Jak się nie dać?

Chrześcijanie stają dziś przed niezwykle trudnym wyzwaniem: jak w obliczu ewidentnych krzywd z którymi się spotykają nie tracić ducha radości i pokoju.

Jak się nie dać?

Kościołowi w Polsce potrzeba „więcej pozytywnego nauczania a nie tylko utyskiwania jak jest źle, politykowania i rozstawiania po kątach” – stwierdził podczas zakończonego Kongresu Nowej Ewangelizacji bp Andrzej Czaja. Zgadzam się. Podpisuje się obiema rękami. Tylko mam poważny problem. Nie wiem jak się nie dać takiemu stylowi.

Ot, wczorajsze informacje. Wraca sprawa Telewizji Trwam na multipleksie. Nie zauważyć? Ja naprawdę uważam, że to medium ojca Rydzyka zostało skrzywdzone. Trudno mi ten fakt wyprzeć ze świadomości i uznać, że nic się nie stało.

Albo informacja o tym, że po raz kolejny „nieznani sprawcy” zniszczyli antyaborcyjną wystawę "Wybierz Życie", tym  razem zostawiając wyraźne ślady pozwalające na ich identyfikację. Nie jestem przekonany, czy epatowanie okrucieństwem to najlepszy sposób na promowanie życia, ale mam słuszne powód żeby przypuszczać, iż występujący przeciw tej wystawie nie kierują się względami estetycznymi. I jakoś ciągle pozostają bezkarni.

Mało? No to czytam informację na temat raportu o wolności religijnej opracowanej przez amerykański Departament Stanu. My, Polacy, jesteśmy niby OK. Ale Amerykanów niepokoją krzyże w miejscach publicznych i proces przeciwko Adamowi Darskiemu. Aż nie chce się tych zarzutów komentować. Przede wszystkim jednak na gorzką ironię zakrawa fakt, że tą cenzurę wystawiają nam władze kraju, w którym próbuje się gwałcić sumienia katolików przez kłócące się z ich światopoglądem zmiany w systemie służby zdrowia. I jak tu się nie oburzyć? Przecież to jakby harcujący w kurniku lis wszczynał larum, że zbliża się do niego kuna.

A wieczorem dostaję maila od kolegi. W nim, między innymi link do artykułu na pewnym „niezależnym” portalu o tym, jak toleruje się zanieczyszczenia szczepionek groźnymi wirusami. I książka, jak koncerny farmaceutyczne ustawiają to, co nazywa się wiedzą medyczną pod sprzedaż swoich preparatów. Uznać, że głoszący takie poglądy ludzie z naukowymi tytułami to szukające zwady świry?

Mój problem polega na tym, że trudno mi zapomnieć, iż takie problemy też istnieją. Cieszą mnie inicjatywy w stylu  Kongresu Nowej Ewangelizacji czy Franciszkańskich Spotkań Młodych. Cieszą mnie organizowane przez różne wspólnoty wakacyjne rekolekcje i przeżywający w tym miesiącu swoje apogeum wielki ruch pielgrzymkowy. Więcej, cieszą mnie nawet zwyczajne spotkania w parafiach, o których nikt nigdy nie wspomni w żadnym medium. Ale do tego, by nie dać się temu stylowi narzekania potrzebuję wsparcia. Choćby w postaci takich jak cytowana na początku wypowiedzi pasterzy Kościoła.  Samo spotykanie się z Bogiem na modlitwie i próbowanie odczytania Jego woli to dla mnie trochę za mało. Bo kto powiedział, że moje sumienie nie może się mylić?

TAGI: