Na misji za miedzą

Agnieszka Kocznur; GN 6/2014 Płock

publikacja 14.02.2014 05:50

O setkach kilometrów do kościoła, Francuzie, który uczynił wiele dobra, kaplicy w starej bimbrowni i dobrym wychowaniu opowiada misjonarz ks. Thomas Zielonka w rozmowie z Agnieszką Kocznur.

 – Założyłem salezjańską organizację sportową na Łotwie – SALSOR. Chcę stworzyć oratorium i kafejkę dla dzieci. Mamy duże sale na plebanii, które czekają na remont od 15 lat. Wymieniamy kuchnie w domach dziecka, potrzeb jest wiele – mówi ks. Thomas Zielonka misjonarz z Łotwy. W styczniu odwiedził wspólnotę salezjańską na płockiej Stanisławówce, gdzie w 2003 r. złożył śluby wieczyste – Założyłem salezjańską organizację sportową na Łotwie – SALSOR. Chcę stworzyć oratorium i kafejkę dla dzieci. Mamy duże sale na plebanii, które czekają na remont od 15 lat. Wymieniamy kuchnie w domach dziecka, potrzeb jest wiele – mówi ks. Thomas Zielonka misjonarz z Łotwy. W styczniu odwiedził wspólnotę salezjańską na płockiej Stanisławówce, gdzie w 2003 r. złożył śluby wieczyste
Agnieszka Kocznur /gn

Podobno Ksiądz Misjonarz sam jest owocem misji?

Ks. Thomas Zielonka: Moje korzenie sięgają Warmii i Mazur, ale moja rodzina w dużej części wywodzi się z okolic Płocka. Wychowałem się w Niemczech, gdzie poznałem salezjanów dzięki Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie. Jestem owocem ich pracy i pierwszym księdzem tej misji. Najpierw pracowałem w Niemczech, później w Polsce jako kapelan w zakładzie poprawczym i w ośrodku dla trudnej młodzieży, a także w szkołach salezjańskich. Misjonarzem na Łotwie jestem od niedawna. Prowadzę tam dom dziecka, a mieszkam w starej bimbrowni, która została wyremontowana na kaplicę.

Zazwyczaj gdy mówimy o misjach, myślimy o egzotycznych miejscach. A Ksiądz trafił na Łotwę…

Pewien Francuz, który 20 lat temu pojechał na Łotwę, postanowił pomóc tamtejszym dzieciom. Utworzył stowarzyszenie i dom dziecka, które prowadzą głównie osoby świeckie. Arcybiskup Rygi w ostatnich trzech latach prosił o przysłanie salezjanów do pracy właśnie w tym domu dziecka i zawiązanie duszpasterstwa parafialnego. Tłumaczył, że oni sobie z tymi dziećmi nie dają rady, a chcą je wychować w duchu katolickim. Gdy mój przełożony wysyłał mnie tam, powiedział: „znasz niemiecki, rosyjski, angielski, a przecież to były Inflanty, a więc jest tam dużo Niemców, Łotyszów i Rosjan – poradzisz sobie. Jedź pierwszy, a później dołączą inni”. I tak przeniosłem stowarzyszenie salezjańskie do 133. państwa świata. Jestem pierwszym salezjaninem na Łotwie.

Co tam Ksiądz zastał?

To bardzo trudny i biedny teren. Dla nich Polska to Ameryka. Katolików jest niecałe 15 proc., 23 proc. stanowią luteranie, a 20 proc. to prawosławni. Komunizm zrobił swoje. Na około 2 mln mieszkańców połowa to Rosjanie, którzy nawet słowa po łotewsku nie chcą powiedzieć, bo twierdzą, że są u siebie. Pamiętajmy, że Łotysze byli ciemiężeni także przez Szwedów, Niemców i Polaków. Choć są teraz suwerenni, to zniewolenie w Łotyszach jeszcze jest. Pracuję na terenie archidiecezji ryskiej. Łotwa ma 4 diecezje, mamy 52 kapłanów, z czego połowa to Polacy. Posłano mnie do miasta Cesvaine, gdzie swego czasu baron niemiecki Adolf von Wulf wybudował sobie zamek za 3 mln dukatów. Istnieje on do dziś, a znajduje się około 200 m od mojego kościoła. Trzy lata temu Cesvaine liczyło jeszcze 3 tys. mieszkańców, a dziś – 1900. Ludzie uciekają, bo nie ma pracy i panuje tam wielka bieda. Na Łotwie są horrendalne ceny, a zarobki są minimalne, np. chleb może kosztować 10–20 zł. Nauczyciel za ciężką pracę zarabia około 1000 zł. Jest bieda – nawet nie ma ulic, w większości są tam same piaszczyste drogi.

