Zginął tak, jak żył

Szymon Babuchowski

GN 08/2013 |

publikacja 21.02.2013 00:15

Ci, którzy znali ks. Mariusza Graszka, najczęściej opisują go jednym słowem: skromny. I dodają, że prowadził ich do Boga.

Ks. Mariusz Graszk  w pięknie przyrody dostrzegał wielkość Boga – wspominają znajomi. Na zdjęciu ks. Graszk na wycieczce w Tatrach archiwum prywatne Ks. Mariusz Graszk w pięknie przyrody dostrzegał wielkość Boga – wspominają znajomi. Na zdjęciu ks. Graszk na wycieczce w Tatrach

W Boliwii, niedaleko miasta Oruro, w którym niedawno stanął gigantyczny posąg Matki Bożej, rozpędzony autobus uderzył w grupkę ludzi naprawiających auto. W wyniku tego wypadku, który miał miejsce 8 lutego, śmierć poniosło sześć osób. Wśród nich był ks. Mariusz Graszk, 36-letni polski misjonarz, który po otrzymaniu od sióstr elżbietanek informacji o awarii ich samochodu, pospieszył im z pomocą. Towarzyszyli mu czterej boliwijscy żołnierze, których był kapelanem, i postulant bonifratrów. – Zginął, tak jak żył: pomagając innym – komentuje ks. Krzysztof Seroka z parafii św. Kazimierza w Giżycku, znajomy księdza Mariusza.

Zadatki na świętego

– Ta wiadomość zwaliła mnie z nóg. Po prostu padłem na kolana i zacząłem płakać – wyznaje w rozmowie z „Gościem” Grzegorz Polak, dziennikarz Katolickiej Agencji Informacyjnej. – Kiedy spotykaliśmy się w parafii na warszawskim Ursynowie, widziałem jego olbrzymią determinację i radość z tego, że pojedzie na misje. Był do tej wyprawy znakomicie przygotowany. Jego śmierć to – po ludzku biorąc – wielki paradoks. Zginął człowiek, który miał zadatki na świętego. Wszędzie dostrzegał dobro, był cudownym księdzem uwielbianym przez dzieci. Ten rys świętości potwierdzają wszyscy znajomi księdza Mariusza. Wśród jego cech najczęściej wymieniają skromność. – Właściwie to nie wiem, czy mogę o nim mówić, bo on sam pewnie powiedziałby: nie trzeba, przestań, po co to – zastanawia się Kamil Rogowski, 28-letni lektor w parafii św. Anny w Giżycku. – To był człowiek, który całe życie poświęcił Bogu. Czy byliśmy na rowerach, czy na kajakach, zawsze pokazywał swoją postawą, że modlitwa jest najważniejsza.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.