Kościół to nasza sprawa

ks. Rafał Kowalski; GN 46/2013 Wrocław

publikacja 25.11.2013 06:00

Nie przyjmowali święceń kapłańskich ani nie składali ślubów zakonnych. Pracują, mają rodziny, wychowują dzieci i tylko dziwią się, uśmiechając się ukradkiem, że ich działania media opisują: „Kuria się oburzyła” albo „Kościół edukuje”.

 Ewangelizacja wizualna  na ulicach Wrocławia  to pomysł wiernych  świeckich naszej  archidiecezji Ewangelizacja wizualna na ulicach Wrocławia to pomysł wiernych świeckich naszej archidiecezji
ks. Rafał Kowalski /GN

Może to efekt tkwienia w dawnym systemie. Zmieniły się wprawdzie nagłówki gazet, a stacje telewizyjne dbają o oryginalne logo, gorzej jest ze zmianą mentalności niektórych dziennikarzy. Przecież nie tak dawno wszelkie działania ewangelizacyjne musiał zainspirować ksiądz. To duchowni stali na czele parafii i oni wyznaczali kierunki działania, a gdy trzeba było występować w obronie Kościoła, koniecznie musiał to zrobić człowiek w koloratce. Świeccy z różnych powodów czekali, aż proboszcz podejmie konkretne inicjatywy, poprosi o pomoc, ewentualnie wskaże pole, w którym mogliby się zaangażować. Tak było i może niektórym trudno się pogodzić z tym, że tak już nie jest.

W Polsce to niemożliwe

„Kuria chce walczyć z ideologią gender” – tytuł artykułu, zamieszczonego na stronie internetowej tygodnika „Wprost”, bardzo wyraźnie sugeruje dalszą treść. Autor pisze, że wrocławski Kościół zorganizował kampanię informacyjną przeciwko seksualizacji dzieci, a przedstawicieli kurii niepokoi m.in. tworzenie przedszkoli „równościowych” czy wprowadzany do szkół przedmiot o nazwie wychowanie obywatelskie z elementami równości płci. Jeszcze dalej, opisując tę samą kampanię, posunął się TVN. Tutaj tytuł sugerował, że Kościół nie tylko jest przeciwko gender, ale i przeciwko feministkom. Informację o akcji na stronie internetowej stacji zestawiono natomiast z fragmentami homilii abp. Józefa Michalika, wygłoszonej w czasie Mszy św. z okazji 90. urodzin kard. Henryka Gulbinowicza, dodając, że kampania rusza tydzień po wypowiedzi metropolity przemyskiego. A wszystko za sprawą… grupki rodziców, którzy zainicjowali w stolicy Dolnego Śląska akcję „Stop seksualizacji naszych dzieci”. Z tego, co udało nam się ustalić, nikt z nich nie jest zatrudniony we wrocławskiej kurii.

– Rozpoczęło się od dwóch kobiet, do których dotarły sygnały, że do polskich szkół i przedszkoli wprowadzane są programy – ich zdaniem – deprawujące dzieci i młodzież – opowiada Paweł Trawka, jeden z inicjatorów kampanii we Wrocławiu. Oburzone zaczęły szukać sojuszników, przede wszystkim informując o treściach przekazywanych w publicznych placówkach najmłodszym. Tak zrodził się pomysł zakrojonej na szeroką skalę kampanii. – Podstawą jest informacja, z którą chcemy docierać do rodziców. Niektórzy, poznając programy realizowane w przedszkolach, przecierają oczy ze zdumienia i mówią: „W Polsce takie rzeczy? To niemożliwe!” – tłumaczy P. Trawka. Dopowiada, że celem organizatorów jest także pomoc tym, którzy nie zgadzają się na tego rodzaju edukację swoich pociech. – Najczęściej treści nie są konsultowane z rodzicami.

Chcemy zatem przypomnieć o konstytucyjnych prawach do wychowania dzieci w wybranym przez rodziców światopoglądzie – mówi pan Paweł, dodając, że dla niego jako ojca ważne jest, w jakim duchu będzie wychowywane jego dziecko. Sami pomysłodawcy akcji „Stop seksualizacji” określają inicjatywę jako wsparcie rodziców przez rodziców. – Gdy stworzyliśmy program, przygotowaliśmy odpowiednie materiały, zdobyliśmy środki, wtedy dopiero poinformowaliśmy wrocławskich księży, prosząc o poparcie dla pomysłu – mówią, dodając: – Zostaliśmy nauczeni tego, że jako świeccy mamy wiele do zrobienia, powinniśmy brać sprawy w swoje ręce i nie bać się podejmować odpowiedzialności za Kościół, najpierw ten domowy, a później także i za swoją parafię czy diecezję. Całe szczęście, że w podobnym duchu myślą kapłani, którzy nie boją się nam zaufać. Podkreślają także, że ucieszyli się, gdy w mediach pojawiły się informacje, że Kościół wrocławski inicjuje kampanię. – Dziennikarze przypuszczalnie nieświadomie zrobili świetną robotę: pokazali, że my jesteśmy Kościołem – puentują.

