Jezus uzdrawia. Dziś

Grażyna Starzak; GN 28/2012 Kraków

publikacja 30.07.2012 03:35

Z nieba leje się żar. Termometry wskazują 32 st. C w cieniu. Ale setki osób, zamiast nad wodę, pojechało w tym dniu do Zembrzyc. Na rekolekcje, które prowadził ojciec John Bashobora z Ugandy.

Jezus uzdrawia. Dziś Grażyna Starzak/ GN Ojciec Bashobora wchodzi z tłumaczką na zadaszone podium. W tle, na białym płótnie, widać zarys twarzy Jezusa.

Czarnoskóry duchowny, mający opinię charyzmatyka, a nawet uzdrowiciela, dopiero od kilku lat przyjeżdża do Polski. Po rekolekcjach w Zembrzycach o ojcu Johnie będzie jeszcze głośniej. Duchowny wraz z trzema towarzyszącymi mu osobami uczestniczył w groźnym wypadku drogowym na rogatkach Zembrzyc. – To cud, że przeżyli – mówią uczestnicy akcji ratunkowej.

Charyzmatycy z eksportu

Do wypadku doszło na łuku drogi w Zembrzycach od strony Wadowic. Mazda, którą jechały trzy osoby, wyprzedzała ciężarówkę na podwójnej linii ciągłej. W efekcie zderzyła się czołowo z jadącym z przeciwka mercedesem. Dwie pasażerki mazdy zginęły. Ojciec Bashobora i jego polska tłumaczka – pasażerowie mercedesa – trafili do szpitala w Wadowicach. Do lecznicy w Suchej Beskidzkiej przewiezione zostały dwie inne osoby jadące z ojcem Bashoborą – wrocławski kapłan związany z fundacją „Serce do serca” oraz Renata Talik, współorganizatorka rekolekcji, na które jechał o. John. Okazało się, że cała czwórka wyszła z wypadku praktycznie bez szwanku. Ojciec Bashobora już następnego dnia prowadził w Zembrzycach warsztaty charyzmatyczne dla liderów ruchów i wspólnot katolickich. – Samochód, którym jechali, nadaje się do kasacji – mówi Marcin Talik. – Wygląda tak, jakby ktoś odciął potężnymi nożycami cały przód, tuż przy szybie, która – na szczęście dla pasażerów – pozostała cała.

Marcin i Renata Talikowie, młode małżeństwo z piątką dzieci, są liderami wspólnoty ewangelizacyjnej „Magnalia Dei”, czyli „Wielkie Dzieła Boże”, która powstała przy Domu Formacyjno-Edukacyjnym Franciszkanów w Rychwałdzie. Od innych wspólnot „Magnalia Dei” różni się tym, że Talikowie postanowili zapraszać do głoszenia słowa Bożego charyzmatyków z zagranicy. Pierwszym, z którym nawiązali kontakt, był o. Joseph Vadakkel, misjonarz i charyzmatyk z Indii. – Prowadzone przez niego rekolekcje cieszą się ogromnym powodzeniem, chociaż niektórych mogą szokować. Każdy z nas ma inną duchowość. Są osoby, które potrzebują śpiewów, inne będą się wspaniale czuły na modlitwie różańcowej, jeszcze inne będą wzrastać duchowo, studiując Biblię – tłumaczy Marcin Talik. Ojca Josepha Vadakkela twórca wspólnoty „Magnalia Dei” poznał przez przypadek. Podobnie, jak czarnoskórego charyzmatyka z Afryki. – Był w tym jednak palec Boży – przyznaje Marcin Talik.

To nie żadne czary-mary

Ojciec dr John Baptist Bashobora studiował na uniwersytecie w Rzymie. Tam uzyskał doktorat z teologii. Na stałe mieszka i pracuje w diecezji Mbarara, w południowo-zachodniej Ugandzie. Jest tam koordynatorem Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej. Prowadzi intensywne prace duszpasterskie, opiekuje się też 5 tys. sierot. Zbudował im dwie szkoły podstawowe i dwie średnie. Dzięki niemu powstały dwa sierocińce. W planach jest budowa kolejnych. Pieniądze na ten cel zdobywa, jeżdżąc po świecie i głosząc rekolekcje. Do Polski przyjechał po raz pierwszy w 2007 r. Poprowadził wtedy spotkanie Ruchu Odnowy Charyzmatycznej „Strumienie wody żywej” w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Od tego czasu o. John jest bardzo często zapraszany do naszego kraju. Podczas rekolekcji, które prowadzi, mają miejsce nawrócenia i uzdrowienia, zarówno duchowe, jak i fizyczne. Skąd te uzdrowienia? – Są konsekwencją polecenia-obietnicy Jezusa: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy!” – wyjaśnia o. John Baptist Bashobora.

– Na każdych rekolekcjach są takie przypadki. W Warszawie byłem świadkiem, jak po modlitwie wstawienniczej ojca Johna w intencji ludzi, których przywieziono na spotkanie z nim na wózkach inwalidzkich, trzy osoby z nich wstały. Widziałem na własne oczy, jak jedna z nich – na jego polecenie – pokonała 40 schodów prowadzących do tabernakulum, żeby podziękować Jezusowi za uzdrowienie – wspomina Marcin Talik. – To nie żadne czary-mary. To dar Ducha Świętego. Ojciec Bashobora, a także inni charyzmatycy nie są uzdrowicielami. Nie serwują żadnych szamańskich sztuczek. Głoszą Jezusa, a Bóg potwierdza tę naukę znakami – zaznacza Edyta Tombarkiewicz, jedna z polskich tłumaczek ojca Bashobory.

Kochaj, gdy gdera

30 czerwca w Zembrzycach – pomimo ogromnego upału – już od wczesnych godzin rannych widać było tłumy ludzi idących w kierunku Mariackiego Domu Rekolekcyjnego. Przed godziną 10 praktycznie nie było już gdzie zaparkować samochodu. Wiele aut i autokarów zostawiono po prostu w szczerym polu. Agnieszka, mająca na oko nie więcej niż 30 lat, przyjechała do Zembrzyc z Męciny koło Limanowej. Wynajęli busa razem z koleżankami i kolegami ze wspólnoty „Przymierze Rodzin”. O ojcu Johnie dowiedziała się z internetu. – Na YouTube można obejrzeć film pt. „Duch”, który opowiada o tym duchownym, jego charyzmacie i niezwykłych darach, jakimi obdarzył go Pan Bóg. Dużo czytałam na jego temat. Dlatego tu jesteśmy – mówi z przejęciem.

W liczącej prawie 20 osób grupie pielgrzymów z Męciny większość to ludzie młodzi. W innych jest podobnie. Wśród osób, które przyjechały indywidualnie, również przewagę mają 30-, 40-latkowie. Plac przed domem rekolekcyjnym szybko się zapełnia. Jeszcze więcej osób szuka dla siebie miejsca na okolicznych wzniesieniach – w cieniu drzew. Rozkładają koce. Niektórzy mają krzesełka przywiezione ze sobą albo wypożyczone na miejscu. Ojciec Bashobora wchodzi z tłumaczką na zadaszone podium. W tle, na białym płótnie, widać zarys twarzy Jezusa. – Przyszliście tu dla Niego – rozpoczyna rekolekcjonista. – Nikt was nie pyta, kim jesteście z zawodu, jakie funkcje pełnicie, ile zarabiacie. W królestwie Jezusa wszyscy są równi. W królestwie Jezusa nie ma poddaństwa. Są jedność i miłość – mówi, akcentując dwa ostatnie wyrazy. Ma przyjemną barwę głosu. Często się uśmiecha, żartuje. Słucha go ponad 2 tys. ludzi, ale mówi tak, jakby zwracał się do każdego z osobna. – Halo, czy mnie słyszysz? Żono, mężu. Jeśli tak, powiedz jej, jemu, że ją, go kochasz. Tak, jak cię kocha Jezus. Bezwarunkowo. Nawet wtedy, gdy jest niemiła, niemiły wobec ciebie, nawet wtedy, gdy cię irytuje jej, jego gderanie. Nawet wtedy, gdy cię zdradzi, bo Jezus potrafi nam dać moc, żebyśmy umieli przebaczać!

Moc Ducha uzdrawia

W czasie ponaddwugodzinnych rekolekcji o. Bashobora często powtarza, że w relacji z Jezusem nie ma półśrodków. – Nawiąż z Jezusem osobistą więź – zachęca. Słabych błogosławi i podnosi na duchu: – Będziesz odnosił sukcesy i wzrastał w mocy Chrystusa. Edyta Tombarkiewicz na początku powątpiewała, czy każda taka modlitwa działa. – Ale kiedy widziałam te same osoby po kilku miesiącach na innym spotkaniu z ojcem, oczom nie wierzyłam. Przychodziły już tylko powiedzieć: „Dziękujemy za tę ojca wiarę w niemożliwe – życie nam się zmieniło” – opowiada. Rekolekcje o. Bashobory w Zembrzycach miały przygotować jego uczestników do modlitwy uzdrowienia i uwolnienia. Dlatego o. John często zwracał się do osób chorych, ulegających rozmaitym nałogom. Apelował, żeby zawierzyli Jezusowi, bo On żyje i uzdrawia. Dziś. Teraz. – Możesz odczuwać ból, cierpieć, ale nigdy nie zginiesz, bo Jezus cię ochroni. Możesz pomóc drugiemu cierpiącemu, bo jesteś naśladowcą Chrystusa. Halo! Słyszysz mnie, drogi bracie, droga siostro?! Dotknij głowy swojego sąsiada. Zamknij oczy. Czujesz ciepło Boga, który jest w twoim sercu? To moc Ducha Świętego, która uzdrawia! – mówi donośnym głosem rekolekcjonista z Ugandy.

Zebrani na placu przed Mariackim Domem Rekolekcyjnym w Zembrzycach i wokół niego słuchają ojca Bashobory w ciszy i skupieniu. Nawet dzieciom udziela się ten nastrój. Pomimo upału nie widać po nich zmęczenia. Wielu już teraz umawia się na kolejne rekolekcje z ojcem Johnem. Odbędą się 6 lipca 2013 r. na Stadionie Narodowym w Warszawie. Zgodę na to spotkanie już podpisał arcybiskup Henryk Hoser, biskup diecezji warszawsko-praskiej. Śledząc przebieg zapisów w internecie, nie ma wątpliwości, że Stadion Narodowy będzie tak samo pełny jak w czasie Euro 2012.