Wspólnota? Też tak chcę!

Justyna Steranka; GN 47/2013 Koszalin

publikacja 02.12.2013 06:00

Nie przyjechali na pobożne spotkanie przy świeczce ani żeby śpiewać ckliwe piosenki o Panu Jezusie. Modlili się i podejmowali tematy na wagę życia.

 650 osób wzięło udział we wspólnej modlitwie, konferencjach i Eucharystii  Justyna Steranka /GN 650 osób wzięło udział we wspólnej modlitwie, konferencjach i Eucharystii

Teorii na temat życia jest tyle, że samo nauczanie Kościoła znalazło się na targowisku, stało się jednym z wielu. Wcale nie jest traktowane jako priorytet. To, że pochodzi z Ewangelii, przestało już wystarczać. Żeby było przekonujące, musi brać źródło z naszego świadectwa, z naszego życia. Ktoś musi zobaczyć, jak żyjemy i powiedzieć: „O, ja też tak chcę!” – mówił bp Edward Dajczak do uczestników XX pielgrzymki Ruchu Światło–Życie.

To nie idea

Wspólnota Ruchu Światło–Życie z diecezji przyjechała do koszalińskiego Wyższego Seminarium Duchownego, by wspólnie się modlić i spotkać z dawno niewidzianymi przyjaciółmi. Uczyli się też, jak chronić każde poczęte życie, bo od czerwca br. ludzie związani z Ruchem powołali diakonię życia. Diakonia życia to pięć małżeństw, ksiądz moderator i siostra zakonna. – Pomysł zrodził się nie dla idei, ale dlatego, że obrona życia jest bardzo potrzebna. To jeden z najbardziej aktualnych i ważnych tematów społecznych. Wskazuje na to choćby katastrofalna sytuacja demograficzna w Polsce – mówi s. Magdalena Kozłowska z diakonii życia. – Walka o życie jest potrzebna, tym bardziej że wrogów życia nie brakuje. Są tacy, którzy proponują in vitro, które jest tylko pozornie procedurą przynoszącą życie. Dalej: aborcja, eutanazja, pośrednio homoseksualizm i ideologia gender – wylicza s. Magdalena. – Wszystko to sprawia, że rodzina ulega osłabieniu. Rodzi się mniej dzieci. Co więcej, stają się one przedmiotem, towarem. Gdzieś się gubi godność ludzka. Trzeba jej bronić i o nią walczyć. To wszystko wymaga bardziej konkretnej wiedzy i przemyślanego działania ze strony ludzi wierzących – dodaje.

Zaczęli od siebie

Na tegorocznej pielgrzymce Ruchu, która odbyła się w Wyższym Seminarium Duchownym, poruszano bardzo poważne, dosłownie „życiowe” tematy. – Liczymy na to, że ta pielgrzymka będzie zachętą do refleksji, z której wynikną konkretne działania w zakresie obrony życia. Na pierwszym miejscu jest modlitwa, ale za nią idą też takie przedsięwzięcia, jak marsze dla życia i rodziny, konferencje, prelekcje, akcje, np. „Jeden z nas” – mówi ks. Tomasz Tomaszewski, diecezjalny moderator Ruchu Światło–Życie. Dlatego Ruch zaczął od formacji w swoich kręgach.

Podczas pielgrzymki małżeństwa z Domowego Kościoła wysłuchały wykładu o naprotechnologii. To metoda leczenia niepłodności. Wykorzystuje naturalny cykl kobiety do diagnozowania i leczenia zaburzeń płodności. Prelegentem był Szymon Kuznowicz, instruktor modelu Creightona, który współpracuje z parami starającymi się o potomstwo. – Problem bezpłodności dotyka wielu małżeństw. Nie chcemy, by uciekały się one do in vitro, bo to nieprawda, że to jedyny sposób na poczęcie dziecka – mówi s. Magdalena Kozłowska. Naprotechnologia jest skuteczniejsza, a poza tym moralnie jest bez żadnych zastrzeżeń. A in vitro jest moralnie złe – dodaje. – Zaskakujące, że znajomość tej metody może pomóc nie tylko parom starającym się o dziecko, ale tak naprawdę każdej kobiecie. To okazja, by lepiej poznać swoje ciało – mówi Małgorzata Telega z diakonii życia. Z takimi wiadomościami uczestnicy spotkania pójdą potem do swoich rodzin i środowisk pracy.

Miłość to odpowiedzialność

Swoją konferencję miała też młodzież oazowa. Prelekcja dla licealistów dotyczyła czystości przedmałżeńskiej i szkodliwości pornografii. – Wydaje mi się, że w naszym środowisku młodzieżowym czystość przedmałżeńska to temat tabu. Nawet w szkole, na wychowaniu do życia w rodzinie to temat często pomijany. To spotkanie było ważne, bo my, jako młodzież oazowa, powinniśmy dawać świadectwo w naszym środowisku szkolnym. Mamy pokazywać rówieśnikom, że miłość to coś znacznie więcej niż to, co jest pokazywane w mediach – mówi Mateusz Metkowski ze Szczecinka. – Rzadko widuję w kościele koleżanki i kolegów z klasy. Te osoby, jeśli nie są w środowisku kościelnym, to nie mają fundamentu i od samego początku mogą mieć skrzywiony obraz miłości. A takie spotkania uzbrajają nas w argumenty i pozwalają odkryć też coś nowego dla siebie – dodaje.

S. Magdalena Kozłowska ma nadzieję, że w młodzieży zrodzi się ochota, by służyć w diakonii życia. – Wśród młodzieży jest ogromne zapotrzebowanie na takie tematy i szczery, uczciwy i jasny przekaz. Jedna prelekcja wszystkiego nie załatwi, ale jest nadzieja, że to, co usłyszą, da im do myślenia – wyjaśnia. Konferencja dla gimnazjalistów nosiła tytuł: „Bądź świadomym rodzicem”. Prowadziła ją Agnieszka Jager, terapeutka FAS, czyli płodowego zespołu alkoholowego. Gimnazjaliści obejrzeli film, w którym mogli zobaczyć, jak dochodzi do uszkodzenia mózgu i innych narządów u dzieci, których matki w ciąży piją alkohol. Prelegentka opowiadała też o dwojgu dzieciach, które przyjęła do rodziny zastępczej z domu dziecka. Na początku wydawało się, że były zdrowe. Potem, kiedy zaczęły stwarzać problemy, okazało się, mają poważne deficyty rozwojowe, bo ich matka piła, paliła i zażywała narkotyki w czasie ciąży.

– Konferencja była skierowana do gimnazjalistów dlatego, że często już w gimnazjum dochodzi do pierwszej inicjacji seksualnej. Miała im uświadomić, że z przekazywaniem życia wiąże się wielka odpowiedzialność. Poza tym Ruch Światło–Życie zachęca do abstynencji, niekupowania i nieczęstowania alkoholem, poprzez Krucjatę Wyzwolenia Człowieka – wyjaśnia s. Magdalena.

Uczą się kochać

Ruch Światło–Życie, podejmując działania na różnych płaszczyznach, takich jak choćby obrona życia, uczy przede wszystkim kochać. – Oaza daje mi alternatywę życia. Proponuje mi coś innego niż świat i ten pomysł bardziej mi odpowiada. Tu, przy Chrystusie, uczę się miłości. Później, w codziennym życiu, kiedy jest jakiś konflikt, kiedy ktoś mi zrobi przykrość, to jestem zdolna spojrzeć na niego z miłością i życzliwością. Łatwiej mi przebaczyć – mówi Natalia Pawlik ze szczecineckiej oazy.

Podobnego zdania jest Mirosław Latkowski z Domowego Kościoła. – Dopiero w tej wspólnocie poznałem, co to jest miłość. Jestem tu właśnie dlatego, że kocham swoją żonę. Zrozumiałem, że miłość to odpowiedzialność, ciągła służba, bez względu na okoliczności. Wspólnota pomaga nam też być ze sobą świadomie, a nie dlatego, że wypada, bo wzięliśmy ślub 30 lat temu i trzeba być ze sobą – mówi. – Ciągle od nowa zakochuję się w swojej żonie. Dla mnie codziennie jest wiosna, bo ciągle odkrywam coś nowego w naszym małżeństwie – przyznaje. 

Osiemnastoletni Mateusz Metkowski jest w oazie od 3 lat. – Właściwie to trafiłem do wspólnoty przez rodziców. Byli w Domowym Kościele, odkąd pamiętam. Był okres, kiedy nie chciałem być we wspólnocie, ale od 3 lat jestem w oazie i się formuje – mówi. To wymagająca wspólnota, ale jego zdaniem warto podejmować taki trud. – W oazie jest się blisko Boga. Poza tym we wspólnocie jest wiele osób, z którymi nawiązuje się trwałe przyjaźnie. Ci ludzie potem pomagają, kiedy pojawią się trudności. Kryzysy są i wcale nie zdarzają się rzadko, ale wtedy zawsze możemy polegać na innych – koleżance, koledze czy księdzu. Czy warto być blisko Boga? Polecam! – dodaje.

Nadzieja Kościoła

Bp Edward Dajczak najpierw modlił się z uczestnikami pielgrzymki przed Najświętszym Sakramentem, a następnie odprawił Mszę św., dziękując Bogu za tę wspólnotę. – Musimy brać przykład z Maryi i zgodzić się na to, by Duch Święty nieustannie rodził w nas Jezusa. On musi być w nas czytelny, widoczny. A żeby mógł działać Duch Święty, potrzebna jest wspólnota. Dlatego Ruch Światło–Życie jest ogromną nadzieją, bo Waszą tożsamością jest wspólnotowość – mówił pasterz diecezji. Na koniec Mszy św. biskup dokonał ponownego aktu zwierzenia Ruchu Światło–Życie Matce Bożej. Aktu tego dokonał 40 lat temu Karol Wojtyła w Krościenku nad Dunajcem, w którym znajduje się centrum ruchu.

Kim są?

Ruch Światło–Życie to wspólnota zrzeszająca dzieci, młodzież i dorosłych. Jedną z jego gałęzi jest Domowy Kościół, do którego należą całe rodziny. Każda z tych grup przechodzi formację, która wychowuje członków wspólnoty na dojrzałych chrześcijan, służąc w ten sposób odnowie Kościoła.