Metoda "na strażaka"

Łukasz Czechyra; Posłaniec Warmiński 13/2014

publikacja 02.04.2014 04:40

W ostatnich latach bardzo często stosowana była tzw. metoda na wnuczka. Okazuje się, że pojawił się kolejny sposób na wyciąganie pieniędzy.

O. Maurycy Czechlewski po otrzymaniu „promocyjnej oferty” na zakup sprzętu gaśniczego słusznie zweryfikował swoje podejrzenia, dzwoniąc do straży pożarnej zdjęcia Łukasz Czechyra /GN O. Maurycy Czechlewski po otrzymaniu „promocyjnej oferty” na zakup sprzętu gaśniczego słusznie zweryfikował swoje podejrzenia, dzwoniąc do straży pożarnej

Do o. Maurycego Czechlewskiego, franciszkanina z parafii Chrystusa Króla z Olsztyna, który jest także dyrektorem Franciszkańskiej Bursy Studenckiej, zadzwoniła pewna pani z bardzo konkretną propozycją. – Przedstawiła się jako reprezentant straży pożarnej i powiedziała, że w związku ze zmienionymi na początku roku przepisami w instytucjach takich jak nasza konieczny jest koc gaśniczy. Zapytała, czy takie koce już posiadamy. Powiedziałem, że nic o tym nie wiem i takiego sprzętu nie mamy. Chwilę rozmawialiśmy, pytała, ile mamy w bursie kondygnacji, i wyszło jej, że potrzebujemy 4 takie koce – opowiada o. Maurycy.

– Powiedziała, że ma dla mnie wspaniałą ofertę, bo normalnie taki koc kosztuje 380 zł, a ona może mi sprzedać za 250 zł. Na 4 nie chciałem się zgodzić, ale pomyślałem, że skoro tak, to niech jeden koc przyśle – mówi franciszkanin. Na szczęście o. Maurycy szybko nabrał podejrzeń, sprawdził, że normalnie taki koc kosztuje ok. 50 zł, zadzwonił również do straży pożarnej, gdzie uzyskał informację, że absolutnie takiego obowiązku nie ma. Kiedy następnego dnia przyszedł do franciszkanów kurier z zamówionym kocem, odmówił przyjęcia przesyłki. – Ta pani zadzwoniła potem jeszcze raz z pytaniem, dlaczego odmówiłem przyjęcia zamówienia. Powiedziałem jej, że od oszustów paczek nie przyjmuję i wtedy ona odłożyła słuchawkę – opowiada dyrektor bursy.

Koc nie jest wymagany

Starszy kpt. Sławomir Filipowicz, rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Olsztynie, mówi, że zakonnik bardzo słusznie po nabraniu podejrzeń zweryfikował je, dzwoniąc do strażaków. – Nie ma normy prawnej, która nakazuje stosowanie podręcznego sprzętu gaśniczego, jakim jest koc gaśniczy w obiektach użyteczności publicznej, czyli w miejscach, do których zaliczamy m.in. kościoły i plebanie. Jedyne miejsca, gdzie taki koc musi być stosowany to stacje paliw i stacje napełniania gazem – tłumaczy rzecznik olsztyńskich strażaków. Warto dodać, że prawo nakazuje w obiektach użyteczności publicznej stosowanie gaśnic. W uproszczeniu można stwierdzić, że w zależności od powierzchni obiektu należy go wyposażyć w jednostkę środka gaśniczego – 2 kg proszku gaśniczego lub 3 l płynu gaśniczego na 100 mkw. powierzchni.

Oczywiście, nikt nie zabrania zakupu dodatkowego sprzętu gaśniczego, ale powoływanie się na zmianę przepisów i przedstawianie się jako reprezentant straży pożarnej to oczywiste nadużycie i naciągnie. Dlatego też w przypadku takiej „promocyjnej oferty” zawsze warto przed wyrażeniem zgody sprawdzić ją, właśnie dzwoniąc do straży pożarnej czy choćby porównując oferty w internecie.

Tylko oficjalne pisma

– Chciałbym jasno i wyraźnie zaznaczyć, że każdy komendant powiatowy czy miejski ma możliwość i obowiązek nadzorowania przepisów pożarowych. Chodzi o obowiązek kontrolny. Jest to zawsze działanie oficjalne, obiektywne, czasem planowane, czasem nieplanowane. Podmiot jest uprzednio informowany na piśmie, co najmniej na 7 dni przed terminem kontroli. W zawiadomieniu są wskazane osoby, funkcjonariusze, które tę kontrolę będą przeprowadzać. Po przeprowadzeniu czynności kontrolnych sporządzany jest protokół, z którym zapoznaje się właściciel czy zarządca obiektu, np. proboszcz. Następnie zostaje wydana decyzja administracyjna – tłumaczy schemat działania strażaków st. kpt. Filipowicz. Zwraca on szczególną uwagę na to, że dopiero w takiej decyzji mogą zostać określone jakieś nieścisłości, elementy do wykonania czy poprawy w kontrolowanym obiekcie. Zawsze jest to jednak oficjalne pismo po kontroli i jedynie taka decyzja nakłada jakieś obowiązki. Nigdy takich spraw nie załatwia się przez telefon.

– W przypadku decyzji administracyjnej nie wskazujemy konkretnego podmiotu, który mógłby zrealizować to, co zostało w niej nakazane. Takich podmiotów (czyli firm sprzedających i instalujących urządzenia przeciwpożarowe) jest mnóstwo i każdy może skorzystać z dowolnie wybranego – zaznacza Filipowicz. Apeluje również, by sprawdzać szczegółowo oferty, gdyż to nie pierwszy raz, kiedy oferowany sprzęt gaśniczy jest kilkakrotnie droższy niż normalnie oferowany na rynku.