Co należy do Księdza obowiązków?

Jestem wikariuszem w czterech parafiach i kapelanem w domu dziecka. Tam ksiądz wszystko musi robić sam – od palenia w piecu po gotowanie. Co niedzielę odprawiamy cztery Msze św., żeby objechać wszystkie kościoły w parafii, pokonujemy 170 km.

Jaka jest wiara mieszkańców Łotwy?

Jeśli ludzie przychodzą na Msze, to czasami pokonują nawet po 150–200 km. Zostają wtedy na dwa, trzy dni; śpią u nas na plebanii albo w szkole. Komunikacji miejskiej poza dużymi miastami nie ma. Mam ludzi, którzy chodzą pieszo po 20 km z pobliskich wsi na Msze św. W naszej katolickiej misji współpracujemy z pastorami luterańskimi. Moim sąsiadem jest ks. Hans, który pracuje w parafii od 13 lat. Nie podpisał dekretu popierającego związki małżeńskie w Kościele luterańskim osób homoseksualnych i nominacji kobiet na pastorki. Jest bardzo bliski Kościołowi katolickiemu. Z kolei luterański biskup w Rydze widywany jest w katedrze z różańcem w ręku. Mój kościół stoi zaledwie 16 lat. Został wybudowany z inicjatywy osób świeckich. Pewna nauczycielka – Łotyszka, katoliczka, która wróciła z Syberii, niosąc krzyż wędrowała do odległej o 15 km miejscowości na Mszę. Pisała setki listów z prośbą o wsparcie na budowę kościoła, aż je otrzymała od benedyktyńskiego opata z Niemiec. Wybudowano kościół, ale zabrakło na jego wykończenie. Nie mamy ogrzewania w kościele oraz na plebanii, dlatego warunki są bardzo ciężkie.

Opiekuje się Ksiądz dziećmi, głównie sierotami. Jak pomagać, wychowywać i wymagać od dzieci, które nie mają swego domu?

Trzeba być z nimi. To jest paranoja naszych czasów, że my, ludzie dorośli: nauczyciele, rodzice, kapłani, zakonnicy nie mamy czasu dla młodzieży. A młodzież nam ucieka, jak woda przez palce. Ucieka nam żywy człowiek. Ks. Bosko mówił: „Wystarczy, że jesteście młodzi, abym was kochał”. Młody człowiek nie zawsze wie, co jest dobre, a co złe, dlatego wychowawca mądry i kochający – wymaga. Jeżeli ja od ciebie – mojego wychowanka – wymagam, to dlatego że cię kocham, a gdybym cię nie kochał, to bym głosił opcję: „Róbta, co chceta”. Ks. Bosko mówił: „Jeśli kochasz kogoś, to od niego wymagaj”. Jeśli matka kocha swoje dziecko, to będzie mu stawiała wymagania. Nie ze złośliwości, tylko z miłości. Mieszkając pod jednym dachem z dziećmi i młodzieżą, nie mogę się ukryć. Muszę być autentyczny i przejrzysty. Oni wszystko wyczują, mogą się zezłościć, wkurzyć, nawet i zwyzywać. Najważniejsze jednak to dawać im poczucie bezpieczeństwa, miłości i stawiać wymagania.

Numer konta na potrzeby misyjne:

PKO BP O/XVI Warszawa 50 1020 1169 0000 8702 0009 6032 konieczny dopisek: „Ksiądz Thomas Łotwa”

TAGI: