Przystanek Nowa Ewangelizacja

ks. Tomasz Jaklewicz

GN 31/2012 |

publikacja 02.08.2012 00:15

A Duch Boży unosił się nad wodami… A dokładnie tam, gdzie spotykają się wody Warty i Odry, czyli w Kostrzynie. Nieopodal Przystanku Woodstock odbył się I Kongres Nowej Ewangelizacji połączony z Przystankiem Jezus.

Przystanek Nowa Ewangelizacja Roman Koszowski Kongres połączony z tegorocznym Przystankiem Jezus rozpoczął się 28 lipca

W potężnym niebieskim namiocie, rozstawionym obok kościoła pw. NMP Matki Kościoła w Kostrzynie nad Odrą, pojawiło się około 1200 ludzi z całej Polski, w tym 150 księży. Przygnała ich tu pasja głoszenia Ewangelii. Kilka dni wielbili Boga, wzywali Ducha Świętego, słuchali pełnych ognia konferencji ojców Antonella i Enrique, zastanawiali się nad znaczeniem nowej ewangelizacji. Kongres był przygotowaniem do tegorocznego 13. Przystanku Jezus – ewangelizacyjnej akcji wśród młodzieży na Przystanku Woodstock. Z Rzymu do Kostrzyna przyleciał abp Rino Fisichella, szef Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji.

– Dobrze, że ten kongres jest połączony z Przystankiem – podkreśla jego współtwórca bp Edward Dajczak. – Bo istnieje niebezpieczeństwo, że będziemy tylko debatować za biurkiem i zamienimy nową ewangelizację na wielość sympozjów i sesji, a nie zejdziemy w prozę życia Kościoła. Ci, którzy słuchają tu różnych rozważań, pójdą potem na pola Woodstocku i tam się dokona weryfikacja tego, co usłyszeli. Obecność abp. Fisichelli jest potwierdzeniem ze strony Kościoła, że idziemy w dobrym kierunku.

Mam nadzieję, że będzie to także ważnym sygnałem dla wielu biskupów, księży i świeckich. Bo grozi nam wciąż to, że ewangelizację uznamy za zadanie niektórych ludzi czy ruchów, a nie każdej parafii, każdego biskupa, księdza i świeckiego – dodaje ordynariusz koszalińsko-kołobrzeski.

Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby

Sobotni wieczór, pierwsza Eucharystia, Ewangelia o rozmnożeniu chleba: tysiące zgłodniałych wokół Jezusa i bezradność uczniów. „Ten obraz się dzisiaj powtarza” – mówi abp Fisichella w homilii. Tylu młodych na głodzie, spragnionych nie tylko muzyki i mocnych wrażeń, ale także sensu, miłości, nadziei, i skromne siły chrześcijan mających tylko pięć chlebów i dwie ryby. „Kiedy mamy zanieść innym Ewangelię, widzimy wyraźnie nasze ubóstwo, nie mamy prawie nic. Bierzemy tę naszą nędzę i wkładamy ją w ręce Jezusa. On ją przemienia i zaczyna karmić głodnych. Jesteśmy silni tylko głupstwem krzyża.

To, co jest słabością człowieka, w rękach Boga przemienia się w moc. Nie liczmy na nasze argumenty czy słowa. Musimy być przekonani, że Duch Święty poprzedza dzieło ewangelizacji. Musimy jak Maryja powtarzać: niech się stanie to, co chce Bóg” – przekonuje kaznodzieja. Podczas niedzielnej Eucharystii bp Grzegorz Ryś w homilii do tej samej Ewangelii dopowiada: „Zastanawiamy się, czy jesteśmy dość silni? Pytanie właściwe brzmi: czy jesteśmy dość słabi, aby ewangelizować? Kiedy czujemy się wielcy – jesteśmy na najlepszej drodze, aby rozwalić każdą ewangelizację”. Czym właściwie jest (powinna być) nowa ewangelizacja? „To odpowiedź Kościoła na kryzys człowieka, na głęboki kryzys współczesnej kultury”. Ten motyw powraca w wypowiedziach abp. Fisichelli podczas konferencji prasowej.

