Most do Hedaru-Same

ks. Witold Lesner; GN 33/2013 Zielona Góra

publikacja 26.08.2013 07:00

Gdy usłyszeli o tym, jak żyją ich rówieśnicy w Tanzanii, postanowili im pomóc. Modlą się,
przygotowują przedstawienia teatralne, organizują kiermasze, bo mają przyjaciół w potrzebie.


Ostatnią, wciąż trwającą akcją młodych pomocników misji jest zbiórka piórników i pomocy szkolnych dla dzieci z Afryki ks. Witold Lesner /GN Ostatnią, wciąż trwającą akcją młodych pomocników misji jest zbiórka piórników i pomocy szkolnych dla dzieci z Afryki

Po raz pierwszy o misjach usłyszeli od s. Cecylii Bachalskiej ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek NMP Królowej Afryki (sióstr białych) w październiku 2012 roku, kiedy na jeden dzień odwiedziła parafię pw. św. Stanisława Kostki w Sulechowie. – Siostra opowiadała o tym, jak żyje się w Afryce. Bardzo mnie poruszyło opowiadanie o mamie, która ze swoim chorym dzieckiem musiała wiele kilometrów iść do szpitala. Nie zdążyła. Po drodze dziecko umarło. Gdy to usłyszałam, to pomyślałam, że tak nie może być, że jakoś trzeba im pomóc – wspomina Natalia Runiec, która jest jedną z inicjatorek założenia szkolno-parafialnej grupy misyjnej. 


Budowanie więzi


Po odwiedzinach misjonarki znalazły się osoby, które zapragnęły działać, więc dyrekcja Zespołu Szkół im. J. Kusocińskiego w Sulechowie i proboszcz parafii św. Stanisława Kostki zaprosili – tym razem już na cały tydzień – kolejną siostrę. Przyjechała s. Anafrida Biro, rodowita Tanzanka. – Siostra odwiedzała wszystkie klasy w szkole i opowiadała o misjach, pokazywała zdjęcia i afrykańskie stroje. Spotykała się również z parafianami – mówi katechetka Krystyna Zamolska, która wraz z wychowawczynią Dorotą Paluszak opiekuje się grupą młodych misjonarzy. – Po tych spotkaniach siedmioro dzieci utworzyło w szkole grupę misyjną. Jest również ok. 20 kolejnych uczniów, którzy pomagają nam w organizowaniu różnych akcji – dodaje katechetka.

Siostra Anafrida skontaktowała dzieci z bratem Valerianem McHome ze Zgromadzenia Braci Jezusa Dobrego Pasterza, który prowadzi sierociniec w Hedaru-Same w Tanzanii. Przebywa w nim 16 dzieci. Od tamtego czasu utrzymują ze sobą regularny kontakt. – Piszemy do nich e-maile i wysyłamy zdjęcia. Piszemy, oczywiście po angielsku, o tym, jak wygląda nasze życie… ostatnio o zakończeniu roku szkolnego, o tym, że mieliśmy dużo sprawdzianów – śmieje się Wiktoria Dmytruk. – Ostatnio dowiedzieliśmy się, że jeden z chłopaków, Obed John, poważnie zachorował, trafił nawet do szpitala, więc modliliśmy się o jego powrót do zdrowia – zauważa pani Krystyna. – Dostaliśmy już wiadomość, że jest nieco lepiej – dodaje z uśmiechem.
– Teraz już się trochę znamy, więc łatwiej nam pomagać. Wiemy, kim jest Obed, wiemy, jak trudno się żyje naszym kolegom w sierocińcu, czego im brakuje. To nas mobilizuje do większej pomocy – dzieli się Wiktoria Runiec.


Konkrety


Od grudnia minionego roku dzieci z Sulechowa przygotowały m.in. jasełka i występy misyjnych kolędników, był również kiermasz własnoręcznie wykonanych ozdób i programy artystyczne. Ostatnim pomysłem jest akcja „Piórniki dla Afryki”.

– Od czerwca zbieramy przybory szkolne dla dzieci w Tanzanii. Przekażemy je później przez Fundację Dzieci Afryki – wyjaśnia katechetka. – Dowiedzieliśmy się, że nasi koledzy często nie mają zeszytów, długopisów, kredek i innych potrzebnych do nauki rzeczy. Piszą kredą na tabliczkach. Nie mają czasami nawet butów, a do szkoły muszą chodzić codziennie kilka kilometrów – mówi Natalia.
Dzieci wiadomości o misjach czerpią również z czasopism „Świat Misyjny”, „Misje Dzisiaj” czy „Mały Gość Niedzielny”. Choć istnieją bardzo krótko, widać, że energii i pomysłów im nie brakuje. Pomagają im również dorośli. 
– Rodzice bardzo się cieszą, że pomagamy innym. Kupują nam potrzebne materiały, przywożą nas na spotkania i próby. Są z nami, bo to ważna sprawa – cieszą się Natalia z Wiktorią.


Cieszy polsko-afrykańskie serce


Ks. Henryk Wojnar, 
proboszcz parafii św. Stanisława Kostki
– Bardzo cieszę się tą inicjatywą. Okazuje się, że dzieci są wrażliwe i chcą pomagać innym. Rozpoczęło się od zwykłej wizyty s. Cecylii w Tygodniu Misyjnym, która poruszyła serca dzieci. A jak chciały pomagać, to trzeba było im pomóc. Ważne jest, by nasza pomoc misjom była bardzo konkretna, więc idziemy w tę stronę. Widzę, jak przez te kilka miesięcy pięknie rozkwita to serce polsko-afrykańskie, i modlę się za to dzieło, i pomagam, jak mogę. Spróbujemy nawiązać kontakty z innymi grupami misyjnymi, by wymieniać się pomysłami. A z czasem… w 2016 roku mamy w Polsce Światowe Dni Młodzieży, może uda nam się przyjąć grupę z Tanzanii lub z innego kraju. Pokazalibyśmy jej nasz kraj. To spore wyzwanie, ale możliwe…