Bardzo, bardzo szczęśliwe

ks. Jakub Łukowski; GN 23/2014 Wrocław

publikacja 15.06.2014 06:00

Widok osoby w zakonnym habicie jest dla wielu z nas znakiem, iż Pan Bóg porwał ją za sobą i to było tak silne, że zechciała zostawić wszystko dla Niego. Jednak życie „na całego” dla Boga jest możliwe również poza murami klasztoru.

Chwila rozmowy z abp. Józefem Kupnym po uroczystej Eucharystii z obrzędem konsekracji dziewic i błogosławieństwa wdowy TOmasz białaszczyk Chwila rozmowy z abp. Józefem Kupnym po uroczystej Eucharystii z obrzędem konsekracji dziewic i błogosławieństwa wdowy

Obrączka na palcu dziewicy konsekrowanej to jedyny zewnętrzny znak, że jest oblubienicą Chrystusa. 1 czerwca, z rąk abp. Józefa Kupnego, przyjęły go Agata Combik i Dorota Wroczyńska. Wraz z nimi ślub wieczystej czystości złożyła Anna Markowska – pierwsza wdowa konsekrowana ustanowiona w archidiecezji wrocławskiej.

Pociągnij mnie, pobiegniemy!

Anna Markowska początków drogi swojego powołania dopatruje się ponad 20 lat temu. Wraz z mężem i synem mieszkała wówczas w parafii pw. św. Anny, na wrocławskim Oporowie. Wspomina, że była wtedy osobą poszukującą, której zostało dane doświadczyć obecności żywego Chrystusa. – Wstąpiłam do wspólnoty „Agalliasis”, działającej przy naszym kościele. Zachwyciłam się ich radością i zastanawiałam się, skąd oni to mają. Pomyślałam: „Ja też tak chcę” – wspomina. Dla Anny był to czas odkrywania Boga, który jest miłością. – Pamiętam, że któregoś razu, gdy wracałam z kościoła, radość, która była w moim sercu, sprawiła, że zaczęłam śpiewać. Odkryłam, że jest Ktoś, kto naprawdę mnie kocha i jest moim Przyjacielem – mówi.

Mniej więcej 7 lat temu zetknęła się z tzw. weekendami ciszy, organizowanymi przez ks. Romana Hosza w Jasionej (diecezja opolska). Wtedy też zaczęła odnajdywać w sobie pragnienie życia ukrytego, sam na sam z Bogiem. Kontakt ze słowem Bożym, a zwłaszcza z Pieśnią nad Pieśniami pomógł jej zrozumieć i nazwać uczucia, które rodziły się w sercu od dawna. W historii biblijnej oblubienicy i oblubieńca odkryła tajemnicę bycia pociągniętą przez Pana Boga. Po śmierci męża Anna dowiedziała się, że oprócz stanu dziewic konsekrowanych, o którym słyszała, istnieje w Kościele także stan wdów. Zaczęła odczytywać w tym odpowiedź Pana Boga na to, co od długiego czasu kryło się w jej sercu. – Czułam, że Bóg zaprasza mnie na tę drogę – mówi. Złożyła potrzebne dokumenty w kurii i oczekiwała na odpowiedź. Wkrótce otrzymała list od o. Jacka Kicińskiego z zaproszeniem na rozmowę.

Anna podkreśla, że najważniejszym źródłem, z którego czerpała światło w czasie 3-letniej formacji, było słowo Boże. Eucharystia i liturgia godzin stały się nieodłącznymi elementami jej życia. Obecnie opiekuje się starszą, chorą osobą. Ich spotkania są dla niej okazją nie tylko do niesienia pomocy w cierpieniu, ale również do dzielenia się wiarą. – Aby świadczyć o Bożej miłości, często nie potrzeba wielkich słów. Wystarczy gest, uśmiech, a nawet sama obecność – przekonuje Anna. Z twarzy kobiety emanuje spokój i ciepło. Najbliżsi cieszą się jej szczęściem. Wraz synem, jego żoną i dziećmi tworzą rodzinę pełną zrozumienia.

Decyzja Anny była dla nich pewnym zaskoczeniem. Pytali, co zmieni się w jej życiu. – Odpowiadałam, że chyba nic szczególnego, bo życie, na które w sposób uroczysty się decyduję, tak naprawdę już trwa – wyjaśnia z uśmiechem. Gdy myśli o swoim powołaniu, podkreśla, że chce być otwarta na prowadzenie przez Ducha Świętego. – Mam rodzinę: syna, synową i wnuczki, i tam widzę dla siebie miejsce do służby – mówi. Kobieta podkreśla, że na drodze powołania dużą rolę odegrały postaci świętych, a zwłaszcza św. Jan od Krzyża i św. Teresa z Avila. – Oni przeszli swoją piękną drogę, poprzez którą Pan Bóg pokazał im i światu, że jest gotów przemienić życie człowieka w coś wspaniałego, jeśli tylko znajdzie kogoś pragnącego Go szukać i podążać drogą wskazaną przez Niego – zaznacza i dodaje, że to, co ją spotkało, odbiera jako najpiękniejszą przygodę swojego życia. – Jestem bardzo, bardzo szczęśliwa – wyznaje.

(Nie)ufny lisek

Dorota Wroczyńska z zawodu jest lekarzem. Lubi pisać i tańczyć. Po ukończeniu studiów przez 7 lat pracowała na oddziale ratunkowym. Postanowiła jednak zrobić specjalizację z medycyny paliatywnej i od 4 lat pracuje w hospicjum domowym. Na jesieni planuje przystąpić do egzaminu specjalizacyjnego. – Na przykładzie zwłaszcza tej dziedziny medycyny widać bardzo dobrze, że zadaniem lekarza powinno być zainteresowanie się człowiekiem jako osobą, a nie tylko objawami choroby. Osoba bowiem to cały człowiek: z jego psychiką i życiem duchowym – zaznacza Dorota.

Początków drogi, której finałem było powołanie do dziewictwa konsekrowanego, upatruje na czas niedługo po ukończeniu studiów. Już wtedy gdzieś w głębi serca przeczuwała, że Pan Bóg ma szczególne plany wobec niej. Mniej więcej 10 lat temu otworzyła „Gościa Niedzielnego” i znalazła tam niewielką wzmiankę o pielgrzymce dziewic konsekrowanych na Jasną Górę.

– Dzięki niej po raz pierwszy dotarła do mnie informacja o kobietach, które ślubują Bogu czystość, ale nie rezygnują z normalnego życia w świecie, pracując zawodowo i mieszkając we własnych domach – wspomina. W jej głowie od razu zaświtała radosna myśl, że to jest droga właśnie dla niej. – Niestety w tamtym czasie ogólnodostępnych informacji na ten temat było bardzo niewiele. Po dłuższych poszukiwaniach – także dzięki ogłoszeniu znalezionemu w „Gościu Niedzielnym” – trafiła na rekolekcje dla kobiet poszukujących swojej życiowej drogi. Tam ostatecznie utwierdziła się w swoim pragnieniu.

– Podczas szczerej rozmowy z Panem Bogiem postanowiłam przejść od pragnień do decyzji. Na koniec rekolekcji powiedziałam pozostałym reflektantkom o swoim postanowieniu. Pan Bóg zadziałał dosłownie natychmiast. Kobieta siedząca naprzeciwko mnie uśmiechnęła się i oświadczyła, że bardzo dobrze zna kilka dziewic konsekrowanych – wspomina Dorota. Wkrótce postanowiła zwrócić się z odpowiednią prośbą do kurii. – Ponieważ nie wiedziałam, w jaki sposób takie pismo sformułować, więc w najprostszych i bardzo zwięzłych słowach napisałam taką prośbę, adresując ją do ówczesnego metropolity wrocławskiego abp. Mariana Gołębiewskiego. Po trzech dniach noszenia owego listu w torebce w końcu odważyłam się go wysłać – opowiada Dorota.

