Miasto Franciszka

ks. Tomasz Jaklewicz

GN 40/2013 |

publikacja 03.10.2013 00:15

Asyż jest miejscem na ziemi, które najczęściej gościło papieży. Pierwszy był Tu Grzegorz IX w 1228 r. Wizyta Franciszka jest 33. odwiedzinami papieskimi w historii. Asyż to miasto „magiczne”. Oczywiście nie o żadną magię chodzi, ale o świętość, która wciąż inspiruje, niepokoi, wzywa.

Widok na Asyż Franciszek Kucharczak /GN Widok na Asyż

Włochy to kraj świętych. Ich postacie utrwalone w tysiącach obrazów, fresków, rzeźb – dziełach najgenialniejszych artystów wszelkich epok i kiczowatych figurkach – pojawiają się w każdym miejscu. Święci nie odeszli do historii, towarzyszą współczesnym, wzywani na pomoc jak starzy, dobrzy znajomi, którzy mogą załatwić sporo trudnych spraw „u góry”. Są patronami miast, miasteczek, ulic, zaułków, szkół, szpitali, a nawet barów, banków czy hoteli. Ich kult żyje w ludowych tradycjach, barwnych opowieściach, prostej religijności, nieraz szokująco zmysłowej, dosłownej. Katedry, kościoły, klasztory chronią ich relikwie, ślady po ich życiu i cudach. Kwintesencją tej cudownej włoskiej harmonii sztuki, krajobrazu, historii i świętości jest Asyż – miasto usadowione na jednym ze wzgórz rejonu nazywanego w przewodnikach „zielonym sercem Italii”. Pisał ks. Pasierb: „My krajobrazy Umbrii na pamiątkę/ zostaniemy na wieki łagodne/ my drogi zachowamy odcień jego szarego habitu…”.

To prawda. Asyż wciąż żyje Franciszkiem. Chodząc jego wąskimi uliczkami, można odnieść wrażenie, jakby całkiem niedawno biegał nimi syn miejscowego VIP-a Bernardone, krzycząc jak wariat, że „Miłość nie jest kochana”.

San Damiano – tu się wszystko zaczęło

Moje pierwsze spotkanie z Asyżem sięga czasów pionierskich parafialnych pielgrzymek w podstarzałych autokarach, z morderczo wyśrubowanym programem. To była pierwsza podróż do Włoch. Asyż przebił wszystko. Zdobył moje serce, mimo że goniłem po nim w niemiłosiernym tempie z jednego miejsca na drugie, w ciągłym stresie, że się zgubię, popędzany przez przewodniczkę: „Nie zatrzymujemy się, idziemy dalej”. Jak opisać w kilku zdaniach to miasto? Od czego zacząć? Chyba od kościółka San Damiano, bo tam wszystko się zaczęło. Położony poza murami miasta na zboczu porośniętym cyprysami i oliwkami, z pięknym widokiem na dolinę – prawdziwa oaza spokoju, łagodności. Pierwotny kościółek włączony jest dziś w klasztor, w którym zamieszkały św. Klara i pierwsze siostry. W 1205 roku właśnie w tym zrujnowanym kościele syn kupca Bernardone usłyszał z krzyża głos Chrystusa: „Franciszku, idź, napraw mój dom, który – widzisz – cały idzie w ruinę”. Oryginalny krucyfiks dziś znajduje się w bazylice św. Klary. Tu jest tylko kopia. Franciszek w pierwszym porywie wykradł trochę pieniędzy od ojca i podrzucił je proboszczowi. Potem jednak musiał je zwrócić. Chesterton skomentował to doskonale: „Franciszek wtedy zrozumiał, że kościoła nie odbudowuje się za pieniądze”. Przez dwa lata młody buntownik odbudowywał San Damiano – najpierw sam, później z pierwszymi braćmi. Powrócił w to miejsce kilka miesięcy przed śmiercią, naznaczony stygmatami, z chorymi oczami, prawie niewidomy. Tam napisał „Pieśń słoneczną” – hymn pochwalny na cześć stworzenia. Wychwalał to, czego już sam nie potrafił zobaczyć. Pierwszy klasztor klarysek przyklejony do kościółka San Damiano, wzniesiony w 1212 r., zachował do dziś swój pierwotny klimat. Tutaj Klara zamieszkała ze swoją rodzoną siostrą Agnieszką. Potem zaczęło przybywać sióstr gotowych pójść ich śladami. Kiedy Klara zmarła w 1253 roku, było już 100 klasztorów klarysek. W tym miejscu odwiedziło ją dwóch papieży: Grzegorz IX i Innocenty IV. Tutaj jako pierwsza kobieta w historii Kościoła Klara napisała regułę zakonną dla swoich sióstr. Turyści robią zazwyczaj wiele hałasu, ale w tym miejscu cisza zwycięża. W dormitorium, w miejscu śmierci św. Klary, ludzie klęczą na posadzce i modlą się. Taki obraz utrwalił mi się po pierwszym spotkaniu z tym miejscem.

Porcjunkula, czyli cząsteczka

To słowo słyszymy co roku 2 sierpnia, kiedy przypada tzw. odpust Porcjunkuli. Tak nazywa się kaplica, którą dziś nakrywa jak relikwiarz potężna bazylika Matki Bożej Anielskiej. Położona jest na równinie poniżej starego Asyżu. Biograf Franciszka Tomasz z Celano zapisał: „To miejsce Święty ukochał przed wszystkimi innymi. Braciom powtarzał: Tutaj, gdy byliśmy nieliczni, Najwyższy pomnożył nas w liczbę; tutaj zapalił nas ogniem swej miłości; tutaj każdy, kto się będzie modlił pobożnym sercem, otrzyma to, o co prosił…”. Święty Franciszek otrzymał tę kapliczkę od benedyktynów, sam odnowił jej dach. Nie chciał jej na własność. Prosił, by benedyktyni brali od niego symboliczny czynsz: dawany im co roku kosz ryb z pobliskiego strumienia – zwyczaj ten utrzymany jest do dziś przez franciszkanów. W tej kaplicy Pan Jezus przemówił do Biedaczyny już nie z krzyża, ale tekstem Ewangelii mówiącym o ubóstwie (Mt 10,7-10). Wokół kapliczki stanęły posplatane z gałęzi szałasy, w których mieszkali pierwsi bracia. Tutaj mają więc swoje początki franciszkanie. To stąd Franciszek wyruszył z 11 braćmi do Rzymu, by prosić o zatwierdzenie reguły. Do tej kapliczki przybyła też św. Klara, gdy uciekła ze swojego domu rodzinnego, aby naśladować ubogiego Franciszka. Tutaj złożyła swoje śluby zakonne. W tym miejscu odbyła się także słynna kapituła namiotów w 1221 roku, kiedy to z całej Europy ściągnęło w to miejsce 5 tysięcy braci. Z Porcjunkulą (z łac. „cząsteczka”) wiąże się także wspomniany odpust. Otóż Franciszek prosił papieża, aby każdy, kto przybędzie do tej ubogiej kaplicy, mógł uzyskać odpust zupełny.

Do tej pory takiego odpustu udzielono jedynie krzyżowcom, dopiero w 1300 r. wprowadzono odpust za pielgrzymkę do Rzymu. Papież jednak zgodził się i wyznaczył datę 2 sierpnia jako dzień uzyskania odpustu przez odwiedzenie Porcjunkuli. Z czasem rozszerzono odpust na kościoły franciszkańskie, a w 1967 na wszystkie kościoły parafialne. Tę kaplicę wybrał Franciszek na miejsce swojej śmierci. Kazał się położyć nago na gołej ziemi. Chciał umierać wierny radykalnemu ubóstwu. Tuż obok Porcjunkuli (dziś we wnętrzu bazyliki) stoi kapliczka „Transitus” (przejście), dokładnie w miejscu, gdzie umarł Biedaczyna. Wszystkie pielgrzymki obowiązkowo idą pod figurę świętego, w którego rękach gniazdo uwiły sobie gołębie. W różanym ogrodzie można zobaczyć róże bez kolców. Franciszek stoczył tu walkę z pokusami przeciwko czystości. Nagi rzucił się na kolczaste zarośla i stał się cud: krzaki przemieniły się w róże bez kolców. Rosną do dziś, a na ich listkach są plamy w kolorze krwi.

Bazyliki św. Franciszka i św. Klary

Dwa najważniejsze kościoły w samym Asyżu to oczywiście bazylika św. Franciszka i bazylika św. Klary, kryjące ich groby. Franciszek umarł w 1226 roku, pochowano go w nieistniejącym już dziś kościele św. Jerzego. Dwa lata później w Asyżu papież Grzegorz IX ogłosił go świętym. Do miasta zaczęli napływać pielgrzymi, w roku kanonizacji rozpoczęto budowę bazyliki, którą wzniesiono w ciągu dwóch lat (dzisiaj to tzw. dolny kościół). Do tej nowej świątyni przeniesiono relikwie. Co ciekawe, dostęp do grobu był tak wąski, że z czasem w ogóle przestano go nawiedzać. Dopiero w XIX wieku zidentyfikowano relikwie Franciszka, które dziś znajdują się w krypcie pod dolnym kościołem. Kościół górny ukończono w 1253 roku. Miał on służyć wspólnocie franciszkanów, a dolny – pielgrzymom. W tym potężnym kompleksie można dziś zobaczyć m.in. habit Franciszka. Obie świątynie pokryte są freskami. W dolnej bazylice Cimabue namalował wizerunek świętego, o którym mówi się, że najwierniej przedstawia postać Franciszka. Kiedy powstawał, żyli jeszcze świadkowie jego życia. W górnej bazylice zobaczyć można przede wszystkim najsłynniejszy cykl fresków Giotta przedstawiających życie Franciszka. W 1997 roku silne trzęsienie ziemi spowodowało zawalenie się części sklepienia górnej bazyliki św. Franciszka. Zginęło wtedy czterech zakonników, w tym jeden z Polski. Bazylika św. Klary powstała na miejscu dawnego kościoła św. Jerzego. Klara odeszła do Boga 27 lat po Franciszku. Pochowano ją w grobie, w którym wcześniej spoczywał święty Biedaczyna. Parę lat później wzniesiono na tym miejscu gotycką bazylikę. Ciało św. Klary nie uległo rozkładowi, a dziś można się modlić przy jej kryształowej trumnie w krypcie pod ołtarzem. Wśród wielu pamiątek i relikwii znajdują się tam także pukle włosów Klary. W samym Asyżu miejsc związanych z Franciszkiem jest oczywiście znacznie więcej: wybudowany na miejscu domu rodzinnego kościół Chiesa Nuova, katedra św. Rufina, gdzie Franciszek i Klara przyjęli chrzest, klimatyczny rynek, który pozostał niezmieniony od wieków. Stojący przy nim kościół Santa Maria Sopra Minerwa to dawna rzymska świątynia Minerwy przerobiona na kościół chrześcijański. Ale Asyż zachwyca również miejscami, do których nie docierają jednodniowe pielgrzymki, a które znalazły się w programie wizyty papieża Franciszka. To choćby plac przed domem biskupa, gdzie Franciszek oddał ojcu wszystko, łącznie z ubraniem, mówiąc: „Odtąd swobodnie będę mówił: »Ojcze nasz, któryś jest w niebie«, a nie: »ojcze Piotrze Bernardone«”, to pustelnia Carceri na zboczach góry Subasio, gdzie Franciszek z braćmi gromadził się na modlitwie i głosił kazania do ptaków, czy kościół w Rivotorto, nakrywający kamienną szopę, w której mieszkał św. Franciszek z pierwszymi towarzyszami. Mimo rwącej rzeki turystów i pielgrzymów, kilku trzęsień ziemi i ogarniającej go komercjalizacji Asyż pozostaje symbolem, który porusza serce. Miasto pokoju i pojednania, miasto kultury i sztuki, za sprawą bł. Jana Pawła II – miasto międzyreligijnego dialogu. Nade wszystko jednak miasto-relikwia, świadek świętości Franciszka i Klary, miasto Dobrej Nowiny dla ubogich. Ktokolwiek tam był, marzy, by powrócić. Ale nawet jeśli to niemożliwe, to przecież Asyż jest tam, gdzie jest duch Franciszka. A Kościół potrzebuje ciągle nowych Franciszków, nowych Klar.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.