Ks. Cisło: Chcemy być ich głosem

RADIO WATYKAŃSKIE |

publikacja 02.02.2013 21:30

Kiedyś, gdy siostrom brakowało jedzenia, uderzały w dzwon na furcie i ludzie przynosili jedzenie. Podejrzewam, że dzisiaj, nawet gdyby to były bardzo mocne dzwony, niewielu by je usłyszało albo niewielu by wiedziało, o co chodzi. Dlatego my, w imieniu tych sióstr, chcemy być głosem, który prosi o wsparcie.

Ks. Cisło: Chcemy być ich głosem Marek Piekara/ Agencja GN Kiedyś, gdy siostrom brakowało jedzenia, uderzały w dzwon na furcie i ludzie przynosili jedzenie. Podejrzewam, że dzisiaj, nawet gdyby to były bardzo mocne dzwony, niewielu by je usłyszało albo niewielu by wiedziało, o co chodzi. Dlatego my, w imieniu tych sióstr, chcemy być głosem, który prosi o wsparcie.

„Cicha i wierna obecność” to tytuł kampanii, którą objęte są wszystkie siostry z zakonów klauzurowych w Polsce. W całym kraju jest 88 klasztorów kontemplacyjnych, w których przebywa ponad 1350 sióstr. O trwającej już 55 lat kampanii ks. Tomasz Grzyb rozmawia z ks. Waldemarem Cisło, szefem sekcji polskiej Kirche in Not.

- Wsparcie sióstr klauzurowych w ramach kampanii „Cicha i wierna obecność” trwa już 55 lat. Dlaczego stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie nieustannie wspomaga siostry klauzurowe w Polsce?

Była to odpowiedź na prośbę kard. Stefana Wyszyńskiego, który w 1957 r. spotkał się w Rzymie z naszym założycielem o. Werenfriedem van Straatenem i uczulał nas mocno na pomoc zakonom kontemplacyjnym. Wtedy siostry nie miały ubezpieczenia ani żadnego oficjalnego statusu. Musiały się prywatnie leczyć i kupować leki. Od tego czasu przyznaliśmy im tzw. pomoc egzystencjalną, która trwa po dzień dzisiejszy. Wybudowaliśmy wiele klasztorów w Polsce lub wspomogliśmy w znaczny sposób ich budowę. Wspieranie zakonów kontemplacyjnych w Polsce to jest ważna część naszej działalności. W listach prosiliśmy siostry kontemplacyjne o modlitwę za działalność polskiej sekcji Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Myślę, że to jest piękne świadectwo. Fakt, że nam tak dobrze idzie w Polsce, to duża zasługa tego wsparcia modlitewnego, którego doświadczamy niemal codziennie. W ubiegłym roku dzięki wsparciu naszych dobrodziejów mogliśmy przekazać 1.600 tys. złotych na poszczególne zakony kontemplacyjne.

- A jaka pomoc jest przekazywana siostrom obecnie? Dlaczego dzisiaj nadal potrzebują one pomocy?

Tutaj wracamy do takiej starej historii, która bardzo dobrze oddaje sytuację, w której są zakony kontemplacyjne. Ze swej natury to są miejsce zamknięte, miejsca ciszy, modlitwy, kontaktu z Bogiem. Boga słyszymy tylko w ciszy. Dzisiejszy świat jest zagłuszony. Dzisiejszy człowiek nie potrafi przebywać w ciszy. Stąd często nawet nie wiemy, ile tych zakonów jest, czy one w ogóle są. Może za mało też mówimy o tym jako Kościół. Jest taka historia, która mówi, dlaczego my się zajmujemy zakonami kontemplacyjnymi. Kiedyś, gdy siostrom brakowało jedzenia, uderzały w dzwon na furcie i ludzie przynosili jedzenie. Podejrzewam, że dzisiaj, nawet gdyby to były bardzo mocne dzwony, niewielu by je usłyszało albo niewielu by wiedziało, o co chodzi. Dlatego my, w imieniu tych sióstr, chcemy być głosem, który prosi o wsparcie. Jest to też w Kościele taka wymiana darów. My staramy się zapewnić siostrom w miarę godziwe warunki egzystencji, a siostry często modlą się za nas i za tych, których nie znają. To jest potęga modlitwy, która unosi się dzień i noc do Boga.

- Czy siostry otrzymują tylko środki materialne na utrzymanie, czy też jest to innego rodzaju wsparcie?

Tak jak wspomniałem, wybudowaliśmy wiele klasztorów, w tym w Rzeszowie, Oświęcimiu i Sprencowie. Poza tym siostry kontemplacyjne są nie tylko w Polsce. Mamy siostry na terenach byłego Związku Radzieckiego i tam również pomagamy. Mamy siostry w Skandynawii. To też często są Polki. Polka była do niedawna przełożoną w Ziemi Świętej, w Betlejem. Tam na przykład dwa lata temu pomagaliśmy, bo było zagrożenie, że przedostaną się do klasztoru jacyś rabusie i go opanują. Trzeba było zapewnić bezpieczeństwo, wzmocnić mur i podwyższyć go. Finansowaliśmy to. Zakres tych projektów jest bardzo różny.

Kiedyś byliśmy w Ugandzie. Siostry mają tam trzy krowy, sprzedają sery, pieką chleb, zaopatrują całą miejscowość. Ich celki wyglądały w ten sposób, że była jedna sala przedzielona starymi kotarami i łóżka. Kaplica była tak skromna, że się serce krajało. Również takie są sytuacje. Nie tylko w Polsce, ale i na misjach, w takich miejscach, jak Ameryka Południowa czy Afryka, gdzie pomoc jest jeszcze bardziej potrzebna. Stąd staramy się ten akcent przenosić bardziej tam. Chociaż w Polsce ta pomoc będzie jeszcze długo potrzebna.

- Dawniej siostry w dużej mierze utrzymywały się z wypieku hostii, komunikantów, opłatków czy szycia ornatów. Czy dzisiaj tymi rzeczami również się zajmują? Czy mają ku temu odpowiednie narzędzia?

W zeszłym roku była między innymi prośba sióstr z Karakosz w Iraku. Kupowaliśmy maszynę do wypieku hostii i opłatków, bo tam nie było. Kilka lat temu dzięki księżom sfinansowaliśmy projekt zakupu maszyn do haftu dla polskich zakonów. To był dosyć duży projekt, ponad dwadzieścia zakonów z tego skorzystało. To były komputery i maszyny do haftu. Siostry wyszywają stuły i ornaty. Trzeba na te kwestie uwrażliwiać księży, bo mamy różne firmy, które wypiekają opłatki i komunikanty. Zachęcamy ich, by szukali w okolicy i kupowali te, które są wypiekane przez siostry i ubogacone ich modlitwą. Warto również pamiętać, że każdy za pomocą Pomoc Kościołowi w Potrzebie może przekazać siostrom swoją intencję z prośba o modlitwę. Należy ją przesłać na adres , a Stowarzyszenie przekaże ją siostrom z zakonów klauzurowych. Aby wspomóc siostry z zakonów klauzurowych w ramach projektu „Cicha i wierna obecność” można dokonać wpłaty na konto papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, które znajdziemy na stronie.