Stąd wyjdzie iskra

Agnieszka Gieroba; GN 41/2013 Lublin

publikacja 14.10.2013 06:00

Wystarczy 7 minut, co stanowi tylko 0,49 proc. całego dnia. Tyle trzeba, by odmówić z wiarą Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Tysiące ludzi na całym świecie, w Lublinie także, 28 września o godz. 15.00 modliło się za swoje miasto, mieszkańców, lokalne władze i wszystkie problemy, z jakimi ludzie się borykają.

 Grupa wiernych, która modliła się na skrzyżowaniu ulic Kunickiego z Głuską zdjęcia Agnieszka Gieroba/GN Grupa wiernych, która modliła się na skrzyżowaniu ulic Kunickiego z Głuską

Lublin zaczął w ubiegłym roku dość skromnie. Na trzy skrzyżowania w mieście wyszli ludzie, by wśród codziennego zgiełku polecić swoje miasto Miłosierdziu Bożemu. W tym roku skrzyżowań było sześć. W naszej diecezji na ulice z koronką wyszli także mieszkańcy Lubartowa, Chełma, Puław, Poniatowej, Bełżyc. Kiedy się zacznie, iskra Bożego Miłosierdzia – jak o koronce mówi sam Jezus siostrze Faustynie – rozprzestrzeni się sama. W tym roku w Polsce ludzie wyszli na ulice modlić się Koronką do Bożego Miłosierdzia przynajmniej w 200 miejscowościach. Zachęcał też do niej Jan Paweł II w Łagiewnikach w 2002 roku. Mówił wtedy: „Niech się spełnia zobowiązująca obietnica Pana Jezusa, że stąd ma wyjść iskra, która przygotuje świat na ostateczne Jego przyjście”. Trzeba tę iskrę Bożej łaski rozniecać. Trzeba przekazywać światu ogień miłosierdzia. W miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście! Bądźcie świadkami miłosierdzia!”.

Terry, módl się za Polskę!

Rok 1974, Waszyngton. Terry Bork, szczęśliwa żona i matka czworga dzieci, na co dzień pracownik Białego Domu, budzi się w środku nocy. „Terry, módl się za Polskę!” – słyszy w sercu. „Dobrze, Panie! Tylko powiedz mi jak...?”. Po krótkiej modlitwie wraca do łóżka i spokojnie zasypia. Następnego dnia szuka więcej informacji o kraju, za który miała się modlić. Uzmysławia sobie, co to znaczy żyć w systemie totalitarnym. Kiedy w nocy znów budzi się i słyszy prośbę, żeby modliła się za Polskę, pada na twarz i w ten właśnie sposób oręduje przed Panem: „Panie Boże, proszę Cię za Polskę, proszę Cię za tych ludzi!...”.

Od tamtej pory Terry odwiedzała Polskę wielokrotnie, mówiąc o potrzebie modlitwy nie tylko w swoich sprawach, ale modlitwy za nasze miasta, władze, które nami rządzą, prezydenta, wojewodę radnych, młodzież, nauczycieli, służbę zdrowia, schroniska, bezdomnych. Jako pierwsi modlitwę za swoje miasto podjęli łodzianie. Grupa modlitwy wstawienniczej modląca się za miasto rozpoczęła działanie w lutym 2004 roku. Na początku były tylko cztery osoby, ale grupka z każdym miesiącem rozrastała się. Dziś Łódź jest chyba najbardziej omodlonym miastem w Polsce. W tym roku tylko tam ludzie wyszli na 111 skrzyżowań, by modlić się za swoje miasto.

Patrole modlitewne

Każde miasto potrzebuje modlitwy. Oficjalna ogólnoświatowa modlitwa za miasto odbywa się na ulicach 28 września, czyli w dzień beatyfikacji ks. Sopoćki, spowiednika św. siostry Faustyny. Wtedy skrzyżowania ulic stają się miejscem świadectwa przez modlitwę i dzięki plakatom z wielkim czerwonym napisem: „Jezu, ufam Tobie”. Modlitwa za miasto jest jednak w wielu miejscach praktykowana cały rok po cichu. W każdej miejscowości są miejsca, w które niechętnie zapuszczają się ludzie, takie, gdzie jest szczególnie niebezpiecznie, ale też takie, gdzie gromadzą się potrzebujący, jak choćby szpitale, domy dziecka, schroniska dla bezdomnych. Objęcie tych miejsc modlitwą zmienia ich oblicze.

