Martwy diabeł w Hosianum

ks. Piotr Sroga; Posłaniec Warmiński 46/2013

publikacja 03.12.2013 05:50

Oprócz zajmowania się studiami i modlitwą znajdują czas na sport. I robią to dobrze, gdyż ostatnio zostali wicemistrzami Polski w piłce nożnej.

Po obiedzie klerycy grają  w piłkę siatkową Zdjęcia i reprodukcje ks. Piotr Sroga/ GN Po obiedzie klerycy grają w piłkę siatkową

Wiele osób wyobraża sobie życie kleryków jako nieustanne klęczenie w kaplicy. Dziwią się, gdy widzą młodych adeptów kapłaństwa kopiących piłkę. Na Warmii mogą się oni nawet poszczycić tytułem wicemistrzów Polski, który zdobyli ostatnio w Mistrzostwach Piłki Nożnej Kleryków w Radomiu. Wielu kleryków przychodzących do seminarium grało w klubach szkolnych, drużynach ligowych. Na pierwszym roku jest dwóch alumnów, którzy grali już w drużynach na wysokim poziomie. Wśród młodych panuje obecnie moda na sport, dlatego do seminarium przychodzi coraz więcej osób zarażonych tym bakcylem.

Brat też jest klerykiem

– W naszym seminarium dysponujemy różnymi obiektami sportowymi. Mamy pełnowymiarową salę gimnastyczną, korty tenisowe, boisko do piłki nożnej i siłownię. Dbamy o to, żeby klerycy byli nie tylko zdrowego ducha, ale także mieli dobrą kondycje fizyczną – mówi ks. dr Paweł Rabczyński, rektor WSD Hosianum. Seminarium jest otwarte także na miłośników sportu z zewnątrz, gdyż z sali korzystają również parafialne grupy ministranckie. Przyjeżdżają księża z młodzieżą z Olsztyna, Gutkowa, Szczytna i Klewek. – Traktujemy te wizyty jako formę duszpasterstwa powołań, gdyż młodzi mogą przy okazji zapoznać się z życiem seminaryjnym. W maju odbywają się także Dni Otwarte, kiedy pojawia się na rozgrywkach piłkarskich około 500 osób – wyjaśnia ksiądz rektor. 

– Mieszkam obecnie w Dywitach, ale do szkoły średniej uczęszczałem w Olsztynie. Byłem zawsze fanem sportu, szczególnie piłki nożnej. W każdej wolnej chwili zajmowałem się też innymi dyscyplinami drużynowymi, w tym koszykówką – mówi Piotr Kuciński, alumn drugiego roku. Wśród jego rówieśników uprawianie sportu było bardzo modne. Na przerwach w szkole młodzież komentowała wyniki rozgrywek piłkarskich. Piotr kibicował Interowi Mediolan. Przeżył wielką radość w 2010 roku, gdy jego drużyna zdobyła puchar Ligi Mistrzów. Był także na meczach reprezentacji Polski w Gdańsku i Warszawie. – Wspieram również naszą lokalną drużynę piłkarską Stomil Olsztyn. Chodzimy z seminarium na mecze w Olsztynie. Mój proboszcz od wielu lat kibicuje temu zespołowi i jest znawcą piłki nożnej. Czasem o niej rozmawiamy – mówi Piotr.

Decyzje o wstąpieniu do seminarium podjął w klasie maturalnej. Środowisko kleryków znał już wcześniej, gdyż jego starszy brat jest alumnem V roku. Odwiedzając go, mógł się zapoznać z rytmem życia kleryków. – Moi rodzice są wierzący i praktykujący. Ucieszyli się, gdy zdecydowałem się wstąpić do Hosianum, choć mama trochę to przeżyła. Byłem 10 lat ministrantem i księża organizowali często wypady na salę gimnastyczną. Pomyślałem sobie, że gdy będę księdzem, chciałbym także wspierać młodzież w realizowaniu sportowych pasji – mówi Piotr.

Nauczyciel z pasją

– Sport uczy zdrowej rywalizacji, nie wyścigu szczurów, który jest obecny w dzisiejszym świecie. Ważna jest także współpraca, działanie w zespole. Uprawianie sportu pomaga także w zachowaniu pewnej ascezy. Św. Jan Bosko miał takie piękne hasło, które czasami przypominamy: „Boisko martwe – diabeł żywy. Boisko żywe – diabeł martwy”. Trzeba więc powiedzieć, że sport pomaga w rozwoju całej osoby ludzkiej – mówi ks. Paweł Rabczyński. Na drugim roku jest więcej utalentowanych sportowców. Nie wszyscy kopią piłkę. Charakterystyczny jest obrazek z seminaryjnych korytarzy. Po obiedzie widać młodych mężczyzn podążających ze stołówki do swoich pokoi. Nagle słychać głos przełożonego: „Andrzej, za pół godziny gramy w siatkówkę. Przyjdziesz?”. I pada odpowiedź: „Jasne. Zaraz będę”.