W niespełna miesiąc otrzymała odpowiedź od o. J. Kicińskiego z zaproszeniem na rozmowę, podobnie jak Anna. – Czas formacji wraz ze wszystkim, co było mi dane w nim przeżyć, miał dla mnie wymiar oczyszczający. Jestem świadoma tego, na co się decyduję. Dziś lepiej rozumiem, czym jest Kościół: że jest instytucją Bosko-ludzką. Zrozumiałam także, iż nie można kogoś kochać, odrzucając jego ciało, a Kościół jest przecież Ciałem Chrystusa – zaznacza Dorota. W kroczeniu drogą powołania kluczowe znaczenie ma dla niej prawda o Chrystusie, który powołuje tych, których sam wybiera.

Te słowa pozwalają mi stawać przed Nim taką, jaka jestem: w całej prawdzie o sobie, będąc pewną, że jestem akceptowana i przyjmowana pełnią Jego miłości – podkreśla. Pytana o to, jak kształtowała się jej relacja z Bogiem na przestrzeni lat, Dorota wspomina swojego spowiednika, który porównał ją kiedyś do liska, jednego z bohaterów „Małego Księcia”. – Lisek, podobnie jak ja, potrzebował czasu, aby zostać oswojony. Ja przez długi czas traktowałam Boga jak jakiegoś szefa, który stawia wymagania i ewentualnie może dać komuś premię – wyjaśnia.

Jakiś czas temu w życiu Doroty miało miejsce pewne przełomowe wydarzenie. – Owocem związanych z nim przeżyć było, wbrew temu, czego można by się spodziewać, pogłębienie relacji z Panem Bogiem. Myślę, że od tamtego czasu zaczęłam Go prawdziwiej poznawać i lepiej rozumieć. Jednym z owoców jej duchowej drogi było to, że nauczyła się trudne doświadczenia zanurzać w cierpieniu, jakie poniósł Jezus, ofiarowując się za nas.

– Odnalazłam w Jezusie tego, który przecierpiał i poniósł każdy mój krzyż – wyjaśnia. – Apokalipsa św. Jana jest moim domem – mówi Dorota. Życie konsekrowane pojmuje dokładnie tak, jak uczy o nim Kościół: jako znak przyszłej chwały, w którą wierzy, i której oczekuje całym sercem. Gdy o tym mówi, widać, że jest po prostu szczęśliwa. Nie czuje lęku. – Choć nadal będę żyła i pracowała w świecie, to moje serce będzie należeć całkowicie do Boga – zapewnia.

Więcej na temat indywidualnych form życia konsekrowanego można znaleźć na stronie www.ifzk.episkopat.pl.

O przygotowaniu do konsekracji

O. prof. PWT Jacek Kiciński CMF, wikariusz biskupi ds. życia konsekrowanego

– Wśród tzw. indywidualnych form życia konsekrowanego Kościół wyróżnia stan dziewictwa, wdowieństwo oraz życie pustelnicze. Formację osoby przygotowującej do konsekracji poprzedza złożenie odpowiedniej prośby do kurii biskupiej. Koniecznymi wymogami są posiadanie stałego spowiednika i poddanie się kierownictwu duchowemu. Przez cały okres kilkuletniej próby kandydat składa, ponawiany co roku, prywatny ślub czystości. Wskazane jest także, aby systematyczne, najlepiej codzienne, uczestniczył w Eucharystii oraz pogłębiał życie duchowe poprzez lekturę słowa Bożego i uczestnictwo w rekolekcjach. Niezbędne jest również przygotowanie intelektualne, np. w ramach dwuletniego cyklu zajęć prowadzonych na PWT we Wrocławiu. Integralną częścią formacji jest także coroczny udział w 3-dniowym sympozjum poświęconemu tematyce życia konsekrowanego. Ważne jest ponadto zaangażowanie w życie Kościoła lokalnego, a zwłaszcza parafii.

TAGI: