Historia chorego, nie choroby

ks. Tomasz Jaklewicz

GN 06/2014 |

publikacja 06.02.2014 00:15

Nic nie jest tak własne jak „własny” jest ból, cierpienie, krzyż. Za każdą historią choroby pisaną medycznym żargonem kryje się historia chorego. Ludzka historia. Ludzka do bólu.

– Czułem, jak Pan Bóg mnie oczyszcza i ogołaca. Ale ta pustynia dodała mi skrzydeł – wyznaje  ks. Marek Antosz. Diagnoza: noga Charcota, zaćma Józef Wolny /GN – Czułem, jak Pan Bóg mnie oczyszcza i ogołaca. Ale ta pustynia dodała mi skrzydeł – wyznaje ks. Marek Antosz. Diagnoza: noga Charcota, zaćma

Nieraz spada na człowieka nagle, jak grom z jasnego nieba, i przewraca w życiu wszystko. Nieodmiennie pojawia się wtedy pytanie: Dlaczego? Dlaczego ja? Dlaczego teraz? Stawiają je sami chorzy, ale także ich bliscy, przerażeni perspektywą straty kogoś bliskiego. Znajoma ks. prof. Józefa Tischnera napisała do niego kiedyś list, wylewając swoje pretensje do Boga związane z bolesnym umieraniem matki. Jesienią 1997 roku ksiądz profesor przysłał kartkę z odpowiedzią: „Przepraszam, że tak długo nie odpowiadałem, ale przeleżałem się w szpitalach i wciąż jeszcze do nich wracam. Pyta Pani dlaczego. A może należałoby postawić inne pytanie: komu można powierzyć nasze cierpienie, by przestało nas ranić”.

Zwalony z nóg

Wiele lat wcześniej ks. Tischner pisał o chorobie bardziej „teoretycznie”: „Wielu ludzi chorowało i cierpiało przed nami. Idziemy drogą, którą już ktoś przeszedł, drogą wydeptaną przez ludzkość, drogą wielokrotnie przetartą”. Tak, choroba jest doświadczeniem uniwersalnym. Prędzej czy później dopadnie każdego. A jednak właśnie w czasie choroby człowiek silnie doświadcza swojej „osobności”, nie tylko oddzielenia od świata zdrowych jakąś niewidzialną ścianą, ale także samotności wśród innych cierpiących. Nic nie jest tak bardzo własne, tak bardzo moje jak „własny” ból, cierpienie, krzyż. Jest taki medyczny termin – epikryza, czyli historia choroby zapisywana np. na wypisach ze szpitala. Kilka fachowych terminów – nazwy schorzeń, podane leki, przeprowadzone zabiegi. Za każdą taką zwięzłą historią choroby ukrywa się historia chorego. Historia ludzka! Ludzka do bólu. Katechizm: „Choroba i cierpienie zawsze należały do najpoważniejszych problemów, poddających próbie życie ludzkie. Człowiek doświadcza w chorobie swojej niemocy, ograniczeń i skończoności. Każda choroba może łączyć się z przewidywaniem śmierci” (KKK 1500). – Odprawiałem Mszę świętą. Zaraz na początku czuję, że widzę litery, ale nie potrafię ich przeczytać – opowiada o. Jordan Śliwiński, kapucyn, szef szkoły spowiedników. – Kolektę (modlitwę mszalną) jakoś zaimprowizowałem, ale problemy były przy Ewangelii. Miałem przygotowaną homilię, więc ją znałem. Ale nie umiałem przeczytać. Opowiedziałem więc swoimi słowami. Na Mszy była lekarka, która zorientowała się, że coś jest nie tak. Poszła do zakrystii i poprosiła o pomoc. Odprawiłem do końca, widząc za sobą ojca, który mnie „asekurował”. Zaraz potem odwieziono mnie do szpitala, na intensywny oddział neurologiczny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.