Doświadczenia miast, które od dawna objęte są nieustanną modlitwą, mówią, że gdy „patrole modlitewne” wychodzą modlić się pod stadion, na którym mecz rozgrywają zwaśnione drużyny, nigdy nie dochodzi do starć między kibicami. – To znaczy, że można uzbroić się w różaniec i zapuścić w ciemną uliczkę cieszącą się złą sławą, żeby tam modlić się za to miejsce, by z ciemności przeszło do światła. To naprawdę działa – dzielą się na różnych forach członkowie patroli modlitewnych. W Lublinie takich patroli oficjalnie jeszcze nie ma. Każdy jednak może modlić się za swoje miasto.

„Misericodryna”, czyli lek na wszystko

Na lubelskiej Poczekajce, a także w wielu innych parafiach, można kupić bardzo skuteczny lek. Ci, którzy go używają, mówią, że działa na wszystko. To „Misericordyna”. Opakowanie leku zawiera różaniec i obrazek Jezusa Miłosiernego z tekstem koronki na odwrocie. W ulotce dołączonej do opakowania czytamy, że lek może stosować każdy, także małe dzieci, kobiety w ciąży i matki karmiące. Profilaktycznie zaleca się odmówienie jednej Koronki dziennie. W stanach nagłych lek można stosować dowolną ilość razy. Nie posiada skutków ubocznych. –

Sam stosuję ten lek i wiem, jak bardzo działa. Kiedy wszystko inne zawodzi, chwytam się koronki. Wtedy zawsze w sercu rodzi się pokój. Modlitwę tę odkryłem dosyć niedawno. W ubiegłym roku stałem w korku przy alei Kraśnickiej. Był piątek 28 września 2012 roku. Przy skrzyżowaniu zebrała się grupa ludzi z plakatami: „Jezu, ufam Tobie”. Zaczęli się modlić. Zapytałem wtedy siebie, kiedy ja ostatnio się modliłem, i nie umiałem sobie przypomnieć. Po powrocie do domu zacząłem szukać informacji, co to za akcja modlitewna na ulicach Lublina. Dowiedziałem się, że wtedy ludzie na całym świecie wyszli na ulice, by modlić się za swoje miasta i mieszkańców. Ludzie, których widziałem na skrzyżowaniu, modlili się więc także za mnie.

Chciało mi się płakać. Miałem problemy w pracy, rodzina się rozpadała. Zacząłem szukać w domu różańca. Znalazłem u córki w pokoju jej różaniec z Pierwszej Komunii. Wydrukowałem sobie koronkę i zacząłem odmawiać. Do mojego serca spłynął pokój. Kiedy żona wróciła do domu, przeprosiłem ją i poprosiłem, byśmy spróbowali się dogadać, odmawiając codziennie Koronkę. Nasze relacje zaczęły się zmieniać. I choć wciąż mamy dużo do zrobienia, Jezus obdarza nas siłą i radością – daje świadectwo pan Zbigniew. I choć Lublinowi daleko jeszcze do Łodzi, to i tak robimy duże postępy. Liczba skrzyżowań w porównaniu z ubiegłym rokiem wzrosła o 100 procent.

– Próbowaliśmy dotrzeć z informacją o akcji modlitwy za miasto do wszystkich parafii. Otrzymaliśmy błogosławieństwo księdza arcybiskupa, a wydział duszpasterski Kurii Metropolitalnej pomógł nam w rozsyłaniu informacji do księży. Oprócz Lublina, do modlitwy włączyły się inne miejscowości naszej archidiecezji. Małymi krokami koronka wychodzi na ulice. – mówi Jacek Wolski z Ruchu Światło–Życie, zaangażowany w propagowanie modlitwy za swoje miejscowości. Następna tak duża akcja dopiero za rok, jednak nie trzeba czekać tak długo, by modlić się za swoje miejscowości. Można zacząć już teraz samemu lub z kimś drugim. Otoczone modlitwą miasta są zwyczajnie bezpieczniejsze.