Twarde fakty wiary

Szymon Babuchowski

GN 23/2013 |

publikacja 06.06.2013 00:15

Nim komuś w pełni zaufamy, chcemy jak najwięcej się o nim dowiedzieć. Skoro tak dzieje się w ludzkich relacjach, czemu tak rzadko odnosimy tę zasadę do Boga? Jak mamy wierzyć w Kogoś, kogo prawie w ogóle nie znamy?

Twarde fakty wiary

Kto był ojcem Abla? Które z przykazań zakazuje zabijania? Jak nazywamy trzy dni poprzedzające Wielkanoc? Wszystkie te pytania sprawiły w ostatnich latach niemałą trudność uczestnikom popularnych polskich teleturniejów. A przecież wydawać by się mogło, że w kraju, którego większość mieszkańców przyznaje się do katolicyzmu, podanie prawidłowej odpowiedzi nie powinno stanowić najmniejszego problemu.

Wiara bez podstaw

Niestety, z wiedzą religijną naszego społeczeństwa nie jest najlepiej. Pokutuje wszechobecne przekonanie, że wiara to wyłącznie kwestia serca czy prywatnej opinii, niepodlegającej żadnej weryfikacji. Z tego samego powodu odmawia się uczniom prawa do zdawania religii na maturze, za to można zdać egzamin dojrzałości z tak egzotycznego przedmiotu, wybieranego przez garstkę, jak wiedza o tańcu. Tymczasem wiara to także twarde fakty. Historia zbawienia, teologiczne prawdy, zasady moralne – układają się w konkretną wiedzę, której bardzo nam dziś brakuje. Oczywiście nie można postawić znaku równości między wiarą i wiedzą, bo temu, kto wie wszystko na pewno, wiara jest niepotrzebna. Z kolei wiara pozwala sięgnąć tam, gdzie rozum już nie sięga. Ale nim komuś w pełni zaufamy, zawsze chcemy jak najwięcej się o nim dowiedzieć. Skoro tak dzieje się w ludzkich relacjach, czemu tak rzadko odnosimy tę zasadę do Boga? Jak mamy wierzyć w Kogoś, kogo prawie w ogóle nie znamy? Wiara współczesnego człowieka zbyt rzadko ma solidne, to znaczy także racjonalne, podstawy. Nie daje ich również dzisiejsza filozofia, która coraz częściej wmawia mu, że wszystko jest względne. Dlatego nawet jeśli ów człowiek doświadcza metafizycznych przeżyć, nie znajduje klucza, który pozwoliłby mu je gdzieś przyporządkować. Religijność rodząca się w takich okolicznościach będzie opierać się głównie na emocjach, a to bardzo grząski fundament. Trudno się dziwić, że niektórzy zmieniają wyznania jak rękawiczki albo wybierają z katolicyzmu tylko to, co wydaje im się miłe, przyjemne i wygodne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.