Akademia w Miliczu

Kilkunastotysięczna miejscowość położona w Dolnie Baryczy. Tutaj początki wielkiego dzieła także były skromne. Dominika i Przemek, Asia i Piotr, Joanna i Artur, Ania i Adam – cztery małżeństwa, spotykające się w ramach jednego kręgu Domowego Kościoła przy parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Miliczu – jak sami mówią o sobie – pragnące zrobić coś dla innych rodzin. Tyle wystarczyło, by utworzyć Akademię Rozwoju Rodzica. – Kiedy Urząd Miasta zaproponował, by mieszkańcy składali wnioski na dofinansowanie projektów ich zdaniem społecznie użytecznych, pomyśleliśmy: „Dlaczego nie spróbować?” – opowiadają Anna i Adam Przybyłowie. Precyzują, że we wspólnocie często wymieniali się informacjami o wartościowych konferencjach i prelekcjach dotyczących m.in. budowania więzi rodzinnych czy wychowania dzieci, jednak najczęściej odbywały się one poza ich miejscowością. „Przecież podobne spotkania możemy zorganizować u siebie” – pomyśleli. Napisali wniosek i otrzymali dofinansowanie na zorganizowanie czterech spotkań dla rodziców.

W przedostatnią sobotę listopada odbędzie się trzecia konferencja pt. „Jak kochać i wymagać?”. – Sami jesteśmy rodzicami i chcemy wciąż się rozwijać, niejako doskonaląc swoje kompetencje – tłumaczą państwo Przybyłowie. – Dajemy szansę. Ludzie mogą przyjść, posłuchać kompetentnych wykładowców i spokojnie porozmawiać o swoich problemach, a przy tym uzyskać fachowe wsparcie. Wykłady są darmowe i dostępne dla wszystkich, a odbywają się w Kreatywnym Obiekcie Multifunkcyjnym, popularnie zwanym w Miliczu KOM-em. – Celowo organizujemy to poza kościołem – tłumaczy pan Adam.

– Chcemy uniknąć sytuacji, kiedy ktoś rezygnuje z udziału ze względu na miejsce – dopowiada, podkreślając, że wielu, słysząc, iż inicjatywa odbywa się w przestrzeni sakralnej, pomimo zainteresowania przekazywanymi treściami uprzedza się i nie przychodzi. – To my wychodzimy na zewnątrz. Chcielibyśmy, by o naszej wspólnocie mówiło się nie tylko w kontekście inicjatyw religijnych, ale także takich, które są dostępne i z których z pożytkiem korzystać mogą wszyscy. W ten sposób pokazujemy, że Domowy Kościół to nie tylko spotkania we własnym kręgu – zaznacza Adam Przybyło.

Szerokim frontem

Zdaniem Piotra Pietrusa ze wspólnoty Hallelu Jah, zaangażowanego m.in. w przygotowanie ewangelizacji wizualnej na ulicach Wrocławia, istnieje już spora grupa świeckich, którzy pojmują swoją obecność w Kościele znacznie szerzej niż tylko poprzez wypełnienie obowiązku niedzielnej Eucharystii. – Czujemy się częścią Kościoła, którego głównym zadaniem jest głoszenie Dobrej Nowiny, dlatego czymś naturalnym jest, że to zadanie podejmujemy – tłumaczy i dodaje, że są takie miejsca, gdzie duszpasterz nie pójdzie. – Nie dotrze do wszystkich, z którymi spotykam się w pracy i tu już widzę szerokie pole dla naszej działalności i dla ewangelizowania przez świadectwo życia – podkreśla.

Zauważa także, że funkcjonując w pewnych środowiskach jako świecki, lepiej może dostrzegać potrzeby i problemy współczesnego człowieka. – Przynosimy je, omawiamy i tak rodzą się nasze inicjatywy – zaznacza. – Tak rodziły się m.in. Marsze: Trzech Króli, Mężczyzn, Rodzin, Wszystkich Świętych czy Duchowe Zaplecze Euro. Piotr Pietrus przyznaje jednocześnie, że są w Kościele sprawy zarezerwowane dla kapłanów. W wielu innych dziedzinach duchowni i świeccy mogą się uzupełniać lub być dla siebie wsparciem. – Wierzę, że to dopiero początek i tylko kwestią czasu jest, gdy będziemy działać szerszym frontem – puentuje.

Wiosna Kościoła

Abp Józef Kupny, metropolita wrocławski, przewodniczący Rady ds. Społecznych Konferencji Episkopatu Polski

– Coraz odważniejsze angażowanie się świeckich i branie przez nich odpowiedzialności za Kościół jest na pewno znakiem czasu, ale przede wszystkim dostrzegam, że zaczynamy zbierać plon tego, co siali nasi poprzednicy. Od Soboru Watykańskiego II i konstytucji „Gaudium et spes” bardzo wyraźnie kierowane były apele do laikatu, by nie bał się zaangażować w misję, jaką Kościół ma do spełnienia. Początkowo z trudem wcielano to w życie, zwłaszcza w naszym kraju, gdzie bliższe związki z Kościołem wiązały się z szykanami ze strony władz komunistycznych. To spowodowało, że świeccy często wycofywali się, a sprawy parafii czy konkretnych inicjatyw pozostawiali duchownym, którzy działali i mówili w imieniu całych wspólnot. W nowych warunkach widzimy, że wierni świeccy nie tylko nie boją się wziąć na siebie odpowiedzialności za Kościół, ale czynią to w sposób bardzo dojrzały. Często występują w obronie wiary i religii, sami inspirują pewne działania. To jest bardzo pozytywne zjawisko, które można określić nową wiosną Kościoła.

Przyjdź, posłuchaj, skorzystaj

Autorzy kampanii „Stop seksualizacji naszych dzieci” zapraszają do słuchania audycji, które będą emitowane w Radiu Rodzina do 30 stycznia 2014 r. w każdy czwartek o 21.30.

26 listopada o 18.30 organizują w auli PWT wykład pt. „Współczesne zagrożenia dzieci i młodzieży”. Wstęp wolny.

TAGI: