Wielka reakcja francuska

Jacek Dziedzina

GN 23/2013 |

publikacja 06.06.2013 00:15

Nikt nie spodziewał się, że Francuzi mogą masowo wyjść na ulice w obronie czegokolwiek innego niż prawa pracownicze i swobody obywatelskie. Okazało się, że w obronie rodziny, dzieci i zdrowego rozsądku mobilizacja jest wzorowa.

13.01.2013. Paryż. Wielka manifestacja przeciwko ustawie o „małżeństwie dla wszystkich” pap/EPA/IAN LANGSDON 13.01.2013. Paryż. Wielka manifestacja przeciwko ustawie o „małżeństwie dla wszystkich”

Ustawa zmieniająca definicję małżeństwa na „związek osób odmiennej lub tej samej płci” oraz dająca małżeństwom każdej z tych opcji prawa do adopcji dzieci została już uchwalona i podpisana przez prezydenta, a pierwszy gejowski ślub przy wielkiej medialnej pompie odbył się w Montpellier. Mimo to przeciwnicy tej rewolucji zapowiadają długą walkę w obronie rodziny i tradycyjnych wartości. „Będziemy kontynuować walkę w całej Francji. Nie odpuścimy nigdy, nigdy, nigdy!” – wołała na wiecu w Paryżu szefowa ruchu „La Manif pour tous” – „Manifestacja dla wszystkich” (nawiązanie do hasła „Małżeństwo dla wszystkich”) Ludovine de la Rochere. I nie był to głos wołającego na pustyni. Miliony Francuzów czują się oszukane przez socjalistów. Co bardziej śmiali obserwatorzy wieszczą wręcz narodziny ruchu będącego odwrotnością maja 1968 roku, który w obyczajowości i kulturze miał dalekosiężne skutki nie tylko dla społeczeństwa francuskiego. Pewnie nie bez powodu lewicowy dziennik „La Liberation” nazwał La Manif „paradą dumy sił reakcji”.

Policzmy się

Dla Francuzów ważne okazały się dwie rzeczy. Po pierwsze, gdy wyszli na ulice, zobaczyli, że nie są sami. Według różnych szacunków, nawet ponad milion osób wzięło udział w niedawnej paryskiej demonstracji. Po drugie i tak duża liczba „reakcjonistów” zaczęła rosnąć jeszcze bardziej, gdy okazało się, że rząd, sprzyjające mu media, a także pracownie sondażowe oszukiwały społeczeństwo, przedstawiając zmanipulowane wyniki badań opinii publicznej, mające udowodnić, że zdecydowana większość Francuzów nie tylko popiera „małżeństwa dla wszystkich”, ale też nie ma nic przeciwko prawu do adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Manipulacja odbywała się zresztą już na etapie formułowania pytań: osobno pytano o poparcie dla idei „małżeństw dla wszystkich”, osobno o poparcie dla prawa do adopcji. Pierwszą opcję poparło 65 proc. ankietowanych, drugą ok. 53 proc. Czyli mimo wszystko większość. I takie też dane poszły w świat. Tyle tylko, że oszustwem było robienie osobnych badań dotyczących tych dwóch kwestii, podczas gdy rząd i prezydent nie ukrywali, że zamierzają przeprowadzić swoją rewolucję w pakiecie: zmienić definicję małżeństwa i jednocześnie dać wszystkim małżeństwom prawo do adopcji dzieci. A dla większości ankietowanych pytanie o same „małżeństwa dla wszystkich” dotyczyło raczej przedłużenia obowiązywania już od kilkunastu lat prawa zezwalającego na zawieranie związków partnerskich przez osoby tej samej płci.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.