Łaska drogi

Grzegorz Brożek; GN 43/2012 Tarnów

publikacja 04.11.2012 07:00

Najbliższe 12 miesięcy przeżyjemy pod znakiem Roku Wiary. Jednym ze sposobów jej pogłębienia jest nawiedzanie miejsc świętych.

Piesza Pielgrzymka Tarnowska. Wyruszenie na pątniczy szlak wymaga często ofiary i samozaparcia, ale daje wielką radość Grzegorz Brożek Piesza Pielgrzymka Tarnowska. Wyruszenie na pątniczy szlak wymaga często ofiary i samozaparcia, ale daje wielką radość

Abraham usłyszał w sercu głos Boga, który nakazał mu wyjść z domu i pielgrzymować. Dzięki temu wszedł w posiadanie ziemi Kanaan.

Szansa na nowe życie

– Dziś Pan Bóg nikomu nie obiecuje złotych gór, ale jednak wyprowadza ludzi na pielgrzymkowy szlak, a oni sami później świadczą o łaskach, jakie otrzymali dzięki pielgrzymowaniu – mówi ks. prał. Czesław Konwent, dyrektor Diecezjalnego Biura Pielgrzymkowego w Porąbce Uszewskiej. Pielgrzymka jest czasem łaski. – Nie każdy – mając możliwości – ma wewnętrzną potrzebę pielgrzymowania. Inni, nie mając środków materialnych, mają jednak pragnienie pielgrzymowania, by pogłębić swą wiarę, lepiej poznać siebie i przeżyć nawrócenie. To mit, że pielgrzymować po Europie i świecie może ten, kto ma gruby portfel. – Przede wszystkim trzeba mieć wolę, chęć, pragnienie, by wyruszyć na pielgrzymkowy szlak. Rozbudzanie wewnętrznej potrzeby, ukazywanie szansy na odnowienie życia, jaką jest pielgrzymka do miejsc świętych, powoduje, że wyjazdy dla coraz większej liczby ludzi są na wyciągnięcie ręki – dodaje ks. Konwent.

Wszystkie strony świata Diecezjalne Biuro Pielgrzymkowe w Porąbce Uszewskiej przeżywa jubileusz 25-lecia. – Wszystko zaczęło się od pierwszego wyjazdu, który w 1987 roku zorganizował do Lourdes ks. Czesław Konwent, jako proboszcz sanktuarium w Porąbce Uszewskiej – opowiada Halina Wróbel z DBP. Potem, dość niespodziewanie, ruszyło wszystko z impetem do przodu. W 2001 roku bp Wiktor Skworc powołał formalnie do życia Biuro. Z jego oferty każdego roku korzysta 1,5 do 2 tys. pielgrzymów. – Najbardziej popularnymi kierunkami wyjazdów są Włochy, czyli Rzym i San Giovanni Rotondo oraz kilka innych nawiedzanych po drodze sanktuariów. Coraz więcej osób chce też wyjeżdżać do Ziemi Świętej – opowiada Halina Wróbel. Z Porąbki Uszewskiej można wybrać się m.in. na pielgrzymkę po sanktuariach maryjnych Europy, pieszo do Santiago de Compostela, a także do Guadalupe, największego sanktuarium obu Ameryk.

Głowa w niebie

Czym jest pielgrzymka? – Pielgrzymka jest znakiem szczególnej obecności i działania Boga w człowieku, miłości człowieka ku Bogu oraz ostatecznego przeznaczenia człowieka – pisał 30 lat temu bp Jerzy Ablewicz. Na pielgrzymi szlak ludzi nie wyprowadza zamiłowanie do luksusu, bo każda pielgrzymka wymaga ofiary, trudu. Zatem jest to wewnętrzny głos, w którym chrześcijanin rozpoznaje głos Boga. „Miłość człowieka ku Bogu” realizuje się na pielgrzymce przez modlitwę, bo każdy pielgrzym niesie ze sobą jakieś intencje, a program pomaga mu znaleźć czas na refleksję i modlitewne zamyślenie. Miłość ku Bogu realizuje się też przez pokutę. – Każda pielgrzymka, piesza czy autokarowa, jest poświęceniem. Trzeba się czasem namęczyć. Ale radość jest wielka – mówi mieszkająca pod Tarnowem Karolina Wołek. Podjęcie wyrzeczeń prowadzi „do przemiany wewnętrznej, mającej swój wyraz w sakramencie pokuty”, pisze bp Ablewicz.

