Święty z księżyca?

Piotr Drzyzga

publikacja 01.07.2014 06:12

Święty Jerzy, szczególnie w wiekach średnich, uchodził za ideał chrześcijańskiego rycerza.

Św. Jerzy Grig24 / CC-SA 3.0 Św. Jerzy

Pochodzić miał z Kapadocji. Żył na przełomie III i IV wieku. Był rzymskim legionistą, który nawrócił się na chrześcijaństwo.

Gdy za panowania cesarza Dioklecjana rozpoczęły się prześladowania chrześcijan, Jerzy odmówił złożenia ofiary bóstwom rzymskim, za co został zamęczony na śmierć w palestyńskim Diospolis.

Tyle – i tak niepewnych – informacji biograficznych o tym patronie. Więcej znajdziemy o nim działających na wyobraźnię baśni i legend, w których najczęściej zabija prawdziwego smoka i ratuje z jego szponów piękna księżniczkę.

Smok to w tych historiach synonim zła, grzechu, szatana. Księżniczka zaś jest symbolem Kościoła. Święty często decyduje się ją uratować, ale pod warunkiem, że po zabiciu smoka wszyscy poddani w królestwie zostaną ochrzczeni.

Wierni, przez wieki, doklejali do tej opowieści kolejne zdarzenia, modyfikowali ją, kończyli happyendami, w których Jerzy poślubiał księżniczkę, po czym żyli długo i szczęśliwie. Ale przecież były i inne wersje, zgodnie z którymi dzielny i święty rycerz Jerzy miał wylądować na… księżycu.

W jednej z opowieści to Maryja, wdzięczna Jerzemu za ocalenie księżniczki, w nagrodę dała mu gwiaździsty wóz, którym mógł jeździć po niebie. Święty otrzymał także księżyc, na którym zamieszkał i na chwałę Maryi grał tam na lutni.

Ludowa wyobraźnia podpowiadała, że jego grę zobaczyć można w czasie pełni, ale lepiej wtedy uważać. Bowiem w momencie, w którym człowiek ujrzy, że Jerzemu pękła struna, na pewno oślepnie. Przede wszystkim ostrzegano więc dzieci, by w czasie pełni, nie wpatrywały się w księżyc.

Według innej wersji św. Jerzy prosił Boga, by Ten wyjawił mu to, co tak głośno i przeraźliwie grzmi w czasie burzy. W jednej z najczarniejszych burzowych chmur Bóg pokazał patronowi ucho grzmiącego potwora, którego święty tak się wystraszył, że ze strachu wskoczył na księżyc, gdzie mieszka do dziś.

Jeszcze inna opowieść mówi o tym, że święty Jerzy bardzo lubił muzykować. Któregoś dnia ujrzał z nieba weselników, którym jednak nikt nie przygrywał. Poprosił więc Pana Boga o pozwolenie zejścia na ziemię, by tam, w chłopskim przebraniu, mógł zagrać na skrzypcach.

Pan Bóg zgodził się na to, Jerzy, młoda para i zaproszeni goście bawili się w najlepsze, ale w pewnym momencie w weselnej izbie pojawił się ksiądz z Najświętszym Sakramentem. Wszyscy zgromadzeni tam śmiertelnicy klęknęli na dwa kolana, Jerzy zaś przyklęknął tylko na jedno, nie przestając przy tym grać.

Bogu nie spodobała się postawa świętego, dającego zły przykład ludziom. Zagrzmiał więc w niebie, a Jerzy tak się tego przestraszył, że wskoczył na księżyc, gdzie przebywa i muzykuje do teraz...

***

Przy pisaniu tekstu korzystałem z książki Ewy Kossowskiej "Legenda. Kanon i transformacje. Św. Jerzy w polskiej kulturze ludowej", wydanej przez Ossolineum w 1985 roku.