Jaka powinna być relacja między nowymi ruchami i wspólnotami, które dynamicznie ewangelizują, a tradycyjnymi parafiami, w których panuje często skostnienie? „Nie powinniśmy zasmucać Ducha Świętego w Kościele – odpowiada Watykańczyk. – Nowe ruchy trzeba badać i włączać w Kościół. Niezbędna jest wzajemna otwartość ruchów na tradycyjne parafie, jak i parafii na nowe ruchy. Odpowiedzialność za tę otwartość spoczywa na biskupie” – podkreśla hierarcha. Dopowiedzeniem są słowa bp. Dajczaka: „Nawróceni na Woodstocku mówią wprost, że po powrocie do domu nie mają dokąd iść. A oni przecież ledwie stoją na nogach, potrzebują wspólnoty, która im pomoże. Musi być w każdej parafii jakieś jej żywotne centrum, miejsce, w którym płonie ogień”.

Z Ewangelią na place miast

Najważniejszym tekstem kongresu jest wykład abp. Rino Fisichelli, nie tylko z racji jego funkcji. Inni prelegenci nawiązywali ciągle do jego wypowiedzi. Abp Fisichella przywołał m.in. słowa św. Pawła: „Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą na ludzkiej tylko tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie” (Kol 2,8). I tak je skomentował: „Troska apostoła jest skierowana w stronę kontekstu kulturowego, w którym żyją wierzący. Obawia się on, że mogliby dać się łatwo zwieść nowym doktrynom, filozofiom obcym jego nauce oraz fałszywym ideom, mogącym prowadzić do pewnej formy synkretyzmu, który zniweczyłby nowość Ewangelii. Chrześcijanie są zaproszeni zatem do tego, aby umieli odróżnić prawdę od fałszu, rozeznać między tym, co przynosi owoc, a tym, co bezowocne i ulotne”. Wiara nowych ewangelizatorów musi być przemodlona, przeżyta i przemyślana, stwierdził abp Fisichella. Czyli synteza duchowości, doświadczenia (emocji) i inteligencji wiary – tego nam dziś potrzeba. Na zakończenie gość kongresu wzywał: „Wielu chce nas dzisiaj zamknąć w kościołach. Ale my musimy iść na place miast. Pięćdziesiątnica oznacza wyważenie zamkniętych drzwi Kościoła, otwarcie na świat. Musimy być przekonani, że chrześcijaństwo jest najlepszym wyjściem”. „Ewangelizacja nie bierze się stąd, że nie ma wiary w świecie, ale stąd, że wiara jest w nas”. Te słowa bp. Grzegorza Rysia przyjęto gorącymi oklaskami. Biskup podkreślił, że wiara musi mieć element osobistej decyzji, ale przestrzegał przed przeciwstawianiem tzw. wiary z wyboru i wiary z tradycji. Bp Ryś, historyk z wykształcenia, postawił też ważne pytanie: jak mądrze wykorzystać polski potencjał tradycyjnej religijności, tak by nie traktować go jako obciążenia (a to się nam wmawia), ale jako szansę? Biskup mówił również o tym, że liturgia musi mieć charakter wydarzenia ewangelizacyjnego. Będzie tak wtedy, gdy każdy człowiek zgodnie ze swoim powołaniem będzie w nią zaangażowany, gdy jej znaki będą czytelne, gdy żywe będą wzajemne odniesienia uczestników.. Świecki misjonarz Andrzej Sionek zwrócił uwagę, że prekursorami nowej ewangelizacji w Polsce byli ks. Franciszek Blachnicki i kard. Karol Wojtyła. Przypomniał słowa Benedykta XVI do polskich biskupów, że ruchy nie mogą istnieć obok głównego nurtu duszpasterstwa. Mówił: „Musimy pielęgnować obecność Boga, koncentrować się na winie, a nie na bukłakach. Musimy też mieć odwagę mówić o rzeczach ostatecznych: nie tylko dawać nadzieję na niebo, ale i przestrzegać przed piekłem”.

Róbta, co chceta? Chcemy ewangelizować!

Jedną z sesji oddano do dyspozycji socjologom, którzy zwracali uwagę na przemiany polskiej religijności. Prof. Jacek Kurzępa przestrzegał, że same liczby nie opisują tego, co naprawdę dzieje się z naszą wiarą. „Wielu moich uniwersyteckich kolegów zawiesza swój katolicyzm na kołku, idąc na uczelnię”. Profesor zwrócił uwagę, na niebezpieczną przepaść między „wypasionymi megarekolekcjami” a zwykłym życiem parafialnym. – Może stać się niestety tak, że będziemy żyć nową ewangelizacją tylko od Przystanku do Przystanku. Na takim spotkaniu jak tu czujemy się bezpiecznie między swoimi, ale czy nie paraliżuje nas na co dzień lęk przed stygmatyzacją środowiska, przed uznaniem za dziwaków pielęgnujących jakąś nową formę dewocji? – pytał prowokacyjnie.

Po co kongres? Bp Ryś dla GN: „Odpowiedź jest w tym, jaki on jest. Nie jest po to, by się spotkało kilku teologów (z całym szacunkiem dla teologów), którzy będą wymyślali sto pierwszą definicję nowej ewangelizacji. Kongres jest doświadczeniem Kościoła, choć od strony intelektualnej też dzieje się tu sporo. Chodzi jednak najpierw o doświadczenie przeżywania wiary, dlatego są rekolekcje, będzie liturgia pokutna, będziemy się próbowali nawracać. Jest fantastyczne zupełnie doświadczenie Eucharystii i wreszcie będzie doświadczenie samej ewangelizacji. Są środowiska w Polsce o wiele trudniejsze niż młodzież przyjeżdżająca na Woodstock. Ona przynajmniej stawia sobie bardzo ostre pytania. Paradoksalnie, zsekularyzowany świat chory w tylu »miejscach«, jest zarazem w tych samych »miejscach« otwarty na Chrystusa”.

Czy Przystanek Jezus będzie już na stałe połączony z kongresem? Bp Ryś: „Nie. Kolejny kongres będzie w przyszłym roku we wrześniu w Warszawie. Nie będzie czysto akademicki, ale ma być doświadczeniem Kościoła, złączony tym razem z inicjatywą »dziedzińca pogan«. Dlaczego dopiero we wrześniu? Bo chcemy dać sobie trochę czasu, by przemyśleć poważnie to, co powie Kościół podczas tegorocznego synodu biskupów”. Czy Kościół instytucjonalny w Polsce nie powinien odpowiedzieć odważniej na wezwanie do nowej ewangelizacji? Bp Ryś: „Abp Fisichella powiedział mi, że Episkopat Polski jako pierwszy powołał krajowy zespół ds. nowej ewangelizacji. W ponad połowie diecezji jest człowiek lub grupa ludzi wydelegowanych tylko do tej sprawy. Więc coś się dzieje. Tutaj jest 1200 ludzi. Chodzi tylko o to, by nie byli oni traktowani jak hobbyści, którzy realizują swoje pragnienia, ale jak ci, którzy działają w imieniu Kościoła”. W błękitnym namiocie trwa modlitwa, wzniesione ręce, śpiew w językach, znaki Bożej obecności

. „Najważniejszy w nowej ewangelizacji jest Duch Boży, który tchnie, kędy chce” – przekonują „Boże osiołki”, czyli o. Antonello i Enrique. „Kiedyś pewna zakonnica modliła się: przyjdź Duchu Święty, ale bez efektów specjalnych”, śmieją się. „Potrzebujemy Ducha Świętego, bo On tworzy Kościół, musimy mieć odwagę wołać: Przyjdź!”. Przedziwnie działa Bóg. „Róbta, co chceta”, to hasło Jurka Owsiaka kojarzone także z Woodstockiem, gromadzącym co roku setki tysięcy młodych ludzi. Ich głównym problemem jest to, że nie wiedzą, czego chcą. W tym samym miejscu odbywa się polski szczyt poświęcony ewangelizacji. Oto katolicka odpowiedź na „róbta, co chceta”: chcemy ewangelizować, to nasz pomysł na wolność i propozycja dla wolności innych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.