Powiedz, jak mogę ci pomóc?

ks. Wojciech Parfianowicz; GN 51-52/2012 Koszalin

publikacja 31.12.2012 07:00

Nie chodzi tylko o wysłanie SMS-a czy wrzucenie paczki makaronu wolontariuszom w supermarkecie. – Przez pomaganie budzi się w nas człowiek – tłumaczy ks. Adam Wakulicz, dyrektor diecezjalnej Caritas.

 Bez wolontariuszy działalność Caritas i innych organizacji dobroczynnych byłaby niemożliwa ks. Wojciech Parfianowicz Bez wolontariuszy działalność Caritas i innych organizacji dobroczynnych byłaby niemożliwa

Przed i po Bożym Narodzeniu jest wiele akcji charytatywnych. Roześmiani wolontariusze różnych organizacji mają do nas właściwie jedną sprawę, którą można by skwitować krótkim słowem „daj”. Czasami może to być nawet irytujące. W koszalińskiej galerii „Atrium” i w pilskiej „Kasztanowej” w sobotę 15 grudnia zorganizowano akcję „Pusta choinka”. – Młodzież z naszej świetlicy przygotowała ozdoby, na których wypisane są imiona dzieci, ich wiek i rzeczy, których potrzebują. Dzieci wytypowali pedagodzy szkolni z podstawówek. Każdy może podejść do choinki, zdjąć ozdobę, kupić potrzebną rzecz, przynieść nam paczkę, a do domu zabrać tę ozdobę i powiesić ją na swojej choince. Prezenty rozniosą harcerze w dzień Wigilii – tłumaczy Agnieszka Kukiełka z Caritas, koordynatorka projektów.

Czym tu się irytować?

– Być może jest pewien przesyt akcji, ale tylko medialny. Potrzebujących jest bowiem zbyt wielu – zapewnia ks. Wakulicz. Wg danych GUS, w województwie zachodniopomorskim prawie 8 proc. ludności żyje w skrajnym ubóstwie. – Na pewno wygodniej jest tego nie widzieć – mówi dyrektor Caritas. Jednak prośby dzieci wypisane na ozdobach podczas akcji „Pusta choinka” są zastanawiające. Nie proszą o tablety czy o nowe komórki. Brakuje im butów, swetrów i zimowych płaszczy. – Są oczywiście tacy, których do biedy doprowadził alkohol czy niemądre decyzje. Jest jednak wielu, którzy cierpią z powodu wypadków losowych czy braku pracy – wyjaśnia ks. Wakulicz. A już na pewno zawsze niewinnie z powodu biedy cierpią dzieci. Potrzebna jest więc nasza irytacja... ogromem tego ubóstwa.

Paczka swoją drogą

Bp Edward Dajczak wylosował z choinki 10-letnią Michalinę, która potrzebuje m.in. kurtki i swetra. – Z jednej strony ta dziewczynka otrzyma ode mnie ubranie, więc nie będzie marzła. Jednak jest coś chyba bardziej istotnego; na jej twarzy zagości piękny uśmiech – mówi biskup. – Jeśli takie dziecko ubierze nowe spodnie czy buty, które dostanie z „Pustej choinki”, inaczej będzie funkcjonowało w swoim środowisku. Będzie normalnie ubrane, a nie w jakieś stare rzeczy, co da mu poczucie, że nie jest byle kim – tłumaczy ks. Adam.

Bo w prawdziwym pomaganiu chodzi właśnie o to, żeby pokazać człowiekowi, że jest kimś więcej. Nie wystarczy zapełnić puszki, ugotować gar zupy czy zrobić paczkę. Przekonali się o tym harcerze, którzy rok temu zanosili do domów prezenty z „Pustej choinki”. – Dzieci różnie reagowały. Przeważnie się cieszyły, ale bywało, że ktoś był zły – mówi Nikola Jedynak, gimnazjalistka. Czasami to pewnie zwykły brak wdzięczności, ale bywa i tak, że otrzymując pomoc, ktoś czuje się po prostu gorszy. To naprawdę trudna sztuka pomóc tak, żeby człowieka podnieść. Dlatego w koszalińskim Caritas, oprócz jadłodajni, są także łaźnia i pralnia. Korzysta z nich mniej więcej połowa ze 180 osób, które codziennie przychodzą na posiłki. – Człowiek, który jest czysty i ma czyste ubranie, zupełnie inaczej się czuje. Nie chcemy, żeby było tak: masz i jedz, ale: poczuj, że można inaczej – tłumaczy ks. dyrektor.

W tym samym duchu organizowana jest też wigilia dla bezdomnych. – Niektórzy z nich mają taki odruch: zjeść, wziąć paczkę i szukać dalej. Robimy więc naszą wieczerzę w sam dzień Wigilii, późnym popołudniem, a więc wtedy, kiedy rzeczywiście zasiada się do stołu. Paczki będą na sam koniec. Chcemy, żeby ci ludzie posiedzieli przy stole, nigdzie się nie śpieszyli, pośpiewali kolędy. Chcemy też, żeby nie było plastików, tylko prawdziwe talerze i sztućce. W tym roku jeszcze nie damy rady, ale taki jest plan – opowiada ks. Wakulicz. Problemem w dobrym pomaganiu jest jeszcze jedno. Bieda staje się nieraz chorobą, z której człowiek nie chce się leczyć. Zawsze znajdą się tacy, którzy będą żerować na bezinteresownej pomocy. Są „specjaliści”, którzy potrafią obejść wszystkie miejsca, gdzie coś dają, i po prostu bez opamiętania brać. – Sam się nieraz zastanawiam, czy my czasem nie utrzymujemy tych ludzi w ich bezdomności. Myślę, że takie podejście to jednak margines – mówi ks. Adam.

Warto pomagać nawet wtedy, gdy się dostanie w twarz niewdzięcznością, czy zwykłym cwaniactwem. Trzeba oczywiście szukać mądrych sposobów, ale ważne jest coś jeszcze. – Zadaję sobie pytanie, dlaczego pomagam, czy dlatego, żeby poczuć się lepiej w swoim własnym sercu, czy dlatego, że naprawdę czuję potrzebę innych – zastanawia sie Renata Czerniawska, nauczycielka z V LO w Koszalinie, która prowadzi Szkolne Koło Caritas. Niestety, dobroczynność jest dziś coraz popularniejszą formą reklamy, czy sposobem na ocieplenie wizerunku.

Wystarczy kiwnąć palcem?

Dzisiaj jest tyle możliwości pomagania, że wydaje się ono banalnie proste. Można siedzieć w wygodnym fotelu, popijać gorącą herbatkę i wysłać SMS na biedne dzieci, czy na jakiś inny cel. Żeby nie było, że nie chce mi się nawet palcem kiwnąć. Wysyłanie SMS wymaga dość sprawnego „kiwania palcem”, więc nie ma się do czego przyczepić.

Za takim „kiwaniem” kryje się oczywiście bardzo konkretne dobro. Kilkaset tysięcy kiwnięć minus VAT daje ogromne sumy. Jednak żeby naprawdę zrozumieć, na czym polega pomaganie, warto jest dotknąć biedy na żywo. – Przy wydawaniu posiłków w naszej jadłodajni można poczuć biedę naprawdę wszystkimi zmysłami, a ubrania, które trafiają do pralni nieraz po prostu się ruszają – opowiada dyrektor Caritas. Słowem kluczem jest więc tutaj „wolontariat”.

– To robi na mnie wielkie wrażenie, że niektórzy rezygnują z wigilii w domu i przychodzą na tę dla bezdomnych, żeby ją obsłużyć. Zgłosiła się cała rodzina, która tu przyjdzie, żeby pomóc – cieszy się ks. Wakulicz. Również podczas „Pustej choinki” nie zabrakło oddanych wolontariuszy. – W sumie od 13.00 do 21.00 na terenie galerii „Atrium” ponad 250 osób rozdawało ulotki zachęcające do wzięcia udziału w akcji – wylicza Agnieszka Kukiełka.

W Caritas ciągle potrzeba wolontariuszy. Są potrzebni w centrum, ale także w parafiach czy w darłowskim hospicjum. Jest wiele akcji, w których „kiwnięcie palcem” po prostu nie wystarczy Dobroczynność to ważna forma ewangelizacji. – Kiedy człowiek jest przemarznięty albo głodny i nie wie, czy będzie miał jutro co do ust włożyć, nie będzie myślał o Panu Bogu i swojej godności – zauważa ks. Adam. Być może zatem w niektórych sytuacjach pierwszym pytaniem nie powinno być: „Czy wiesz, że Bóg cię kocha?”, ale raczej: „Jak mogę ci pomóc?”.