Do zobaczenia w niebie

Andrzej Macura

publikacja 15.05.2014 09:37

Garść uwag do czytań na V niedzielę wielkanocną roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.

Do zobaczenia w niebie W domu Ojca Mojego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział Henryk Przondziono /GN

Wspólny wątek czytań tej niedzieli? Raczej trudno to zauważyć, bo są one wyładowane wieloma różnymi treściami. We wszystkich powtarza się chyba tylko jedno: masz Kościele do spełnienia wielką misję. Musisz się wziąć do roboty. I na ten aspekt czytań wypada zwrócić szczególną uwagę.

1. Kontekst pierwszego czytania Dz 6,1-7

Pierwsze czytanie tej niedzieli rozgrywa się gdzieś u początków Kościoła w Jerozolimie. Kiedy świadomość owej wielkiej misji do spełnienia była chyba szczególnie żywa. To scena wyboru i ustanowienia pierwszych diakonów. Dla dzisiejszego czytelnika to ciekawe o tyle, że pokazuje jak Kościół pierwszego wieku się organizuje. Nigdy nie było tak, że Kościół był tylko luźną wspólnotą pięknoduchów. Pewna struktura, nie zawsze będąca wprost pomysłem samego Jezusa, jest  wpisana w jego misję. Ale przecież Apostołowie podejmują takie decyzje pamiętając cały czas o tym, że jest z Nimi i działa w nich i wśród nich sam Duch Święty.

Gdy liczba uczniów wzrastała, zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom, że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano ich wdowy.

Dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów, powiedziało: „Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbali słowo Boże, a obsługiwali stoły. Upatrzcież zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i po­słudze słowa”.

Spodobały się te słowa wszystkim zebranym i wybrali Szcze­pana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, Filipa, Prochora, Nikanora, Tymona, Parmenasa i Mikołaja, prozelitę z Antiochii. Przedstawili ich Apostołom, którzy modląc się włożyli na nich ręce.

A słowo Boże rozszerzało się, wzrastała też bardzo liczba uczniów w Jerozolimie, a nawet bardzo wielu kapłanów przyjmowało wiarę.

Warto zwrócić uwagę, że

A następujący po czytaniu psalm responsoryjny (Ps 33) to pieśń dziękczynienia Bogu za opiekę w codziennych sprawach: „Oczy Pana zwrócone na bogobojnych, na tych, którzy czekają na Jego łaskę, aby ocalił ich życie od śmierci i żywił ich w czasie głodu”.

2. Kontekst drugiego czytania 1 P 2,4-9

Dziwne, prawda? Czytany przed tygodniem fragment pierwszego listu św. Piotra pochodził z dalszej jego części (2, 20b–25). Teraz w lekturze listu lekko się cofamy. Celowość doboru tego konkretnego tekstu rzuca się w oczy. I warto przypomnieć: ta część listu św. Piotra ogniskuje się wokół tematu nowości. Zostaliście odkupieni, staliście się przez Chrystusa nowi, więc żyjcie jak ludzie nowi.

Zbliżając się do Pana, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa. To bowiem zawiera się w Piśmie: „Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, drogocenny, a kto wierzy w niego, na pewno nie zostanie zawiedziony”.

Wam zatem, którzy wierzycie, cześć. Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się głowicą węgła – i kamieniem upadku, i skałą zgorszenia. Ci, nieposłuszni słowu, upadają, do czego zresztą są przeznaczeni.

Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, świętym narodem, ludem Bogu na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła.


Co w tym tekście rzuca się w oczy?

Trzeba przyznać, że podejście Piotra do tematu jest zupełnie inne niż to, do którego przywykliśmy. Bycie chrześcijaninem to wybranie, zaszczyt, a nie łaska robiona Bogu, zaś dzielenie się wieścią o doświadczonej od Boga dobroci nie jakimś nadzwyczajnym wymaganiem, ale podstawowym obowiązkiem wynikającym z potrzeby oddawaniu Bogu czci za Jego wielki dar.

3. Kontekst Ewangelii J 14,1-12

Czytany tej niedzieli fragment Ewangelii św. Jana to fragment mowy pożegnalnej Jezusa. Już po Ostatniej Wieczerzy Jezus daje swoim uczniów ostatnie pouczenia. Jest to więc swoisty testament Jezusa. Więcej nie podejmuję się wyjaśniać, gdyż cała ta mowa jest przebogata w treści i próba jest ujęcia w dwóch zdaniach byłaby barbarzyństwem ;). W każdym razie Jezus mówi uczniom o mającym nadejść odejściu i wyjaśnia Jego sens, wyjaśnia co dla jego uczniów z niego wynika.

„Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę”.

Odezwał się do Niego Tomasz: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?”. Odpowiedział mu Jezus: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście”.

Rzekł do Niego Filip: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”. Odpowiedział mu Jezus: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: »Pokaż nam Ojca?«. Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła.

Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca”.

4. Warto zauważyć

Może to nieco zaskakujące, ale w kontekście pierwszego i drugiego czytania najważniejszą myślą Ewangelii tej niedzieli wydaje się jej ostatnie zdanie: „Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca”. Brzmi to zaskakująco. No bo jak: jeśli nawet zapomnieć o cudach Jezusa, to nie ma większego dzieła niż zbawienie człowieka. Z innej perspektywy, perspektywy zasięgu oddziaływania Ewangelii, jest to jednak zdanie prawdziwe. Uczniowie Jezusa byli „małą trzódką” w niewiele znaczącej dla ówczesnego świata prowincji. Apostołowie dali tej trzódce mocne podwaliny wzrostu. Częściowo za ich życia, ale zwłaszcza już po ich śmierci, wieść o Chrystusie, dzięki mozolnie przez nich budowanej wspólnocie Kościoła, dotarła do wielu różnych zakątków świata. I na trwałe  wpisała się w jego obraz. Nie tylko na prowincjach, ale też w centrach wielkich imperiów.

Czytając Ewangelię tej niedzieli nie sposób jednak nie zatrzymać się nad innymi zawartymi w niej tematami. Nieco oczywiście spłycając (bo pisząc o Ewangelii Jana ciągle się spłyca) można to ująć tak.

Trzeba przyznać, że w świetle powyższego stwierdzenie Jezusa o większych czynach, których mają dokonać Jego uczniowie już nieco mniej zaskakujące. Skoro idą z Nim (droga, którą jest On sam), skoro w Nim widzą już samego Boga, to w to ich dzieło jest przecież jakoś zaangażowany sam Bóg. Nie są sami. O czym zresztą powie jeszcze Jezus w dalszej części swojej pożegnalnej mowy...

5. W praktyce