitych planów i marzeń” – mówił Papież. Przypomniał, że nawet w kulturze indywidualizmu, która wynaturza relacje i czyni je coraz bardziej ulotnymi każdy człowiek pragnie prawdziwych stabilnych więzi i rodziny. „Im korzenie rodziny są głębsze, tym bardziej jesteśmy w stanie daleko dojść, nie gubiąc się i nie czując obcymi na żadnej ziemi” – mówił Franciszek wskazując w tym kontekście na znaczenie Synodu, jako czasu wspólnego duchowego i duszpasterskiego rozeznania.

„By odkryć to, o co Pan prosi dziś swój Kościół musimy nastawić ucha na puls naszych czasów i poczuć «zapach» współczesnego człowieka, aż sami przesiąkniemy jego radościami i nadziejami, jego smutkami i niepokojami. Tylko wówczas będziemy mogli wiarygodnie głosić dobrą nowinę o rodzinie” – podkreślił Papież.

Prosił też o dary Ducha Świętego dla ojców synodalnych. Wymienił tu dar: słuchania Boga i jego ludu, otwartości na szczerą i braterską konfrontację oraz nieustannego wpatrywania się w Jezusa. „Jeśli przyjmiemy Jego sposób myślenia, życia i bycia w relacjach nie namęczymy się, by prace synodalne przełożyć na wskazówki i drogi duszpasterskie dla człowieka u rodziny. Ilekroć bowiem wracamy do źródeł doświadczenia chrześcijańskiego otwierają się przed nami nowe drogi i niewyobrażalne możliwości” – mówił Franciszek.

Swe rozważanie zakończył modlitwą o tchnienie wiatru Ducha Świętego nad pracami synodalnymi, Kościołem i całą ludzkością: „Niech rozwiąże On węzły, które nie pozwalają ludziom się spotkać, uleczy krwawiące wciąż rany i na nowo rozpali nadzieję: tak wielu jest jej pozbawionych. Niech obdarzy nas tą kreatywną miłością, która pozwala kochać, tak jak Jezus nas umiłował. Wówczas nasze przepowiadanie odnajdzie żywotność i dynamizm pierwszych misjonarzy Ewangelii”.