Miłość realizuje się też przez wspólnotę. – Pielgrzymka zbliża ludzi do siebie. Mówimy do siebie „bracie”, „siostro”, ale i w naturalny sposób tak siebie traktujemy – opowiada Robert, jeden z pielgrzymów regularnie chodzących na Jasną Górę. Wreszcie pielgrzymka jest znakiem przyszłej chwały. Katolik wie, ze z chwilą śmierci jego życie, ziemska wędrówka, nie kończy się. – Chodząc po ziemi, trzeba trzymać głowę w niebie, dopóki nie przeniesiemy się tam całkowicie – pisał Bolesław Prus.

Bóg czyni wielkie rzeczy

Anna Burzec z Tarnowa – Pielgrzymowanie odkryłam niedawno. Poczułam stabilność życiową, bo dzieci „odchowane”, więc pomyślałam, że warto odetchnąć głęboko i czegoś jeszcze poszukać. Dwa lata temu pojechaliśmy z mężem do Ziemi Świętej, w 30. rocznicę ślubu. Oferta wyjazdu pojawiła się przypadkowo. Żebym wiedziała, co mnie spotka na pielgrzymce, to pojechałabym znacznie wcześniej. To jest niezwykłe. Być tam, dotknąć, stanąć w tym samym miejscu co Jezus, to niezwykłe doświadczenie. Dziś słucham Ewangelii w kościele i widzę te miejsca, i lepiej rozumiem słowo Boga. Pielgrzymka to też wspólnota, realna. Poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi, w dojrzałym wieku zawarliśmy przyjaźnie. Pielgrzymka to rekolekcje w drodze. Nie ma tam chwili zmarnowanej. Można przewartościować swoje życie. Czasem narzekamy na różne sprawy, na zdrowie, w czasie pielgrzymki na zmęczenie, ale np. widok obłożnie chorych w Lourdes zmienia perspektywę widzenia naszych problemów. Mimo intensywności wyjazdów, napiętego programu, po powrocie wracałam lekka jak piórko, odnowiona, wyciszona, z ogromną energią i zapasem miłości do bliźnich, siebie i Boga.

Józef Kural z Biadolin – Jako pilot prowadzę wiele pielgrzymek po Polsce. Mam swoje zadania, ale czuję się też za każdym razem także pielgrzymem. Zaczęło się prawie 20 lat temu od pielgrzymki do Medjugorie. Przeżyłem tam, przyznaję, przemianę duchową. Pielgrzymka zmieniła moje życie. Sądziłem, że to koniec moich wyjazdów, bo niektóre pielgrzymki są kosztowne, poza tym sporo zajęć jest w domu. Ale stało się inaczej. Na spotkaniu w Jadownikach usłyszałem opowieść m.in. o Lourdes. Pomyślałem, że choć przez chwilę kiedyś chciałbym zobaczyć to miejsce, w którym Maryja się objawiła. Takie pragnienie pojawiło się w moim sercu. Planu nie miałem. W Lourdes byłem dotąd kilka razy i mogłem się napatrzeć do woli. Pielgrzymuję do innych sanktuariów. Nie prosiłem o to, ale zawierzyłem tę sprawę Matce Bożej. Z zawierzenia bierze się to, że jeśli kto raz popróbował pielgrzymowania, to będzie starał się iść tą drogą, bo Bóg działa wielkie rzeczy w sercach ludzi, którzy wyruszyli w drogę. Sam byłem świadkiem licznych łask.

Alicja Nowak z Łękawicy – W lipcu 2000 roku zakończyłam chemioterapię, w sierpniu poszłam na pieszą pielgrzymkę tarnowską, choć lekarze nie chcieli o tym słyszeć. Rok później pojechałam do Medjugorie. Chciałam podziękować za dar życia, który powtórnie otrzymałam. Na Jasną Górę chodzę do dziś, mam kłopoty ze zdrowiem, ale idę, podpierając się dwoma laskami. Zaczęłam też jeździć na pielgrzymki. W ostatnim roku byłam na „camino”, pieszej pielgrzymce z biurem z Porąbki do Santiago de Compostela. Pielgrzymowanie nie jest proste, trzeba zorganizować sprawy w domu, trzeba znaleźć czas, trzeba znaleźć pieniądze, a to też niełatwe, ale pielgrzymowanie warte jest każdej złotówki. Na pielgrzymce cały czas jesteśmy przed Bogiem, zwłaszcza na „camino” jest czas na wszystko – modlitwę, przemyślenie wszystkich spraw, poukładanie wszystkiego w sercu i w głowie. Na pielgrzymce wyraźnie człowiek widzi, co nie zawsze chce dostrzegać na co dzień, że jest za co Bogu dziękować. Najważniejsza moja pielgrzymka? Ziemia Święta.