– Należę do parafii w Pieszkowie. U mnie sytuacja wyglądała nieco inaczej. Przez większość dzieciństwa nie miałem nic wspólnego ze sportem. Mieszkam na wsi i tam nie było wielu ofert aktywnego spędzania czasu. Nie miałem też zamiłowania do tego. Wszystko się zmieniło, gdy do szkoły przyszedł nowy nauczyciel wychowania fizycznego. Poświęcał więcej czasu uczniom i trenował drużynę piłki siatkowej. Okazało się, że w tej dziedzinie coś potrafię. Nauczyciel zwrócił na to uwagę i zostawał ze mną na treningu po lekcjach. Atutem był także mój wzrost, gdyż mam 195 cm – mówi Andrzej Stankiewicz, alumn roku II. Powoli pojawiła się pasja. Andrzej zaczął śledzić mecze siatkówki i interesować się rozgrywkami ligowymi. Szkoła w Lidzbarku Warmińskim, do której uczęszczał, miała bogate tradycje siatkarskie, choć większość uczniów uprawiała piłkę nożną. Andrzej pochodzi z religijnej rodziny. Mieszka naprzeciwko kościoła. Od dzieciństwa pojawiała się myśl o wstąpieniu do seminarium. Decyzję podjął w III klasie liceum. – Myślałem, że idąc do seminarium, trzeba będzie zrezygnować ze sportu. Żalu nie było. Trzeba było wybrać to, co jest najważniejsze. Nie sądziłem, że sport jest tu na tak wysokim poziomie – mówi Andrzej.

 

Kłótnie kleryków

– Sport pomaga także w duszpasterstwie. Nasi klerycy w przyszłości, już jako księża, będą mieli narzędzie do pracy z dziećmi i młodzieżą. Tym jeszcze można przyciągnąć ich do Kościoła. W czasie komputeryzacji trudno oderwać młodych od ekranu. Księża skarżą się również, że trudno zgromadzić chłopaków na zbiórce ministranckiej, bo tak wiele różnych zajęć mają w wolnym czasie – mówi ksiądz rektor. Walorem sportu jest to, iż w nim obecne jest spotkanie z drugim człowiekiem, nie techniką. Nawet jeśli na boisku padnie mocniejsze słowo.

W seminarium jest stała grupa zapaleńców, którzy zajmują się systematycznie określonymi dyscyplinami. Najwięcej jest piłkarzy. Są nawet rozgrywki pomiędzy poszczególnymi rocznikami. Raz w roku odbywa się również Turniej o Puchar Rektora. Drugą grupę stanowią siatkarze – około 15 alumnów. Oczywiście jest także grono fanów siłowni i jazdy rowerem. Okazuje się, że popularnością cieszą się również piesze pielgrzymki do Gietrzwałdu, które mają nie tylko walor duchowy, ale poprawiają też kondycję. Analizując procentowo udział alumnów w różnych formach aktywności fizycznej, można powiedzieć, że około połowa alumnów zaangażowana jest czynnie w uprawianie jakiejś dyscypliny sportowej. Reszta sporadycznie uprawia sport – i to jest wyzwanie dla władz seminaryjnych, aby jak najwięcej kleryków biegało, jeździło na rowerze, kopało piłkę. Wiadomo – w zdrowym ciele, zdrowy duch. 

Czy klerycy kłócą się na boisku? – Tak, kłócimy się w czasie gry. Wychodzą wtedy tak silne emocje, że… no wiadomo. Na boisku jesteśmy takimi samymi ludźmi jak wszyscy. Ale zawsze po meczu podajemy sobie rękę i jest OK. Emocje pozostają w miejscu gry – uśmiecha się Piotr. – Tych, którzy myśląc o seminarium, mają obawy, że będą musieli zrezygnować ze swoich sportowych pasji, chciałbym uspokoić. Każdy może w seminarium rozwijać i doskonalić swoje zainteresowania i hobby. Przykładem jest jeden z kleryków, który przerwał studia wychowania fizycznego w Białymstoku i wstąpił do naszego seminarium. Na rozmowie kwalifikacyjnej, pełen wątpliwości, zapytał, czy będzie mógł uprawiać sport jako kleryk. Uspokoiłem go i myślę, że jest teraz zadowolony – mówi ks. Paweł Rabczyński. 

W zeszłym roku powstała drużyna piłki siatkowej i już ma na swoim koncie brązowy medal na Mistrzostwach Polski Kleryków w Koszalinie. Formą docenienia Hosianum jest fakt, że obecnie właśnie klerycy z Olsztyna organizują ten ogólnopolski turniej. – Mamy w seminarium fantastyczne warunki do uprawiania sportu. Gramy w piłkę nożną trzy razy w tygodniu, po kolacji. Jeśli jest czas wolny po obiedzie, trenujemy także koszykówkę. Skupiłem się na tych dwóch dyscyplinach. Moim sukcesem jest to, że przychodząc do seminarium, udało mi się wskoczyć do drużyny piłki nożnej. Sport w seminarium nie jest najważniejszy. Jest to forma spędzania wolnego czasu. Ale zajmujemy się nim także po to, aby w przyszłości wykorzystać te umiejętności w duszpasterstwie. Nauczyć innych, pokazać, zachęcić – wyjaśnia Piotr.

Kiedy klerycy wracają do swoich domów, ich rówieśnicy trochę są zaskoczeni tym, co im opowiadają o seminaryjnym życiu. Przez lata narosły pewne stereotypy. – Często seminarium kojarzy się z zamknięciem i ograniczeniem wolności. Gdy opowiadałem kolegom w mojej miejscowości, że mamy tak świetną salę gimnastyczną, wielu nie dowierzało i się dziwiło. Potem jednak pojawiały się pozytywne reakcje. Żeby pokazać ten wycinek naszego życia, zaprosiłem moich kolegów na mecz do seminarium. Graliśmy z nimi i przekonali się, że klerycy potrafią grać – mówi Andrzej. 

TAGI: