Styl Roku Wiary

GN 45/2012 Gliwice

publikacja 14.11.2012 07:00

O większej gorliwości w głoszeniu i wychodzeniu do tych, którzy są na obrzeżach Kościoła, z ks. Arturem Sepiołą, dyrektorem sekcji ds. nowej ewangelizacji i koordynatorem Rady Ruchów, Wspólnot i Stowarzyszeń w diecezji gliwickiej, rozmawia Mira Fiutak.


Wspólne wyznanie wiary i modlitwa różańcowa za miasto na rynku w Bytomiu na rozpoczęcie 
Roku Wiary Klaudia Cwołek Wspólne wyznanie wiary i modlitwa różańcowa za miasto na rynku w Bytomiu na rozpoczęcie 
Roku Wiary

Mira Fiutak: Właśnie zakończyły się w Rzymie obrady synodu poświęconego nowej ewangelizacji. Kościół widzi, że to ważne, ale podkreśla też, że nie jest to jakieś szczególne zadanie na dziś, ale zadanie Kościoła w ogóle.


Ks. Artur Sepioło: – Dykasteria Kurii Rzymskiej ds. Nowej Ewangelizacji, powołana przez papieża Benedykta XVI, ma w nazwie rozkrzewianie nowej ewangelizacji, a nie tworzenie jej od podstaw. Jest więc potwierdzeniem działań, które były już wcześniej w Kościele, a teraz chodzi o zebranie ich, skoordynowanie i nadanie im jeszcze większej mocy w tej instytucjonalnej formie. Do tej pory odbywało się to w ramach ruchów, stowarzyszeń, pewnego rodzaju działań duszpasterskich czy oddolnych inicjatyw. Teraz staje się to również językiem oficjalnej struktury Kościoła. I, co jest warte podkreślenia, Episkopat Polski pierwszy zareagował na to, tworząc Zespół ds. Nowej Ewangelizacji przy episkopacie, a nasza diecezja jako jedna z pierwszych utworzyła sekcję ds. nowej ewangelizacji.


Bardzo często nieprecyzyjnie używamy pojęcia „nowa ewangelizacja”, odnosząc to określenie do bardzo różnych działań w duszpasterstwie.


– Nowa ewangelizacja w rysach zakreślonych przez Jana Pawła II jest nowa co do gorliwości, czyli ludzi zapalonych do tego działania. Nowa co do metody, którą wybieramy w zależności od czasu, miejsca i adresatów przesłania – od najprostszej formy, czyli rozmowy indywidualnej twarzą w twarz, aż po wykorzystanie mediów czy ewangelizację uliczną. I nowa co do sposobu głoszenia i w tym właśnie najbardziej streszcza się ta specyfika, bo tu mamy wyraźne cechy wyróżniające ewangelizację spośród innych działań. A polega na tym, że wychodzimy na zewnątrz, nie czekamy aż ludzie sami przyjdą, ale idziemy do tych, którzy potrzebują naszego orędzia, świadectwa. W nowym sposobie zawiera się też współpraca ze świeckimi, przy świadomości ich kompetencji i tego, że duchowni nie wszędzie dotrą. Nie chodzi o zastępowanie duchownych przez świeckich, ale wypełnianie misji w tych miejscach, żeby głoszenie było tam skuteczne. To, że ludzie nie przychodzą na nasze tzw. zaproszenie z ambony, to nie znaczy, że nie są zainteresowani duchowymi sprawami czy sensem życia, ale do nich ta propozycja nie dociera. Skuteczniejsze jest bezpośrednie zaproszenie, wyraźnie trafiające w potrzebę danej osoby.


Nową ewangelizacją nie są też działania związane z formacją osób...


– Należy rozróżnić kerygmat i katechezę. Czyli proste głoszenie, konkretne prezentowanie Jezusa, które jest ostrzem ewangelizacji, i nauczanie katechetyczne, które jest potrzebne i musi następować po kerygmatycznym. To rozróżnienie pozwoli dobrać sposób głoszenia do adresata.


Czyli do kogo skierowana jest nowa ewangelizacja?


– Przede wszystkim do tych, którzy są na obrzeżach Kościoła, są ochrzczeni, ale osłabli w wierze, wystygli. I do niewierzących, tak ich nazywam, ponieważ sami tak się określają. Mówią wprost: nie mam wiary, jestem obojętny, nie interesuje mnie sprawa Boga. Do nich jesteśmy posłani. To, co jest ważne w tym nowym sposobie głoszenia, to stawianie przed decyzją, czyli podprowadzanie człowieka do decyzji stanięcia po stronie Jezusa, wyboru Boga, zmiany życia w kierunku autentycznej postawy wiary i pójścia drogą przykazań.


Ale żeby kogoś postawić przed taką decyzją, trzeba samemu żyć autentyczną, żywą wiarą. Być świadkiem tego, do czego prowadzi się innych.


– Istotą ewangelizacji nie jest brak wiary w świecie, tylko gorąca wiara w naszym sercu. To jest sens tego przesłania. To wcale nie o to chodzi, że nagle pojawiają się wielkie potrzeby głodu Boga w świecie i my musimy budzić się, bo to zmusza nas do działania. Zmusza nas, przynagla gorliwość wiary, którą mamy. Ta wiara oczywiście rozpoznaje znaki czasu, czyli właśnie dzisiejsze zagubienie, ostygnięcie ludzi, ich odejścia od Kościoła.


Biskupi w czasie synodu podkreślali, że problemem związanym z brakiem ewangelizacji jest letniość wierzących w Chrystusa.


– Jeżeli nie ma nowej ewangelizacji, wyjścia do tych, którzy są poza Kościołem, to można to odczytywać jako problem wewnątrz danej wspólnoty. Często poprawnie funkcjonującej, ale niedostrzegającej np., że ucieka młode pokolenie czy następuje tzw. milcząca apostazja. Niby ludzie są w Kościele, ale nie angażują się, przestali być zainteresowani tym, co się w nim dzieje, co się mówi i proponuje.


Jakie jest zadanie powołanej właśnie sekcji ds. nowej ewangelizacji, za którą Ksiądz jest odpowiedzialny?


– Działania sekcji pójdą w trzech kierunkach. Po pierwsze informacja, czyli zachęcanie i zapraszanie do tego, co jest organizowane. Po drugie – wydarzenia ponadparafialne, czyli miejskie, diecezjalne, którym chcemy nadawać rys ewangelizacyjny. I po trzecie to tzw. pakiety dla parafii, czyli gotowe propozycje w jakimś określonym zakresie – skierowane do młodych, dorosłych, zagubionych, przygotowujących się do sakramentów... Przykładowo program „Młodzi na progu”, czyli praca z przygotowującymi się do bierzmowania i gimnazjalistami, „Źródła wiary” – cykl spotkań ewangelizacyjnych i pogłębiających formację dla parafian, spotkania dla rodziców dzieci pierwszokomunijnych, młodzieży bierzmowanej, różne formy rekolekcji.


Kto będzie je prowadził w parafiach?


– Jest zespół ludzi już przygotowanych, których można zaprosić do poprowadzenia cyklu spotkań. Ale można przygotować do tego animatorów, którzy potem podejmą odpowiedzialność za nie u siebie. Taki rozbudowany pakiet na szerszą skalę przyjął np. Bytom, przygotowując całą koncepcję rocznych działań pod nazwą „Bytom – miasto Boga”. Rozpoczęli Rok Wiary modlitwą na rynku i dalej proponują szkolenia dla animatorów, formację, wydarzenia ewangelizacyjne... Cel jest taki, żeby przez ten rok w każdej parafii mogła powstać grupa inicjująca później różnego rodzaju działania ewangelizacyjne. Chodzi o to, żeby najpierw zebrać chętnych, przeżyć z nimi cykl spotkań, np. „Źródła wiary”, potem zawiązać wspólnotę i w porozumieniu z duszpasterzami w parafii określić jej funkcję, a w końcu kształtować tę grupę przez formację. Koncepcję tej wielomiesięcznej pracy realizują o. Rafał Kogut, franciszkanin, i parafialna Szkoła Nowej Ewangelizacji działająca w parafii św. Anny.


Odpowiedzialność za nową ewangelizację łączy Ksiądz z koordynowaniem działań istniejących w diecezji wspólnot, ruchów i stowarzyszeń...


– Dobrze, że te funkcje są połączone, bo przecież niektóre ruchy z natury mają rys ewangelizacyjny, np. Ruch Światło–Życie, neokatechumenat, Szkoła Nowej Ewangelizacji, Odnowa w Duchu Świętym czy Legion Maryi. W ramach rady chcemy to zebrać i jeszcze bardziej skonkretyzować, żeby móc korzystać z ich doświadczenia. Promować to, co już udało się wypracować, a nie: wymyślać coś od początku. Grupy istniejące w diecezji jednoczą się w ramach swojej specyfiki, tworząc pewnego rodzaju podzespoły związane z ich zaangażowaniem. Na przykład przy ewangelizacji łączą się te grupy, o których już wspominałem, przy Metropolitalnym Święcie Rodziny – związane z rodziną, jeszcze inne w ramach świętowania uroczystości Chrystusa Króla, inne w przygotowywaniu listów popierających, protestacyjnych czy petycji w ważnych sprawach. Jak mówił bp Grzegorz Ryś, przewodniczący Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji, Rok Wiary można przeżywać na dwa sposoby: jako cykl imprez, po których będziemy przeskakiwać jak z kwiatka na kwiatek – i to nie jest właściwe przeżycie tego czasu – albo jako dochodzenie do źródła, pogłębianie naszego doświadczenia Boga, rozumienia Kościoła, przeżycia tajemnicy wiary. Jeśli tak będzie się działo w naszych rodzinach, ruchach czy wspólnotach, różnych formach zaangażowania, to ten rok zaowocuje tak, że nie będziemy w stanie nie podzielić się tym na zewnątrz. I to jest duchowy, a nie instytucjonalny sposób przeżywania tego czasu. Nie chodzi o to, żeby popędzać się wzajemnie („zrób coś”, „wypadałoby coś zrobić”), bo to nie jest styl Roku Wiary. Styl Roku Wiary to: z głębi, którą ja przeżywam, ja chcę się podzielić. Wtedy osiągniemy cel tego czasu wyznaczonego nam przez Kościół.