Samu bana ke kuha!

ks. Zbigniew Wielgosz; GN 50/2013 Tarnów

publikacja 28.12.2013 06:00

W większości parafii w diecezji grupy dzieci przygotowują się do kolejnej edycji Kolędników Misyjnych. W tym roku nie brakuje potrzeb, na które mali misjonarze chcą odpowiedzieć swoim sercem.

Pani  Ewa Gawin  buduje dla głuchoniemych dzieci  szkołę w Bertoua ks. Krzysztof Czermak Pani Ewa Gawin buduje dla głuchoniemych dzieci szkołę w Bertoua

Samu bana ke kuha! To znaczy: „Aby dzieci mogły usłyszeć”. Hasło Kolędników Misyjnych 2013 ma dwa znaczenia. Pierwsze odnosi się do konkretnej pomocy budowy szkoły dla głuchoniemych. Ale znacznie szerszym i ważniejszym sensem tego hasła jest ewangelizacja, czyli to, by dzieci mogły usłyszeć o Chrystusie – mówi ks. dr Krzysztof Czermak, dyrektor Wydziału Misyjnego tarnowskiej kurii. W tym roku oprócz projektów Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci, kolędnicy i diecezjanie będą mogli wspomóc stare i nowe akcje.

Bronią szpitala

Od 8 lat, z półtoraroczną przerwą, działa szpital im. bł. Jana Beyzyma w Bagandou (Republika Środkowoafrykańska). W tym czasie udzielono w nim aż 27 tys. konsultacji. – Szpital, co jest naprawdę wyjątkowe w afrykańskich realiach, zyskał taki szacunek miejscowych, że w czasach trwającej rebelii postanowiono go bronić przed napastnikami. Co noc ponad dwudziestu czterech mężczyzn z maczetami na zmianę pilnowało szpitala – podkreśla ks. Czermak.

Mieszkańcy Bagandou i okolicznych wiosek wiele razy uciekali do lasu w obawie przed rebeliantami, których jedyny cel to „dorobić się na wojence”. Miejscowa ludność była nękana na wszelkie możliwe sposoby. – Ich warunki życia, czyli permanentne niedożywienie, brak higieny, pasożyty z dominującym komarem roznoszącym malarię, to idealne środowisko dla wszelkiego rodzaju problemów zdrowotnych. Rebelia osłabiła lub całkowicie zniszczyła medyczne struktury państwowe. Obecność i praca naszego szpitala jest tym bardziej ważna i potrzebna – mówi dyrektor mgr Elżbieta Wryk. Pani Elżbieta złożyła także prośbę o pomoc w leczeniu dzieci z ciężkim niedożywieniem. Z powodu rebelii jest ich coraz więcej.

Pierwsza w powiecie

Drugim ważnym projektem, który czeka na pomoc, jest budowa szkoły dla głuchoniemych w kameruńskim Bertoua, gdzie pracuje Ewa Gawin. Obecnie trwa kolejny etap inwestycji. – Nowy budynek będzie piętrowy: z sześcioma klasami na parterze i piętrze. Dodatkowo powstaną sale do audiometrii, gabinet lekarski do badania słuchu, naprawy protez, sala reedukacyjna i ortofoniczna. Na obu kondygnacjach będzie sala dla nauczycieli, komplet toalet dla niepełnosprawnych, magazyny i dwa biura. Na piętro będą prowadziły schody dostosowane dla niepełnosprawnych. Uczniowie na wózkach będą mogli podjeżdżać specjalnym wjazdem. Jest to bardzo duże przedsięwzięcie, a co za tym idzie – bardzo kosztowne. To pierwsza szkoła tego typu na tym terenie – informuje Ewa Gawin. Szkoła zajęła w roku szkolnym 2012/2013 pierwsze miejsce w powiecie, dzieci w stu procentach zdały egzamin ukończenia nauki na poziomie podstawowym.

Jedne na drugich

W Kamerunie, w Ayos działa szkoła św. Marcina prowadzona przez paulinów. Liczba mieszkańców Ayos ciągle wzrasta ze względu na jego położenie przy głównej drodze łączącej centrum kraju ze wschodem oraz z krajami Afryki Centralnej. Franciszkanie już wiele lat temu przekształcili starą kaplicę na szkołę. – Sale są ciemne i małe. W niektórych klasach, które nie odpowiadają żadnym normom, uczy się po 140 dzieci (w zeszłym roku było nawet 175), które siedzą prawie jedne na drugich. Mimo trudności szkoła ta jest najlepsza w całym regionie. W ostatnich latach, dzięki oszczędnościom szkoły i rodziców, wybudowano prowizoryczną salę lekcyjną i biuro dla dyrekcji i nauczycieli, które tymczasowo służy również uczniom oczekującym na powstanie nowych budynków. W sumie potrzebnych jest szesnaście klas – informuje o. Franciszek Zbigniew Meus.

Ławek brak

Niedawno pisaliśmy o szkole, której budowę sfinansowała diecezja tarnowska w Brazzaville. W niektórych salach dzieci mają już stoły i ławki, ale w wielu jeszcze nie. W tym roku planowane jest wykonanie ławek i stołów do klas, które rano służą do nauki szkolnej, a po południu do nauki katechizmu. Ks. Bogdan Piotrowski zwraca się, jak co roku, również z prośbą o pomoc w dożywianiu dzieci uczęszczających do szkoły. W parafii Pana Jezusa Zmartwychwstałego i Bożego Miłosierdzia, gdzie jest proboszczem, prowadzi stowarzyszenie dla dzieci i młodzieży „Yambote”. To projekt ewangelizacyjny. – W tym roku na katechezę zapisanych jest już około 500 dzieci, a lista nie jest jeszcze zamknięta. Przewiduję też, jak każdego roku, organizowanie raz w miesiącu spotkań formacyjnych i katechetycznych dla dzieci i młodzieży, spotkań szkoły biblijnej czy wycieczki o profilu rekolekcyjno-wypoczynkowym – mówi ks. Bogdan.

Przedszkole „La Paix”

W tej placówce przy parafii w Baboua dzieci są przygotowywane do nauki w szkole podstawowej. Najważniejszy problem dotyczy języka. W przedszkolu używa się sango, w szkole trzeba mówić po francusku. Aby ułatwić dzieciom start w szkole, już wcześniej rozpoczyna się nauka języka urzędowego. Nie wszystkich rodziców stać jednak na to, żeby posłać dzieci nawet do przedszkola. – W ubiegłym roku uczęszczało do niego 54 dzieci. Przedszkole funkcjonowało dzięki pomocy otrzymanej z diecezji tarnowskiej. Największe wydatki, które związane są z funkcjonowaniem przedszkola, to pensje trzech nauczycieli i kucharki oraz przygotowanie posiłku dla dzieci każdego dnia. Należy jeszcze doliczyć artykuły biurowe, środki czystości i opłaty administracyjne oraz transport – wylicza, prosząc o pomoc, ks. Mateusz Dziedzic. Nad Amazonką W parafii św. Michała w Melgaço w Brazylii, gdzie jedynymi drogami są wodne szlaki dorzecza Amazonki, pracuje ks. Tadeusz Sępek. Powstanie tam Centrum Duszpasterskie Świętego Michała Archanioła. Będzie się składać z dwóch części: parteru z salami katechetycznymi i zapleczem kuchenno-sanitarnym oraz piętra – noclegowni dla parafian z dalekich wiosek. Centrum będzie też służyć niedożywionym i chorym dzieciom. – Aktualnie katecheza jest prowadzona w jednej ze szkół dzięki dobrej woli pani dyrektor, która jest katoliczką i która użycza sal szkolnych w każdą sobotę. Istnieje niebezpieczeństwo, że gdy ona odejdzie na emeryturę, nowy dyrektor zabroni prowadzenia katechezy w szkole. Moim marzeniem jest również zainstalowanie w przyszłości radia, a także przeznaczenie jednego z pomieszczeń na działalność Caritas – mówi ks. Tadeusz, który prosi o pomoc w sfinansowaniu jednego z etapów budowy.

W Andach

W Peru, w parafii św. Piotra Apostoła w Pampas-Tayacaja zaistniała potrzeba budowy domu rekolekcyjnego dla dzieci i młodzieży, przygotowujących się do I Komunii św. i bierzmowania. W minionym roku katechetycznym do I Komunii św. przystąpiło w tej parafii 415 dzieci, które przygotowywały się w dwudziestu pięciu wspólnotach parafii, zaś sakrament bierzmowania przyjęło 225 młodych ludzi. – W katechezie dzieci i młodzieży wielką pomocą byłyby stałe rekolekcje czy też jednodniowe spotkania ewangelizacyjne, które pomogłyby w budzeniu ducha religijnego parafian w Pampas. Poprzez rekolekcje prowadzone dla dzieci i młodzieży byłaby także możliwość dotarcia do ich rodziców i przez to wpłynięcia na ich formację religijną – mówi ks. Robert Zając. W Pampas już działa Centrum Pastoralne, gdzie są sale spotkań, kaplica, kuchnia, jadalnia i biblioteka. Potrzebny byłby natomiast dom, w którym można by było przenocować uczestników rekolekcji.

Ochronka, czyli oaza

W Cochabamba w Boliwii pracują siostry służebniczki prowadząc ochronkę, szkołę podstawową, liceum i Centrum Medyczne dla biednych. Tymczasowa ochronka już nie wystarcza, a prowadzące je siostry muszą odmawiać rodzicom przyjęcia dzieci. Dlatego wznoszony jest nowy budynek, a obecnie trwa drugi etap budowy. – Obecnie codziennie opiekujemy się 90 dziećmi, które oprócz wyżywienia (często są to dzieci niedożywione), otrzymują też wychowanie religijne. Nowy budynek pomoże w opiece nad dziećmi i w ich wychowaniu. A jest ono bardzo potrzebne, bo wzrasta w naszej dzielnicy liczba wielodzietnych rodzin i osamotnionych matek. Rodzice, nie znajdując pracy, zmuszeni są przebywać poza domem wiele czasu, pozostawiając dzieci bez opieki. Drugim wielkim problemem jest też emigracja rodziców poza granice kraju. Pozostawiają oni dzieci na opiece dziadków lub osób postronnych – przyznaje s. Lucyna Bejzyma Jodłowska, odpowiedzialna za projekt budowy ochronki.

Dzieci ulicy i pielgrzymi

Świetlica „Amolenge ti lege” to jeden z najstarszych projektów wspomaganych przez diecezję i kolędników. Placówka działa od 2002 roku. Budynek został wzniesiony z pieniędzy zebranych przez kolędników w 2001 roku. – To dom dla dzieci ulicy. Codziennie korzysta z niego około 40 dzieciaków. Tu mają posiłek przed nauką lub po niej, tu mogą odrobić lekcje, otrzymują też korepetycje. Niektórym dzieciom z tego domu z funduszu projektu opłacana jest szkoła – mówi ks. Krzysztof Mikołajczyk. Wnioskowana kwota dotacji będzie przeznaczona na trzy lata funkcjonowania świetlicy. Z myślą o dzieciach, tym razem zaangażowanych w różne funkcje liturgiczne, zwraca się z prośbą o pomoc ks. Marian Pazdan, kustosz sanktuarium narodowego Bożego Miłosierdzia w Republice Konga. Już od dwóch lat do sanktuarium przybywają liczne grupy pielgrzymkowe dzieci i młodzieży. – Młodzi pielgrzymi często śpią na ziemi, jedzą posiłki na liściach, myją się w brudnej wodzie w rzece – mówi ks. Pazdan. Kustosz chciałby przygotować dla nich odpowiednie zaplecze: zakrystie, sanitariaty, noclegownię i kuchnię.